We got too close to the flame
: 18 lis 2021, 12:34
To był jeden z tych dni, kiedy praca strażaka wydawała się Sage równie przyziemna co zawód księgowego, operatora w fabryce czy bibliotekarki. Uczucie słodko-gorzkie, bo w ostatecznym rozliczeniu oznaczało, że nie pojawiło się żadne niebezpieczeństwo zagrażające ludzkim życiom. W praktyce Eimer pozostawało do zrobienia posprzątanie remizy, wyczyszczenie sprzętu lub zadbanie o własną kondycję i właśnie na tym ostatnim skupiła się po zjedzeniu lekkiego lunchu.
Siłownia w budynku oczywiście pozostawiała sporo do życzenia, ale Lorne nie było zbyt wielkim miastem, więc nie było sensu narzekać. Duke i tak musiał walczyć o każdy grosz z budżetu, a czasem organizowali zwyczajnie zbiórki na konkretne cele. Na szczęście lokalna społeczność potrafiła okazać wdzięczność, w przeciwieństwie do samorządów.
Nie nad tym jednak rozmyślał rudzielec, kiedy ze słuchawkami w uszach wyciskała ciężary na wysłużonym atlasie. Muzyka skutecznie zagłuszała jej myśli. Palące od wysiłku mięśnie również. Lubiła to. Wysiłek fizyczny od dawna był jej ulubionym sposobem na rozładowywanie stresu. Hartował nie tylko ciało, ale i charakter poprzez walkę z własnymi słabościami. Z resztą, sport trenowała od kiedy tylko pamiętała i niewiele brakowało by zajęła się nim zawodowo. Tragiczny wypadek zmusił ją do zmiany planów, a potem z małą pomocą Buckleya wylądowała tu. Zabawne było tylko to, że kiedy dłużej się nad tym zastanawiała, praca strażaka wcale nie była bezpieczniejsza od kontuzji, które mogły grozić jej na boisku. Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę ostatnie wypadki w ich załodze. Jak na złość, dotknęły one tych pozornie starszych i bardziej doświadczonych kolegów. Wychodziło na to, że nikt nie był bezpieczny, ale pewnie dlatego na każdym kroku treningu powtarzano młodym podlotkom by zawsze zachowywali maksymalną czujność oraz ostrożność. Igranie z ogniem to nie były przelewki, ale Blackwell, który właśnie pokuśtykał przez próg siłowni na pewno coś o tym wiedział.
remi blackwell