: 07 gru 2021, 17:00
- Nie mam - wszystko było jeszcze bardzo świeże i choć miał trochę zapasu czasu, to nie było go dużo. Na jego szczęście większość rozliczeń była półroczna, albo roczna i musieli płacić za nie zaliczki, a przez to, że wszyscy wyprowadzili się tak gwałtownie, nie mogli po prostu powiedzieć nara i zniknąć, więc przez jakiś czas dom był jeszcze opłacony. Sprawa z Kasprem była też bardzo świeża, do tej pory myślał, że może uda im się znaleźć jakiegoś współlokatora i coś w tej kwestii wymyślić, ale wychodziło na to, że nic z tego. - A może ty się wprowadzisz? I tak nie masz teraz współlokatora, a na Opal jest drożej - rzucił bez większego przemyślenia, ale prawdą było, że za czynsz na dom nie przepłacał, może tylko nie przemyślał, że związane to było z tym, że dotychczas mieszkali tu w czwórkę, wcześniej były epizody z jeszcze innymi współlokatorami, tamci jednak byli mniej stali i zgrani z całą resztą. A Lyra nie miała współlokatora, o czym Ryder doskonale wiedział, czemu więc nie zamienić dwupokojowego mieszkania na spory dom, który dodatkowo ma ogródek i nawet małą sekcję swojskich ziół.
Fitzgerald nawet nie miał domu, do którego mógłby wrócić. Jego rodzice zmarli, a od tego czasu dom popadał w małą ruinę. Mógłby zwalić się komuś z rodzeństwa na głowę, ale to ani trochę nie był dobry pomysł, bo i tak już widywali się cały czas w barze, najwyżej więc będzie musiał poszukać sobie jakiegoś pokoju na wynajem, tylko, że nie wyobrażał sobie wyprowadzki.
- A, okej - mruknął w odpowiedzi, skoro u Lyry nic ciekawego, to nie zamierzał dociekać, bo przecież zawsze sobie mówili, kiedy coś naprawdę ważnego działo się w ich życiu, prawda? - No w sumie to nic z tego nie zrozumiałem - całe szczęście, że angielski był tak międzynarodowym językiem, bo Ryder miałby pewnie spore trudności, żeby spróbować dogadać się w jakimś innym, nie miał głowy do ich nauki. Za to wpatrując się w ekran telewizora, chwycił za kanapkę i zaczął ją powoli przeżuwać, zawsze jakiś postęp.
Lyra Raynott
Fitzgerald nawet nie miał domu, do którego mógłby wrócić. Jego rodzice zmarli, a od tego czasu dom popadał w małą ruinę. Mógłby zwalić się komuś z rodzeństwa na głowę, ale to ani trochę nie był dobry pomysł, bo i tak już widywali się cały czas w barze, najwyżej więc będzie musiał poszukać sobie jakiegoś pokoju na wynajem, tylko, że nie wyobrażał sobie wyprowadzki.
- A, okej - mruknął w odpowiedzi, skoro u Lyry nic ciekawego, to nie zamierzał dociekać, bo przecież zawsze sobie mówili, kiedy coś naprawdę ważnego działo się w ich życiu, prawda? - No w sumie to nic z tego nie zrozumiałem - całe szczęście, że angielski był tak międzynarodowym językiem, bo Ryder miałby pewnie spore trudności, żeby spróbować dogadać się w jakimś innym, nie miał głowy do ich nauki. Za to wpatrując się w ekran telewizora, chwycił za kanapkę i zaczął ją powoli przeżuwać, zawsze jakiś postęp.
Lyra Raynott