Unosi lekko brew, bo jednak zna go na tyle, by wiedzieć kiedy młody chce coś ukryć. Mają podobne tiki, choć żaden z nich tego nigdy nie przyzna. Właściwie, czy kiedykolwiek przed sobą nie grali? Wyświechtane kostiumy przypięte do dobrze już znanych ról, w które wcisnął je tamten Polański, o którym nawet nie rozmawiają. Lucas nadal ma żal do ojca, że mu zrobił takie świństwo i ściągnął na łeb Adama. No prawie jakby sam go na adamową matkę wsadził i tak dalej...
- Przynajmniej nie będziesz się musiał wysilać na SMSy. - norma, nie norma. Lucas nie pozostaje dłużny. W końcu inteligencja idzie w parze z ostrym językiem, a to ponoć dziedziczne...
- O co w tym ostatnim chodziło? - udaje, że pamięta, ale był to taki bełkot, że ciężko było nawet przyporządkować do jakichś słów te puzzle.
- Oszczędź sobie wstydu i nie pisz do ludzi po pijaku. - nie potrafi inaczej okazać troski jak przez drwinę z niewłaściwego zachowania, ale pewnie Adam i tak nie dostrzeże cienia troski w jego słowach.
- Nie ukrywasz się, tylko skradasz i patrzysz jakby prześlizgnąć się obok niezauważony? No tak, to zasadnicza różnica. - patrzy spode łba na niego... a jednak uważnie mu się przygląda.
Zmężniał. notuje w pamięci bez nawiązywania do obserwacji w gadce. Mogą się nie lubić, nawet nie szanować, ale żeby przemykać po cichu jak szczury, udając że jeden drugiego nie zna... Polańskiemu do głowy by nie przyszło coś takiego. Zwłaszcza, że Adam to już nie dziecko - podobne do innych dzieci miliona, tylko dorosły mężczyzna, którego nie da się nie zauważyć i nie rozpoznać.
- To takie nawet jak na ciebie, dość niskie zachowanie, udawać, że mnie nie poznajesz. - da się słyszeć przebłyskujące przez te słowa politowanie. Lucas zauważył popłoch w oczach młodego, albo dorobił sobie taką teorię. Nie istotne. Trochę go to dotknęło, chociaż nie daje tego po sobie poznać osadzony w roli wiecznego krytykanta.
Tak, względem Adama zawsze był surowy. Nigdy go nie pochwalił. Nie bezpośrednio. Każde stwierdzenie, które mogłoby nieść odrobinę pochwały zawsze naszpikował licznym zastępem ozdobników, rzucających światło na inne aspekty i odciągające od pochwał.
Lucas patrzy zdumiony. Ten potok słów wprawia go w osłupienie. Odchrząka i jakby za dotknięciem magicznej różdżki wjeżdża na jego facjatę diabelski uśmieszek, przez który wydaje się przebijać drwiące pytanie:
Co ty wiesz o kochaniu, dzieciaku?. Nieustające lekceważenie syna i jego doświadczeń, które są o te dwadzieścia lat uboższe... to mu się chyba nigdy nie znudzi.
- A co, u ciebie po czterdziestce przestały? - co za troska w głosie i ubolewanie. Kiwa głową z politowaniem.
-Poradzić ci coś? - odchrząka, a oczy wydają mu się rozbłyskać, jakby wreszcie mógł się wykazać wiedzą i zdolnościami. On ma się dobrze i jego życie erotyczne kwitnie, ale rozumie, że ktoś może mieć na tym gruncie problemy. W końcu pamięta, jak pytał syna o laski i... jak wymijających udzielał wtedy odpowiedzi skąpany w purpurze po czubki uszu... Adam. Tak było? Czy to ważne? Skoro pamięć Lucasa twierdzi, że tak - reszta nie ma znaczenia.
Adam Polanski