It's been a long time.
: 24 lis 2021, 00:14
#36
To już drugi raz gdy Henderson postawiła swoją nogę w tym podejrzanym miejscu jakim było Shadow. Pewnie jeszcze miesiąc temu wyśmiałaby każdego, kto by powiedział, że kiedykolwiek się tu pojawi. Sądziła, że to nie jest miejsce dla niej, zresztą zdania na ten temat dalej nie zmieniała. Pasowała tutaj jak kiszona kapusta do mleka, czyli raczej słabo. To zupełnie nie były jej klimaty, ale po swoim ostatnim rozstaniu chciała nieco przełamać swój szablon i wyjść poza strefę komfortu. Robiła to trochę pod przymusem, bo siedzenie samej w swoich czterech ścianach sprawiało, że zaczynały ją trapić tylko te myśli, których nie chciała mieć. Miała dość wspominania miłych czasów spędzonych z Loganem, bo był kłamliwym zdrajcą i nie zasługiwał nawet na to żeby przez sekundę pojawić się w jej myślach. Dodatkowo miała też kilka rodzinnych problemów, które nieco ją stresowały i potrzebowała się rozluźnić. Podobno to było odpowiednie do tego miejsce, była w stanie dzisiaj zaszaleć i zgubić nawet swoją godność, bo czemu nie. Była dorosłą kobietą, a w XXI wieku kobiety mogą robić co tylko chcą.
Henderson była też ciekawa czy tym razem wpadnie na jakąś znajomą twarz. Jej były podobno dość często przyłaził do Shadow, jak się niestety okazało. Może go tu zobaczy? Chyba podświadomie miała nawet na to nadzieję, mogłaby mu wtedy pokazać jak to sobie wspaniale radzi. Zoya Henderson jest beznadziejna i chociaż na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie pewnej siebie laski, to później wychodzi z niej taki pajac, który za bardzo przejmuje się opinią innych.
Było już dość późno gdy pojawiła się pod klubem i niestety kolejka prowadząca do wejścia nie należała do najmniejszych, a Zoya należała też niestety do osób z natury niecierpliwych. Nie chciała czekać, ale niestety nie miała tu znajomości... a przynajmniej tak myślała dopóki nie zwróciła uwagi na dość znajomą męską twarz. - Jak to jest, że przez długi czas w Lorne nie widać na ulicach żadnego Lewisa, a później pojawiają się na każdym kroku, jak jakieś grzyby po deszczu - powiedziała podchodząc bliżej do brata swojej, nieokrzesanej przyjaciółki. Może powinna się przedstawić, bo w końcu trochę lat minęło odkąd widzieli się po raz ostatni, ale w sumie Zoya była trochę próżna wiec pewnie sądziła, że ją pamięta.
Hemingway Lewis
To już drugi raz gdy Henderson postawiła swoją nogę w tym podejrzanym miejscu jakim było Shadow. Pewnie jeszcze miesiąc temu wyśmiałaby każdego, kto by powiedział, że kiedykolwiek się tu pojawi. Sądziła, że to nie jest miejsce dla niej, zresztą zdania na ten temat dalej nie zmieniała. Pasowała tutaj jak kiszona kapusta do mleka, czyli raczej słabo. To zupełnie nie były jej klimaty, ale po swoim ostatnim rozstaniu chciała nieco przełamać swój szablon i wyjść poza strefę komfortu. Robiła to trochę pod przymusem, bo siedzenie samej w swoich czterech ścianach sprawiało, że zaczynały ją trapić tylko te myśli, których nie chciała mieć. Miała dość wspominania miłych czasów spędzonych z Loganem, bo był kłamliwym zdrajcą i nie zasługiwał nawet na to żeby przez sekundę pojawić się w jej myślach. Dodatkowo miała też kilka rodzinnych problemów, które nieco ją stresowały i potrzebowała się rozluźnić. Podobno to było odpowiednie do tego miejsce, była w stanie dzisiaj zaszaleć i zgubić nawet swoją godność, bo czemu nie. Była dorosłą kobietą, a w XXI wieku kobiety mogą robić co tylko chcą.
Henderson była też ciekawa czy tym razem wpadnie na jakąś znajomą twarz. Jej były podobno dość często przyłaził do Shadow, jak się niestety okazało. Może go tu zobaczy? Chyba podświadomie miała nawet na to nadzieję, mogłaby mu wtedy pokazać jak to sobie wspaniale radzi. Zoya Henderson jest beznadziejna i chociaż na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie pewnej siebie laski, to później wychodzi z niej taki pajac, który za bardzo przejmuje się opinią innych.
Było już dość późno gdy pojawiła się pod klubem i niestety kolejka prowadząca do wejścia nie należała do najmniejszych, a Zoya należała też niestety do osób z natury niecierpliwych. Nie chciała czekać, ale niestety nie miała tu znajomości... a przynajmniej tak myślała dopóki nie zwróciła uwagi na dość znajomą męską twarz. - Jak to jest, że przez długi czas w Lorne nie widać na ulicach żadnego Lewisa, a później pojawiają się na każdym kroku, jak jakieś grzyby po deszczu - powiedziała podchodząc bliżej do brata swojej, nieokrzesanej przyjaciółki. Może powinna się przedstawić, bo w końcu trochę lat minęło odkąd widzieli się po raz ostatni, ale w sumie Zoya była trochę próżna wiec pewnie sądziła, że ją pamięta.
Hemingway Lewis