doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Guuuurl jesteś stara - zaśmiała się, chociaż nie oszukujmy się, Henderson o tym Tik Toku to też nie za wiele wiedziała, ale zdawała sobie sprawę z różnicy jaka jest między insta, a tą aplikacja. Nie wiedziała co prawda po co komu robienie takich głupich filmików i puszczanie tego w sieci, ale okej, każdy robi to co lubi. Z tego wszystkiego to Zoya najbardziej lubiła apke z Zalando i przeglądanie ciuchów w necie. Zazwyczaj była zbyt zajęta żeby kupować ubrania na mieści i większość rzeczy po prostu zamawiała kurierem.
- A co chcesz się zgłosić? Dawno nie widziałam u Ciebie takiego zainteresowania - żeby aż sobie gazetę z rąk wyrywać! Podejrzane. Mogła mieć tylko nadzieję, że w razie co to dostanie zaproszenie na ślub blondynki z jej 50-letnim partnerem. - Myślisz, że osiemdziesięciolatek jeszcze może... no wiesz... bez zawału - chociaż nawet sobie nie była w stanie wyobrazić jak bardzo seks z człowiekiem w tym wieku może być niekomfortowy. Pewnie Zoya, by się bała, że zaraz będzie musiała przeprowadzać reanimację.
- Oj weź, już nie jest tak źle ze mną - wywróciła oczami. - Która co? - Zaciekawiła się, bo nie była znowu aż tak wielką dziewicą, jak się mogło wydawać. Teraz w końcu była singielką więc może zacząć szaleć. Musiała tylko się odważyć wyjść z domu. - Jesteś aż tak złym pracodawcą, że Twoje korpo szczury nienawidzą swojego życia? Uważaj, bo Cię jeszcze pozwą - i to dopiero będzie sprawa roku, może nie na świecie, ale w Lorne Bay na bank.
- Teraz to mnie na bank policja zgarnie, najpierw penis McGregora teraz adres kanibala - wywróciła oczami, ale okej, wpisała w google, które ją zawiodło, bo niestety nic ciekawego tam nie znalazła. - Pewnie siedzi na jakiś Kajmanach - bo tam wszyscy zwyrodnialcy siedzą więc Mel mogłaby swoje poszukiwania zacząć właśnie tam.
- O mój boże... uprawiałaś seks z informatykiem w swoim własnym mieszkaniu, czyli typ w razie co wie, gdzie Cię szukać, słaba sprawa... no i na dodatek nie pamiętasz kulminacyjnego momentu, to takie smutne, aż nam naleje więcej - bo na trzeźwo się tego nie dało słuchać. - Teraz nawet się nie dowiemy czy był dobry - westchnęła - ale w sumie to trochę słabo, że sobie tak z Tobą kończył w momencie, w którym Ty nie kontaktowałaś - to było słabe zachowanie i chyba Henderson nie lubiła tego informatyka. Wydawał się być beznadziejny.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie, nie. Ja czekam aż mój ojciec wyciągnie kopytka. Jak już będę milionerką, kupię sobie kochanka. – zaśmiała się rozbawiona. Choć, brała taką opcję pod uwagę!
Bez zawału. – pokiwała głową potakująco. – Bez Viagry? – tutaj odwrotnie, sprawa beznadziejna. Przekręciła głowę z boku na bok, wyraźnie negując możliwość osiemdziesięciolatka uprawiającego seks bez farmakologicznego suportu.
Nikt nas nie pozwie. Po pierwsze, jesteśmy zbyt dużym kapitałem. Po drugie, gdzie oni znajdą dobrze płatną pracę w tym mieście? – westchnęła, kręcąc głową. Liczby nie kłamią! Ekonomia rządzi światem, dyktuje warunki i zmusza ludzi do wykonywania pracy, która nie sprawia im przyjemności.
Spokojnie. Masz obok siebie wybitnego prawnika. Wyciągnę Cię z aresztu zanim zdążysz mrugnąć. – wywróciła oczami, a nawet dźgnęła przyjaciółkę w bok. Dosłownie, palcem tyknęła to niesamowicie delikatne miejsce między żebrami. Ot, aby pamiętała, że obok niej siedzi wybitny adwokat, który chętnie broni zwyrodnialców, gwałcicieli, morderców i kogo tylko świat zapragnie. Chcą sensacji? Szukają dziennikarza. Chcą osądu? Idą do sędziego. Chcą obrony? Obrony bez oceny - idą do Lewis. To bezsprzeczne prawo natury.
