: 08 maja 2022, 19:14
Drgnął lekko gdy zasłoniła mu oczy, bo tak z zaskoczenia nie wolno brać ludzi, zwłaszcza na złomowisku, gdzie pewnie w horrorze czaiłby się jakiś psychopatyczny morderca. Ale nie byli w horrorze tylko w Lorne, a fabularnie życie Huntera bardziej przypominało jednak melodramat niż horror.
O co chodziło z tymi kobietami i ciążami? Jakiś baby boom? Czy po prostu był już w takim wieku, że jego znajomi zakładali rodziny i poważnieli? Niedługo nikt mu już do picia nie zostanie. Zmarszczył brwi słysząc ten "lepszy plan".
- Jestem rozczarowany twoją postawą panno Crane. - rzucił, naśladując głos Imperatora z Gwiezdnych Wojen. - W Lorne mnie paparazzi nie śledzą. - dodał, już normalnie. - Poza tym rockman musi czasem trafić do brukowca i to najlepiej przez alkohol, narkotyki i dziwki. - wzruszył ramionami. Zawód zobowiązywał, a Hunter nie mógł za bardzo odstawać od przyjętych norm. - Podsumowując, durny ten twój plan. - pomógł jej wspiąć się na pickupa, by mogła usiąść wygodnie i podał jej butelkę. Gdyby wiedział o ciąży, to by tak nie robił, tymczasem zrobił oczy zbitego szczeniaczka, by nie miała opcji mu odmówić. Potrzebował się sponiewierać, zapomnieć o Leo i o całej tej aferze w którą się wplątał na własne życzenie. Powinien był pewnie odpuścić, tak byłoby łatwiej.
Wcześniej nie chciał Julii opowiadać o tym co się działo, czego się dowiedział o sobie i Leonie, bo to był nie tylko jego sekret, ale potrzebował zrzucić to z siebie, wygadać się, może dostać jakąś radę.
- Wiesz, że miałem już nie wracać do Lorne? - zaczął. - Ale wróciłem... przez Leo. - westchnął ciężko. Chciałby umieć o niej zapomnieć, wyleczyć się z niej raz na zawsze. Ale to było niemożliwe. Raz, że większość jego piosenek traktowała o blondynce z którą jak się okazało, miał dziecko. Za każdym razem więc występując gdzieś, wracał do niej myślami. A dwa... chyba jednak tak na prawdę tego nie chciał. To była miłość jego życia, tak trudna jak to było tylko możliwe. Ale nie umiał o nią zawalczyć wystarczająco skutecznie. A gdy wzięła ślub nawet przestał walczyć w ogóle. Do czasu aż przyjechał tu by zająć się chorą matką. Wtedy znów jego i Leonie drogi się przecięły i już nie było odwrotu. Nie umiał powiedzieć nie, gdy ją widział. Pod jej urokiem gotów był zabić siebie, kogoś, cały świat. Miała go w szachu. I gdyby nie Tessie, to pewnie zrobiłby wszystko by rozbić jej małżeństwo i mieć ją tylko dla siebie. Ale dziecko komplikowało sytuację. A fakt, że okazało się, iż mała jest jego, wcale nie pomagał. Brukowce miałyby używanie jakby zwąchały temat.
Julia Crane
O co chodziło z tymi kobietami i ciążami? Jakiś baby boom? Czy po prostu był już w takim wieku, że jego znajomi zakładali rodziny i poważnieli? Niedługo nikt mu już do picia nie zostanie. Zmarszczył brwi słysząc ten "lepszy plan".
- Jestem rozczarowany twoją postawą panno Crane. - rzucił, naśladując głos Imperatora z Gwiezdnych Wojen. - W Lorne mnie paparazzi nie śledzą. - dodał, już normalnie. - Poza tym rockman musi czasem trafić do brukowca i to najlepiej przez alkohol, narkotyki i dziwki. - wzruszył ramionami. Zawód zobowiązywał, a Hunter nie mógł za bardzo odstawać od przyjętych norm. - Podsumowując, durny ten twój plan. - pomógł jej wspiąć się na pickupa, by mogła usiąść wygodnie i podał jej butelkę. Gdyby wiedział o ciąży, to by tak nie robił, tymczasem zrobił oczy zbitego szczeniaczka, by nie miała opcji mu odmówić. Potrzebował się sponiewierać, zapomnieć o Leo i o całej tej aferze w którą się wplątał na własne życzenie. Powinien był pewnie odpuścić, tak byłoby łatwiej.
Wcześniej nie chciał Julii opowiadać o tym co się działo, czego się dowiedział o sobie i Leonie, bo to był nie tylko jego sekret, ale potrzebował zrzucić to z siebie, wygadać się, może dostać jakąś radę.
- Wiesz, że miałem już nie wracać do Lorne? - zaczął. - Ale wróciłem... przez Leo. - westchnął ciężko. Chciałby umieć o niej zapomnieć, wyleczyć się z niej raz na zawsze. Ale to było niemożliwe. Raz, że większość jego piosenek traktowała o blondynce z którą jak się okazało, miał dziecko. Za każdym razem więc występując gdzieś, wracał do niej myślami. A dwa... chyba jednak tak na prawdę tego nie chciał. To była miłość jego życia, tak trudna jak to było tylko możliwe. Ale nie umiał o nią zawalczyć wystarczająco skutecznie. A gdy wzięła ślub nawet przestał walczyć w ogóle. Do czasu aż przyjechał tu by zająć się chorą matką. Wtedy znów jego i Leonie drogi się przecięły i już nie było odwrotu. Nie umiał powiedzieć nie, gdy ją widział. Pod jej urokiem gotów był zabić siebie, kogoś, cały świat. Miała go w szachu. I gdyby nie Tessie, to pewnie zrobiłby wszystko by rozbić jej małżeństwo i mieć ją tylko dla siebie. Ale dziecko komplikowało sytuację. A fakt, że okazało się, iż mała jest jego, wcale nie pomagał. Brukowce miałyby używanie jakby zwąchały temat.
Julia Crane