płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Parsknęła śmiechem. –To jest dobry wiek na eksperymentowanie. Kobiety są najseksowniejsze po trzydziestce, a przed czterdziestką. – Kolejna jej pojebana teoria, chociaż tak naprawdę to nie miałaby też nic przeciwko temu, żeby gdzieś sobie obracać taką Helen Mirren albo Lenę Olin. Oczywiście jeszcze gdyby tylko kojarzyła nazwiska tych osobistości. A niestety nie kojarzyła. Znała tylko ich twarze i latami zajęłoby jej wytłumaczenie Zoyi o kim mówi, żeby Zoya mogła je zgooglować i jej pokazać. –Są eleganckie, pewne siebie i tego kim są, mają już bagaż doświadczeń. Bardzo często wiedzą czego chcą. Albo nie wiedzą, ale są chętne, żeby tego szukać. – Uśmiechnęła się lekko do Zoyi, bo Zoya właśnie była taką kobietą. Chciała jeszcze opowiadać o tym jak kobiety w tym wieku pachną i smakują inaczej, ale uznała, że być może nie jest to odpowiedni moment na rozmawianie o czymś takim. Pewnie Zoyę zraniłoby to jak Sameen potrafi rozpoznać zapachy i smaki różnych randomowych kobiet, ale nie może się „przełamać”, żeby przespać się z Zoyą. Byłoby to okropne, raniące i krzywdzące. A już dosyć krzywdy jej dziś wyrządziła. Nawet jeśli Henderson nie powiedziała tego głośno.
-Nie. – Pokręciła głową pewna tego, że do tego by nie doszło. –Dużo wszystko analizuje. Mam chyba jakieś zboczenie po pracy. Rozważam zawsze każdy możliwy scenariusz, staram się przewidzieć jak najwięcej rzeczy. Za każdym razem jak otwieram gębę to myślę o tym jak moja wypowiedź może wpłynąć na drugą osobę. W przymierzalni tego nie było. Nie kliknęło. Nie analizowałam. Szłam z prądem. – Wyjaśniła. –A później u mnie w domu, w aucie, tutaj… – Skinęła w stronę łóżka. –… analizowałam wszystko i wszystko mi podpowiadało, że zasługujesz na coś lepszego. A przy tym wychodzi, że sklepowa przebieralnia była idealnym miejscem. – Parsknęła, bo to było tak absurdalne, że aż śmieszne. Ale jednocześnie Galanis była przyzwyczajona do tego, że jej mózg niekoniecznie działał tak jak powinien. Czasami coś w niej klikało i zachowywała się jakby była w pracy, a z drugiej strony potrafiła się zachowywać jakby nigdy nie była dotknięta swoją tragiczną przeszłością i wiodła sobie beztroskie życie.
-Jestem z tobą zawsze szczera. Jesteś jedyną osobą, której nie muszę okłamywać, bo wiesz wszystko. I odnoszę wrażenie, że nawet gdybym wylała z siebie moje najmroczniejsze sekrety. Jakbym ci opowiedziała o wszystkich rzeczach, które robiłam to jesteś jedyną osobą, która nigdy mnie nie zostawi. Nie mogłabym tego zrujnować kłamstwami. – O tych swoich mrocznych sekretach nie opowiadała Zoyi tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciała jej obarczać taką wiedzą. Wiedziała, że Henderson by jej nie zostawiła, ale jednocześnie nie chciała, żeby Zoya patrzyła na nią inaczej wiedząc o tych wszystkich rzeczach, które ta musiała zrobić, żeby przetrwać. Albo dlatego, że po prostu była do tego zmuszana.
Ona również spojrzała na ich dłonie, a jak Zoya zaczęła mówić to Sam zacisnęła szczęki, bo znowu poczuła narastający stres, a nie chciała go okazać spinając całe swoje ciało. Postawiła więc na szczęki. A dłoń, którą miała ułożoną na karku Zoyi zaczęła ją gładzić. Absolutnie sprzedawała jej te gesty, o których Zoya mówiła, ale robiła to tak bardzo nieświadomie, że nie wiedziała, że Henderson może je tak odbierać. Spojrzała na Zoyę zdziwiona kiedy się okazało, że wymarzonym facetem Henderson jest właśnie ona. Dziwne uczucie, nie spodziewała się tego.
