dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#6

Jack może i nie był ojcem roku, ale to nie tak, że nie lubił własnych dzieci i że nie lubił spędzać z nimi czasu. Właściwie to wręcz przeciwnie, to było dla niego ciekawe doświadczenie za każdym razem, kiedy się z nimi stykał. Często szukał wspólnych punktów, jakichś takich genów, które im przekazał od siebie, podobnych zachowań i tak dalej. Czekał, aż pokażą jakąś swoją pasję, która będzie ich ciągnąć przez życie, dokładnie tak samo, jak jego ciągnęło dziennikarstwo po świecie. Nie chciał oczywiście żeby szli dosłownie w jego ślady, bo dobrze wiedział, jaka ta praca potrafiła być niesłychanie niebezpieczna i jak łatwo było się narazić na bardzo nieprzyjemne sytuacje! Miał wystarczająco dużo razy złamane żebra, mógł im pokazać swoje prześwietlenia, żeby to udowodnić. Oczywiście nie chciał ich straszyć i wciągać ich w swoje kłopoty, bo wolał żeby sobie żyły w nieświadomości na temat tego, jak często ich ojciec dostaje groźby i wpierdol. Nie stojąc bez ruchu, oczywiście, bo wiedział jak się bronić, ale wciąż, zakrwawiony ojciec to nie widok dla dzieci! Zwłaszcza wciąż takich młodych.
Dla dzieci miał przyjemniejsze sprawy, a już na pewno po świętach! Miał nadzieje, że prezenty im się spodobają, no a sam dla siebie też jeden sprawił. A teraz Gilbert Hargreeves pomagał mu go zamontować! - No dobra, jest prosto? - zapytał, stojąc na drabinie, bo instalował rzutnik na specjalnym podwieszeniu pod sufitem. Zamierzał zrobić sobie idealną, prywatną salę kinową. - Bo jak będzie krzywo, będziemy się przechylać w jedną stronę i potem nam tak zostanie - dodał, a potem zaprezentował skrzywienie, jakie im groziło! Tak o, żeby syna rozbawić.
przyjazna koala
-
-
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea


Długo zajęło Gilbertowi, by wreszcie czuć się swobodniej w towarzystwie ojca. Co jak co, ale trzeba przyznać, że długo czuł złość i nie tak szybko znowu zachciał spotykać się z tatą, ale wreszcie w pewnym momencie się przełamał i coraz częściej widywał się z Jacksonem. Musiał sam przed sobą przyznać, czy tego chciał, czy nie, że coraz swobodniej czuł się w towarzystwie ojca i że coraz chętniej z nim rozmawiał, mówił o swoich planach lub wymieniał się spostrzeżeniami. Oczywiście skutki rozwodu rodziców i brak obecności Jacka wciąż odczuwał, czasem mniej lub bardziej, ale mimo wszystko Gilbert wciąż chciał mieć jakąś relacje ze swoim tatą i po prostu poznać go.
Kto wie, może w niedalekiej przyszłości będzie miał okazję zrealizować ten plan?
Przynajmniej tak na razie się na to zapowiadało, biorąc pod uwagę, że Gilbert i Jackson od spiętych, wymuszonych rozmów, które chłopaka starał się skrócić do absolutnie najkrótszego czasu, przeszli do wspólnego oglądania filmu. Gilbert też musiał przyznać, że Jackson wyjątkowo dobrze trafił z prezentem świątecznym. Nastolatek nie był pewien czy to zwykły, szczęśliwy traf, czy może jego tata zwrócił uwagę na niewielkie wzmianki o zainteresowaniach chłopaka i tego, co również chciał spróbować, ale tak - ucieszył tym prezentem Gilberta.
Zresztą, nawet przyszedł do Jacksona z polaroidem, mając w zamiarze zrobić w którymś momencie zdjęcie na wypróbowanie i na pamiątkę. No, jeszcze on musiał coś wykombinować z zaległymi prezentami. Oby tylko poczta świąteczna dalej działała...
Przynajmniej dzisiaj Gilbert nie przyszedł z pustymi rękoma. Faza na kuchnię włoską jeszcze mu nie minęła, więc tym o to sposobem w kuchni czekały dwie duże pizze, które chłopak zrobił.
Jednak na razie pomagał tacie w instalacji rzutnika. No, prawie. Korzystając z tego, że Jackson był skupiony na pracy, Gilbert sięgnął po polaroid, chcąc mu zrobić zdjęcie, gdy tego się nie spodziewał. Osobiście chłopak wolał takie ujęcia, niż te pozowane.
Miał takie szczęście, że udało mu się sfotografować dziennikarza, gdy ten prezentował skutki źle ustawionego rzutnika. Gilbert uśmiechnął się z rozbawieniem, widząc, co robi jego ojciec i też z zadowoleniem, że udało mu się to uchwycić.
Usatysfakcjonowany, odłożył polaroid i jeszcze ciemne zdjęcie. Jeśli Jacksonowi się nie spodoba, to oczywiście uszanuje jego wybór i wyrzuci... lub schowa gdzieś, gdzie nie będzie mógł go znaleźć. Się okaże.
- Hmm - Gilbert skupił się na ekranie, a przez to, że nie do końca był prosty, przechylił odruchowo głowę. Heh, chyba dziennikarz miał trochę racji. - Przekręć delikatnie w prawo - zasugerował i obserwował zmianę. - Okej, teraz jest dobrze - oznajmił i odruchowo przytrzymał drabinę, gdy jego tata zaczął z niej schodzić. Nawet jeśli nie było takiej potrzeby asekuracji, Gilbert wolał dmuchać na zimne.
