#2
: 03 sty 2022, 00:52
Kiedy Sean do niej zadzwonił, wyraźnie się spięła. Rozmowa była nad wyraz krótka, kiedy Sean kazał jej przyjechać natychmiast do jego domu. Było to niemal chłodne, bezduszne polecenie, które pamietała tylko z czasów swojego nieszczęsnego stażu.
O czym pomyślała? O sprawie, w której teraz prowadzili negocjacje. Obawiała się, że niespodziewanie dziewczyna znalazła dowody przeciwko Seanowi. Nagrania albo uczestników imprezy, na której rzekomo się poznali? To raczej nie wystarczało. Musiało to być nagranie lub wideo, coś co jednoznacznie wskazywało na Seana. Melville niemal zbladła, odbierając swoją kawę. Była umówiona, powinna zacząć organizować spotkanie z rodzeństwem i radcą prawnym swojego ojca. W końcu chciała otworzyć testament i sprawdzić co ten stary i wyrodny egoista jej zostawił.
Mimo obowiązków i napiętego grafiku, chwyciła tylko swoją kawę, wracając do samochodu. Próbowała dodzwonić się do Seana z trasy, ale bezskutecznie. Zostawiła mu tylko wiadomość na skrzynce głosowej, że jest w drodze i dotrze w ciągu parunastu minut.
Zaparkowała z piskiem opon, wysiadając i zatrzaskując za sobą drzwi. Zdążyła po drodze tylko wykonać telefon do Nowego Jorku, umawiając od razu spotkanie z prawnikiem Anna Lynne. Nie miała pojęcia co wisi w powietrzu, ale wolała zabezpieczyć możliwie najbliższy termin na kolejne negocjacje.
Gdy znalazła się przed drzwiami, nacisnęła dzwonek raz i drugi. Cofnęła się o krok, ale dom wyglądał normalnie, mimo ze nikt nie otwierał. Zadzwoniła raz jeszcze.
- Ja pierdole. - rzuciła tylko pod nosem. W końcu otworzyła drzwi, wchodząc do środka. Już w głównym holu zauważyła leżąca na podłodze koszule i marynarkę, przewieszoną przez balustradę schodów prowadzących na piętro.
- Sean?! Mam nadzieje, że ta labadziara nie wyciągnęła z rękawa jakiegoś nagrania, o którym zapomniałeś mi wspomnieć? - zapytała głośno, szukając właściciela domu. Zajrzała do kuchni, do salonu, ale zwyczajnie nie natrafiła na nic, z wyjątkiem rozrzuconych ubrań i stłuczony kieliszków i butelki szampana.
Sean Taylor
O czym pomyślała? O sprawie, w której teraz prowadzili negocjacje. Obawiała się, że niespodziewanie dziewczyna znalazła dowody przeciwko Seanowi. Nagrania albo uczestników imprezy, na której rzekomo się poznali? To raczej nie wystarczało. Musiało to być nagranie lub wideo, coś co jednoznacznie wskazywało na Seana. Melville niemal zbladła, odbierając swoją kawę. Była umówiona, powinna zacząć organizować spotkanie z rodzeństwem i radcą prawnym swojego ojca. W końcu chciała otworzyć testament i sprawdzić co ten stary i wyrodny egoista jej zostawił.
Mimo obowiązków i napiętego grafiku, chwyciła tylko swoją kawę, wracając do samochodu. Próbowała dodzwonić się do Seana z trasy, ale bezskutecznie. Zostawiła mu tylko wiadomość na skrzynce głosowej, że jest w drodze i dotrze w ciągu parunastu minut.
Zaparkowała z piskiem opon, wysiadając i zatrzaskując za sobą drzwi. Zdążyła po drodze tylko wykonać telefon do Nowego Jorku, umawiając od razu spotkanie z prawnikiem Anna Lynne. Nie miała pojęcia co wisi w powietrzu, ale wolała zabezpieczyć możliwie najbliższy termin na kolejne negocjacje.
Gdy znalazła się przed drzwiami, nacisnęła dzwonek raz i drugi. Cofnęła się o krok, ale dom wyglądał normalnie, mimo ze nikt nie otwierał. Zadzwoniła raz jeszcze.
- Ja pierdole. - rzuciła tylko pod nosem. W końcu otworzyła drzwi, wchodząc do środka. Już w głównym holu zauważyła leżąca na podłodze koszule i marynarkę, przewieszoną przez balustradę schodów prowadzących na piętro.
- Sean?! Mam nadzieje, że ta labadziara nie wyciągnęła z rękawa jakiegoś nagrania, o którym zapomniałeś mi wspomnieć? - zapytała głośno, szukając właściciela domu. Zajrzała do kuchni, do salonu, ale zwyczajnie nie natrafiła na nic, z wyjątkiem rozrzuconych ubrań i stłuczony kieliszków i butelki szampana.
Sean Taylor