Oczywiście, że Sameen nie chciałaby wiedzieć czegoś takiego na starość. Nie myślała teraz konkretnie o jakiś miłostkach czy pocałunkach. Myślała o tym, że gdyby wiedziała, że te kilkanaście lat temu mogła zostać w domu to nie zostałaby nigdy uprowadzona, a jej życie wyglądałoby inaczej. I największe pocieszenie znajdowała w tym, że wiedziała, że świat i tak postawiłby na jej drodze Zoyę. W końcu Zoyi brat hajtnął się z siostrą Sameen. Byłyby związane ze sobą niezależnie od tego jak ułożyłyby się gwiazdy, co zapowiedzieliby greccy bogowie albo wyrocznia z Matrixa. I dobra, może Zoya rzeczywiście nie mówiła teraz konkretnie o nich, ale Sameen poczuła, że jednak to może być odpowiedni moment do tego, żeby zamiast omawiać hipotetyczne rozterki na starość, mogła ich po prostu pozbawić. Więc nachyliła się w stronę Zoyi i skradła jej delikatnie pocałunek. Po przerwaniu go dała Zoyi furtkę na podjęcie decyzji.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Ja nie wiem co tu Sameen insynuuje, że niby jej ulubiona, 27-letnia, rywalka Inej Marlowe nie ma bogatego bagażu doświadczeń, ani nie jest elegancka w swoich zielonych piórkach? Chociaż rzeczywiście nie była taka wykwintna jak Zoya, bo zazwyczaj Henderson była elegancką babką, która miała już tyle razy złamane serce, że pewnie teraz tak ochoczo się pakowała w każdą skomplikowaną relację, bo po prostu miała jakąś zniżkę na kropelkę żeby mogła sobie to serduszko sklejać na szybkoschnący. W końcu po Loganie pocieszyła się dość szybko, dosłownie po kilkunastu minutach. - To dobrze, nie czuje się jeszcze tak staro - zaśmiała się, bo skoro według Sameen miała teraz czas na eksperymenty i poszukiwania tego czego chcą od życia, to najwyraźniej Henderson miała jeszcze wiele do zrobienia. Przez lata sądziła, że doskonale wie czego chce od życia, a tu cóż, psikus, bo okazuje się, że wcale nie, a przynajmniej nie w takiej formie jak o tym kiedykolwiek myślała. Życie weryfikowało wszystkie plany.
- Myślę, że następnym razem zamiast analizować każdy scenariusz i tworzyć w swojej głowie obrazy, które są absurdalne czasem... to po prostu możesz mnie zapytać - zaproponowała, bo to chyba nie był taki zły pomysł. Oszczędziłoby to Sameen wielu zbędnych przemyśleń. - Nie musisz się przy mnie spinać i zastanawiać nad każdym słowem czy gestem, bo to nie o to chodzi - chciała żeby Galanis czuła sie przy niej jak najbardziej swobodnie. Nawet jeżeli Sam powie coś, co nie do końca było po myśli Henderson, to co z tego? Trudno, tak się zdarzało, że ludzie mieli odmienne opinię, najwyżej będą się o to sprzeczać przez chwilę, tak jak to było wczoraj. Nikt przez to nie umarł, nie obraziły się na siebie śmiertelnie i pewnie niedługo o tym zapomną. - Jesteś pełna sprzeczności Sameen Galanis - stwierdziła i się zaśmiała nawet dość głośno, bo to po prostu było absurdalne. - Nie auto, nie Twój materac, nie moje łóżko, nie to niesamowite wyrko, które mamy tutaj, nie wczorajsze jacuzzi... tylko przebieralnia - nie mogła się aż przestać śmiać! Chyba będzie musiała zabrać Sameen znowu na zakupy.
Pokiwała głową na jej kolejne słowa, bo wszystko co mówiła było prawdą. Przeżyła z Sam naprawdę wiele, wiedziała, że zabija ludzi, była w stanie z nią tu przyjechać wiedząc, że dokona morderstwa, a po tym wszystkim spały w jednym łóżku. Była gotowa na to, by patrzeć jak blondynka szykuje się do wykonania misji i jeszcze ją pożegnać pocałunkiem przed wyjściem z domku. A to tylko teraz. Wcześniej pomagała jej wytropić tych wszystkich innych zabójców, wykorzystując swojego "chłopaka" policjanta. Widziała te wszystkie zapasy broni, które miała Galanis, wiedziała o tych grubych milionach, które były zakopane i czekały na wypadek śmierci Sam. Nie przerażało ją to, może dlatego, że Sameen nigdy nie ukrywała swojej pracy przed Zoyą, bo w sumie nie miała jak patrząc na to jak się poznały. Budowały swoją relację ze świadomością, że Henderson wie o tym czym Sam się zajmuje i z pełną świadomością godziła się na to, by dalej byc jej przyjaciółką. - Możesz mi powiedzieć wszystko co tylko będziesz chciała. Nie ma sie co oszukiwać, zawsze będę chciała wiedzieć więcej na Twój temat, czymkolwiek, by nie były, wiec jeżeli kiedyś będziesz gotowa się nimi podzielić to mieszkam obok - nie przerażało ją to, ale interesowało. Ze swojego psychologicznego doświadczenia wiedziała, że ludziom często jest o wiele lepiej, gdy się wygadają ze swoich strasznych przeżyć, a przecież tego chciała dla Sam, żeby jej było po prostu lepiej.
Całe szczęście, że Zoya już wiedziała co znaczą jej zaciśnięte szczęki, ale w sumie i bez tego zdawała sobie przecież sprawę, że rozmowy na tego typu tematy Sameen stresowały. Nie dziwiła się jej. Dla niej samej było to dość nerwowe, ale wiedziała, że jeżeli będzie to wszystko trzymać w sobie to kiedyś po prostu zejdzie na zawał. Gdy blondynka zaczęła ją gładzić po karku to bardzo przyjemny dreszcz przeszedł po jej ciele i chociaż mózg jej podpowiadał, że powinna teraz się odsunąć to cóż, siedziała cały czas w miejscu nie ruszając się nawet na centymetr. Każda kobieta pewnie chciałaby usłyszeć, że jest wymarzonym mężczyzną dla swojej przyjaciółki.
