They see me rollin'
: 27 lis 2021, 11:03
Niebieściutki New Holland T7.230 mknął bezdrożami Carnelian Land, pozostawiając za sobą jedynie kłęby dymu. Z pewnością jechał o wiele więcej niż powinien, ukazując faktyczną siłę rolniczego silnika, siedzącej za kółkiem drobnej dziewczynie spieszyło się tak bardzo, jakby była właśnie białym królikiem z zegarkiem w łapce, wyjętym wprost z powieści Carrolla. Odkąd zaczęła spotykać się z panem Ashworth, młoda Audrey zdawała się być w ciągłym biegu, cały czas gdzieś pędząc. Powód tego zabiegania był niezwykle prosty - w swojej napiętej codzienności starała się odnaleźć choćby godzinę bądź dwie które mogłaby spędzić w towarzystwie ukochanego, jednocześnie cały czas zastanawiając się, jak odsunąć od nich widmo postrzelenia przez jej własnego ojca.
Częścią tego planu było uśpienie wiecznej podejrzliwości ojca i dopisanie sobie choćby kilku plusików w jego wyimaginowanej liście pomagając mu odrobinę więcej. I tylko w jednym, niewielkim ułameczku tego planu zwyczajnie chodziło o możliwość śmigania po okolicy traktorem zaopatrzonym w klimatyzację oraz koła o wyższe od niej samej. Było coś w tym pojeździe rolniczym co przypadło jej do gustu, na nieszczęście jej ojca oraz już kilku płotów, jakie przyszło jej zabić w okolicy. Ups. Tym jednak razem wszystko miało pójść jak po maśle. Mknęła z Farmcraft Lorne w kierunku rodzinnej farmy, aby dowieźć znajdujące się na przyczepce pasze dla zwierząt, co chwilę coraz to mocniej dociskając pedał gazu. Im szybciej dowiedzie ojcu paszę, tym szybciej będzie mogła zakończyć swoją dzisiejszą część planu i udać się w kierunku innej farmy, gdzie czekały na nią ciepłe ramiona pana Ashworth - nikogo nie powinien więc dziwić fakt szaleńczego pośpiechu.
I wszystko poszłoby dokładnie tak, jak sobie założyła gdyby nie kolczatka. Niewielkie zwierzątko pokryte kolcami które, niezrażone zbliżającym się wielkim pojazdem dziarsko weszło na drogę. Audrey zawsze była wrażliwą na cierpienie zwierząt i nie mogłaby zwyczajnie wjechać w dzikie zwierzątko, to też szybko odbiła w bok… I manewr zapewne by się udał, a ona zapanowałaby nad pojazdem gdyby jechała z bardziej przyzwoitą prędkością. Niestety dla mieszkańców jednej z farm nie jechała, a traktor całą prędkością wpadł w płot otaczający niewielki domek, zupełnie go rujnując.
Ciche przekleństwo uleciało z ust panienki Clark która odruchowo wcisnęła hamulec, a opony pozostawiły w ziemi głębokie ślady. A może jednak powinna zwiać? Z pewnością było to lepszym rozwiązaniem niż spotkanie z rozwścieczonym sąsiadów. W dodatku takim, którego jeszcze nie miała okazji poznać i który nie wiedział, że płot na wszelki wypadek lepiej stawać w dalszej odległości, na wszelki wypadek gdyby stary Clark dał córce kluczyki od traktora. Dobra, może nie będzie tak źle? Audrey zgasiła silnik i wyskoczyła z traktora, brązowe oczęta od razu kierując w stronę kolczatki - nie wybaczyłaby sobie, gdyby zignorowała zwierzątko w potrzebie.