Strona 1 z 1

Marianne Harding

: 05 lip 2021, 20:58
Marianne Harding
Zegar wybijał dwudziestą drugą, gdy Marianne po cichu zamykała drzwi dziecięcego pokoju gdzie po długiej walce udało jej się w końcu namówić energiczną pięciolatkę na położenie się do łóżka. To nigdy nie było proste i kobieta miała wrażenie, że z dnia na dzień Liliane jest coraz sprytniejsza, testując nowe sposoby cierpliwość swojej mamy.
Schodząc do salonu z sentymentem zatrzymała się przy kominku obstawionym kolorowymi ramkami ze zdjęciami. Pierwsze z nich, zdecydowanie najstarsze, przedstawiało dwójkę młodych ludzi, od których nawet z fotografii emanowała ogromna miłość i szczęście. Myles i Farrah wybrali najcudowniejsze miejsce na ziemi na wychowywanie swoich pociech. Ojciec z dumą jedną ręką trzymający nagrodę za kolejne zwycięstwo w zawodach a drugą dłonią przytrzymujący w talii uśmiechniętą żonę, z wyraźnie zarysowanym ciążowym brzuchem. Mari uwielbiała to zdjęcie, jej rodzice byli na starym zdjęciu tak samo szczęśliwi jak teraz, gdy po tylu latach małżeństwa wciąż mieszkali w tym samym domu niedaleko plaży, prowadząc szkołę surfingu i wypożyczalnie desek. A ona? A ona chciała tego samego.
Nic dziwnego, że momentalnie z rozbawieniem przeszła do kolejnego zdjęcia, przedstawiającego kilkulatkę, która weszła do wody jedynie po kolana z uporem wymalowanym na twarzy i niedająca namówić się na kolejne kroki w głąb oceanu. Nigdy nie podzielała pasji swojego ojca i rodzeństwa do wygłupów na desce. Uwielbiała ocean, fale rozbijające się na brzegu od zawsze ją uspokajały, jednak zdecydowanie bardziej wolała spędzać czas na brzegu niż w niebezpiecznej i nieprzewidywalnej wodzie. Patrząc na to zdjęcie zdała sobie sprawę, że zrobione zostało ono w podobnym wieku do jej córki i dopiero teraz dostrzegła podobieństwo w tym samym bystrym spojrzeniu.
Kilka kolejnych fotografii przedstawiało grupę roześmianych dzieciaków: Isa, Kiki, Sunny oraz najstarszy z rodzeństwa Sterling. W ich domu zawsze coś się działo, co chyba było normalne przy piątce dzieci. Dopiero po latach Mari zrozumiała, z jakim totalnym rozgardiaszem i chaosem musiała sobie na co dzień radzić ich mama. Rodzina jest dla niech największą wartością, więc nikogo nie dziwi fakt, że wszyscy są sobie bardzo bliscy. I chociaż wszyscy są już dorośli to mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji a rodzinne uroczystości dalej wypełnione są głośnymi rozmowami i nie zawsze śmiesznymi dowcipami.
Zdjęcie z Benem przywoływało w niej skrajne uczucia. To było rozdanie dyplomów, który Mari dumnie dzierżyła w dłoni. Wiedziała, że gdyby nie pomoc przyjaciela nigdy nie przebrnęłaby przez te trudne egzaminy, do których musiała uczuć się pomiędzy zmianą pieluch, karmieniem i kolkami. To Ben był dla niej największym wsparciem, to on pomógł jej dostać się na staż do świetnej kliniki i to z nim dzieliła jedno marzenie: zostanie weterynarzem. Marzenie, które on zrealizował. A ona? Niekoniecznie.
Seria kolejnych zdjęć sprawiła, że Marianne westchnęła nieco głośniej i wzięła w ręce jedną z ramek. Dwójka dumnych rodziców z roześmianą dziewczynką po środku. Wykonali to zdjęcie już po swoim rozstaniu, co tylko pokazuje jak ważnym elementem jej życia pozostał Jermaine. Ich historia nie znalazła swojego szczęśliwego zakończenia i nawet teraz nie potrafią znaleźć odpowiedzi dlaczego tak się właśnie wydarzyło. Przecież świata za sobą nie widzieli! Nawet, gdy z przerażeniem robiła test ciążowy zaledwie po roku znajomości z nim nie zostawił jej samej. Był nie tylko jej opoką w najtrudniejszych chwilach, ale został także wspaniałym i odpowiedzialnym ojcem. Wybudował im dom na jednej z części ogromnego rancza jego dziadków. Kawałek ziemi, które podarował ich córce. I chociaż nigdy nie stanęli przed ołtarzem to właśnie córka i Jemi stali się jej rodziną, która miała być już na zawsze. Jednak pewnego dnia coś w nich pękło…
Wychodząc przed dom z lekką tęsknotą spojrzała na otaczający ją krajobraz. Pod osłoną nocy nie była w stanie dostrzec domu jego dziadków po drugiej stronie rancza, w którym mieszkał od roku. Nawet po rozstaniu dbał o nie i ani przez chwilę nie chciał odbierać im tej bezpiecznej przystani w postaci wybudowanego przed laty domu. Wyciągając telefon zaczęła pisać wiadomość: Masz ochotę na kieliszek wina?. I od razu zdała sobie sprawę, że to był zły pomysł. Ich historia musiała się w końcu zakończyć, bo kolejne powroty nic między nimi nie zmieniały. Ta kolejna szansa, która tym razem miała być tą ostatnią… To niczym uzależnienie, tylko w tym przypadku to Jemi był jej narkotykiem. Znajdując w sobie ostatki sił zmazała napisany pospiesznie tekst, jednak zanim schowała telefon do tylnej kieszeni spodni rozległ się dźwięk nadchodzącej wiadomość. Jermaine.
Miałem parszywy dzień i na pocieszenie ukradłem babci ostatnią butelkę pigwówki. Będzie mniej wściekła jak się dowie, że wypiłem ją z tobą.
Bo oczywiście piszesz się na picie?
A, no i przenocujesz mnie? Na wszelki wypadek lepiej, żebym nie pokazywał się jej dziś na oczy.
I już wiedziała, że historia ponownie zatoczy koło…