W sumie Zoya nigdy o tym nie pomyślała, ale w sumie rzeczywiście. Były na siebie skazane. Z resztą nie dzieliła ich też duża różnica wieku, więc istniało też dość spore prawdopodobieństwo, że poznałyby się w szkole, albo ja jakiś domówkach u wspólnych znajomych. Delfickie wieszczki pewnie powiedziałyby, że przeznaczenia nie da się zmienić, bo zawsze Cię odnajdzie. No, albo Andrzej Sapkowski, by tak powiedział. Tak po prostu musiało być. Zoya sądziła, że teraz Sameen jej coś odpowie, albo dojdzie do wniosku, że już za dużo gadania i, że powinny wrócić do tych puzzli. Absolutnie nie spodziewała się pocałunku. Po raz kolejny dostała prosto w twarz gestem, który nie pasował do definicji "najlepszych przyjaciółek". Spojrzała Sameen w oczy, gdy pocałunek się skończył i uśmiechnęła się. Kusiło ją żeby zapytać czy podłoga może dorównać przymierzalni, ale zamiast cokolwiek mówić to tym razem ona pochyliła się w stronę blondynki, by złączyć swoje wargi z jej w pocałunku. Po chwili się jednak odsunęła, bo pamiętała dobrze co mówiła jej Sam, gdy Henderson pytała się jej co lubi robić w łóżku. "Gra wstępna jest istotniejsza niż sam akt". Zoya spojrzała na przyjaciółkę z zadziornym uśmiechem, a później wstała z podłogi i wyciągnęła rękę w strony blondynki. - Zatańcz ze mną - wczoraj patrzyły siedząc sobie w restauracji jak ludzie tańczą tam na parkiecie, może nie było tu parkietu, ani ludzi, którzy mogliby na nie patrzeć, ale Zoyi wystarczyła muzyka, którą mogły sobie puścić z telefonu i dobra partnerka w postaci Sam. Miała tylko nadzieję, że blondynka się zgodzi.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Uśmiechnęła się. Oczywiście, że Zoya nie powinna się czuć staro. Była w idealnym wieku. Chociaż tak naprawdę to dla kobiety każdy wiek jest idealny. To tylko społeczeństwo wywiera na nas, kobietach, presję, że tylko mężczyźni starzeją się jak wino. Gówno prawda. Kobiety starzeją się równie pięknie. No chyba, że ćpają i eksperymentują plastycznie, wtedy to tak niekoniecznie. Ale ostatecznie… kto co lubi!
-To nie chodzi o to, że ja nie chcę zapytać czy coś. Po prostu to się dzieje niezależnie ode mnie. – Wyjaśniła. –Po prostu coś klika i zamieniam się w siebie jakbym właśnie była w pracy i była zmuszona do działania pod presją, albo spontanicznie. – A bogowie wiedzą, że akurat Sameen rzadko kiedy działała spontanicznie, bo to jest człowiek, który poświęcał tygodnie na zbieranie informacji i planowanie swoich wyjazdów, kontraktów, misji, wszystkiego. –Uwierz mi, nie chciałabyś znać moich pierwszych reakcji. – Gdyby zawsze mówiła to co od razu jej ślina przynosiła na język to zapewne by się ze sobą nie przyjaźniły. Albo po prostu Zoya nie spędzałaby z Sameen czasu tak chętnie. Była bezczelna, chamska i nieprzyjemna. No i w sumie to nie tak, że chciała kogoś urazić umyślnie, ale po prostu nie była przystosowana do życia w rodzinie, hehe, żartuje. Po prostu do życia wśród ludzi.
-Jestem. – Potwierdziła śmiejąc się, ale w sumie to się zaczęła zastanawiać czy było to coś dobrego czy raczej złego. W sumie Zoya nadal tutaj z nią siedziała, więc nie mogło być z nią chyba aż tak źle. No, ale może się myliła. –Nie wiem co ci powiedzieć. Było coś… dziwnego w tej przebieralni. – Rozłożyła bezradnie ręce. W sumie to nawet nie pamiętała czy była po misji, czy była napalona czy po prostu miała dobry humor, albo może światło w przebieralni idealnie podkreślało kolor oczu Zoyi. Może do tego dochodził fakt, że Zoya właśnie dawała się namówić na kolor sukienki, który nie był czernią. Spojrzała na Zoyę zdziwiona. –Aha. Czyli nawet jacuzzi wchodziło wczoraj w grę. – Parsknęła śmiechem, bo tego się nie spodziewała. Ale może właśnie to Henderson jej sugerowała swoim strojem, a raczej jego brakiem.
