: 31 lip 2022, 16:20
W tym też tkwił jej urok. Gavinowi również nie było blisko do człowieka o wygórowanych potrzebach i być może stąd też wziął się ich naturalny vibe? Z tymi lodami trafiła po prostu wyjątkowo niefortunnie. Skąd jednak mogła wiedzieć, że Gavin będzie taki pełen opinii w tej kwestii?
- Dobra, dobra, swoje wiem - zaśmiał się tylko i pokręcił głową. Nie zamierzał już dalej się z nią o to wykłócać, bo doskonale wiedzieli, że siebie nawzajem nie przekonają.
Podejrzewał, że nie poparłaby jego decyzji o ukaraniu Scarlet i dlatego właśnie darował sobie podziękowania czy też wtajemniczenie ją w jego niecne plany. Oczywiście nic nie było jeszcze przesądzone! Wszystko zależało od blondynki i tego czy będzie dla niego dobrą współlokatorką. Gdyby miał zgadywać, to już tego wieczora spodziewał się po niej, że dostarczy mu wystarczającego powodu do dżdżownicowej zemsty.
- Aaaa - roześmiał się i przytaknął dla potwierdzenia. Teraz już widział to oczami wyobraźni i rozumiał o co jej chodziło. - Łopatkę i wiaderko, żeby je potem tam trzymać. One chyba nie potrafią pełzać po ścianach, co nie? - zmarszczył mocno brwi i próbował sobie przypomnieć jak poruszały się dżdżownice. Pochodził z nadmorskiego miasteczka więc wstydem było tego nie pamiętać, ale to też nie była taka rzecz o której człowiek myślał na porządku dziennym.
- Bez obaw. Będziemy robić przerwy i no... też normalnie tańczyć. Wierz lub nie, ale potrafię po prostu się gibać jak typowy koleś w klubie - roześmiał się na samo wyobrażenie. Nawet w takim prostym gibaniu potrafił jakoś się wyróżnić, ale złapanie rytmu było dla niego naturalną czynnością. Nie planował jednak odwalać tam jakiegoś Dirty Dancing i tańczenia z nią tak, aby się musieli wszyscy dookoła odsunąć. Nie sądził aby Tessa czuła się w takiej sytuacji komfortowo.
W pierwszej chwili myślał, że to Cedric wjechał go zamordować, ale na szczęście mieli do czynienia wyłącznie z klientem. Nie ingerował w ich interakcję i udawał, że patrzył na coś w telefonie. Może to i lepiej, bo na te sugestywne spojrzenia mógłby różnie zareagować.
- Przynajmniej to nie Cedric - skupił się na pozytywie i posłał jej szeroki uśmiech. Stali teraz komicznie daleko od siebie i jemu również udzieliła się ta niezręczność. - No chyba, że nie chodziło Ci o klienta... - zmarszczył niepewnie brwi. - Czy... to było w porządku? - zapytał mając na myśli pocałunek. Wierzył, że odepchnęłaby go albo powstrzymała w jakikolwiek inny sposób gdyby sobie tego nie życzyła. Ostatnie czego chciał to kogoś do czegoś zmuszać.
tessa r. maclerie
- Dobra, dobra, swoje wiem - zaśmiał się tylko i pokręcił głową. Nie zamierzał już dalej się z nią o to wykłócać, bo doskonale wiedzieli, że siebie nawzajem nie przekonają.
Podejrzewał, że nie poparłaby jego decyzji o ukaraniu Scarlet i dlatego właśnie darował sobie podziękowania czy też wtajemniczenie ją w jego niecne plany. Oczywiście nic nie było jeszcze przesądzone! Wszystko zależało od blondynki i tego czy będzie dla niego dobrą współlokatorką. Gdyby miał zgadywać, to już tego wieczora spodziewał się po niej, że dostarczy mu wystarczającego powodu do dżdżownicowej zemsty.
- Aaaa - roześmiał się i przytaknął dla potwierdzenia. Teraz już widział to oczami wyobraźni i rozumiał o co jej chodziło. - Łopatkę i wiaderko, żeby je potem tam trzymać. One chyba nie potrafią pełzać po ścianach, co nie? - zmarszczył mocno brwi i próbował sobie przypomnieć jak poruszały się dżdżownice. Pochodził z nadmorskiego miasteczka więc wstydem było tego nie pamiętać, ale to też nie była taka rzecz o której człowiek myślał na porządku dziennym.
- Bez obaw. Będziemy robić przerwy i no... też normalnie tańczyć. Wierz lub nie, ale potrafię po prostu się gibać jak typowy koleś w klubie - roześmiał się na samo wyobrażenie. Nawet w takim prostym gibaniu potrafił jakoś się wyróżnić, ale złapanie rytmu było dla niego naturalną czynnością. Nie planował jednak odwalać tam jakiegoś Dirty Dancing i tańczenia z nią tak, aby się musieli wszyscy dookoła odsunąć. Nie sądził aby Tessa czuła się w takiej sytuacji komfortowo.
W pierwszej chwili myślał, że to Cedric wjechał go zamordować, ale na szczęście mieli do czynienia wyłącznie z klientem. Nie ingerował w ich interakcję i udawał, że patrzył na coś w telefonie. Może to i lepiej, bo na te sugestywne spojrzenia mógłby różnie zareagować.
- Przynajmniej to nie Cedric - skupił się na pozytywie i posłał jej szeroki uśmiech. Stali teraz komicznie daleko od siebie i jemu również udzieliła się ta niezręczność. - No chyba, że nie chodziło Ci o klienta... - zmarszczył niepewnie brwi. - Czy... to było w porządku? - zapytał mając na myśli pocałunek. Wierzył, że odepchnęłaby go albo powstrzymała w jakikolwiek inny sposób gdyby sobie tego nie życzyła. Ostatnie czego chciał to kogoś do czegoś zmuszać.
tessa r. maclerie