Niestety, nie dowiemy się czy był dobry. Chyba, że znowu będę zdesperowana i zrobię to po raz kolejny. – wzruszyła lekko ramionami, a nawet wykrzywiła lekko usta w minie pod tytułem "z naturą nie wygrasz".
To takie smutne, że powinnyśmy pić bezpośrednio z butelki. Szkoda energii na proces nalewania. – pokiwała głową z profesorskim spokojem i merosyrczną racją! Mimo to, podniosła szklankę w geście niewerbalnego toastu, wypijając kilka sporych łyków. Z cichym syknięciem wypuściła powietrze z płuc i odstawiła szkło na blat niskiej ławy.
Nie jest brzydki. Wysoki, dobrze zbudowany. Ma raczej dużego penisa, a co za tym idzie - część problemu z głowy. I chyba nie wymagał ode mnie jakiś zbędnych deklaracji, rozmów... – machnęła nonszalancko ręką, czy nawet zakręciła kółko w powietrzu. Faktycznie, seks z TJ-em (nienawidzę imion, które nie prezentują się ładnie graficznie) nie był taki zły. Nie było tam ładowania zbędnych emocji, zobowiązań czy trudnych rozmów. Gorzej, że Melville nie była świadoma smutnego faktu, że informatyk od pewnego czasu ją obserwował, a nawet próbował przejmować jej korespondencję. Oficjalnie, przeleciała własnego stalkera. I niestety, brała pod uwagę powtórkę. Halo, policja!

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Możesz mnie wtedy kupić, albo zaadoptować, chętnie przygarnę trochę hajsu - szczególnie gdy teraz była bezrobotna. - Byłabyś moją matką alkoholiczką, zawsze chciałam cos takiego umieścić w mojej autobiografii - tego w pojebanym życiu Henderson jeszcze nie było, chyba tylko matki alkoholiczki brakowało żeby mogła odebrać nagrodę dla najbardziej skopanego przez życie człowieka roku. Melville mogła spełnić jej małe marzenie. - No bez viagry, to musi być strasznie upokarzające dla laski, która jest hot, a typowi nie chce stanąć - ona nigdy tak nie miała i oby jej się nie przytrafiło, bo i bez tego jej samoocena była dość niska ostatnio. - Daj znać jak już się przekonasz jak to jest - dodała patrząc z uśmiechem na przyjaciółkę. - Zawsze się można przebranżowić, podobno rybacy nie zarabiają najgorzej - chciała sobie wyobrazić wszystkich tych typów w garniakach, którzy nagle zakładając buty na szelkach i zapierdalają łowić ryby na kutrze. Pewnie każdy, by chciał złowić jakąś złotą rybkę, a kończyłby ze zwykłym śledziem.
- Może niedługo będę tego potrzebować, a wtedy się wykażesz swoimi zdolnościami. - Miała w końcu dość sporo za uszami i jak ktoś się kiedyś o tym dowie i dopierdoli do jej fałszowanych zeznań podatkowych to cóż, może być różnie, a nie miała siły ani ochoty na spory z urzędem skarbowym.
