Strona 4 z 4

: 02 paź 2023, 21:45
noah baker
Powrót do miasteczka nie leżał na liście jej priorytetów. Zwiedzanie świata zdawało się być znacznie bardziej pasjonujące niż spędzenie reszty życia w zapyziałej dziurze, z której wcale nie wyniosła najlepszych wspomnień. Choć żyjąc z ojcem, bywały czasem lepsze momenty, zazwyczaj widywała go leżącego wśród pogniecionych, pustych puszek po piwie lub w towarzystwie butelki bimbru, jego ulubionego trunku. Czas powiedzieć to wprost - Noah nie miała najnormalniejszego dzieciństwa. Piętno przedwczesnej śmierci matki, wyryło w niej bolesne blizny, które choć zbledły, miały na zawsze z nią pozostać. Przez większość życia dbała o siebie sama. Nie miała nikogo, kogo mogłaby zapytać o takie sprawy jak pierwsza miesiączka, pocałunek, czy generalnie relacje międzyludzkie, a tym bardziej romantyczne. Głównie czas spędzała z najlepszą przyjaciółką, a randkowanie... Cóż. Pozostawało gdzieś na dalszym marginesie wśród spraw mało znaczących. Przynajmniej wtedy.
Wyjeżdżając chciała się od wszystkiego odciąć, a przede wszystkim od etykiety dziwnej dziewczyny, której ojciec śmierdział rybami i alkoholem, a jego ogorzała twarz odstraszała nie tylko turystów, ale i miejscowych. Kiedy umarł poczuła ulgę, choć na swój sposób było jej przykro. Przez cały ten czas wypierała fatalne wspomnienia, pielęgnując te dobre, kiedy w chwilach jasności umysłu robił coś zaskakująco normalnego. Na przykład zabierał ją na lody albo wspominał czasy, o których nawet nie pamiętała. Nigdy zaś nie zająknął się na temat rodzeństwa, czy matki. Odkąd wszyscy odeszli, zupełnie jakby równocześnie wymazali się z ich życia. Nie miała im tego za złe. Być może gdyby była na ich miejscu, zrobiłaby to samo, a tak... Nie miała serca ani odwagi, odejść razem z nimi. Została więc do samego końca.
Naprawdę nie planowała powrotu. Nie planowała też dziecka. Małego zawiniątka, które zostawiła w rękach byłego partnera, bez słowa wyjaśnienia znikając z ich życia. Czy żałowała? Starała się o tym nie myśleć. Sumienie gryzło ją momentami, ale tłumiła to skrętem albo alkoholem. Jednego była pewna - nie była, nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie na to gotowa.
Być może właśnie dlatego zgodziła się pójść za radą przyjaciółki i finalnie przesunęła palcem w prawo, dając szansę nowej, dziwacznej znajomości za pośrednictwem apki do randkowania.
Uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem, czując, słysząc i przede wszystkim widząc konsternację na jego twarzy, kiedy uświadomił sobie, że nie pamięta jej imienia. Punkt dla niej. Prawdopodobnie skończyłaby w tym samym położeniu, gdyby nie to, że w biegu odpaliła aplikację żeby jeszcze raz upewnić się jak mężczyzna ma na imię.
- Jasne, żaden problem - odparła pokrzepiająco, wcale nie mając mu tego za złe. To było tak ludzkie, że nawet jej się spodobało, a skoro i on nie chciał uciekać, pozostawało jej wobec tego zostać. Skoro już się zdecydowała na to przyjście, niech chociaż nie będzie to zmarnowany czas.
- To całkiem duża obietnica, skąd ta pewność siebie, że podołasz? - uśmiechnęła się półgębkiem, lustrując go wzrokiem od góry aż po same czubki butów. - Niech będzie, zaryzykuję - postanowiła, opierając brodę na splecionych ze sobą dłoniach.
- Czy to będzie źle o mnie świadczyło, jeśli zamówię teraz drinka? I nie mówię wcale o niczym kolorowym i fikuśnym - co prawda nie miała w planach się upodlić w ciągu najbliższych kilku minut, ale wciąż randka z nieznajomym sprawiała, że czuła się nieswojo.

