: 20 paź 2022, 21:57
Miało to swoje plusy. Minus jednak był taki, że na narty i snowboard zawsze było daleko. Will akurat miał hajs, więc mógł się wybrać na jakieś zimowe wakacje, ale no trochę szkoda tych dzieci, które nie ulepią sobie bałwana w kształcie kangura albo koali. To musiał być bardzo słodki widok! Zwłaszcza że podobno tej węgiel australijski to nie do końca się pali, więc jest idealny do przystrajania bałwanów. A tak? Tym węglem mogą sobie co najwyżej urządzać bitwę na śnieżki wersję węglową, no prawie jak na Śląsku!
No ale, wracając do tu i teraz, William oczywiście też nie zamierzał się pakować w nic poważnego. Chociaż w inny sposób, to też sparzył się dwa razy. Chociaż nie, wróć. Przecież Gin go zdradziła. Nie całuje się i nie wprowadza do swojej byłej… no nie wiem, żeby razem oglądać kwiatki. Wiedział, że go zdradziła, więc tak, wiedział co to znaczy tego doświadczyć. Oczywiście nie zamierzał się tym z nikim dzielić, bo to upokarzające i totalnie niepotrzebne. Nikomu się nie zdążył na szczęście pochwalić że są razem, mógł udawać, że to nigdy nie miał miejsca.
Co w sumie byłoby lepszą opcją, niż to co się wydarzyło.
- No chyba jakieś wrzucili - skinął lekko głową, a potem zmarszczył lekko brwi. - To je się w ogóle powinno jeść? - zapytał zdezorientowany, bo no… jakoś nigdy nie próbował, myślał że to tylko do macania i rozwalania. Jakiś sposób na stres! Na przykład na stres, który wywołują pałeczki, kiedy człowiek nie do końca wie jak się z nimi obchodzić…
- …pamiętasz lekcję z zajęć, kiedy miałaś pięć lat? - zapytał, bo jej reakcja była jakaś podejrzana! Nie żeby oceniał, no ale musiał wiedzieć, że potrzebuje ratunku. Tak jakby to, że się nie będzie wynurzać przez pięć minut nie byłoby wystarczającym znakiem… no ale wiadomo, wtedy ruszy na pomoc trochę wcześniej, co nie.
- No coś ty, przecież zawsze zabieram kobiety na randki, żeby jakąś spowodować. Raz nawet udało mi się wzniecić pożar w restauracji, bez adrenaliny się nie liczy - wywrócił oczami, a potem westchnął cicho. - Żeby zostać piratem to raczej… no musiałabyś chcieć i rabować inne statki. Ale nie wiem, czy coś tu znajdziesz do rabowania - przyznał, a potem wzruszył lekko ramionami. No jak się nie lubiła myć, za to bardzo lubiła napierdalać, to mogła zostać piratką, why not. Byle nie z nim jako em.. towarem na sprzedaż? Zakładnikiem? Zamordowanym jeńcem? Dobrze, że z Piratów znał słowo parle!
- Aż takiej odpowiedzialności za to coś to nie biorę, ale jestem wykwalifikowanym nurkiem ratownikiem - odpowiedział po chwili zastanowienia się. I ugryzł się w język, że jego rodzice zginęli na morzu, a też byli doświadczeni.
No ale, wracając do tu i teraz, William oczywiście też nie zamierzał się pakować w nic poważnego. Chociaż w inny sposób, to też sparzył się dwa razy. Chociaż nie, wróć. Przecież Gin go zdradziła. Nie całuje się i nie wprowadza do swojej byłej… no nie wiem, żeby razem oglądać kwiatki. Wiedział, że go zdradziła, więc tak, wiedział co to znaczy tego doświadczyć. Oczywiście nie zamierzał się tym z nikim dzielić, bo to upokarzające i totalnie niepotrzebne. Nikomu się nie zdążył na szczęście pochwalić że są razem, mógł udawać, że to nigdy nie miał miejsca.
Co w sumie byłoby lepszą opcją, niż to co się wydarzyło.
- No chyba jakieś wrzucili - skinął lekko głową, a potem zmarszczył lekko brwi. - To je się w ogóle powinno jeść? - zapytał zdezorientowany, bo no… jakoś nigdy nie próbował, myślał że to tylko do macania i rozwalania. Jakiś sposób na stres! Na przykład na stres, który wywołują pałeczki, kiedy człowiek nie do końca wie jak się z nimi obchodzić…
- …pamiętasz lekcję z zajęć, kiedy miałaś pięć lat? - zapytał, bo jej reakcja była jakaś podejrzana! Nie żeby oceniał, no ale musiał wiedzieć, że potrzebuje ratunku. Tak jakby to, że się nie będzie wynurzać przez pięć minut nie byłoby wystarczającym znakiem… no ale wiadomo, wtedy ruszy na pomoc trochę wcześniej, co nie.
- No coś ty, przecież zawsze zabieram kobiety na randki, żeby jakąś spowodować. Raz nawet udało mi się wzniecić pożar w restauracji, bez adrenaliny się nie liczy - wywrócił oczami, a potem westchnął cicho. - Żeby zostać piratem to raczej… no musiałabyś chcieć i rabować inne statki. Ale nie wiem, czy coś tu znajdziesz do rabowania - przyznał, a potem wzruszył lekko ramionami. No jak się nie lubiła myć, za to bardzo lubiła napierdalać, to mogła zostać piratką, why not. Byle nie z nim jako em.. towarem na sprzedaż? Zakładnikiem? Zamordowanym jeńcem? Dobrze, że z Piratów znał słowo parle!
- Aż takiej odpowiedzialności za to coś to nie biorę, ale jestem wykwalifikowanym nurkiem ratownikiem - odpowiedział po chwili zastanowienia się. I ugryzł się w język, że jego rodzice zginęli na morzu, a też byli doświadczeni.