- Masz na coś konkretnego ochotę czy wspólnie szukamy? - zagadnął i poszedł do kuchni, bo pizze. Co prawda były już pewnie zimne, ale hej! Pizza to pizza! - Może jakiś film o mafii? Albo kryminał? - zasugerował, siadając na kanapie. Gilbert był nawet chętny do obejrzenia już znanych mu klasyków, jak "Ojciec chrzestny" lub "Milczenie owiec". W tym momencie bardziej mu zależało, by spędzić czas z ojcem.

jackson hargreeves
ambitny krab
Bojka#6766
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Jack zawsze był dostępny dla swoich dzieci, nawet jeśli nie w nieograniczony sposób. Nie zawsze był obok, ale dzwonił, pisał, wysyłał jakieś pocztówki po drodze. Widywali też jego pracę, chociaż nie wiem czy kiedyś wysyłał im od razu swoje artykuły. Nie zawsze były na kid-friendly tematy jednak, więc nie chciał ich traumatyzować, jak pisał o morderstwach i tak dalej… no ale, generalnie nigdy się od nich tak w pełni nie odcinał, bo to wciąż były jego dzieciaki. I widział w nich małe cząstki siebie, w każdym trochę inne. Czasami się zastanawiał, czy oni też to widzieli, ale jak wiadomo, ciężko na siebie spojrzeć krytycznym okiem, z dystansem.
Jeśli chodzi o prezent, Jack zawsze szukał niesztampowych rozwiązań ,a kto nie kocha tego typu fotografii? Co prawda nie był pewien jakie kolory powinien wybrać, ale zdał się na swoją intuicję. I miał nadzieję, że dzieciakom dobrze się sprawdzą, bo oczywiście każde z nich dostało dla siebie jeden, żeby nikomu nie było przykro….
- Złapałeś mój lepszy profil? - zapytał z rozbawieniem - nie wyszedłem grubo? - i dodał kolejne pytanie, oczywiście nie na serio. Był przyzwyczajony do sesji fotograficznych, w końcu miał na koncie kilka swoich książek i zbiorów reportaży. Był też nagradzany, a to wymagało pudrowania nosa i pozowania przed kamerą. Za tym akurat nie przepadał, prawdę mówiąc. Wolał sam robić zdjęcia, ludziom w miejscach które odwiedził razem ze swoimi tropami.
- Tylee? - zapytał, poprawiając i oceniając ze swojej strony. - Podaj mi poziomicę - i poprosił, bo wcześniej według niej planował ustawienie, więc teraz musiał się upewnić, że dobrze leży, zanim nie dokręci wszystkiego na top top.
- A to zależy! Czy masz jakieś filmy, które koniecznie chcesz zobaczyć na dużym ekranie, czy chcesz się zdać na starego ojca i jego gust do perełek? - zapytał zaintrygowany, jak już ogarnęli rzutnik i mógł zejść z podwyższenia. Teraz przeszedł do instalowania laptopa, z którego miał film odtwarzać i podłączenia głośników. - Możemy sobie odpalić maraton Ojca Chrzestnego, możemy też Leona Zawodowca, no albo coś, czego nie widzieliśmy… - zmrużył lekko oczy - możemy coś wylosować na imdb, jakiś kryminał -dodał, bo owszem, Gilbert Hargreeves miał dobry pomysł, kryminały to fajna sprawa!
przyjazna koala
-
-
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Racja, Gilbert musiał szczerze powiedzieć, że początkowo to on bardziej odcinał się od ojca, niż on od niego. Niestety, ale jakkolwiek by nie próbował, bezpośrednio po rozwodzie i jakiś czas po, nie mógł zmusić się do rozluźnienia w obecności Jacksona, a wszelkie jego prezenty przyjmował dosyć chłodno. Wtedy nie potrafił tego sobie powiedzieć, ale chociaż był zły na swojego tatę, że ten odszedł i wolałby, żeby wrócił, (a najlepiej, to żeby nigdy nie odchodził), to wciąż doceniał cicho każdą rzecz, którą wysyłał. Potrzebował trochę czasu, żeby wreszcie zaakceptować tę sytuację na tyle, że przestał się dystansować od Jacksona, a wtedy przyjmował chętniej prezenty od niego. Teraz, z perspektywy czasu, dostrzegał to, że nawet kiedy był zły i czuł się zraniony odejściem ojca, to wciąż cieszył się, gdy ten dawał do zrozumienia, że nie zapomniał o swoich dzieciach. Prawdopodobnie była to jedna z ważniejszych rzeczy, które robił, bo, przynajmniej Gilbertowi, pomogło to w zaakceptowaniu rozwodu. Oczywiście wciąż ma wiele do przepracowania, więcej, niż chciałby to sobie samemu przyznać, ale wszystko przyjdzie w swoim czasie.
