: 25 gru 2021, 23:57
Parsknęła śmiechem. –To jest dobry wiek na eksperymentowanie. Kobiety są najseksowniejsze po trzydziestce, a przed czterdziestką. – Kolejna jej pojebana teoria, chociaż tak naprawdę to nie miałaby też nic przeciwko temu, żeby gdzieś sobie obracać taką Helen Mirren albo Lenę Olin. Oczywiście jeszcze gdyby tylko kojarzyła nazwiska tych osobistości. A niestety nie kojarzyła. Znała tylko ich twarze i latami zajęłoby jej wytłumaczenie Zoyi o kim mówi, żeby Zoya mogła je zgooglować i jej pokazać. –Są eleganckie, pewne siebie i tego kim są, mają już bagaż doświadczeń. Bardzo często wiedzą czego chcą. Albo nie wiedzą, ale są chętne, żeby tego szukać. – Uśmiechnęła się lekko do Zoyi, bo Zoya właśnie była taką kobietą. Chciała jeszcze opowiadać o tym jak kobiety w tym wieku pachną i smakują inaczej, ale uznała, że być może nie jest to odpowiedni moment na rozmawianie o czymś takim. Pewnie Zoyę zraniłoby to jak Sameen potrafi rozpoznać zapachy i smaki różnych randomowych kobiet, ale nie może się „przełamać”, żeby przespać się z Zoyą. Byłoby to okropne, raniące i krzywdzące. A już dosyć krzywdy jej dziś wyrządziła. Nawet jeśli Henderson nie powiedziała tego głośno.
-Nie. – Pokręciła głową pewna tego, że do tego by nie doszło. –Dużo wszystko analizuje. Mam chyba jakieś zboczenie po pracy. Rozważam zawsze każdy możliwy scenariusz, staram się przewidzieć jak najwięcej rzeczy. Za każdym razem jak otwieram gębę to myślę o tym jak moja wypowiedź może wpłynąć na drugą osobę. W przymierzalni tego nie było. Nie kliknęło. Nie analizowałam. Szłam z prądem. – Wyjaśniła. –A później u mnie w domu, w aucie, tutaj… – Skinęła w stronę łóżka. –… analizowałam wszystko i wszystko mi podpowiadało, że zasługujesz na coś lepszego. A przy tym wychodzi, że sklepowa przebieralnia była idealnym miejscem. – Parsknęła, bo to było tak absurdalne, że aż śmieszne. Ale jednocześnie Galanis była przyzwyczajona do tego, że jej mózg niekoniecznie działał tak jak powinien. Czasami coś w niej klikało i zachowywała się jakby była w pracy, a z drugiej strony potrafiła się zachowywać jakby nigdy nie była dotknięta swoją tragiczną przeszłością i wiodła sobie beztroskie życie.
-Jestem z tobą zawsze szczera. Jesteś jedyną osobą, której nie muszę okłamywać, bo wiesz wszystko. I odnoszę wrażenie, że nawet gdybym wylała z siebie moje najmroczniejsze sekrety. Jakbym ci opowiedziała o wszystkich rzeczach, które robiłam to jesteś jedyną osobą, która nigdy mnie nie zostawi. Nie mogłabym tego zrujnować kłamstwami. – O tych swoich mrocznych sekretach nie opowiadała Zoyi tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciała jej obarczać taką wiedzą. Wiedziała, że Henderson by jej nie zostawiła, ale jednocześnie nie chciała, żeby Zoya patrzyła na nią inaczej wiedząc o tych wszystkich rzeczach, które ta musiała zrobić, żeby przetrwać. Albo dlatego, że po prostu była do tego zmuszana.
Ona również spojrzała na ich dłonie, a jak Zoya zaczęła mówić to Sam zacisnęła szczęki, bo znowu poczuła narastający stres, a nie chciała go okazać spinając całe swoje ciało. Postawiła więc na szczęki. A dłoń, którą miała ułożoną na karku Zoyi zaczęła ją gładzić. Absolutnie sprzedawała jej te gesty, o których Zoya mówiła, ale robiła to tak bardzo nieświadomie, że nie wiedziała, że Henderson może je tak odbierać. Spojrzała na Zoyę zdziwiona kiedy się okazało, że wymarzonym facetem Henderson jest właśnie ona. Dziwne uczucie, nie spodziewała się tego.