Uśmiechnęła się smutno na słowa Zoyi i pokiwała głową. Już nie chciała drążyć tego, że nie mogła jej powiedzieć wszystkiego. Brzydziła się sama sobą kiedy myślała o rzeczach, które robiła. Najbardziej jednak obawiała się tego, że wielu rzeczy tak naprawdę nie pamiętała, więc mogły być tam rzeczy, które zmieniłyby wszystko. No bo co jakby się okazało, że była jak jakiś Zimowy Żołnierz i okazało się, że ten wypadek rodziców Zoyi to wcale nie był sztorm tylko po prostu zostali zamordowani? I co jak zlecił to na przykład jej pojebany wujek, a całość wykonała Sameen? Sztorm mógł być tylko przykrywką. Nigdy nic nie wiadomo. Bardziej pojebane rzeczy działy się na świecie.
No Sameen to jej gadanie o ryzykowaniu i żałowaniu, że się czegoś nie spróbowało odebrała tak, że po prostu Henderson sugerowała jej, że była gotowa na takie zaryzykowanie, ale potrzebowała jakiegoś znaku od Sam, że ona może podjąć z nią to ryzyko. Dlatego ją pocałowała. Myślała, że to jest sprzeczny sygnał, którego Zoya oczekiwała. No, ale po tym pocałunku nie wiedziała czego oczekiwać. Czy Zoya jej wpierdoli? Czy się oburzy? Zwymiotuje? Odwzajemni pocałunek? Spoliczkuje ją? Zacznie chodzić po pokoju? Wyjdzie na sztorm? Dosłownie wszystko wchodziło w grę. No, ale jak odpowiedziała pocałunkiem to Sam nawet poczuła ulgę i przestała się spinać. Patrzyła jak Zoya wstaje, a jak zaproponowała taniec to patrzyła na nią marszcząc delikatnie brwi. Ostatecznie jednak chwyciła dłoń Zoyi i wstała. Otrzepała tyłek z jakiś wyimaginowanych drobinek, podciągnęła spodnie, wygładziła koszulkę, odchrząknęła i stanęła bliżej Zoyi, żeby przyjąć odpowiednią pozycję do tańca. No i dobrze, że w tle nie leciały żadne pierdolone techno, albo rapsy, bo Sameen jeszcze zaczęłaby się wyginać jak jakiś chory pojeb. Chwyciła jedną dłoń Zoyi, swoją drugą ułożyła w dolnej części pleców Henderson. Głowę oparła o głowę Zoyi, a po chwili wtuliła twarz w jej włosy i ucho. Wtuliłaby w szyję, ale byłoby jej niewygodnie, bo jednak była niewiele wyższa od małej Zoyi. No i nie wiem, bujała się delikatnie w rytm piosnki, którą w sumie to ledwo słyszała, bo zagłuszał ją szalejący za oknem sztorm.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Masz takie coś w jakiś konkretnych momentach? Na przykład jak sie czymś stresujesz, czy to tak różnie bywa i nie ma na to wzoru? - Zapytała z ciekawością, bo jeżeli byłaby jakaś możliwość żeby pomóc Sameen to jakoś opanować to Zoya, by chętnie się tego podjęła. - Zastanawiałaś się kiedyś nad medytacją? - To była kolejna rzecz z cyklu randomowych pytań Zoyi, które mogłyby do czegoś prowadzić, ale nie koniecznie muszą. Zoya kiedyś nad tym myślała i nawet chciała spróbować, ale miała na tyle dużo myśli w głowie, że nie potrafiła się tak po prostu wyłączyć. Zawsze zresztą było też coś do zrobienia, ktoś czegoś potrzebował dzwonił telefon z pracy i tak dalej. Obawiała się, że była za słaba, żeby się tak odciąć od świata, a może takie oczyszczenie głowy bardzo by jej pomogło. Z Sameen mogło być podobnie. - Jedną Twoją pierwszą reakcję znam i jakoś ją przeżyłam - ledwo, bo ledwo i to raczej dzięki szczęściu. Oczywiście mówiła tu o ich pierwszym spotkaniu, gdzie Sameen na jej widok po prostu miała w planach do niej strzelić i tyle. Jakie to życie potrafi być przewrotne i kiedyś od śmierci z rąk Sam dzieliły ją tylko sekundy, a teraz? Teraz od możliwości złamanego serca przez Sameen, dzieliło ją tylko kilka słów. Chociaż oczywiście Zoya Henderson nigdy nie przyznałaby się do tego, że Galanis, by jej to serce złamała. Wiedziała, że wtedy ich przyjaźń byłaby mocno zagrożona, a nawet gdyby miała serce rozjebane na kilkanaście kawałków, to wciąż nie potrafiłaby sie wyzbyć przyjaciółki ze swojego życia.
- Teraz się zgadzam z tym co mówią faceci, że kobiety są skomplikowane, wcześniej w to nie wierzyłam - zaśmiała się i pokręciła lekko głową. - Ale to czyni nas wyzwaniem - a taką rękawice Zoya chciała teraz podnieść. - Tak, najwyraźniej to była jakaś magiczna przebieralnia, w której hetero laski odkrywają swój biseksualizm - teraz już sobie mogły z tego trochę pożartować, ale Zoya miała ciarki na samo wspomnienie o tamtym momencie. To było bardzo elektryzujące przeżycie, czegoś takiego dawno nie przeżyła i nigdy nie pomyślała, że będzie przeżywać to z Sam. - Oczywiście, że tak - zaśmiała się - byłam już naga, ty byłaś prawie naga, miałyśmy muzykę, gwiazdy, gorącą wannę - czego chcieć więcej!? - Szczerze mówiąc, miałaś naprawdę wiele okazji, które mogłaś wykorzystać, najwyraźniej jestem dość łatwa - po trzynastu latach.