- Oh czyli bierzesz pod uwagę kolejny raz - zmrużyła oczy podejrzliwie patrząc na blondynkę. - Już nie przesadzaj, może i jesteśmy na dnie, ale nie aż takim - no jakkolwiek źle, by nie było to trzeba mieć jakieś zasady w życiu. Nie po to Henderson miała specjalne szklanki do burbona, żeby pić z butelki. Szanujmy się. - Wysoki i dobrze zbudowany się kłóci z byciem informatykiem. Nie wiem jak penisami, bo nigdy nie sprawdzałam - nie miała okazji. - Czyli jest dla Ciebie idealny. Znaczy byłby idealny gdyby nie był informatykiem - jakoś sobie nie wyobrażała Mel w towarzystwie kogoś z takim zawodem. Zoya miała przeświadczenie, że jej przyjaciółka ściąga majtki tylko przed kimś z "wyższej ligi". - I co, jesteś na tyle zdesperowana żeby spróbować drugi raz? - Zapytała nieco podejrzliwie, bo w sumie skoro miała już sprawdzonego, sporego penisa, to bez sensu się szwędać po barach żeby kogoś zaliczyć.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Owszem, mam kiepski gust. – odpowiedziała spokojnie, kiedy Zoya zasugerowała własną adopcję. – Ale chyba nie na tyle, aby Ciebie adoptować. Znam Twoją kartotekę i dokumentację psychiatryczną. – pokręciła głową, z trudem powstrzymując perlisty, czysty śmiech. Alkohol chyba ostatecznie ją rozluźniał. Mimo, że jako typowy alkoholik z syndromem Narcyza, była graczem najwyższej Ligii. Niełatwo było ją upić i rzadko kiedy traciła zdolność rezolutnego, rzeczowego myślenia. Albo towarzystwo Zoyi wpływało na nią rozluźniająco. Mogła sobie pozwolić na śmiech i olanie jakichkolwiek niuansów związanych z poważnym zawodem prawniczym. Gdyby ktoś zapomniał: Melville Lewis jest wziętym prawnikiem. Prawnikiem, wspomniałam?
Piękną i wyniosłą matką alkoholiczką. – poprawiła przyjaciółkę.
Rozumiem, że urodę odziedziczyłaś po ojcu. Ja napewno nie przyznaję się do tych brązowych kędziorków. – wskazała na lekko falujące włosy przyjaciółki, a potem złapała za swój osobisty blond kosmyk!
Myślisz? – wzruszyła lekko ramionami.
Obstawiałabym, że zażenowanie i poniżenie będzie po stronie mężczyzny. – zmrużyła nieco oczy. – Raczej nie byłabym poniżona. Tylko współczuła miękkiemu fistaszkowi. O tak. Współczucie, politowanie i zażenowanie. – przyznała, wręcz hardo. Z pewnością siebie wymalowaną na twarzy. Ale to cała Melville. Uznałaby, że to nie jej wina, a mężczyzny. Przecież taka była okrutna prawda! Jeśli nie stawał na wysokości zadania, co coś musiało nie stykać w neuronach, w istocie gąbczastej albo układzie krążenia. Mogły to być czynniki psychologiczne, ale - bez przesady. Nie jeden mężczyzna ślinił się na jej widok. Nie wspominając o stawianiu masztu!
Chyba nie wątpisz w moje prawnicze umiejętności. Moja sława wciąż rozbrzmiewa w Nowym Jorku, odkąd wyciągnęłam za uszy Richarda DeWitt Bukater III. – dłuższego nazwiska nie mogłam wymyślić. W każdym razie to miliarder, biznesmen, oskarżony o organizowanie orgii, podczas której dwie prostytutki z Meksyku, przedawkowały. Na skutek tego obie zmarły w szpitalu. Ostatecznie jednak, Melville wybroniła klienta w sądzie - choć nikt nie ma wątpliwości, że jest winny. Nie tylko takie przewinienia ma za uszami. Kawał bydlaka.
Dzisiaj informatycy wyglądają... znacznie lepiej. To już nie zabiedzeni, bladzi chłopcy z wystającymi żebrami. – pokręciła głową.
Ten ma jakieś... metr dziewięćdziesiąt. Szerokie ramiona. Trochę za bardzo okrągła twarz. Taka... pozbawiona ostrych linii. – nawet jakieś ostre cięcia narysowała w powietrzu.
Ale wytrenowane mięśnie, penis ładny. Tylko informatyk... w dodatku straszliwie upierdliwy. Dziecinny. Pewnie ma piżamę ze Spidermanem, – wywróciła oczami. Oczywiście nie zamierzała sprawdzać jego piżamy.
Ja? Nie. Nie jestem. – pokręciła głową. – Ale moja wagina, owszem. – skinęła.

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Pierdolisz, po prostu się nie znasz - wywróciła oczami - byłabyś najszczęśliwszą matką mając takie zdolne i piękne dziecko jak ja - nawet teatralnie odrzuciła włosy na plecy, żeby zwrócić uwagę na jej zniewalającą urodę. Nic więcej jej nie zostało, miała ładną twarz i dobry tyłek, bo cyckami się za bardzo chwalić nie mogła. Nikt nie miał nawet prawa zapomnieć o tym, że Melville Lewis jest wziętym prawnikiem, można było co najwyżej zachować milczenie. Zoya sobie zrobi taki tatuaż na lewym boku, pisany gotykiem w ramce z drutu kolczastego albo ciernia.