Matthew Hammett

: 18 paź 2023, 23:03
Matthew Hammett
Pragnął zapomnieć o tym jak bardzo ostatnimi czasy był przytłoczony własnym życiem: od mozolnego naprawiania starych (straconych) relacji, które według jego rachunków miały zerowe szanse na reaktywacje, już nie wspominając o błędach jakie popełniał za każdym razem, próbując nawiązać jakiś znaczący kontakt, który mógłby się przeobrazić w długoterminowy związek. I kiedy już myślał, że mu się udało, wszystko rozsypywało się jak domek z kart. Czy naprawdę nie zasługiwał na to, żeby znaleźć szczęście u czyjegoś boku? Od ostatniego rozstania z byłą partnerką minęło już sporo czasu: od tamtej pory ani nie kontaktował się z byłą ani nie szukał też nikogo na jej miejsce jakby pozostając w pozornie bezpiecznym zawieszeniu.
Zanim jego związek z jego byłą dziewczyną nie nabrał duszności, której miał w pewnym momencie dosyć : Starał się, wymyślał co raz to nowsze atrakcje, jednak z czasem zaczynał widzieć, że ciężko było jej dogodzić. Często się łapał, że myślami nie był przy swojej aktualnej partnerce tylko przy kimś, kogo nie powinien w ogóle wspominać - przy swojej byłej przyjaciółce. Wieczne pretensje kierowane w jego stronę zaczynały go razić do tego stopnia, że to on w końcu pierwszy postanowił zakończyć ten nieszczęsny związek ,w którym obydwoje się dusili. Nie winił jej absolutnie: trafiła na okres w jego życiu, w którym kiepsko radził sobie ze śmiercią przyjaciela, którą ciągle rozpamiętywał (i rozpijał) Tym bardziej nie mógł być dłużej z Nikki, kiedy wyjawiła mu sekret bycia w ciąży w jednej z awantur, którą urządzili pewnego razu. Nawet by się cieszył z tego dziecka - cieszyłby się z powodu zostania ojcem. Nie była jego wina, że straciła ciążę: skąd mógł wiedzieć, że w niej była? Nie miała żadnych typowych objawów, a tylko dorzuciła mu kolejnej fali bolesnych wyrzutów sumienia. To dlatego Nikki w końcu zniknęła z jego życia, a on znów został sam. Od tamtej pory nie pakował się w żadne głębsze relacje: unikał ich jak ognia, zdając się, że jedna noc spędzona na pościelowych igraszkach załatwi to świdrujące w żyłach poczucie beznadziejnej samotności, jaką odczuwał w zwykłych momentach dnia codziennego. Szczerze, był już bliski kupienia sobie biletu do Brazylii, zaszycia się w jakiejś spelunie artystycznej aby mieć łatwy dostęp do najciekawszych proszków, które byłyby na wyciągnięcie ręki. W Brazylii na pewno nikt nie zdołałby go znaleźć i przede wszystkim nikt by go nie szukał w tamtych okolicach. On jednak wolał wyczyścić najpierw swoje konto ze starych błędów, a co za tym szło, musiał niestety zmienić swoje plany i zostawić Brazylię. Chociaż nie potrzebował tak naprawdę tej pieprzonej Brazylii by móc mieć chęci zapomnienia o tym wszystkim co się działo wokół niego. Bywały tygodnie w których po prostu chodził na haju by jakoś to wszystko przetrwać. Był to okres gdzie generalnie nie lubił poznawać nikogo nowego (bojąc się kolejnego odrzucenia) Czuł w sobie narastającą blokadę, która w rzeczywistości prowadziła go do nikąd.
Nigdy nie zastanawiał się nad tym, czym była dla niego randka - rozumiał randkę jako spędzenie czasu z obcą osobą które miało mieć wydźwięk inny niż koleżeński, i granice inne niż koleżeńskie. Jego randki zazwyczaj były krótkie: tylko na chwilę, aby za moment zapomnieć to nowe imię, które znał przez kilka godzin. Ostatnio również co raz rzadsze,: poświęcił się teraz karierze, coraz mocniej rozwijając swoją artystyczną działalność w świecie fotografii: tylko to trzymało go jeszcze w jakotakiej formie. To, że kumpel go teraz namówił na takie spotkanie było wynikiem przegranego zakładu. -Już się spaliłem na wstępie, gorzej być nie może, prawda? - skinął głową wzdychając ciężko na myśl jak bardzo pogrążył szansę na podbicie całkiem porządnej opinii w oczach nieznajomej przybyłej. Zawsze wszyscy powtarzali, że liczą się pierwsze trzy sekundy. Ernest miał rację: brakowało mu taktu, nie mówiąc już o jakimkolwiek poczuciu humoru, który mógłby być zbawienny w takich chwilach. Zdecydowanie wyszedł z wprawy jeśli chodzi o takie spotkania przez aplikacje - jeszcze do niedawna trzeba było się sporo nagimnastykować, żeby poznać kogoś ciekawego, a teraz? Wystarczyło przesunąć palcem po ekranie telefonu na chybił-trafił. -Skoro już znam twoje imię, to nie przeszkadza mi to co masz ochotę teraz zamówić - pokusił się o mrugnięcie okiem w jej stronę, rozsiadając się wygodniej na swoim krześle. Marynarkę przewiesił o oparcie i machnął gładko ręką w stronę kelnera, aby do nich podszedł. -myślę, że postradaliśmy zmysły, że w dzisiejszych czasach potrzebujemy jakiejś aplikacji by pójść z kimś na randkę - pokiwał głową rozbawiony, dalej nie mogąc uwierzyć, że musiał na takim badziewiu założył konto. Złożyli swoje zamówienia u kelnera, a gdy odszedł znów spojrzał na dziewczynę -przygotowałem kwestionariusz wstępnych pytań, chcesz go wypełnić? - odparł, starając się powiedzieć to głosem typowego urzędnika - oczywiście był to chryste, jakże zabawny żart jak na kogoś, kto randek unikał raczej jak ognia.
noah baker