lorne bay

Poczucie humoru wciąż trzymało się Terrell, gdy zaczepnie wspomniała o rzekomej zmianie zdania. Obie wiedziały, że nic podobnego nie wchodziło w grę, ale poudawać zawsze można.
Powoli odrywając się od szyi, na której zostawiła zaczerwieniony ślad, zerknęła w brązowe oczy, czym zasłużyła sobie na delikatne trącenie czubka nosa. Nie próbowała nawet zamaskować stopniowego uśmiechu pojawiającego się na ustach za sprawą tak drobnych, aczkolwiek bardzo miłych interakcji.
- Wszystko po kolei - miały czas, aby Warren zaprezentowała każdą rzecz ze wspomnianego pakietu, w który z chęcią się wpakowała. Mogła przeciągać małe prowokacje i wystawić cierpliwość Jona na próbę, rozgrzewając jej ciało do czerwoności. Robiła to, ściskając palcami uda, za które stabilnie złapała Terrell, chcąc tym samym przenieść się w miejsce, pozwalające na nieco więcej swobody w działaniu i urzeczywistnianiu poszczególnych wizji.
Dzielnie przyjęła namiętny pocałunek, zaledwie na moment robiąc krok do tyłu. Lekko zadrżała, na co wpływ miały bezczelne zagrywki Joan, efektywnie działające na drugie ciało. Wiedziała już, co nacisnąć, aby wywołać pożądany efekt, z czym Warren nie zamierzała walczyć. Mogłaby się trochę pozgrywać, nie mniej, bardzo odpowiadało jej to, jak uważnie Terrell obserwowała jej reakcje oraz upodobania do poszczególnych gestów, słów, albo komplementów.
Mogłaby jeszcze chwilę postraszyć pozorowanym upadkiem, ale w gruncie rzeczy nie chciała jej martwić, nawet tak prymitywnymi wygłupami. Wiele do powiedzenia miał również organizm, który rozbudzony przez niewinne z pozoru wizje i dotyk, domagał się rozwinięcia.