: 26 sty 2022, 13:48
Lyra była już wcześniej związkach, ale właśnie zwykle to było proste i nie musiała się aż tak zastanawiać nad tym wszystkim. Może poniekąd dlatego, że nie miała powodów do tego, bo nawet jeśli nad jej relacjami zbierały się ciemne chmury to jakoś sobie z nimi radziła tudzież radzili. Lepiej lub gorzej. Niemniej jednak tym razem czuła, że ma zbyt wiele do stracenia. Bo nie chodziło wyłącznie o raczkujący związek, który mógł wypalić lub nie, ale w ogóle o jej więź, przyjaźń z Ryderem. Tego też nie chciała stracić, a przecież ta decyzja dość znacząco to wszystko pozmieniała.
– Bidula z ciebie, co? – Aż wygięła usta w podkówkę, choć mimika twarzy najprędzej zdradzała, że ani trochę nie jest jej przykro! Noo okej, może czasem odrobinkę było, bo potrafiły razem z Eli mu dokuczyć podczas różnego rodzaju spotkań i rzeczywiście dać mu w kość, a przy tym były we dwie i wspierały się we wzajemnych dogryzkach. – Wcale nie pozostajesz nam dłużny – dodała jednak, też poniekąd zgodnie z prawdą, choć chyba i tak największe powodzenie w dokuczaniu siostrom miał wtedy, kiedy spotykał się z nimi oddzielnie. Co zresztą dało się zauważyć nawet podczas ich wspólnego wypadu. Ale Lyra, choć absolutnie nie przeszłoby jej to przez gardło, lubiła nawet to dogryzanie sobie i docinki. Cieszyła się, że udało im się wypracować taką relację, mimo że kiedyś bywało różnie.
– Za ładny, żeby ci uwierzyła! – odparowała od razu, rzucając mu wyzywające spojrzenie, które wręcz mówiło: no zobaczymy, komu w razie czego uwierzy. Aczkolwiek patrząc na to, że Lyra też nie była mistrzynią prezentów to decyzja mamy Raynott mogłaby nie być taka oczywista. – To jak jesteś taki hop do przodu to poszukaj czegoś równie ładnego dla babci – rzuciła po chwili, zadzierając podbródek. Czyżby wątpiła trochę w jego umiejętności wynajdowania fajnych prezentów?
Albert Raynott
– Bidula z ciebie, co? – Aż wygięła usta w podkówkę, choć mimika twarzy najprędzej zdradzała, że ani trochę nie jest jej przykro! Noo okej, może czasem odrobinkę było, bo potrafiły razem z Eli mu dokuczyć podczas różnego rodzaju spotkań i rzeczywiście dać mu w kość, a przy tym były we dwie i wspierały się we wzajemnych dogryzkach. – Wcale nie pozostajesz nam dłużny – dodała jednak, też poniekąd zgodnie z prawdą, choć chyba i tak największe powodzenie w dokuczaniu siostrom miał wtedy, kiedy spotykał się z nimi oddzielnie. Co zresztą dało się zauważyć nawet podczas ich wspólnego wypadu. Ale Lyra, choć absolutnie nie przeszłoby jej to przez gardło, lubiła nawet to dogryzanie sobie i docinki. Cieszyła się, że udało im się wypracować taką relację, mimo że kiedyś bywało różnie.
– Za ładny, żeby ci uwierzyła! – odparowała od razu, rzucając mu wyzywające spojrzenie, które wręcz mówiło: no zobaczymy, komu w razie czego uwierzy. Aczkolwiek patrząc na to, że Lyra też nie była mistrzynią prezentów to decyzja mamy Raynott mogłaby nie być taka oczywista. – To jak jesteś taki hop do przodu to poszukaj czegoś równie ładnego dla babci – rzuciła po chwili, zadzierając podbródek. Czyżby wątpiła trochę w jego umiejętności wynajdowania fajnych prezentów?
Albert Raynott