- A jest jakiś lepszy profil? - odparł zaczepnie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu rozbawienia. - Zobaczysz, jak zdjęcie będzie gotowe - taka ciekawostka - Gilbertowi zdarzało się zobaczyć książki jego taty, gdy był w księgarni. Nie ukrywał, że było to specyficzne doświadczenie, bo wtedy mimowolnie myślał o swoim ojcu, w dalekich krajach i niebezpiecznych sytuacjach, gdy oddawał się swojej pasji. Wtedy w ogóle odczuwał brak jego obecności, bo wtedy Jackson był dla Gilberta odległą postacią, która przebywa nie wiadomo gdzie. Było też dla niego dziwne, że mógł powiedzieć, że "tak, autor tej książki to mój ojciec, ale tak poza tym, mało o nim wiem". Zastanawiał się też wtedy czy naprawdę nie było możliwe pogodzenie życia rodzinnego z takim rodzajem pracy, ale wtedy dochodził do wniosku, że mogło mieć to jeszcze gorsze skutki, niż tylko nieobecny ojciec w domu. Nie tylko więcej nie byłoby Jacksona, niż było, ale prawdopodobnie byłoby sporo kłótni między rodzicami, a on i jego siostry zapewne byłyby bardziej świadome tego, w jak wielu niebezpiecznych sytuacjach ich tata się znajdował. Trzeba przyznać, że trochę żyli w błogiej nieświadomości. Jasne, rozwód dalej bolał i pozostawił ślady, ale im Gilbert częściej zastanawiał się nad tą całą sprawą, tym bardziej rozumiał, jak skomplikowana ona była. Na pewno nigdy sam nie chciałby się znaleźć w podobnej sytuacji.
Ostatecznie potoczyło się w rodzinie Hargreevesów tak, a nie inaczej.
Gilbert podał poziomicę, samemu przyglądając się jeszcze czy ekran na pewno jest równy, ale żadnego skrzywienia nie wyłapał.
- Pewnie dogadalibyśmy się w kwestii filmów, chyba że lubisz komedie romantyczne i melodramaty - może i nastolatek nie był wybredny, jeśli chodzi o produkcje filmowe, ale były pewne rodzaje historii, które najzwyczajniej w świecie go nudziły. Jackson nie wyglądał na kogoś, kto przepada za takimi opowieściami, ale kto wie?
- Dobry pomysł! To wylosuję nam film - przystanął na propozycję ojca i wszedł na imdb, zabierając się za to. - "Zagadka zbrodni"? - o takim tytule nie słyszał. - "W 1986 roku na małej koreańskiej prowincji dwóch detektywów zmaga się z przypadkiem zgwałcenia i zamordowania wielu młodych kobiet przez nieznanego sprawcę." - ach, brzmiało to jak idealna propozycja na mile spędzony czas z rodziną! Cóż, inna sprawa, że rodzinny duet składał się z ojca dziennikarza śledczego, który pewnie nie raz ocierał się o śmierć i ludzkie brudy oraz syna, który do snu słuchał kryminalnych podcastów i niejednokrotnie szwendał się po ciemku po jakiś dziurach, by samemu sprawdzić niewyjaśnione, lokalne historie.
- Oglądamy? - zapytał, bo w razie braku zainteresowania Jacksona, Gilbert mógł zaraz coś innego wyszukać.

jackson hargreeves
ambitny krab
Bojka#6766
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Jack miał nadzieje, że z czasem to wszystko się jakoś poukłada. Dzieciaki dorosną, zauważą, że życie jest jednak trochę bardziej skomplikowane, niż wtedy kiedy się patrzy na nie dziecięcym wzrokiem… no i sami w końcu wpadną na coś, co będzie ich tak samo zajmować, przez co nie będą mogli zostać w jednym miejscu. Sama nauka tego, czym jest miłość i małżeństwo też im pomoże inaczej na wszystko spojrzeć, bo dopiero później człowiek się dowiaduje, że to i owo może się wypalić, skończyć, albo należeć tylko do części życia człowieka. Dzieciństwo przepełnione jest bajkami o prawdziwej miłości, jedynej i na całe życie. Jeden pocałunek i reszta to szczęśliwe zakończenie, nie ma mowy o żadnych problemach i docieraniu się. A często nie ma też słowa o poznaniu się w ogóle przed ślubem. Ot, książek ratuje królewnę, jest buzi i jest impreza. Weselna, znaczy się. Dopiero dorosłość pomaga zrozumieć, że czasem rozwód to najlepsze co ludzie mogą zrobić dla siebie i swoich dzieci.
- Legendy mówią, że tak - zauważył z rozbawieniem - ja się tym nie przejmuję, ale niektórzy owszem. I właściwie to pewnie coś w tym jest, że te profile się różnią. Ludzkie twarze są asymetryczne - zauważył, unosząc brwi i dzieląc się z synem ciekawostką. Nie wiedział, czy @gilbert już to wiedział, czy nie, ale trudno! Był stary, więc możliwe że gadał sobie jakieś głupoty i po prostu musiał je powiedzieć. Poza tym był pisarzem, gadanie ponad miarę było wpisane w jego krew.
I z książek Jacksona niewiele można było odczytać na temat jego samego, dobrze to maskował. Ale poza tym był z nich dumny i miał nadzieję, że jednak jego dzieci ją przeczytały. Ale nie zastanawiał się nad tym, jak jego słowa na nich tak naprawdę wpływa i czy czują się przez nią dziwnie, czy nie… I czy niektóre z jego przygód nie będą dla nich zbyt traumatyczne, bo jednak.. no swoje przeszedł.
- Nie za bardzo… są takie przewidywalne. Z kolei melodramatu trochę jednak męczą - zauważył, przechylając lekko głowę w bok. - Musicale też toleruje tylko w małych dawkach - dodał, a potem uniósł brwi - podobnie jak filmy wojenne - dodał, bo to też miało przewidywalną fabułę zwykle. A potem poszedł sobie Jack jeszcze zrobić drinka do filmu, a synowi przygotował opcje: woda albo cola.