- Brzmi idealnie na tytuł pierwszego rozdziału - tym razem już się zaśmiała - no najwyraźniej, chociaż nie wiem z kim mnie zrobiłaś, pewnie w papierach byłby ojciec nieznany - albo jeden z trzech jak w Mamma Mii, czy jakkolwiek się to odmienia.
- No, czasem mi się zdarza myśleć, wiem, że może Ci się to wydawać dziwne, ale to nie boli, możesz kiedyś spróbować - rzuciła nieco złośliwie popijając cały ten płomień "hejtu" alkoholem ze szklanki. - W sumie, niby masz rację - a jednak Zoya pewnie, by sądziła, że to jest jej wina, bo miała mały kompleks na punkcie swojego ciała, szczególnie tych wyżej wspomnianych, małych piersi. Musiała sobie wmawiać, że rozmiar nie ma znaczenia, tak jak to wmawiała któremuś ze swoich eks.
- Został pozwany przez Jacklindę Dawson, za to, ze drzwi nie były za małe i na luzie, by się zmieściła? - Zapytała wyraźnie rozbawiona, ale nie jej wina, że to długie, zmyślone nazwisko skojarzyło jej się z kinowym hitem o katastrofie pewnego statku. Zoya była pewna, że gdyby żyły z Mel w tamtych czasach to na bank, by się w taki rejs wybrały, ale żadna z nich nie byłaby na tyle głupia, żeby nie skorzystać z szalup ratunkowych w imię dwudniowej miłostki.
- Nie znam żadnego to skąd mam wiedzieć - wywróciła oczami. Miała iść na imprezę Halloweenową dla programistów, żeby poznać przyszłego męża, ale wolała się całować z przyjaciółką w jej aucie. Priorytety. - Mówisz informatyk widzę Zuckerberga - najpiękniejszy nie był, ale te miliony na koncie? No to już było kuszące. - Weź mi go pokaż na fejcie, albo na insta - przecież nie żyły w średniowieczu - albo linkedin - bo takie coś to informatycy na bank mieli.
- Pidżama ze spidermanem nie jest jeszcze najgorsza, zapytaj tylko, którego lubi najbardziej, bo jak Toma Hollanda to uciekaj - bo wiadomo, że ten Spiderman był najbardziej dziecinny ze wszystkich innych filmów. - Twoja wagina ma ochotę na małe hakowanie? - Zaśmiała się, bo aż nie mogła się powstrzymać. Mel i informatyk to było coś co nie mieściło jej się w głowie. - Ale uważaj, bo jak zaczniesz zbyt często sypiać z jednym mężczyzną to może się to później przerodzić w związek - Zoya była dobrą przyjaciółką i postanowiła ja ostrzec, przed czymś tak okropnym.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie. Nie. Nie. – pokręciła głową.
Nikt nie uwierzy, że jesteś moim dzieckiem. Że w ogóle mam dziecko. Moja macica wciąż jest mała i nierozciągnięta. – nawet pogładziła się po swoim płaskim brzuchu, upewniając, że nie zaszła tam żadna niechciana zmiana.
Przecież oni tam próbowali! Gramolił ten swój zgrabny tyłek na cholerne drzwi, ale się wywracały. Nie oglądałaś uważnie. – wskazała palcem na przyjaciółkę! Aha!
I co jeszcze mam Ci pokazać? Zdjęcie jego penisa czy rozmiar buta? – uniosła brwi, nieco zdziwiona!
Przecież ja nawet nie wiem jak on ma na imię. Nazywam go Skywalker, ale wątpię aby miało to wiele wspólnego z jego prawdziwymi danymi. – łatwo się domyślić, że Melville nie przejmowała się czyimś imieniem. Chociaż, znała imię TJ-a. Ot, zgrywała niedostępna! Trudną do zdobycia! A w rzeczywistości nie miała pomysłu jak znaleźć go na Facebooku albo Instagramie. Jeśli kiedykolwiek założy TikTok, to chyba ostateczny sygnał nadciągającej Apokalipsy.
