: 30 lis 2021, 21:54
Może rzeczywiście dobrali się aż tak dobrze, a może ich związek był na tyle świeży, iż nie warto jeszcze stawiać tak optymistycznych wniosków. Wiadomym jest przecież to, jak wyglądają pierwsze chwile miłosnego uniesienia – człowiek tkwi w przekonaniu, że tym razem naprawdę miał przy sobie osobę, która spełniała wszelkie jego oczekiwania i sprawiała, że codzienność stawała się lepsza, ale w większości przypadków było to złudne, a także ulotne. Ich dwójka również mogła być w ten sposób zagrożona, co jednak nie oznacza, że byli na to skazani. Zanim weszli w ten związek, zbudowali sobie solidne podstawy w przyjaźni, dzięki którym ich relacja miała większe szanse powodzenia, jednak nie na tyle wielkie, aby od razu zapominać o rozsądku i myśleć o natychmiastowym ożenku. Gdyby Albert na to nalegał, Carlie chyba jednak trochę pożałowałaby, że jej ta wiza nie wygasła, heh.
Naprawdę nie rozumiał? Kiedy zadał jej to pytanie, Faulkner zerknęła na niego z powątpiewaniem, pewna tego, że jednak sam również dostrzegał pewne powody, dla których to nie ona powinna zabiegać o niego w ten jeden, konkretny sposób. Choć z Carlie żadna tradycjonalistka, i tak była zdania, że oświadczyny leżeć powinny po stronie faceta, ponieważ kobiety, a już na pewno taka Faulkner, zupełnie nie były stworzone do zadawania takich pytań. Nie sądziła jednak, aby tłumaczenie mu tego było konieczne. - To, że masz za grube palce na kupowanie ci pierścionka - odparowała, a chwilę później uśmiechnęła się dumnie. Droczenie się z nim od dłuższego czasu było czymś w rodzaju jej hobby, a kiedy radziła sobie z tym nienagannie, cieszyła się jak dziecko i właśnie to można było obecnie zaobserwować na jej twarzy. Grymas ten zmienił się nieco, kiedy Albert zaczął przedstawiać jej to, co musiała zrobić wcześniej, a co przy okazji sprawiło, że i ona poczuła się trochę głupio. Może nie miała powodów, ponieważ ona przynajmniej mu się nie oświadczyła, ale i tak nie wypadała wzorowo. - Coś ci się pewnie przywidziało - skwitowała, po czym wzruszyła niedbale ramionami. Owszem, zamierzała udawać, że to wcale nie miało miejsca, - Ale dodaje je do placka babci, więc dobrze, że je jednak kupiłam - dodała po chwili. Tak, próbowała w tej chwili trochę go przekupić i tą sugestią zachęcić do porzucenia niewygodnego dla niej tematu. Jeśli dobrze pamiętała, tamten placek naprawdę mu smakował, zatem powinno raczej zależeć mu na tym, aby raz jeszcze go upiekła.
Albert Raynott
Naprawdę nie rozumiał? Kiedy zadał jej to pytanie, Faulkner zerknęła na niego z powątpiewaniem, pewna tego, że jednak sam również dostrzegał pewne powody, dla których to nie ona powinna zabiegać o niego w ten jeden, konkretny sposób. Choć z Carlie żadna tradycjonalistka, i tak była zdania, że oświadczyny leżeć powinny po stronie faceta, ponieważ kobiety, a już na pewno taka Faulkner, zupełnie nie były stworzone do zadawania takich pytań. Nie sądziła jednak, aby tłumaczenie mu tego było konieczne. - To, że masz za grube palce na kupowanie ci pierścionka - odparowała, a chwilę później uśmiechnęła się dumnie. Droczenie się z nim od dłuższego czasu było czymś w rodzaju jej hobby, a kiedy radziła sobie z tym nienagannie, cieszyła się jak dziecko i właśnie to można było obecnie zaobserwować na jej twarzy. Grymas ten zmienił się nieco, kiedy Albert zaczął przedstawiać jej to, co musiała zrobić wcześniej, a co przy okazji sprawiło, że i ona poczuła się trochę głupio. Może nie miała powodów, ponieważ ona przynajmniej mu się nie oświadczyła, ale i tak nie wypadała wzorowo. - Coś ci się pewnie przywidziało - skwitowała, po czym wzruszyła niedbale ramionami. Owszem, zamierzała udawać, że to wcale nie miało miejsca, - Ale dodaje je do placka babci, więc dobrze, że je jednak kupiłam - dodała po chwili. Tak, próbowała w tej chwili trochę go przekupić i tą sugestią zachęcić do porzucenia niewygodnego dla niej tematu. Jeśli dobrze pamiętała, tamten placek naprawdę mu smakował, zatem powinno raczej zależeć mu na tym, aby raz jeszcze go upiekła.
Albert Raynott