- Oh nie, będziemy mieć przed oczami Twoje siostry - zauważył i pokręcił głową, bo zdecydowanie nie brzmiało to dobrze! - Może “Żądło”? - zapytał - albo widziałeś “Top Gun”? - no, to też był klasyk ze świetną muzyką do tego. A potem przyniósł pizzę, dwa talerze i usadowił się wygodnie z drinkiem, skoro Gilbert Hargreeves opracowywał machinerię.
przyjazna koala
-
-
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Racja, na zrozumienie pewnych rzeczy potrzeba czasu. Nie była to tylko kwestia większego doświadczenia i, miejmy nadzieję, wynikającej z niej wiedzy, ale też, że pewne rzeczy zaczęło się czuć. Chociaż Gilbert już był trochę starszy i potrafił patrzeć na różne sprawy z większym dystansem, wciąż niejednokrotnie miał problemy w postawieniu się na miejscu drugiej osoby. Jasne, rozumiał intelektualnie daną sytuację, ale wciąż czasem po prostu nie potrafił tego poczuć. I pewnie przez całe życie będzie się tego uczył, bo człowiek uczy się aż do śmierci, a przynajmniej miejmy nadzieję, że tak, bo byłoby trochę gorzej, gdyby zatrzymał się na etapie pewnego rozwoju, nieważne jakiego - wciąż jest to brak postępu. Zapewne też pewnych rzeczy nigdy nie będzie w stanie wyczuć, bo nie doświadczy ich, a z innym za to wręcz przeciwnie.
Gilbert uśmiechnął się krótko, bo "ja się tym nie przejmuje" Jacksona, odnośnie tego, który profil jest lepszy, bo co jak co, ale tak, dziennikarz zdecydowanie nie musiał się przejmować takimi banałami, bo geny swoje zrobiły i po prostu dobrze wyglądał. Skurczybyk. Nastolatek jednak nic nie powiedział, bo wiedział, że nie to miał jego tata na myśli. Zamiast tego zasłonił dłonią jedną połowę swojej twarzy, a potem drugą.
- To który mam lepszy profil? - spytał żartobliwie, bo chociaż słyszał o tym, że lica są asymetryczne, wciąż nie sądził, żeby były aż na tyle, żeby jego profile znacząco od siebie się różniły. Chociaż kto wie? Ostatecznie nie zajmował się fotografią portretową, modelingiem lub innym zajęciem, które wiązałoby się z wiedzą o pozowaniu do aparatu czy kamery.
- Taaak, i często ta relacja jest wymuszona, nie mówiąc też o tym, jak napisani są bohaterowie - dorzucił swoje trzy grosze, co do komedii romantycznych. Oczywiście nie było niczym złym lubić ten gatunek filmowy, ale Gilbert po prostu się nudził. I tak, wzmianka o tym, że Jackson nie przepada za filmami wojennymi trochę zaskoczyła chłopaka, co było przez chwilę widać, ale potem się zreflektował, że rzeczywiście ma to sens biorąc pod uwagę, że jego ojciec miał już wystarczająco wrażeń ze swojej pracy.
- To też nie są moje szczególnie lubiane gatunki - przyznał z małym uśmiechem. - Mam wyjątki. Z musicali lubię, na przykład "Chicago", a z wojennych "Czas Apokalipsy" albo kiedy element wojny nie jest wyszczególniony na pierwszym planie, w stylu, że są sceny walk, strzelanina, kończyny latają, jak było w "Szeregowcu Ryanie". Wolę coś w stylu "Imperium Słońca" - nagle nastolatek obciął się, że może jego tata nie oglądał tych pozycji, bo akurat nie miał okazji albo ochoty. Heh, najwyraźniej Gilbertowi czasem udzielała się ojcowska gaduła pisarza. - Kojarzysz może? - zapytał, trochę ostrożnie, bo z jednej strony mowa była o klasykach filmowych, a z drugiej nie było obowiązku ich znać. Ostatecznie chłopak jeszcze nie wiedział do końca, jak bardzo Jackson lubi kinematografię.
- Racja - zgodził się z cichym śmiechem, nie biorąc tego od razu pod uwagi. - Tak, oglądałem "top Gun" - przyznał z uśmiechem i chociaż nie miałby nic przeciwko ponownemu zobaczeniu filmu, padł tytuł, który zwrócił uwagę Gilberta. - Możemy obejrzeć "Żądło"? Chciałem ostatnio je nadrobić, ale jakoś nie miałem na to czasu - zapytał i sięgnął po kawałek pizzy. Zwrócił uwagę, że jego ojciec usiadł z drinkiem i przez chwilę poczuł nieprzyjemne ukłucie w brzuchu, szczególnie, że Lia ostatnio wspomniała o wizycie dziennikarza w Moonlight, ale Gilbert na razie zignorował to. Skupił się na razie na swoim jedzeniu, dopiero czując, jaki był głodny.

jackson hargreeves
Przepraszam, że czekałaś na odpis :c
ambitny krab
Bojka#6766
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Mimo wszystko Gilbert Hargreeves nie powinien jednak zbyt surowo na ten swój wiek patrzeć, w końcu nastoletnie lata to był wspaniały czas! Idealny moment na szukanie siebie, eksperymentowanie z różnymi życiowymi decyzjami i pomysłami. Sprawdzanie, czy ta kariera jest interesująca, czy może jednak tamta… nie mówiąc o pierwszych podróżach i wyprawach. Jack zawsze wiedział, że chce studiować za granicą i w jego wieku już tam siedział, I co prawda miał swojego pierwszego syna na koncie i pierwsze małżeństwo, ale to były zupełnie inne czasy, więc akurat pod tym względem Gilbert nie powinien iść drogą ojca…. w ogóle Jack wolałby żeby wszystkie jego dzieci się wstrzymały z robieniem dzieci, no może poza tym najstarszym synem, ale on miał 30 lat więc no, inna sytuacja.