Henderson trochę odetchnęła z ulgą, gdy blondynka do niej wstała. Wiedziała, że Sam lubi tańczyć, co prawda nigdy tego wspólnie nie robiły, bo jakoś nie było okazji, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Zoya swoją wolną dłoń ułożyła nieco powyżej piersi Sam, bo nie chciała jej tak chamsko łapać za cycka w takiej delikatnej chwili. Nie przeszkadzało jej to, że muzyka była ledwo co słyszalna, bardziej skupiała się na bliskości między nimi i może to było trochę kripi, ale podobał jej się zapach Sam. Może to nie był bez i agrest, ale trochę Zoye upajał. Henderson w końcu przeniosła drugą dłoń kobiety na swoje plecy, żeby sama mogła mieć obie ręce wolne i ułożyła je na karku blondynki, otaczając ją w ten sposób ramionami. Przysunęła się bliżej niej, opierając bok swojej głowy o jej. - This is nice - wyszeptała przymykając powieki dalej bujając się w rytm muzyki. Po chwili jednak jedną ze swoich dłoni ułożyła na policzku Sam, żeby trochę unieść jej głowę i spojrzeć blondynce prosto w oczy. Nie pocałowała jej jednak, przeciągała po prostu to spojrzenie na tyle długo jak tylko to było możliwe, jednocześnie oddychając dość szybko i płytko. W końcu uśmiechnęła się delikatnie i bardzo subtelnie przejechała palcem wskazującym po ustach Sameen jednocześnie samej przygryzając swoją dolną wargę.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale ostatecznie je zamknęła i spojrzała na Zoyę podejrzliwie. –Pytasz jako przyjaciółka czy traktujesz mnie jak obiekt, który możesz zbadać? – Nie ma co kłamać. Sameen bardzo często zapominała o wykształceniu Zoyi. Jasne, miała świadomość, że Henderson raczej nie potraktowałaby jej jako coś co może sobie zbadać, ale z drugiej strony… no bała się głupia. Nie ma co kłamać. Po usłyszeniu o medytacji skrzywiła się jak ten uroczy kotek ze zdjęcia co ci wczoraj wysyłałam, że chciałabym go adoptować jakby zawsze miał taką minę. –Wyglądam jak ktoś kto w ogóle kiedykolwiek rozważałby medytację? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie, bo było to tak absurdalne, że Sameen nawet nie pomyślała o tym jak bardzo wycisza ją kilkugodzinne gapienie się przez okno. Jest idealną kandydatką na medytację, a jednak próbuje temu głupio zaprzeczać. Typowa Sameen Galanis.
Uśmiechnęła się na wspomnienie pierwszej reakcji. –Byłam wtedy inną osobą. Teraz raczej tego nie praktykuję. – No chyba, że jest w pracy. Wtedy chętnie zamyka ludziom usta celując do nich z pistoletu. No i nawet nie ogranicza się do samego celowania tylko po prostu strzela.
-Oczywiście, że jesteśmy skomplikowane. – Uśmiechnęła się po sobie. –Nie analizowałaś nigdy samej siebie pod kątem skomplikowania? – Zapytała rozbawiona, bo jednak w porównaniu do Zoyi to Sameen była bardzo prosta w obsłudze. A Zoya? Miała zajebiste i dobre życie z jakimś typem, załóżmy, że z Arthurem, bo w sumie to zmieniasz ich tak często, że nie nadążam, ale ten jest najświeższym, więc zostańmy przy nim. Zoya jest sobie z takim Arthurem, z którym mogłaby sobie zaplanować życie i być szczęśliwą, ale ostatecznie zdradza go z takim pantoflem jakim był pierdolony Logan. Serio. Tego Logana to Sameen nigdy nie przeżyje. To był taki wór mięsa i kości, który tylko marnował powietrze. Nie wnosił do tego świata absolutnie nic. Przestał istnieć i nikt nie zauważył jego odejścia, a Zoya zaczęła oddychać pełną piersią. Zrobiła się zajebiście seksowna i Sam żałowała, że nie mogła być dla niej idealną partią. Chciałaby spełnić jej fantazje i uszczęśliwiać ją do końca życia, ale nie zasługiwała na Henderson. Nikt nie zasługiwał tak naprawdę.
-No patrz… a ja myślałam, że to ja jestem łatwa. – Skomentowała z uśmiechem, bo jednak nadal pamiętała o tym, że Zoya jej zasugerowała, że ruchałaby właśnie kogoś za barem. A potem sama też wspomniała, że jak ktoś ma przelecieć Sam to powinna to być ona. No bo przecież Sam można tylko przelecieć. Nie ma mowy o uprawianiu miłości kiedy w grę wchodziła Sameen Galanis.
