: 01 sty 2022, 23:02
- Poradzę.. – sobie; utknęło w gardle, bo tuż po tym, gdy spojrzała na swoje dłonie wcześniej odciągnięte od ciepłej skóry zrozumiała, że tu wcale nie chodziło o troskę związaną z jej stanem. Przecież to nie tak, że umierała od krwiaka albo mdlała ze zmęczenia. Nie była wzorem wypoczętego człowieka, ale to akurat nie stało na przeszkodzie. Przynajmniej dla niej.
Zastanawiała się, czy znów coś zrobiła źle. Najpierw uścisk na hali, a teraz śmiałe wkradanie się dłoni pod koszulkę, co jak sądziła było elementem zapalnym. Nie rozumiała. Bez jasnego wyjaśnienia pozostawała we własnych myślach, w których pojawiła się również obawa, że kobieta po prostu się nią bawi. Najpierw całuje, a potem schodzi z blatu, mija i odchodzi tworząc między nimi dystans tak odległy, jakby nagle między nimi stanął śmierdzący skunks. Wolałaby wierzyć, że Sameen miała powód, lecz dopóki go nie pozna będzie krążyć wokół wyśnionych teorii zastanawiając się, która jest prawdziwa i czy ma powody do obaw.
Powędrowała spojrzeniem po podłodze, jakby mierzyła wyznaczony przez Galanis dystans. Przesunęła wzrokiem po jej nogach, przez biodra aż na twarz. Z oczami nie od razu miała kontakt, czego żałowała podobnie, jak nagłego przerwania pocałunków i smaku ust, który wciąż czuła na swoich.
- Teraz nie jestem pewna, czy na pewno tego chcesz – stwierdziła wprost i machnęła ręką w ten krótki sposób pokazując na przestrzeń między nimi. Na to jak bliskość gwałtownie zamieniła się w ogromną przepaść. – Wszystko w porządku? – zapytała lekko marszcząc brwi i westchnęła ciężko dłonią przeczesując włosy do tyłu, bo to wszystko było naprawdę trudne do ogarnięcia. W krótkim czasie wydarzyły się dwie skrajne rzeczy a ona starała się zrozumieć, w czym rzecz. – W jednej chwili mam cię blisko a w drugiej się dystansujesz – odparła ze spokojem, bo nie chciała z tego powodu robić wyrzutów. Nie bez zrozumienia tego, co się działo. Powoli zrobiła dwa kroku w stronę kobiety i na chwilę przystanęła. – Rozumiem, że spotkało cię wiele złego i to, że masz wyznaczone pewne granice, ale chcę wiedzieć, że czy gdybym zrobiła coś źle, to mi o tym powiesz? – Czy odejdzie bez słowa zostawiając Eve z natłokiem myśli? – Wiedz też, że jeżeli będziesz do mnie mówić, komunikować pewne sprawy, to się nie obrażę. Chodzi o to, że nie zrobię niczego, czego ty nie chcesz. – A przynajmniej będzie się starać, bo niemożliwym było analizowanie każdego słowa ani tym bardziej panowanie nad wszystkimi odruchami, kiedy było się całowanym i miało przy sobie taką kobietę. – Nie musisz od razu uciekać ani odchodzić. Możemy po prostu się całować, jak nastolatki. – Postarała się o uśmiech znów wzrokiem lustrując sylwetkę Galanis tak, jakby z jej postawy mogła wyczytać coś więcej niż do tej pory usłyszała.
Sameen Galanis
Zastanawiała się, czy znów coś zrobiła źle. Najpierw uścisk na hali, a teraz śmiałe wkradanie się dłoni pod koszulkę, co jak sądziła było elementem zapalnym. Nie rozumiała. Bez jasnego wyjaśnienia pozostawała we własnych myślach, w których pojawiła się również obawa, że kobieta po prostu się nią bawi. Najpierw całuje, a potem schodzi z blatu, mija i odchodzi tworząc między nimi dystans tak odległy, jakby nagle między nimi stanął śmierdzący skunks. Wolałaby wierzyć, że Sameen miała powód, lecz dopóki go nie pozna będzie krążyć wokół wyśnionych teorii zastanawiając się, która jest prawdziwa i czy ma powody do obaw.
Powędrowała spojrzeniem po podłodze, jakby mierzyła wyznaczony przez Galanis dystans. Przesunęła wzrokiem po jej nogach, przez biodra aż na twarz. Z oczami nie od razu miała kontakt, czego żałowała podobnie, jak nagłego przerwania pocałunków i smaku ust, który wciąż czuła na swoich.
- Teraz nie jestem pewna, czy na pewno tego chcesz – stwierdziła wprost i machnęła ręką w ten krótki sposób pokazując na przestrzeń między nimi. Na to jak bliskość gwałtownie zamieniła się w ogromną przepaść. – Wszystko w porządku? – zapytała lekko marszcząc brwi i westchnęła ciężko dłonią przeczesując włosy do tyłu, bo to wszystko było naprawdę trudne do ogarnięcia. W krótkim czasie wydarzyły się dwie skrajne rzeczy a ona starała się zrozumieć, w czym rzecz. – W jednej chwili mam cię blisko a w drugiej się dystansujesz – odparła ze spokojem, bo nie chciała z tego powodu robić wyrzutów. Nie bez zrozumienia tego, co się działo. Powoli zrobiła dwa kroku w stronę kobiety i na chwilę przystanęła. – Rozumiem, że spotkało cię wiele złego i to, że masz wyznaczone pewne granice, ale chcę wiedzieć, że czy gdybym zrobiła coś źle, to mi o tym powiesz? – Czy odejdzie bez słowa zostawiając Eve z natłokiem myśli? – Wiedz też, że jeżeli będziesz do mnie mówić, komunikować pewne sprawy, to się nie obrażę. Chodzi o to, że nie zrobię niczego, czego ty nie chcesz. – A przynajmniej będzie się starać, bo niemożliwym było analizowanie każdego słowa ani tym bardziej panowanie nad wszystkimi odruchami, kiedy było się całowanym i miało przy sobie taką kobietę. – Nie musisz od razu uciekać ani odchodzić. Możemy po prostu się całować, jak nastolatki. – Postarała się o uśmiech znów wzrokiem lustrując sylwetkę Galanis tak, jakby z jej postawy mogła wyczytać coś więcej niż do tej pory usłyszała.
Sameen Galanis