Ale tak wracając, to jednak podróże otwierały człowieka na inne kultury, zwyczaje i różne przemyślenia. I to bardzo ukształtowała Jacka, miał nadzieję że jego dzieci też będą chciały zobaczyć troche świata poza Australią, bo to zawsze była fajna przygoda. Zwłaszcza jeśli miało się mniej stresującą pracę niż Jack, bo ona czasami narażała na różne tarapaty…
- Myślę że lewy.. chociaż prawy jest bardziej interesujący - rzucił zgrywając się, bo nie miał pojęcia szczerze mówiąc. A Gilbert nie ma co narzekać na geny, bo pobierał je z tego samego źródła co Jack! I kto wie jak będzie wyglądać za dziesięć-dwadzieścia lat, może się upodobnić do tatka.
- Dokładnie. A które filmy uważasz za najlepsze z tych, które widziałeś? - zapytał zaciekawiony, bo pewnie znał ich ulubione filmy, ale to nie to samo, co filmy które miały na człowieka największy wpływ. Z kolei ulubione filmy Jacksona były wystawione na pokaz w salonie, bo zarówno swoją muzykę, jak i kolekcję filmową eksponował i kolekcjonował.
- Tak, Chicago jest dość mroczny i to jego urok - przyznał z lekkim rozbawieniem. - Widziałem, chociaż części już szczerze mówiąc nie pamiętam, bo te wojenne strasznie mi się zlewają w pamięci… A ty musisz kiedyś zobaczyć Przełącz Ocalonych,. zupełnie inne spojrzenie na filmy wojenne - zaproponował, jak Gilbert się z nim podzielił swoją opinią. Szanował ją, dlatego kiwał głową, jak Gilly opowiadał.
- No to mamy zwycięzcę - podsumował i po chwili zajął się znalezieniem odpowiedniego tytułu. - To wszystko gotowe? - zapytał, bo nie wiedział czy jeszcze im czegoś tutaj brakuje, no poza pizzą.
przyjazna koala
-
-
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Fakt, ostatecznie trzeba było trochę się wyszaleć, zrobić parę głupot (oby tylko nie takich, które miałyby poważne konsekwencje na całe życie) i poeksperymentować z życiem. Gilbert niejednokrotnie łapał się na tym, że jego nastoletnie lata, które notabene jeszcze trwały, wydawały się... nudne. Nie mógł się pochwalić jakimiś niesamowitymi przygodami lub sytuacjami. Oczywiście wszystko jeszcze przed nim i prawdę powiedziawszy, dopiero teraz czuł się jakby rozwijał skrzydła, gdy wreszcie skończył liceum, ale łapał się na tym dziwnym odczuciu, jakby zmarnował sporo czasu. Może rzeczywiście tak było? A może tak po prostu miało być? Cóż, chyba nie ma co dłużej się nad tym zastanawiać i rzeczywiście popróbować różnych rzeczy, "chwytać dzień"?
Jednego Gilbert był pewien - raczej odpuści sobie dzieci w tak młodym wieku... jeśli w ogóle, biorąc pod uwagę fakt, że średnio myślał o szukaniu partnerki.
Na pewno chciałby zwiedzić trochę świat. Może jak uda mu się dostać na studia antropologiczne, to przyjdzie mu odwiedzić parę miejsc? Albo po prostu zrobi to na własną rękę, co również było bardzo atrakcyjne. Co jak co, ale jeszcze nie miał okazji zobaczyć na żywo, dajmy na to takiego śniegu. Heh, uroki życia w Australii.
- Och, okej, czyli żaden - podsumował z śmiechem, wyraźnie się tym nie przejmując. Akurat wiedz o tym, czy ma jakiś lepszy profil, nie była mu przydatna, a na pewno wpływająca na obraz samego siebie. Był jaki był, ot!
- O rany! - oj, Jackson poruszał temat rzekę, jeśli chodzi o Gilberta. - Hmm, powiedziałbym, że "Dwunastu Gniewnych Ludzi", "Czyż nie dobija się koni?" i "Skazany na Shawshank". Ostatnio obejrzałem "Kafarnaum" i zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie... W sumie trudno mi wybrać - przyznał z cichym śmiechem. - A ty masz jakieś filmy, które uważasz za najlepsze? - odwdzięczył się podobnym pytaniem, bo może jego tata ma akurat parę pozycji, którym mógłby dać tytuł "najlepsze". Niestety, dla Gilberta było to duże wyzwanie.
- Słyszałem o "Przełęczy Ocalałych", tylko jakoś ostatnio nie mogę znaleźć czasu, żeby je obejrzeć - wyznał z cichym westchnieniem i był wyraźnie niezadowolony z tego powodu. Ostatnio miał sporo pracy, a po niej wracał zbyt zmęczony, żeby jeszcze oglądać filmy wojenne. Jak już coś sobie puszczał, to takiego, co nie wymagałoby większego zaangażowania i skupienia.
- Prawie - odparł chłopak i poszedł po brakującą pizzę. - Już możesz puścić - i tym o to sposobem, zaczął się ich wspólny seans filmowy. Gilbert wygodnie rozsiadł się na kanapie i wziął pierwszy kawałek pizzy, w ogóle nie przejmując się tym, że nie jest do końca ciepła. Pizza to pizza!