Nie tańczyły nigdy wspólnie i podejrzewam, że nigdy nawet nie widziały się podczas tańca. W końcu Sam raczej nie dzwoniła do Zoyi i nie proponowała jej wyjścia do klubu. Głównie dlatego, że pewnie byłaby zazdrosna o każdego kto pobijałby do Henderson. Oczywiście myślałaby o tym, że Zoya powinna tańczyć z nią, a nie z randomowymi typami w klubie. Eh. No, ale nic. Teraz miała okazję i jak sobie przymknęła te oczy do tańca to nawet żałowała, że nie są teraz w klubie, bo chętnie by sobie odpłynęła w tańcu jak to miała w zwyczaju. Dawno nie tańczyła. –Mhm. – Odpowiedziała nawet nie otwierając oczu. Dotarło do niej nawet to, że to był jej pierwszy wolny taniec w życiu. Nigdy z nikim nie miała takiego tańca. Nie chciała otwierać oczu, bo bała się, że ta chwila minie. Jednocześnie obawiała się tego, że ten taniec to dla Zoyi kolejny sygnał, którego Galanis nie powinna wysyłać. Czy teraz wszystko będzie analizować pod kątem tych sygnałów? Odwzajemniła spojrzenie jak już Zoya oderwała ją od swojego ucha. Kontakt wzrokowy przerwała tylko po to, żeby zerknąć na usta Zoyi. Złapała w pewnym momencie dłoń Zoyi i skoro tańczyły to wykonała Zoyą obrót. A przynajmniej półobrót, bo zatrzymała Zoyę tak, że Sam stała za jej plecami. Przylgnęła sobie do niej obejmując ją tak, że jedną dłoń miała pod cyckami Henderson, a drugą na jej podbrzuszu. Nachyliła się do jej ucha, żeby wyszeptać jej coś seksownym głosem. Pewnie zrobiła darklingowy, brytyjski akcent nawet.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
– Zapytała z nutką rozbawienia, bo była chora i pojebana. Spojrzała przed siebie, w fragment okna, który nie był przysłonięty zasłoną, we fragment gdzie Sameen, jak pierdolony creep mogła sobie patrzeć na reakcję Zoyi.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Spojrzała na Sameen z lekko uniesioną brwią, gdy ta zadała swoje pytanie. - A jak myślisz? - Pewnie to nie do końca była odpowiedź na jaką blondynka w tej chwili liczyła. - Nigdy nie traktowałam Cię jak obiekt do badań - taka była prawda, chociaż nie ukrywała tego, że Sam była inspiracją dla Zoyi do podjęcia takich, a nie innych studiów. Nie dlatego, że chciała zacząć ją opisywać w pracach naukowych, a po prostu dlatego, żeby ją zrozumieć. W tamtym momencie nie znały się jeszcze tak dobrze ja teraz, Henderson musiała się nauczyć jak radzić sobie z niektórymi zachowaniami Sam i dopiero z czasem przyzwyczaiła się na przykład do tego, że Sameen ma klucze do jej mieszkania i wbija sobie tam kiedy tylko chce. Teraz jej to już nie dziwiło, a czasem nawet tego oczekiwała, szczególnie gdy blondynka wracała z misji i dzięki nowemu magnesowi na lodówce Zoya mogła rano się dowiedzieć, że Sam była cała i zdrowa. No okej, teraz jeszcze mogła do niej napisać smsa, ale nie tak dawno, nie posiadała jeszcze tego luksusu. - Szczerze? Tak. - Sameen robiła wiele rzeczy, które dla Zoyi nie były jeszcze tak do końca zrozumiałe, a że Henderson nie rozumiała medytacji to podejrzewała, że Sam może mieć jakieś doświadczenia z tym.
Uśmiechnęła się do niej tylko, bo nie chciała kontynuować tematu ich pierwszego spotkania. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że obie je przeżyły i był to początek trwałej przyjaźni. A wystarczyłoby żeby tego wieczora została w domu i darowała sobie randkę ze swoim chłopakiem. Zamiast chcieć zobaczyć Opowieści z Narni mogła pomóc ciotce w sprzątaniu domu i wtedy jej życie wyglądałoby o wiele, wiele inaczej. Spotkanie z Sam miało naprawdę diametralny wpływ na to jaką przyszłość Zoya dla siebie wybrała i patrząc na to z perspektywy czasu, zupełnie tego nie żałowała.
- Analizowałam, ale dawałam sobie spokój w połowie, bo dochodziłam do wniosku, że mam poważne dysfunkcje - zaśmiała się, bo cóż, taka była prawda i mogła tylko się z tego śmiać, płakać nad sobą nie miała zamiaru. Na przykład wychodziło na to, że Zoye pociągają problematyczne osoby z traumami, depresjami i ogólnie ze zjebaną psychiką. Miała Corvo i idealny związek, który sama chyba trochę sabatażowała wybierając swoją karierę zamiast miłości. Jeszcze wcześniej jej relacja z gangsterem. Później Artur, który był bardzo dobrym facetem, ale najwyraźniej dla Zoyi był za normalny, bo go zdradziła z Loganem, który miał najwyraźniej problemy z przerośniętym ego i z przywiązaniem. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze Sam, a tu jak wiadomo, dobry psycholog miałby wiele do roboty. Henderson wiedziała, że coś jest z nią nie tak.