Kim lub czym jest Tom Holland? – zapytała, ściągając lekko brwi. Po chwili dopiero skojarzyła brzmienie tego nudnego, nad wyraz mało charakterystycznego imienia i nazwiska.
Nowy Spider-man. Nie wiem czy gorszy jest on, czy ta jego dziewczyna. Jestem oddaną fanką Kirsten Dunst w roli Mary Jane. – przyznała, bez bicia. Zresztą, nie było tutaj za wiele do ukrycia. Zazwyczaj, automatycznie odczuwamy sentyment do pierwszej, lub pierwszej widzianej wersji filmu czy opowieści. Filmy z serii Spidermana nigdy nie należały do jej ulubionych. I chociaż na pierwszym miejscu stawiała Toby'ego, to Andrew Garfield plasował się na szarym, smutnym końcu. Jakoś nie mogła go znieść na ekranie. Mała główka, dużo włosów.
Waginą... co? – nie wiem czy to alkohol, czy zwyczajnie nie miała za wiele do czynienia ze światem informatyków. – Tak śmieszne, że zaraz zgotuję ci owacje pośladkami na stojąco. – pokręciła głową. Wcale nie brała pod uwagę hakowania własnej waginy. Chociaż, kogo ja próbuje oszukać? Oczywiście, że brała! To był główny powód, dla którego spotykała się z TJ-em. TJ'em? Sama już nie wiem jak powinnam to pisać! Z myślnikiem wygląda lepiej.
Jestem wybitnie uodporniona na wszelkiego rodzaju związki i zobowiązania. – zaczęła spokojnie, dopijając swojego drinka. – Poza tym, prawnik nie randkuje. Prawnik zawiera umowę przedwstępną na wspólne spędzenie nocy.

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Kurwa, już się mnie wyrzekasz? - Normalnie aż jej sie smutno zrobiło, było słychać jak robi jej się rysa na serduszku. Kolejna. Dzięki Melville! Tak to właśnie można liczyć na przyjaciół. - Próbowali... naukowcy potwierdzili, że utrzymaliby się obydwoje, a oni się poddali po pierwszej próbie - wywróciła oczami, dodatkowo kolejną głupotą jest fakt, że gdyby Rose popłynęła na swojej łodzi ratunkowej to Jack miałby drzwi dla siebie i by go uratowali. Henderson chyba w tej chwili nie była w stanie uwierzyć, że istniał taki rodzaj miłości, który sprawia, że jest się w stanie umrzeć dla drugiej osoby. To nie było możliwe.
- Dick pic? No jak jest ładny to możesz pokazać! - Zoya chętnie oceni, może i nie będzie spoglądać na to okiem znawcy, bo w porównaniu do Melville to wypadała dość blado. Nie żeby to była jakaś dziwna rywalizacja w kategorii, kto widział więcej penisów. No dobra, może trochę była. Henderson się czuła przy blondynce jak jakaś cnotka. - Skywalker? Musisz go naprawdę lubić - to w końcu była jedna z potężniejszych rodzin w całej sadze! - Dobra, nauczę Cię kilku stalkerskich sztuczek, może Ci się kiedyś przydadzą. Wejdź na fejsa i sprawdź u swoich znajomych z pracy czy nie mają w znajomych żadnego TJ, to nie jest takie popularne imię - CJ to już prędzej, a największy problem i tak byłby z DJ-em. Zoya była po prostu bardzo ciekawa jak wyglądał informatyk, z którym Mel tak zaszalała, że aż nie pamięta.
- Oh widać, że nie mieszkałaś w Anglii - machnęła ręką, bo pewnie jakby mieszkała to, by wiedziała kim lub czym jest Tom Holland. Jej brat pewnie wiedział. - Moim ulubionym Spidermanem jest Andrew Garfield, odczuwam do niego dziwny pociąg fizyczny, wygląda czasem jakby był lekko upośledzony, może lekko opóźniony w rozwoju...ale jest spoko. - Aczkolwiek nie była fanką Emmy Stone, a do pierwszej wersji spidermana miała wielki sentyment, bo na nim sie wychowała.