Oczywiście, że Sameen nie chciałaby wiedzieć czegoś takiego na starość. Nie myślała teraz konkretnie o jakiś miłostkach czy pocałunkach. Myślała o tym, że gdyby wiedziała, że te kilkanaście lat temu mogła zostać w domu to nie zostałaby nigdy uprowadzona, a jej życie wyglądałoby inaczej. I największe pocieszenie znajdowała w tym, że wiedziała, że świat i tak postawiłby na jej drodze Zoyę. W końcu Zoyi brat hajtnął się z siostrą Sameen. Byłyby związane ze sobą niezależnie od tego jak ułożyłyby się gwiazdy, co zapowiedzieliby greccy bogowie albo wyrocznia z Matrixa. I dobra, może Zoya rzeczywiście nie mówiła teraz konkretnie o nich, ale Sameen poczuła, że jednak to może być odpowiedni moment do tego, żeby zamiast omawiać hipotetyczne rozterki na starość, mogła ich po prostu pozbawić. Więc nachyliła się w stronę Zoyi i skradła jej delikatnie pocałunek. Po przerwaniu go dała Zoyi furtkę na podjęcie decyzji.
Zoya Henderson
-Nie. – Pokręciła głową pewna tego, że do tego by nie doszło. –Dużo wszystko analizuje. Mam chyba jakieś zboczenie po pracy. Rozważam zawsze każdy możliwy scenariusz, staram się przewidzieć jak najwięcej rzeczy. Za każdym razem jak otwieram gębę to myślę o tym jak moja wypowiedź może wpłynąć na drugą osobę. W przymierzalni tego nie było. Nie kliknęło. Nie analizowałam. Szłam z prądem. – Wyjaśniła. –A później u mnie w domu, w aucie, tutaj… – Skinęła w stronę łóżka. –… analizowałam wszystko i wszystko mi podpowiadało, że zasługujesz na coś lepszego. A przy tym wychodzi, że sklepowa przebieralnia była idealnym miejscem. – Parsknęła, bo to było tak absurdalne, że aż śmieszne. Ale jednocześnie Galanis była przyzwyczajona do tego, że jej mózg niekoniecznie działał tak jak powinien. Czasami coś w niej klikało i zachowywała się jakby była w pracy, a z drugiej strony potrafiła się zachowywać jakby nigdy nie była dotknięta swoją tragiczną przeszłością i wiodła sobie beztroskie życie.
-Jestem z tobą zawsze szczera. Jesteś jedyną osobą, której nie muszę okłamywać, bo wiesz wszystko. I odnoszę wrażenie, że nawet gdybym wylała z siebie moje najmroczniejsze sekrety. Jakbym ci opowiedziała o wszystkich rzeczach, które robiłam to jesteś jedyną osobą, która nigdy mnie nie zostawi. Nie mogłabym tego zrujnować kłamstwami. – O tych swoich mrocznych sekretach nie opowiadała Zoyi tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciała jej obarczać taką wiedzą. Wiedziała, że Henderson by jej nie zostawiła, ale jednocześnie nie chciała, żeby Zoya patrzyła na nią inaczej wiedząc o tych wszystkich rzeczach, które ta musiała zrobić, żeby przetrwać. Albo dlatego, że po prostu była do tego zmuszana.
Ona również spojrzała na ich dłonie, a jak Zoya zaczęła mówić to Sam zacisnęła szczęki, bo znowu poczuła narastający stres, a nie chciała go okazać spinając całe swoje ciało. Postawiła więc na szczęki. A dłoń, którą miała ułożoną na karku Zoyi zaczęła ją gładzić. Absolutnie sprzedawała jej te gesty, o których Zoya mówiła, ale robiła to tak bardzo nieświadomie, że nie wiedziała, że Henderson może je tak odbierać. Spojrzała na Zoyę zdziwiona kiedy się okazało, że wymarzonym facetem Henderson jest właśnie ona. Dziwne uczucie, nie spodziewała się tego.
Oczywiście, że Sameen nie chciałaby wiedzieć czegoś takiego na starość. Nie myślała teraz konkretnie o jakiś miłostkach czy pocałunkach. Myślała o tym, że gdyby wiedziała, że te kilkanaście lat temu mogła zostać w domu to nie zostałaby nigdy uprowadzona, a jej życie wyglądałoby inaczej. I największe pocieszenie znajdowała w tym, że wiedziała, że świat i tak postawiłby na jej drodze Zoyę. W końcu Zoyi brat hajtnął się z siostrą Sameen. Byłyby związane ze sobą niezależnie od tego jak ułożyłyby się gwiazdy, co zapowiedzieliby greccy bogowie albo wyrocznia z Matrixa. I dobra, może Zoya rzeczywiście nie mówiła teraz konkretnie o nich, ale Sameen poczuła, że jednak to może być odpowiedni moment do tego, żeby zamiast omawiać hipotetyczne rozterki na starość, mogła ich po prostu pozbawić. Więc nachyliła się w stronę Zoyi i skradła jej delikatnie pocałunek. Po przerwaniu go dała Zoyi furtkę na podjęcie decyzji.
Zoya Henderson