Egoizm przemawiał przez niego dość często, sytuacja zatoczyła duże koło, gdy kolejny raz, Dean przepadł niczym kamień wrzucony do wody. Zatonął na kilka tygodni, by później mocniejsze fale pchane wiatrem, wyrzuciły go na brzeg jeziora. Tym jeziorem było miasteczko, zwane Lorne Bay. Może powinien przeprosić za to, że przysporzył jej zmartwień, lecz nie odczuwał takiej potrzeby. Nie czuł się nawet do tego zobowiązany, nie miał wyrzutów sumienia, choć może powinien, zdając sobie doskonale sprawę z tego, że zabawił się jej uczuciami, bynajmniej nie w pozytywny sposób.
Był jej wdzięczny za pomoc, którą uzyskał w dzień Halloween, bez niej może i by sobie poradził, ale na pewno wszystko przyspieszyła. Dzięki niej uzyskał szybszą pomoc lekarską i nawet zdążył jej za to podziękować, gdy w romantyczny sposób zmywał krew z białej posadzki, której szmaragd chciał koniecznie zostać, w postaci plam, na jasnych płytkach. Zbliżyli się do siebie, poczuł jakąś bliższą... Więź z tą dziewczyną, choć sam nie potrafił powiedzieć, na czym ta więź polegała. Lubił spędzać z nią czas, pocałunki, którymi go obdarowywała były cholernie przyjemne, a na myśl o tym, że go dotykała, robiło mu się przyjemnie gorąco. Dużą rolę odgrywał tu pociąg fizyczny, ale jakie towarzyszyły mu poza tym emocje, gdy ją widywał? Przede wszystkim było to zadowolenie, żeby już nie wspominać o radości, bo od dawna nie czuł prawdziwej, nieopisanej radości.
Lubił jednak obserwować tę dziewczynę, miała w sobie coś takiego, że przyciągała jego uwagę. W każdym geście, spojrzeniu, kryła się nieopisana, hipnotyzująca moc, której, jako mężczyzna nie potrafił się oprzeć. Najgorsza była jednak świadomość, że nie tylko na niego działała w ten sposób i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Była nastolatką, choć potrafiła być bardziej kobieca od niejednej kobiety w jego wieku, co było dość absurdalne, bo kobiecość była nabywana przez lata.
Minnie miała jednak coś w spojrzeniu, w tych błękitnych oczach, w których mógłby tonąć godzinami i nie przerywać kontaktu wzrokowego.
Wszyscy mieli tajemnice, nie jemu było oceniać co robiła z innymi mężczyznami, nie w jego interesie było również pytanie
ilu mężczyzn miała. Do tej złotej zasady brzmiącej
kobiety o wiek się nie pyta, dodałby jeszcze jedną; nie pytaj kobiety z iloma przyrodzeniami miała styczność, tylko skup się na swoim, bo jak pomyślisz, to ci szybciej opadnie.
Zażenowanie gwarantowane.
Ona nie pytała z iloma kobietami spał, a było ich sporo, a jak tak patrzeć to się zastanawiał, jakim cudem nie dostał w prezencie choroby wenerycznej. Być może dlatego, bo na ogół wybierał nieśmiałe, zahukane dziewczyny, które szukały przygód w ramionach brutalnego policjanta, żeby spełnić swoje dziwne, erotyczne fantazje. Jemu to nie przeszkadzało, po prostu korzystał.
On nie pytał o innych mężczyzn, na ogół, ale różnic między Minnie a innymi kobietami było kilka. Po pierwsze, rościł sobie do niej jakieś chore prawa, choć być może nie powinien tego robić, po drugiej był cholernie zaborczy, gdy chodziło o kobiety, które wzbudzały jego zainteresowanie bardziej, niż inne.
Musiał sobie radzić, kto inny miałby to za niego zrobić? Nie było przy nim osoby, która nadstawi za niego drugi policzek i poczeka, aż ukażą ją w imię głupiego zachowania Deana Washingtona, który aż prosił się o kłopoty, chociażby faktem, że był cholernie wyszczekany i nieraz, czy dwa zarobił w pysk, oddając dwa razy mocniej. Będąc młodszym, odnosił wrażenie, że docelowi przeciwnicy nie traktowali go poważnie, ze względu na dość delikatną urodę. W latach swojej świetności, dopóki pierwsze zmarszczki wynikające ze zmęczenia życiem, nie pojawiły się w okolicach czoła, mógł się pochwalić nieskazitelną cerą. Teraz jego bronią były dość ostre rysy twarzy i niebieskie oczy w odcieniu falującego oceanu, wzbudzał większy respekt, niż kilka lat wcześniej.
