: 05 gru 2021, 14:19
Eden skupiła uwagę na Raine, wysłuchując jej w milczeniu. Być może kiedyś o uszy obiła jej się ta historia, w końcu to było tylko Lorne Bay, a nie ogromna metropolia, gdzie tego typu historia, choć tragiczna dla samych zainteresowanych, pewnie szybko znikała nie tylko z pierwszych stron gazet, ale również z pamięci ludzi. W takich miasteczkach trwały dłużej, ale Eden się w tym aż tak mocno nie orientowała.
– Rozumiem – powiedziała, bo nie chciała rzucać żadnymi wyświechtanymi frazesami, które pewnie rodzina Raine i tak wielokrotnie słyszała. Mogła sobie tylko wyobrażać, jak trudne są tego typu sytuacje. Ona sama straciła w dzieciństwie rodziców, ale, jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, przynajmniej doskonale wiedziała, co się z nimi stało. To też było trudne, szczególnie kiedy była dzieckiem, ale na zupełnie innym poziomie skomplikowania. – Ja nawet po śmierci moich rodziców chciałam, żeby bocian przyniósł mi brata lub siostrę, bo jeszcze wtedy w to wierzyłam, a potem u mojej cioci urodziło się dziecko i jak zobaczyłam takiego pomarszczonego potworka to płakałam, żeby tylko tak się nie stało. To było naprawdę straszne doświadczenie! – zapewniła, ledwo powstrzymując śmiech. Z czasem ten strach przed maluchami jej przeszedł i ogólnie to Eden dzieci lubiła. Miała też nadzieję, że kiedyś będzie miała swoje.
– Hm, na pewno raz w tygodniu, ale czasem jest tak, że roślina może potrzebować trochę więcej wilgoci. Potem pokażę ci, jak sprawdzać, czy palma nie ma zbyt sucho i wtedy należy ją podlać – powiedziała, podnosząc się z kucek, kiedy Raine w międzyczasie szukała konewki. – Dobrze byłoby ją postawić w jasnym pomieszczeniu, gdy docierają dobrze promienie słoneczne, ale nie bezpośrednio przy oknie, ponieważ to może je zaszkodzić, poza tym palmy nie lubią zbyt wysokich temperatur – wyjaśniła. Z roślinami ogólnie było trochę jak z ludźmi, jeśli im coś nie odpowiadało, to szybko zaczynało być to po nich widać i wtedy można odpowiednio zareagować. – To co, teraz zajmiemy się twoim ogrodem?
Raine Barlowe
– Rozumiem – powiedziała, bo nie chciała rzucać żadnymi wyświechtanymi frazesami, które pewnie rodzina Raine i tak wielokrotnie słyszała. Mogła sobie tylko wyobrażać, jak trudne są tego typu sytuacje. Ona sama straciła w dzieciństwie rodziców, ale, jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, przynajmniej doskonale wiedziała, co się z nimi stało. To też było trudne, szczególnie kiedy była dzieckiem, ale na zupełnie innym poziomie skomplikowania. – Ja nawet po śmierci moich rodziców chciałam, żeby bocian przyniósł mi brata lub siostrę, bo jeszcze wtedy w to wierzyłam, a potem u mojej cioci urodziło się dziecko i jak zobaczyłam takiego pomarszczonego potworka to płakałam, żeby tylko tak się nie stało. To było naprawdę straszne doświadczenie! – zapewniła, ledwo powstrzymując śmiech. Z czasem ten strach przed maluchami jej przeszedł i ogólnie to Eden dzieci lubiła. Miała też nadzieję, że kiedyś będzie miała swoje.
– Hm, na pewno raz w tygodniu, ale czasem jest tak, że roślina może potrzebować trochę więcej wilgoci. Potem pokażę ci, jak sprawdzać, czy palma nie ma zbyt sucho i wtedy należy ją podlać – powiedziała, podnosząc się z kucek, kiedy Raine w międzyczasie szukała konewki. – Dobrze byłoby ją postawić w jasnym pomieszczeniu, gdy docierają dobrze promienie słoneczne, ale nie bezpośrednio przy oknie, ponieważ to może je zaszkodzić, poza tym palmy nie lubią zbyt wysokich temperatur – wyjaśniła. Z roślinami ogólnie było trochę jak z ludźmi, jeśli im coś nie odpowiadało, to szybko zaczynało być to po nich widać i wtedy można odpowiednio zareagować. – To co, teraz zajmiemy się twoim ogrodem?
Raine Barlowe