- Z mojego doświadczenia, to tak nie koniecznie - odpowiedziała, bo jednak gdyby Sam była taka łatwa, to by cała sprawa zakończyła się w tym aucie przy cmentarzu. Zoya uważała, że Galanis po prostu jak potrzebuje kogoś zaruchać to właśnie to zrobi, a w restauracji dała jej do zrozumienia, że właśnie taką potrzebę ma. Co Zoyi się nie podobało, bo czuła się trochę zazdrosna, gdy sobie tylko pomyślała, że na ich wspólnym wyjeździe, ktoś inny miałby położyć ręce na Sam. Chociaż oczywiście, nie powinna być zazdrosna, bo przecież były tylko przyjaciółkami. A co do "uprawiania miłości" to Zoya była przekonana, że gdyby coś takiego powiedziała a głos to Sameen by wyszła na sztorm, albo zaczęła wypytywać gdzie są pola do uprawiania miłości i czy robi się to w Chinach gdzieś obok plantacji ryżu. Z podobnego powodu obawiałaby się użyć nawet sformułowania "kochaj się ze mną", bo zaraz blondynka zaczęłaby to bardzo mocno analizować.
Henderson zaliczyła już kilka wolnych tańców w swoim życiu, nie każdy jednak należał do tak przyjemnych jak ten, który miała możliwość przeżywać w tej chwili. Niektóre z nich kończyły się jej frustracją w momencie gdy ręka jej partnera zsuwała się w miejsca, w które zsuwać się nie powinna. Bywały wypadki, w których jej to nie przeszkadzało, tak jak teraz nie przeszkadzała jej ta bliskość między nimi. Czuła się w tej sytuacji niebywale komfortowo i gdy Sam ją obróciła to oparła się o jej ciało kołysząc biodrami w rytm muzyki. Przymknęła delikatnie powieki oddając się muzyce i uśmiechnęła się słysząc pytanie Sam. Nie odpowiedziała jednak od razu, tylko powoli otworzyła oczy i również spojrzała w ich odbicie, w szczególności skupiając się na twarzy Sameen. - Absolutnie nie - mruknęła w końcu dość cicho, ale wiedziała, że blondynka ją doskonale usłyszy. - Chociaż te dwie, może tak - kiwnęła głową w stronę ich odbicia w lustrze, a później obróciła głowę w bok, tak by móc złożyć kilka pocałunków na szyi przyjaciółki. Czuła jak jej oddech się spłycił, a w jej ciele narastało to dziwne uczucie, którego nawet nie była w stanie opisać słowami. Pochyliła się jeszcze bardziej w stronę blondynki, by wyszeptać jej do ucha kilka istotnych słów.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

- Twój wybór - dodała jeszcze na sam koniec posyłając Sam długie spojrzenie, które wymieniła nie z samą blondynką, a z jej odbiciem w szybie. Zoya była teraz trochę jak zahipnotyzowana, zupełnie nie zwracała uwagi na to, co działo się na zewnątrz, a burza zdecydowanie zaczęła przybierać na sile, błyskawice rozświetlały niebo, a jednocześnie ich światło w pokoju zaczęło migotać, prawie jakby były na prawdziwej dyskotece. Tylko, że w końcu zgasła, a jedynym źródłem światła stały się nagle tylko, przeszywające nieboskłon, znaki Zeusa.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Chciała naturalnie odpowiedzieć swoim niesamowicie inteligentnym „hm”, albo w tym przypadku „mhm”, ale zbyt szybko zdradziłaby się Zoyi tym, że niekoniecznie jej w to uwierzyła. I nie chodziło tutaj konkretnie o Zoyę, ale Sameen zdawała sobie sprawę z tego, że gdyby to ona była z wykształcenia psychologiem i przyjaźniła się z tak interesującym przypadkiem jakim bez wątpienia była Galanis, to też robiłaby z tego obiekt do badań. Nawet jak nie robiłaby tego umyślnie. Po prostu odzywałoby się w niej zboczenie zawodowe. Tak jak odzywało się teraz w jakiś randomowych sytuacjach. Tylko, że jej zboczenia zawodowe były nieco spierdolone, więc może to jest słabe porównanie. Tak czy siak w odpowiedzi na Zoyi zapewnienie, skinęła tylko głową i posłała jej lekki uśmiech. –Dlaczego? – Zapytała prawie, że oburzona i nawet zmarszczyła brwi i nie wiedziała czemu stwierdzenie, że medytacja do niej pasuje, tak bardzo ją obraziło. –Jestem taka nudna? – Szczerze zadała to pytanie typiara, która dniem odświętnym nazywała dzień, który w całości spędzała w bibliotece.
-Może gdybyś wdała się w jakąś głębszą analizę swojej osoby to nie musiałabyś wyjeżdżać na studia do Oxfordu. Dostałabyś doktorat od ręki jakbyś tylko napisała jakąś pracę, albo książkę o sobie. – Dobra, Sameen miała baaaaaaaaardzo ubogie pojęcie na temat tego jak wyglądają studia i zdobywanie tytułów naukowych. Myślała, że jak Zoya się wykaże zapałem do swojej pracy to dostanie wszystko o czym marzyła i Oxford przyjedzie do niej i Henderson nie będzie musiała nigdzie wyjeżdżać. No i zakończy swoje rozterki z tym czy dać szansę Oxfordowi czy pozwolić, żeby Cairns jarało się jej osobą.