Tak jak pierwsze słowa nie zrobiły na nim zbyt dużego wrażenia, tak szept do którego zeszła Minnie, wzbudził jego zainteresowanie. Dość szybko zmieniła ton głosu, jakby nie chciała, by usłyszał. Słyszał, bo był cholernie blisko, lecz w żaden sposób tego nie skomentował, nie chcąc wprowadzać jej w większe zakłopotanie, o którym świadczyły delikatne rumieńce. Zamiast mówić, odwrócił od niej wzrok, wydając z siebie gardłowy pomruk. Korciło go to, chciał w jakiś sposób skomentować to wyznanie, lecz w ostateczności postanowił przemilczeć temat i wrócić do niego później, gdy przestanie delektować się każdym jej dotykiem.
Niewiele było potrzeba, by doprowadziła go do przyjemnego ciepła, które rozchodziło się po jego ciele. Wystarczyły drobne gesty, przelotne muśnięcie ramion, drobne pocałunki, zaczepne spojrzenie, a on był w stanie jej ulec, co było cholernie zabawne, bo do tej pory jego relacje z kobietami polegały głównie na tym, że to on je uwodził — z Minnie uwodzili się wzajemnie, być może dlatego tak dobrze czuł się w jej towarzystwie, nie zostawała próżna, podłapywała jego gierki i je ciągnęła, nie rozkładała od razu nóg, nie zrywała bielizny przez głowę, gdy tylko ją dotykał. Podniecał ją i o tym wiedział, podobnie jak ona jego, ale Dean lubił się bawić. Szybko tracił zainteresowanie kobietami, które były na skinienie jego palca, być może dlatego znudził się Luną, a poprzednio swoją żoną.
Była już blisko, lecz dla niego wciąż zbyt daleko. Czuł bijące ciepło od jej ciała, lecz przeszkadzały mu ubrania, gdyby nie one... Czułby się choć w połowie spełniony.
Kurtka upadła z szelestem na podłogę, ale to wciąż było za mało.
— Zostaje na noc — Zastrzegł, delektując się zapachem i smakiem jej skóry, gdy składał na szyi dziewczyny drobne pocałunki, które dość szybko zostały przerwane, bo ta cholerna obrączka całkowicie odwróciła jego uwagę.
Nawet nie pomyślał, po prostu gwałtownie zareagował, zaciskając palce na drobnym nadgarstku blondynki. Poluzował uścisk dopiero wtedy, gdy zwróciła mu o to uwagę, gdy wspomniała o bólu. Przeniósł spojrzenie ciemnych, gniewnych oczu na jej twarz i cicho westchnął, próbując w myślach policzyć do dziesięciu, by opanować agresję, która zżerała go od środka. Miał z tym problem, nie od dzisiaj. Z tego powodu wiele lat temu rozmawiał z psychologiem i choć wciąż nie opanował do perfekcji techniki panowania nad emocjami, starał się. Ostatni wyskok pod klubem przypomniał mu o tym, do czego był zdolny... A przecież nie chciał skrzywdzić Minnie.
— Nic mi nie tłumacz, masz problemy z pamięcią, rozumiem. Przypomnę Ci dlaczego to ze mną się spotykasz, a nie żadnym innym facetem — Odsunął ją dość stanowczym gestem od swojej szyi, bez pytania i zbędnych słów, wpijając się w jej usta i zmuszając do agresywnego pocałunku. Wsunął dłonie w długie, złote włosy dziewczyny, napierając na nią swoim ciałem, niemalże zmuszając do tego, by położyła się na stole.
— Liczę na szybki rozwód... — Szepnął ostrzegawczo, wprost do jej ucha, przenosząc ogarnięte podnieceniem i żądzą spojrzenie na jej twarz.
— … i zapomnienie o ślubie, bo nie chcę się Tobą dzielić, rozumiesz? — Dodał czule, głaszcząc ją po włosach prawą dłonią, lewą natomiast oparł tuż obok boku dziewczyny, by utrzymać równowagę.
Minnie Goldberg