tak blisko siebie, a jednak ocean między nami- święto Diwali
: 04 gru 2021, 23:25
Bała się Diwali, bała się budzić rano, bo wiedziała, że nie ujrzy swoich bliskich, nie ozdobi rodzinnego domu kwiatami, nie wypełni stawu za domem lampionami. Była tysiące kilometrów od swoich ukochanych Indii od bliskich. Budziła się codziennie sama, czując tylko chłód na ramionach, długo wpatrując się przed siebie. Po drugiej stronie korytarza jej mąż codziennie rano szykował się do pracy, a Maya starała się odnaleźć w sobie siły by wstać. Ale nie miała ich, jedyne co robiła to płakała, co dzień krócej i mniej, ale wciąż bolał ją fakt tego w jakim położeniu się znalazła. Tego dnia jednak nie odnalazła w sobie żadnych radosnych myśli, jedno z jej ukochanych świąt spędzi sama, w pustym ponurym domu, z człowiekiem, którego pragnęła kochać, dzielić z nim swoje szczęście, z nim modlić się i składać ofiary, patrzeć mu w oczy z poczuciem, że nigdy to spojrzenie nie zawiedzie ją. Ale Kamal zawiódł ją już dawno. Gdyby nie poczucie bólu w klatce piersiowej kiedy tylko o tym myślała, rozwiodłaby się z nim. Coś jednak w niej, głęboko w jej duszy kazało jej walczyć, nie poddawać się starać się. Tego dnia wstała wcześniej, wzięła ciepły prysznic chcąc rozbudzić swoje ciało. Starannie nałożyła na swoje ciało jaśminowy balsam, wybrała jedno z saree które otrzymała od Kamala w prezencie podczas zaręczyn. Zrobiła im śniadanie, choć było to ich pierwsze wspólne po takim czasie. Mimo własnych chęci ten wspólny czas spędzili w milczeniu, jej żal przelewał się przez jej serce i nie była w stanie spojrzeć na mężczyznę z czułością, jaką powinna obdarowywać swego męża jego własna żona. Zniknęła za drzwiami własnej sypialni chcąc uspokoić swoje nerwy. Kiedy Kamal wyszedł z domu Maya chwyciła za telefon by porozmawiać z własną matką, usłyszeć od niej świąteczne życzenia, jej złożyć takowe. Lecz usłyszała coś jeszcze, coś co zmieniło jej podejście, poprawiło humor i napełniło nadzieją.
[...]
Wieczór już dawno zapadł, dom Mayi i Kamala lśnił od zapalonych przed wejściem lampionów, w domu unosił się zapach kwiatów, którymi ozdobiła każde pomieszczenie. Miała na sobie czerwono złote saree, je również dostała w prezencie od rodziny Kamala, stała przed niewielką fontanną, która ozdabiała ich ogród, odpalała po kolei kolejne gliniane lampiony stojące na dużej okrągłej tacy., Słysząc za sobą głos męża wstała odwracając się w jego stronę, jej twarz nie ozdabiał grymas bólu, czy złości. Była niepewna, gdzieś w tych dużych ciemnych oczach iskrzył się nawet strach. Chwyciła za tacę z ofiarami i czerwonym proszkiem, ustawionym kadzidłem i ruszyła powoli i ostrożnie uważając na swoje saree w stronę Kamala. Kiedy podeszła do niego spojrzała mu w oczy, a w kącikach jej ust pojawił się delikatny uśmiech. Bez słów kucnęła by dotknąć dłonią jego stóp, dłoń za chwilę ułożyła na swoim sercu, kiedy wstała mogła dostrzec w jego oczach zupełnie inne emocje.
- Spędźmy Diwali razem, proszę- jej szept był pełen nadziei, a usta pierwszy raz od tak dawna ułożyły się w pełnym uśmiechu. Promiennym i szczerym. Chciała dać sobie i jemu to co najpiękniejsze, wspólne spędzenie święta. Chciała móc pozwolić przede wszystkim sobie na odrobinę szczęścia. Może Kamal jej nie kochał, nie musiał przecież. Nie znali się, Maya była trudną żoną, odsuniętą od niego jak tylko można, ale chciała i jemu podarować odrobinę czułości, ciepła i radości w tak ważne dla hindusów dni.
kamal bhavani
[...]
Wieczór już dawno zapadł, dom Mayi i Kamala lśnił od zapalonych przed wejściem lampionów, w domu unosił się zapach kwiatów, którymi ozdobiła każde pomieszczenie. Miała na sobie czerwono złote saree, je również dostała w prezencie od rodziny Kamala, stała przed niewielką fontanną, która ozdabiała ich ogród, odpalała po kolei kolejne gliniane lampiony stojące na dużej okrągłej tacy., Słysząc za sobą głos męża wstała odwracając się w jego stronę, jej twarz nie ozdabiał grymas bólu, czy złości. Była niepewna, gdzieś w tych dużych ciemnych oczach iskrzył się nawet strach. Chwyciła za tacę z ofiarami i czerwonym proszkiem, ustawionym kadzidłem i ruszyła powoli i ostrożnie uważając na swoje saree w stronę Kamala. Kiedy podeszła do niego spojrzała mu w oczy, a w kącikach jej ust pojawił się delikatny uśmiech. Bez słów kucnęła by dotknąć dłonią jego stóp, dłoń za chwilę ułożyła na swoim sercu, kiedy wstała mogła dostrzec w jego oczach zupełnie inne emocje.
- Spędźmy Diwali razem, proszę- jej szept był pełen nadziei, a usta pierwszy raz od tak dawna ułożyły się w pełnym uśmiechu. Promiennym i szczerym. Chciała dać sobie i jemu to co najpiękniejsze, wspólne spędzenie święta. Chciała móc pozwolić przede wszystkim sobie na odrobinę szczęścia. Może Kamal jej nie kochał, nie musiał przecież. Nie znali się, Maya była trudną żoną, odsuniętą od niego jak tylko można, ale chciała i jemu podarować odrobinę czułości, ciepła i radości w tak ważne dla hindusów dni.
kamal bhavani