: 09 wrz 2021, 19:12
To nie tak, że Bexley widziała w tym coś złego. Po prostu nie tego się spodziewała. W sensie w ogóle nie spodziewała się po nim niczego, a już na pewno nie tego, że tutaj wróci. I że będzie rozmawiał z nią. Po prostu jak już to bardziej zakładała, że będzie się spotykał z kimś światowym, kto podziela jego pasje. Nie z kobietą, która jest z małej wioski i jeszcze wymusza na nim, że się tutaj z nią sprowadzi. –Nie mówię, że to jest coś złego. – Odparła marszcząc brwi, bo o co on ją tutaj oskarżał. –Z pewnością tak zrobię. – Przewróciła oczami, a nawet się uśmiechnęła. Kurde. Może już jej przeszło i była gotowa na to, żeby sobie z nim żartować? Nawet jakoś specjalnie nie zabolało ją to jak wspomniał o tym, że z kimś się spotyka. W końcu ona też miała męża. Nieobecnego, bo nieobecnego, ale nadal męża. Żadnej jednak znajomej czy przyjaciółce nie dałaby numeru Chandlera. Nie żeby nie chciała żeby się z nim spotykały. Po prostu nie widziała sensu, żeby zranił jej przyjaciółki tak jak zranił ją. –Poważnie? – Teraz to się szczerze zdziwiła. –I jej praca nie wpływa na wasz związek? – Zainteresowała się. W końcu on podróżował, a ona raczej nie mogła sobie gdzieś z nim polecieć i prowadzić lekcji zdalnie, hehe. O, ironio. –Zakładałabym, że związek z kimś o podobnych pasjach, albo z kimś z ekipy będzie łatwiejszy do utrzymania. – No nie wiedziała, że Chandler wiązał się z kimś po to, żeby łatwiej było go zdradzać. Nawet lepiej, że nie wiedziała, bo jeszcze by sobie wmawiała, że ją też zdradzał, a po co wracać do tak odległych czasów.
Skinęła głową i zmarszczyła brwi. –Mimi jest ogólnie…. Bardzo specyficzna. Nie polecam się do niej zbliżać. Zapomina o tym, że zwykłe zakupy na targu nie są sportem kontaktowym. Wyobraź sobie, że raz bez powodu podniosła Indię i przeniosła ją dwa stanowiska dalej. Do dzisiaj nie wiemy co się stało. – Pokręciła głową. Bexley miała nieprzyjemność być świadkiem całego zdarzenia. Wszyscy byli oburzeni zachowaniem Mimi, ale nie można było z tym nic zrobić, bo nikt, na szczęście, nie został ranny. –Z malin i z brzoskwiń. Na początek. – Musiała dopiero rozplanować co będzie chciała robić. Decyzja o przetworach była teraz spontaniczna. Musiała po prostu wyjść z domu. –Może też ususzę jabłka. – Dodała po chwili. Spojrzała na niego słysząc jego kolejne pytanie. Przez chwilę chciała mu powiedzieć wszystko, ale co by to dało? Absolutnie nic. –Tak jak widzisz, wszystko w jak najlepszym porządku. – Postanowiła skłamać uśmiechając się przy tym ładnie. –Mam męża, psy, pracuję sobie i robię przetwory. Czego więcej można od życia chcieć? – No z tym mężem to ostro sobie poleciała, ale co zrobisz. Chciała udawać przed nim szczęśliwą.
Chandler Guillebeaux
Skinęła głową i zmarszczyła brwi. –Mimi jest ogólnie…. Bardzo specyficzna. Nie polecam się do niej zbliżać. Zapomina o tym, że zwykłe zakupy na targu nie są sportem kontaktowym. Wyobraź sobie, że raz bez powodu podniosła Indię i przeniosła ją dwa stanowiska dalej. Do dzisiaj nie wiemy co się stało. – Pokręciła głową. Bexley miała nieprzyjemność być świadkiem całego zdarzenia. Wszyscy byli oburzeni zachowaniem Mimi, ale nie można było z tym nic zrobić, bo nikt, na szczęście, nie został ranny. –Z malin i z brzoskwiń. Na początek. – Musiała dopiero rozplanować co będzie chciała robić. Decyzja o przetworach była teraz spontaniczna. Musiała po prostu wyjść z domu. –Może też ususzę jabłka. – Dodała po chwili. Spojrzała na niego słysząc jego kolejne pytanie. Przez chwilę chciała mu powiedzieć wszystko, ale co by to dało? Absolutnie nic. –Tak jak widzisz, wszystko w jak najlepszym porządku. – Postanowiła skłamać uśmiechając się przy tym ładnie. –Mam męża, psy, pracuję sobie i robię przetwory. Czego więcej można od życia chcieć? – No z tym mężem to ostro sobie poleciała, ale co zrobisz. Chciała udawać przed nim szczęśliwą.
Chandler Guillebeaux