CIEKAWOSTKI
- Aktywistka. Od młodych lat z entuzjazmem angażowała się we wszystkie akcje mające na celu nie tylko ochronę ich planety, ale również wspierała feministyczne ruchy i walkę z nierównością. Nawet teraz bez wahania zapisuje się na spontaniczne akcje czyszczenia plaż, ochronę zwierząt i wspiera mniejszości w walkę o swoje prawa. Wielka przeciwnika wielkich fabryk i przedsiębiorstw, które niszczą krajobrazy i zanieczyszczają otoczenie.
- Mimo otrzymanego dyplomu nigdy nie rozpoczęła pracy w zawodzie. Miała taką szansę, gdy jedna z lepszych klinik weterynaryjnych zaproponowała jej etat, ale przez wzgląd na małe dziecko w domu nie potrafiła się na to zdecydować. Na jakiś czas została pełnoetatową mamą a po czterech latach wciąż nie wróciła do zawodu.
- Na co dzień współpracuje z rezerwatem prowadząc na ranczu miejsce, gdzie zbyt młode, słabe lub w czasie rehabilitacji zwierzęta przebywają zanim wrócą na wolność. W większości są to kangury, misie koala, konie i ptaki. Nie jest to praca łatwa, czasami wymagająca czasu siedem dni w tygodniu, ale może liczyć na pomoc nie tylko najlepszego przyjaciela, ale również wolontariuszy, którzy pojawiają się by pomóc przy zwierzętach.
- Dorabia sobie prowadząc zajęcia z jogi i medytacji nad oceanem. Od zawsze ją to relaksowało i z początku wraz z przyjaciółmi spontanicznie spotykali się nad wodą by zregenerować siły i odpocząć od szybkiego życia. Z czasem jednak postanowiła założyć własną działalność i jakoś udaje jej się z tego żyć. Uwielbia ludzi ze swojej grupy i to, że może łączyć pracę z własnym hobby.
- Nie jest jedną z tych eko-bio-świrusek, ale stara się z całych sił prowadzić zdrowy tryb życia. Wiele warzyw pochodzi z ich przydomowego ogródka, świeże owoce, co rano przynosi z sadu a do tego babcia małej Lily piecze przepyszne ciasta bez żadnych konserwantów i dużych ilości cukru.
- W swoim zachowaniu i stylu bycia jest bardzo dziewczęca. Mimo dużymi krokami zbliżającej się trzydziestki uwielbia letnie, kwieciste sukienki, kolorowe opaski i chustki wplecione we włosy. W dodatku nie maluje się na co dzień a gdy tylko wychodzi na słońce na jej nosie i policzkach pojawiają się piegi. Ta delikatna uroda niech was nie zwiedzie! Mari potrafi pokazać pazura, zwłaszcza jeśli ktoś nadepnie jej na odcisk.
- Mama bardzo zaradnej i trudnej do poskromienia pięciolatki. Mimo, że z ojcem Lily nie są już razem starają się zapewnić jej stabilny dom oraz poczucie bezpieczeństwa. Oboje są świetnymi rodzicami, nawet jeśli ciągły kontakt z byłym (który mieszka kilkadziesiąt metrów dalej) nie jest łatwy.
- Jej mama pochodzi z Turcji, dlatego każde z nich dostało drugie imię tego właśnie pochodzenia. Esin - poranny wiatr idealnie oddaje charakter Mari. Kilka razy była w Turcji u dalszej rodziny, dzięki czemu poznała nawet podstawy języka.
Marianne Esin Harding
28.08.1993
Lorne Bay
Opiekunka zwierząt | Instruktorka jogi
Lyons Farm | Plaża
Carnelian Land
Panna
Środek transportu
Samochód + rower

Związek ze społecznością Aborygenów
-

Najczęściej spotkasz mnie w:
Ranczo, na którym mieszka oraz pracuje. Do tego bardzo często bywa w rezerwacie pomagając podczas ratowania rannych i chorych zwierząt. Prowadząc zajęcia jogi i medytacji dużo czasu spędza nad oceanem, najczęściej wybierając miejsca mniej uczęszczane. W wolne od opieki nad córką wieczory spędza w barze - uwielbia karaoke i nie opuszcza żadnego!

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Jermaine Lyons

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Marianne Esin Harding
Ayça Ayşin Turan

: 05 lip 2021, 22:20
lorne bay
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!