jackson hargreeves
ambitny krab
Bojka#6766
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Tak tak, właśnie tak. Ale nie trzeba się też jakoś specjalnie ograniczać do tych nastoletnich lat. Można też zaszaleć po 20. Albo po 30… a później to już lepiej szaleć w jakichś granicach rozsądku, bo człowieka mogą oskarżyć o bycie w kryzysie wieku średniego, a tego nikt by nie chciał! A później i po 50 i 60 takie zarzuty się pojawiają. A z drugiej strony, po co się przejmować tym co mówią i myślą inni? To przecież bardzo dobry sposób na zmarnowanie sobie życia, a to chyba o wiele gorsze, niż przedwczesna śmierć (bo i tak nie żyjesz, więc jest ci wszystko jedno), czy popełnianie głupot generalnie rzecz biorąc. Ta rozkmina przybrała mroczny wydźwięk.
A z drugiej strony szalone przygody nie były i nie musiały być dla wszystkich, więc dobrze gdyby Gilbert Hargreeves jednak działał w zgodzie z samym sobą. Zgodnie z doktryną wyżej, że po co się przejmować opinią innych na temat jego prywatnego życia?
W każdym razie, jeśli chciał zwiedzać świat, mógł wybrać zarówno zdobywanie Everestu, jak i po prostu wycieczkę po Rzymie. Świat był różnorodny i to było w nim piękne. Jack mógł mu to i owo doradzić w sprawie miejsc docelowych, ale najpierw musiałby się dowiedzieć czego syn od świata oczekuje i czego szuka.
- Dwunastu gniewnych ludzi to klasyk, który mnie naprawdę zaskoczył. Nie sądziłem, że będę to śledzić z takim zapałem - przyznał z lekkim rozbawieniem. - Więc zdecydowanie trafia na moją listę. Poza tym “Pulp Fiction”, “Pianista”, “Piękny umysł” i “Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Za to najbardziej niespodziewane “Jojo Rabbit” i “Captain Fantastic”. Za to “Erin Brockovich” namówiłaby mnie do kariery dziennikarza, gdybym już nim nie był, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten film - wyjawił, bo co tu dużo mówić, Julia Roberts była wspaniała. I oczywiście to pierwsze firmy, które przyszły mu do głowy, pewnie było jakieś dziesięć tytułów, o których pomyśli za moment.
- Jak chcesz to możemy później włączyć albo umówić się na inny dzień, bo to jednak nieco bardziej ponury repertuar - zaproponował. W towarzystwie Forresta Gumpa i tego filmu z Meg Ryan mogą sobie zrobić noc filmową z motywem wojennym w tle.
- Super - rzucił, a potem włączył, napił się drinka i sięgnął po kolejny kawałek. - Czyż ich stroje i cały klimat nie jest wspaniały? - zapytał cicho, po pierwszych scenach biurowych.
przyjazna koala
-
-
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rzeczywiście, z jednej strony wypadałoby z perspektywy norm danego społeczeństwa, uspokoić się w danym wieku. Cóż, miało to nawet sens. Gdy młoda osoba popełni głupotę jest to bardziej zrozumiałe i akceptowalne, ale ta sama rzecz zrobiona już przez starszą - niekoniecznie. Od takiego człowieka spodziewa się, a nawet oczekuje większej mądrości życiowej i ogłady, bo ostatecznie żyje dłużej i więcej przeżył. To było logiczne, ale z drugiej strony nie był to pewien rodzaj niewoli? To, żeby nie robić i nie zachowywać się tego, jak się chce, bo mogłaby to zostać uznane za innych za nieodpowiednie? Pewnie tak, była to jedna z wad życia w grupie, którą trzeba było ponieść, by móc żyć wygodniej i bezpieczniej, a przynajmniej te zalety były kiedyś ważne. Oczywiście nie można było pobłażać nieodpowiedzialnym zachowaniom, gdy te krzywdziły innych i to już było niezależne od wieku. Jednak pomijając już te skrajne przypadki, chyba w tym wszystkim warto było znaleźć złoty środek. Żyć tak, by być autentycznym, ale też liczyć się z pewnymi prawidłowościami lat. Ostatecznie każdy etap i aspekt życia miał swój urok.
Na pewno Gilbert był jeszcze w takim wieku, w którym nie do końca poznał siebie i dopiero będzie to robił. Jak na razie sądził, że jest raczej spokojny, niż na odwrót, chociaż kto wie czy mu się nie zmieni lub nie odkryje w sobie pasji do ryzykowniejszych sytuacji. Naprawdę jeszcze wszystko było przed nim, co było trochę przytłaczające, ale też ekscytujące. Jak będzie - to się dopiero zobaczy! I kto wie czy jeszcze nie przyjdzie mu podreptać do Jacksona po jakąś ojcowską radę. Akurat o jego podróżach chętnie posłuchałby.
Młodszy Hargreeves kiwał głową z cichą aprobatą, wyraźnie mile zaskoczony. Tytuły filmów, które wymieniał dziennikarz, były w większości mu znane i doceniane.
- A oglądałeś "Listę Schindlera"? - zapytał, tak a propo "Pianisty". - Albo "Greenbook"? - dorzucił, coraz bardziej ciekawy czy uda mu się znaleźć więcej podobieństw w gustach. - "Erina Brockovicha" nie oglądałem, ale chyba w podobnym klimacie jest "Bractwo Bang Bang"? Wiesz, ten film, który opowiada historię fotoreporterów, którzy zrobili zdjęcia, które dostały Nagrody Pulitzera - dobrze pamiętał ten film, bo zapadał w pamięć. Nie tylko był dobrze zrobiony, ale też miał sceny, których po prostu się nie zapominało. Nie mówiąc już o tym, że dzięki temu dowiedział się o kontrowersyjnych fotografiach, które zostały nagrodzone.
