: 13 lis 2023, 19:41
#25
Wren lubił pływać na desce, odprężało go, pozwalało przewietrzyć głowę i tak dalej. Choć sezon powoli się rozkręcał i coraz więcej śmiałków można było znaleźć w wodzie niezależnie od godziny, tak Wren naprawdę rzadko mógł naciągnąć na cztery litery kąpielówki i pojechać na którąś z plaż. Nie, żeby narzekał, broń boże! Naprawdę miał ciekawsze zajęcia, bo spędzał ze swoją dziewczyną niemal każdą chwilę. A odkąd poznał jej córkę, to nie musieli się martwić co zrobią, gdzie się akurat spotkają. Mogli jechać do niej, bo nie ukrywali się już przed córką Daisy. Jednak nie należał do osób, które dla drugiej osoby poświęca wszystko, całego siebie, swoje wszystkie zainteresowania. Wiedział, że czy jazda na rowerze, czy pływanie na desce dobrze mu robi nie tylko na linię, w sensie, tężyznę fizyczną (to jakoś lepiej tak brzmi), czy też zdrowia psychicznego.
Dlatego też tego wieczoru, czy tam popołudnia postanowił dopiero później pojechać do domu Wheeler, zostając tam na noc, a teraz na deskę. Nie potrzebował pływać trzech godzin, by być zadowolonym, pewnie spędziłby w wodzie jakieś trzydzieści, max czterdzieści minut i byłoby dość. Byłoby, bo pakując deskę z mieszkania do samochodu, zauważył, że linka, którą przypinało się deskę do kostki, właściwie mu się przerywa. I w sumie zapasy wosku też by mu się przydało uzupełnić. No trudno, zamiast na ulubioną plażę, pojechał do sklepiku, który może nie był najlepiej zaopatrzony i nie miał najtańszych cen w całej okolicy, ale miał wszystko co potrzebne i był blisko.
Wren zaparkował samochód, zostawiając deskę w środku i przebrany już w spodenki i t-shirta, w japonkach wszedł do środka. Co z tego, że zbliżała się pora dobranocki, kiedy było jasne, że pasjonaci tego sportu, a tylko tacy pracowali w takich miejscach, będą siedzieć co najmniej aż się ściemni, jak nie dłużej. -Siema-rzucił, wchodząc do środka i uruchamiając dzwonek, wykrywacz klientów. Skierował się od razu w stronę regału z różnymi pierdółkami, wiedząc że tam będzie to, czego potrzebuje.-Sorki, mogę?-zwrócił się do mężczyzny, który tak jak on przyglądał się różnym pierdołom, które można było to kupić. Prawnik zobaczył to, co potrzebował, więc chciał sięgnąć. Nie zamierzał jednak przepychać się przez innych klientów, więc jeśli Alexander, którego na razie nie znał, się nie odsunie, to Rhodes po prostu poczeka. Bez spinki, nic się nie dzieje, życie co prawda lekko sygnie, ale no, bez przesady, panowie.
Alexander Wheeler
Wren lubił pływać na desce, odprężało go, pozwalało przewietrzyć głowę i tak dalej. Choć sezon powoli się rozkręcał i coraz więcej śmiałków można było znaleźć w wodzie niezależnie od godziny, tak Wren naprawdę rzadko mógł naciągnąć na cztery litery kąpielówki i pojechać na którąś z plaż. Nie, żeby narzekał, broń boże! Naprawdę miał ciekawsze zajęcia, bo spędzał ze swoją dziewczyną niemal każdą chwilę. A odkąd poznał jej córkę, to nie musieli się martwić co zrobią, gdzie się akurat spotkają. Mogli jechać do niej, bo nie ukrywali się już przed córką Daisy. Jednak nie należał do osób, które dla drugiej osoby poświęca wszystko, całego siebie, swoje wszystkie zainteresowania. Wiedział, że czy jazda na rowerze, czy pływanie na desce dobrze mu robi nie tylko na linię, w sensie, tężyznę fizyczną (to jakoś lepiej tak brzmi), czy też zdrowia psychicznego.
Dlatego też tego wieczoru, czy tam popołudnia postanowił dopiero później pojechać do domu Wheeler, zostając tam na noc, a teraz na deskę. Nie potrzebował pływać trzech godzin, by być zadowolonym, pewnie spędziłby w wodzie jakieś trzydzieści, max czterdzieści minut i byłoby dość. Byłoby, bo pakując deskę z mieszkania do samochodu, zauważył, że linka, którą przypinało się deskę do kostki, właściwie mu się przerywa. I w sumie zapasy wosku też by mu się przydało uzupełnić. No trudno, zamiast na ulubioną plażę, pojechał do sklepiku, który może nie był najlepiej zaopatrzony i nie miał najtańszych cen w całej okolicy, ale miał wszystko co potrzebne i był blisko.
Wren zaparkował samochód, zostawiając deskę w środku i przebrany już w spodenki i t-shirta, w japonkach wszedł do środka. Co z tego, że zbliżała się pora dobranocki, kiedy było jasne, że pasjonaci tego sportu, a tylko tacy pracowali w takich miejscach, będą siedzieć co najmniej aż się ściemni, jak nie dłużej. -Siema-rzucił, wchodząc do środka i uruchamiając dzwonek, wykrywacz klientów. Skierował się od razu w stronę regału z różnymi pierdółkami, wiedząc że tam będzie to, czego potrzebuje.-Sorki, mogę?-zwrócił się do mężczyzny, który tak jak on przyglądał się różnym pierdołom, które można było to kupić. Prawnik zobaczył to, co potrzebował, więc chciał sięgnąć. Nie zamierzał jednak przepychać się przez innych klientów, więc jeśli Alexander, którego na razie nie znał, się nie odsunie, to Rhodes po prostu poczeka. Bez spinki, nic się nie dzieje, życie co prawda lekko sygnie, ale no, bez przesady, panowie.
Alexander Wheeler