- Hakowanie, wiesz takie rzeczy robią informatycy, albo Cię zarazi jakimś wirusem - poziom żartów Henderson spadał z każdą minutą więc chyba powinna się już zamknąć. - Podpisaliście coś? Tak właśnie sobie wyobrażałam seks z prawnikiem. Gra wstępna, niby wszystko spoko, już masz się rozbierać, a ten Ci wyskakuje ze stosem dokumentów i libido leci na łeb na szyję - dlatego się z żadnym nie spotykała, nie chciałoby jej sie tyle czytać, jeszcze musiałaby zatrudnić radcę prawnego ds stosunków seksualnych. - Gdzie to nasze żarcie? Zgłodniałam trochę - jęknęła i podeszła do okna, które uchyliła, żeby móc sobie zapalić papierosa, bo dawno nie jarała, a chciała sobie tak dramatycznie postać w oknie z fajka odgrywając jakiś kryzys emocjonalny.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mieli po siedemnaście lat, byli na środku Atlantyku... poza tym, Kate Winslet była dość tłuściutka tam. Na miejscu Jacka bym ją zrzuciła. – wzruszyła lekko ramionami. Prosta kalkulacja!
Kochanie. Nie mam ani fejsa, ani znajomych w pracy. – zaśmiała się perliście. – Nikt mnie tam nie lubi. Ja sama bym siebie nie lubiła. Więc o czym my w ogóle rozmawiamy. Słucham planu B. – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i skinęła podbródkiem, ponaglając przyjaciółkę by znalazła jakiś odpowiedni plan awaryjny na namierzenie TJ'a w internecie.
Ale jestem pewna, że moja asystentka... – mruknęła, sięgając po swój telefon.
Ma jakieś jego zdjęcie. Zaraz zapytam. – zero stresu, zero wstydu. Zamierzała wyciągnąć zdjęcie informatyka od swojej własnej asystentki. Plotkami nie musiała się przejmować. I tak było ich wystarczająco dużo.
Tak myślałam, że ten, który mi podoba się najmniej, jest Twoim ulubieńcem. Dlatego się przyjaźnimy. – nigdy nie musiałby spierać się o żadnego chłopaka. Wszyscy chuderlacy z potencjałem do depresji stawali w kolejce do Zoyi. Aż dziwne, że Melville zdecydowała się na seks z informatykiem. O ile TJ nie prezentował się jak typowy komputerowiec, tak wciąż - CV nie zmienisz! Może Melville odkrywała w sobie pokłady szczerej miłości, zaangażowania i tolerancji?
Nie. Ale na początku wspominał coś o oprogramowaniach i aktualizacjach. Więc zapytałam czy zamierza bawić się w sprzedawcę laptopów, czy zaczniemy się bzykać. – mruknęła, wzruszając lekko ramionami. – I podziałało. Od razu przeszliśmy do rzeczy. – a reszta, pozostaje owiana tajemnicą. Szczególnie, że Melville odpłynęła w swoim błogim, alkoholowym śnie.
Och. Twój kierowca próbował się z Tobą skontaktować. – mruknęła, zerkając na wyświetlacz telefonu. Zaraz odblokowała ekran i wybrała numer doręczyciela. Nie pamiętam nawet co zamówiły, ale niech będzie, że to jakiś smaczny, wołowy burger z przepysznymi, dobrze spieczonymi frytkami.
Przecież widzę Twoją lokalizację w aplikacji. – zwróciła się do kogoś, kto odebrał jej połączenie telefonicznie. Wywróciła oczami, słysząc jakieś marne, ckliwe wyjaśnienia. Krótko i na temat: zapytała grzecznie, czy chłopak widzi drzwi po swojej lewej stronie.
Wysłać Ci tutorial jak działa klamka? – nie jestem pewna czy powinny jeść dostarczone jedzenie. Melville podniosła się z kanapy, podchodząc do drzwi. Kilka sekund później, otworzyła je, ukazując Zoyi i całemu światu, doręczyciela. Młody, szczupły chłopak w pomarańczowej kurtce i kasku.
I co tak stoisz jak Sims czekający na polecenia? – zapytała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Dzięki. – rzuciła tylko, gdy w końcu udało mu się wydostać zamówione przez dziewczęta jedzenie. Dwie duże, papierowe torby, które Mel ustawiła na niskiej ławie.