Uniosła pytająco brew, ale nie wiedziała czy chce znać odpowiedź na pytania, które kumulowały się właśnie w jej głowie. Zaraz może kontynuowałyby tą rozmowę gdzie Sameen, według Zoyi, kurwi się z każdym na prawo i lewo. A dzięki bogu, Zoya nie wie o tym jak często Sameen musi się kurwić podczas swoich misji. To jest aż smutne. Ale co zrobisz jak wtedy ludzie są najwrażliwsi i najbardziej podatni na przekazanie jej informacji, których potrzebuje. Bo żeby nie było to nigdy nie sypia z ludźmi, których ma zabić. To już byłoby zdeka pojebane. No, ale dobra, chuj, to rozkmina na kiedy indziej. Tak czy siak Sameen nadal była zmieszana odnośnie tej kwestii i nie wiedziała czy powinna się o to obrażać czy nie.
No to jak Zoya się obróciła to Sameen wpatrywała się w swoje własne odbicie i gapiła się na twarz, której nienawidziła, ale jednocześnie, którą akceptowała, bo tak wiele razy ta twarz ją uratowała.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Bo potrafisz się skupić na jednej rzeczy i nie jest az tak łatwo Cie rozproszyć - już na pewno nie az tak jak Henderson, bo ona to wiadomo, nie mogła się nigdy skupić na jednym, miała za dużo myśli, problemów i pomysłów. Chciałaby sobie zresetować swój twardy dysk i stać się zupełnie inną kobietą. Wolałaby być taką zimną królową jak Sameen, niż taki klaunem jakim sama była. - Nie, nie jesteś nudna, aczkolwiek wydaje mi się, że czasem inaczej rozumiemy pojęcie rozrywki i nie ma w tym nic złego - no dla Zoyi na przykład zabawą było układanie puzzli czy granie w planszówki, a już teraz wiedziała jakie Galanis miała do tego podejście.
- Od razu bym została profesorem nadzwyczajnym - zaśmiała się, bo naiwna Henderson sądziła, że Sameen sobie żartuje dlatego to tak pociągnęła. Gdy skończyła studia to nie planowała robić doktoratu, sądziła, że zostanie w tych swoich HR-ach na zawsze i będzie jej tam dobrze. Zarabiała spory hajs, miła dobrego szefa, a przynajmniej wtedy jej się tak wydawało. Żyć nie umierać. Sprawy się jednak skomplikowały i dlatego Zoya pomyślała, że może powinna wrócić do pierwotnych ustaleń i jednak pracować w swoim pierwszym zawodzie. A jak już wracać to z przytupem i doktoratem.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen dłuższą chwilę patrzyła na Zoyę podejrzliwie. Nie wiedziała czy stwierdzenie, że inaczej rozumie pojęcie rozrywki jest obraźliwe czy nie. Jasne, nie czerpałaby radości z układania puzzli, pewnie nie lubiłaby też chodzić do wesołego miasteczka na zabawę, bo za dużo było tam ludzi. Ale czy naprawdę tak inaczej rozumiała rozrywkę? (spoiler alert: Zoya miała absolutną rację). Nie widziała jednak sensu w dalszym omawianiu tego. Nie była osobą uprawiającą jogę i zdecydowanie nie rozumiała rozrywki.
Zaśmiała się słysząc tytuł profesora nadzwyczajnego. –Ja tu poważnie, a ty sobie wymyślasz jakieś tytuły. – Chichotała jak pojebana, bo oczywiście, że nie miała zielonego pojęcia o tym, że serio istnieje taki tytuł. No, ale co zrobisz. Nikt jej nie powiedział jeszcze, że są kwestie, w których sama powinna się doedukować, żeby nie wychodzić przy ludziach na debila. Dobrze, że znała ze trzy inteligentne słowa to czasami mogła sobie poszpanować i poudawać inteligentną. No i na jej korzyść działało to, że nie mówiła zbyt wiele.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Następne kilka dni minęło im na spokojnym siedzeniu i wodnych aktywnościach. Gdy sztorm ustał Zoya w końcu mogła pójść pokarmić rekiny. Nie rozmawiały o tym co się stało tamtej nocy, Zoya robiła ro świadomie, nie chcąc męczyć Sam kolejną rozmową o uczuciach, takich już tu było za wiele. Postanowiła jednak zapisać sobie tą datę w telefonie, żeby móc obchodzić rocznicę swojego pierwszego razu z kobietą. W końcu nastał też dzień wyjazdu, więc spakowały się i pojechały na samolot, który miał je przetransportować do Australii na te kilka godzin zanim znów wylecą, tym razem na Kretę. Tego wyjazdu Zoya też nie mogła się doczekać. Nigdy nie była w Grecji, a wiedziała ile ta wyspa znaczy dla Sam.

2xzt <3 <3 <3
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