- Chętnie! - przytaknął ochoczo, bo skoro wiedział już, że jego gust pokrywa się z ojcowskim, to był pewien, że będzie dobrze się bawić. Gilbert był otwarty na wiele propozycji, ale nie lubił oglądać filmów z kimś, kto raczej szedł w bezpieczne pozycje lub tylko w swoje, a te nie pokrywały się z tym, co lubił chłopak.
- Tak, robi wrażenie - przyznał, będąc autentycznie pod wrażeniem, a film dopiero się zaczął. Gilbert oglądał dalej, zajadając się pizzą i szybko zauważył pewną charakterystyczną grę, którą często można było zobaczyć w starszych filmach. Była jakaś taka bardziej dynamiczna - aktor grał całym ciałem. Oczywiście można było to znaleźć i w nowszych produkcjach, ale chłopak miał wrażenie, jakby w nich większą uwagę skupia się na twarzy ze względu na sposób kadrowania i pracy kamery. Za to w starszych więcej było widać całego ciała.
Drugi kawałek pizzy znalazł się w dłoni nastolatka, gdy z zaangażowaniem śledził fabułę filmu.

jackson hargreeves
ambitny krab
Bojka#6766
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Tak, właśnie tak. A w tym wszystkim trzeba jeszcze wiedzieć, gdzie przebiega ta legendarna granica, między błędami na które można przymknąć oko, a takimi które niszczą resztę życia. Na przykład jazda po pijaku, zrobienie krzywdy drugiej osobie, czy narażanie się przez skoki w nieznaną wodę, główką w dół. Według Jacka rodzicielstwo w tak młodym wieku też mogło być błędem… no i w starszym zresztą też. Akurat w tej kwestii miał bardzo liberalne poglądy i uważał, że większa odpowiedzialność to wybrać ciąże i dziecko, niż aborcje. Pierwsze dziecko miał dość wcześnie, wiedział jak się to na nim odbiło i że ojcostwo i małżeństwo gdzieś zawsze mu siedziało z tyłu głowy. Może właśnie dlatego tak bardzo potrzebował swoich przygód, żeby jakoś to odreagować, przedłużyć swoje dzieciństwo w tym wszystkim? Ale oczywiście to były inne czasy, więc nie podchodził krytycznie do swoich decyzji. Były jego, dobre czy złe. Tak poukładał swoje życie i z perspektywy czasu nic by nie zmienił. Każda z tych decyzji, błędów czy nie-błędów doprowadziło go tu gdzie był teraz i w te wszystkie miejsca gdzie był po drodze. Może i to brzmiało jak jakieś filozoficzne pierdolenie, ale trudno.
Jack na pewno nie chciał, żeby jego syn robił coś wbrew sobie, tylko dlatego, że ma przygodowego ojca i niby w genach powinno coś być. Ale z drugiej strony, nigdy nie wiadomo gdzie kończy się nieśmiałość i strach przed nieznanym, a zaczyna faktyczna niechęć do zrobienia czegoś. Więc czasami trzeba opuścić te swoje comfort zone i spróbować czegoś nowego. Nawet jeśli wydawało się to bardzo szalone.
- Oczywiście że tak, te filmy są jednak bardzo depresyjne. W swoich podróżach trafiałem na ludzi dotkniętych przez holokaust - przyznał szczerze. W jego wieku to wszystko było… no bardziej prawdziwe. Druga wojna światowa, zimna wojna, bo jednak znał ludzi, którzy wciąż wszystko doskonale pamiętali, nawet jeśli sam urodził się w latach siedemdziesiątych i otaczali go ludzie-kwiaty, zwłaszcza kiedy był w Stanach na Uniwersytecie.
- Greebook też, przypomnij mi, czy on dostał Oscara? - zapytał, bo nie pamiętał! - Zawsze miałem sentyment do kina drogi - dodał, w ramach ciekawostki. A potem uśmiechnął się lekko - to koniecznie muszę Ci pokazać jedną z najwspanialszych ról przepięknej i wspaniałej Julii Roberts! - zauważył z rozbawieniem. A potem zmrużył lekko oczy - a to widziałem, ale tak dawno, że powiem szczerze - niewiele z niego pamiętam - przyznał. Też mogli dodać do wieczorków filmowych. Kto wie, może zrobi im się z tego jakaś wspólna tradycja? - Możemy zobaczyć razem z “Procesem siódemki z Chicago”, podobno świetny klimat i rytm ma ten film - pokiwał głową. Było tyle wspaniałych filmów i tak mało czasu żeby je oglądać! No ale, żeby znaleźć te stare filmy trzeba się jednak trochę naszukać, zwłaszcza online…
- W ogóle ich sposób mówienia, ilość wypowiadanych kwestii jest niesamowita. Obecne filmy się jakoś bardziej ciągną, mimo że mają więcej akcji - dodał komentarz typowy dla boomera, ale trudno! Był stary, nie wypierał się swojego wieku!
- Będziesz chciał komuś później zaimponować znajomością dobrych filmów? - zapytał, ciekaw czy Gilbert Hargreeves z kimś randkuje czy nie. No co, w końcu był ojcem, ojcowie mieli prawo do takich żenujących pytań!
przyjazna koala
-
-
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chyba jedną z gorszych rzeczy było bycie na łożu śmierci i stwierdzenie, że się czegoś żałowało. Gilbert szczerze nie chciałby doświadczyć tego uczucia, tej świadomości, że wszystko jest już za nim, że nie ma jeszcze czasu, by cokolwiek nadrobić i nie być usatysfakcjonowanym tym, jak spędziło się swoje życie. Podejmowało się różne decyzje, lepsze i gorsze i pewnie młodszy Hargreeves jeszcze sporo ich popełni oraz doświadczy konsekwencji na własnej skórze, ale na pewno nie chciał żałować czegokolwiek. Ostatecznie, te wybory były jego i będą go prowadzić do jakiegoś punktu w życiu. Grunt, żeby nikogo nie krzywdził swoimi decyzjami, o!
