: 16 gru 2021, 15:49
Była bardzo ciekawa opowieści Raine. W ogóle to, czym zajmowała się dziewczyna wydawało jej się kompletnie abstrakcyjne. I bynajmniej nie dlatego, że miała to za typowo męskie zajęcie, bo Eden w ogóle raczej mało czasu poświęcała stereotypom i przejmowaniu się narzuconymi z góry rolami społecznymi. Po prostu raczej nie zwracała uwagi na turbiny i prawdę mówiąc, pewnie nie miała pojęcia, że trzeba je serwisować i tak dalej. Choć, gdy teraz nieco dłużej o tym myślała, to wydawało się dość logiczne.
– To znaczy, że żeby coś przy nich zrobić, trzeba wspiąć się na samą górę? – Wolała się upewnić, choć nie miała pojęcia, czy nie zadaje przypadkiem jakichś bezbrzeżnie głupich pytań. Ale prawda była taka, że zupełnie nie znała się na tym i w tej kwestii to ona była laikiem. – To wydaje się jednocześnie fascynujące i straszne – dodała z delikatnym uśmiechem. Sama akurat pewnie nie odnalazłaby się w pracy na wysokościach. Była niekiedy dość strachliwa i tak jak wielu jej znajomych uwielbiało atrakcje tego typu jak rollercoastery, jakieś kolejki czy inne takie rzeczy, tak Eden nie była wielką fanką spędzania czasu w ten sposób. Nie sprawiało jej to przyjemności.
– Gorzej niż możesz sobie wyobrazić. Starsze panie grały w brydża na pieniądze, a potem się pokłóciły, bo któraś z nich nie pamiętała z kim, a przeciw komu miała grać – wyjaśniła ze śmiertelnie poważną miną. Eden wiedziała, że jej babcia, Margaret, miała z tego niezły ubaw, co nie zmieniało faktu, że nie była pewna, ile jeszcze takich wieczorków zniesie.
– Naprawdę mogłabyś? – Eden aż zaświeciły się oczy na taki pomysł. Może powinna trochę przystopować i przemyśleć, na ile tak naprawdę zostanie w Lorne, ale nie dało się ukryć, że póki co nie miała żadnego planu awaryjnego. – Myślałam też o wynajęciu mieszkania, ale niektóre są strasznie drogie, poza tym w Sydney mieszkałam z innymi i czasem było to uciążliwe. Poza tym, tak jak mówisz, uwielbiam mieć kawałek ziemi, w którym mogłabym coś robić – przyznała, bo chyba tego najbardziej jej brakowało, gdy była poza Lorne Bay – własnego ogródka.
Raine Barlowe
– To znaczy, że żeby coś przy nich zrobić, trzeba wspiąć się na samą górę? – Wolała się upewnić, choć nie miała pojęcia, czy nie zadaje przypadkiem jakichś bezbrzeżnie głupich pytań. Ale prawda była taka, że zupełnie nie znała się na tym i w tej kwestii to ona była laikiem. – To wydaje się jednocześnie fascynujące i straszne – dodała z delikatnym uśmiechem. Sama akurat pewnie nie odnalazłaby się w pracy na wysokościach. Była niekiedy dość strachliwa i tak jak wielu jej znajomych uwielbiało atrakcje tego typu jak rollercoastery, jakieś kolejki czy inne takie rzeczy, tak Eden nie była wielką fanką spędzania czasu w ten sposób. Nie sprawiało jej to przyjemności.
– Gorzej niż możesz sobie wyobrazić. Starsze panie grały w brydża na pieniądze, a potem się pokłóciły, bo któraś z nich nie pamiętała z kim, a przeciw komu miała grać – wyjaśniła ze śmiertelnie poważną miną. Eden wiedziała, że jej babcia, Margaret, miała z tego niezły ubaw, co nie zmieniało faktu, że nie była pewna, ile jeszcze takich wieczorków zniesie.
– Naprawdę mogłabyś? – Eden aż zaświeciły się oczy na taki pomysł. Może powinna trochę przystopować i przemyśleć, na ile tak naprawdę zostanie w Lorne, ale nie dało się ukryć, że póki co nie miała żadnego planu awaryjnego. – Myślałam też o wynajęciu mieszkania, ale niektóre są strasznie drogie, poza tym w Sydney mieszkałam z innymi i czasem było to uciążliwe. Poza tym, tak jak mówisz, uwielbiam mieć kawałek ziemi, w którym mogłabym coś robić – przyznała, bo chyba tego najbardziej jej brakowało, gdy była poza Lorne Bay – własnego ogródka.
Raine Barlowe