Dlatego też może się mniej lub bardziej zgadzać z Jacksonem, co do tego, czy podjął dobre wybory, a przynajmniej w kwestii rodziny, ale mógłby brać z niego przykład, jeśli ostatecznie uważa, że nie ma czego żałować, bo doprowadziły go do tego momentu, w którym jest obecnie. Heh, to była pewna sztuka, taka akceptacja tego, co się zadziało w życiu. To raczej należało do rzadkości, a częściej można było usłyszeć, że ktoś żałował chociaż jednej rzeczy, którą zrobił. Jasne, czasami rzeczywiście podejmowało się idiotyczne decyzje lub takie, które poważnie skrzywdziły innych, ale tu już mowa o skrajnych przypadkach.
- Och - może i Gilbert mało elokwentnie zareagował, ale chłopak był szczerze zaskoczony tym, że jego ojciec miał okazję spotkać ludzi, którzy przeżyli holokaust. I z jednej strony nastolatek chętnie zapytałby się o te osoby, ale z drugiej strony wiedział, że nie byłyby to łatwe i przyjemne historie. Owszem, na pewno wartościowe i skłaniające do przemyśleń, ale raczej odpowiedniejsze do opowiedzenia przy innych okazjach. Chociaż, czy kiedykolwiek był dobry czas i atmosfera na mówienie takim tragicznym wydarzeniu i jego konsekwencjach? - Mam nadzieję, że wszystko u nich dobrze - nagle powiedział bezwiednie, a raczej głośno myślał, bo nawet nie spojrzał na Jacksona, zagubiony w swoich własnych przemyśleniach. Ale tak, tak szczerze czuł, bo cholera jasna, ci ludzie na pewno wystarczająco przeżyli i Gilbert chciałby myśleć, że chociaż teraz mają większy spokój w życiu i że również go czują.
- Tak, to ten - przytaknął z lekkim uśmiechem. - Jedną z głównych ról gra aktor, który grał Aragorna w "Władcy Pierścienia" - dorzucił jeszcze, jako ciekawostka, bo pamiętał, że sam był zaskoczony, gdy zobaczył znajomą twarz w tym filmie. Może i nie powinien się tak dziwić, ale chłopak tak przywykł do oglądania tego aktora w fantastycznej trylogii, gdzie wyglądał naprawdę naturalnie, że miał mały szok, gdy zobaczył jego kolejną, aktorską odsłonę i to mocno odmienną od filmów na podstawie powieści Tolkiena.
- Też lubię filmy drogi! - Gilbert ożywił się na chwilę. - "Dzika droga", "Bracie, gdzie jesteś?", "Wszystko za życie"... - wymienił parę tytułów, uważnie obserwując czy jego tata je skojarzy. Oczywiście jeszcze miał parę w zanadrzu, ale na pewno chętnie dowiedziałby się o jakiejś nowej pozycji, którą mógłby poznać po tym, jak skończyłby dyżur w pracy.
- Chętnie zobaczę! I możemy też znowu obejrzeć "Bractwo Bang Bang" przy kolejnym spotkaniu i 'proces siódemki z Chicago" - zgodził się i może to była mała rzecz - może coś oczywistego, nad czym w ogóle nie powinno się zastanawiać, ale chciał mówić i myśleć o kolejnych spotkaniach ze swoim ojcem. Chciał mieć jakąś perspektywę na przyszłość, która uwzględniałaby czynną aktywność utraconego rodzica, którego na powrót odzyskuje. Jasne, miał pewne żale do Jacksona i często łapał się na tym, jak jego brak w rodzinie i podczas dorastania, wpłynął na niego, ale wciąż Gilbert chciał mieć ojca i miał nadzieję, że Jackson również chciał mieć syna.
- To prawda. W nowoczesnych filmach ta akcja za bardzo jest skupiona na efektach wizualnych. W starszych wszystko jest jakoś bardziej dynamiczne, ale nie wiem czy to zasługa pracy kamery, historii czy gry aktorskiej. Pewnie wszystkiego po trochu - dorzucił swoje trzy grosze, zgadzając się z opinią Jacksona. Nawet jeśli rozmawiał podczas seansu, wciąż uważnie śledził rozwijającą się akcję filmu.
No, do czasu.
Okej, nie powinien być zaskoczony pytaniem ojca, ale wciąż spiął się trochę, czego starał się nie dać po sobie poznać.
- N-nie, nie mam nikogo, komu chciałbym zaimponować tym - odpowiedział z cichym, spiętym śmiechem w głosie oraz uśmiechem. Co prawda pojawiła mu się pewna osoba w głowie, która wyjątkowo często przychodzi do kawiarni na zmianach Gilberta, a którą miał okazję już wcześniej poznać w innych, bardziej imprezowych okolicznościach, ale szybko przegonił te myśli z głowy i miał nadzieję, że jego tata nie dostrzeże w nim napięcia i nie będzie ciągnął tego tematu. Co jak co, ale był to dla Gilberta, delikatnie mówiąc, niekomfortowy temat, bo przede wszystkim sam nie wiedział, czego właściwie chciał.
- A jak u ciebie w pracy? Masz jakiś temat, nad którym pracujesz? - zagadnął, autentycznie zaciekawiony, ale też po to trochę, by przerzucić uwagę na coś innego.

jackson hargreeves
ambitny krab
Bojka#6766
ODPOWIEDZ