I za taki serwis zapłaciłyśmy 1.99$. – pokręciła głową, rozpakowując jedzenie.
Ten burger był na wierzchu, jest Twój. W razie gdyby zdążył napluć do środka. – oczywiście, że nie zdążył! Szczególnie, że opakowanie wciąż miało naklejkę zabezpieczającą! Ale lepiej dmuchać na zimne. Zimne! Frytki zdążyły już wystygnąć.

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Wiek to tylko liczba, nie tłumacz ich - wywróciła oczami. Całe szczęście ona i Melville miałyby na tyle kasy, że oczywiście płynęłyby pierwszą klasą i nie oglądały za siebie wsadzając swoje dupska w pierwszą łódź ratunkową. Tak, by było i Zoya wcale się tego nie wstydziła.
- A myślisz, że poza pracą masz? - Zapytała unosząc brew, bo z tym, by się też kłóciła! Pewnie gadała tylko z braćmi i Zoyą, a Henderson to już po prostu była tu z przyzwyczajenia i dlatego, że lubiła się zadawać z beznadziejnymi przypadkami. - Plan B hmmm - musiała się chwilę zastanowić. - Linkedin, zobaczymy czy jest wśród pracowników, którzy sobie oznaczyli Twoją firmę, no chyba, że żaden się nie chce przyznawać, że tam pracuje, wtedy będzie większy problem - Zoya pewnie sama miała założony profil na tej stronie, kiedyś dlatego, że sama poszukiwała tam pracowników, a teraz przyda jej się do znalezienia odpowiedniej roboty.
- To wcale nie będzie dziwne - zaśmiała się i napiła alkoholu. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Henderson przez to już mogła się witać z diabełkiem. No, ale trudno i tak nie była wierząca więc niczego nie traciła. - Jesteśmy jak yin i yang - no i dobrze, że tak się różniły gustami, a jednocześnie potrafiły ze sobą dogadać. Miały przynajmniej pewność, że nie będą wzdychać do tych samych facetów i przez to nie wytworzy się między nimi jakiś niepotrzebny kwas. Zoya bardzo ceniła przyjaźń z Melville, chociaż nigdy, by jej tego na trzeźwo nie powiedziała. Może jeszcze kilka szklanek alkoholu i wtedy się wyda.
- Serio? - Zaśmiała się. - Chciał Cię wyrwać na promkę pakietu Office? - Zażartowała kręcąc z zażenowaniem głową. - Jest to całkiem niezły tekst na podryw, konkretny i pewnie działa na 4 z 5 przypadków - bo zawsze, by się znalazł jakiś nerd, który wolałby gadać o lapkach niż się ruchać. Zoya teraz była taka cwana, bo jeszcze nie wiedziała, że za niedługo pozna przystojnego programistę i dopiero będzie jej głupio przed Melville.
- Ja się zastanawiam czy jak zostajesz dostawcą albo kierowcą taksówki to nagle Ci zmieniają jakieś rzeczy w głowie, bo oni zawsze mają problem... albo z zaparkowaniem, albo że muszą paczkę wnosić na piętro, bo winda nie działa. Jezu, taka jest ich praca - Zoya tego nie rozumiała, bo ona zawsze w swojej robocie robiła wszystko na 200%, zostawała na nadgodzinach, sypiała z szefem, zawsze ponad normę.
- Dzięki stara, widzę, że na Ciebie zawsze mogę liczyć - wywróciła oczami, ale okej, wzięła tego burgera i zanim go ugryzła to się mu podejrzliwie przyjrzała. - Mogłyśmy zamówić krewetki - powiedziała rychło w czas, a później ugryzła bułę. - No ale dobra, nie jest taki najgorszy - jadła obrzydliwsze rzeczy, więc z tym mogła jeszcze handlować. - Następnym razem chodźmy gdzieś potańczyć okej? Dawno nie byłam na baletach, a mam teraz za dużo wolnego czasu i nie muszę się martwić, że będę umierać kolejnego dnia - albo, że w pracy będzie musiała się tłumaczyć dlaczego wali od niej alkoholem. Nie miała pracy, nie miała problemu.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Poza tym Jack był artystą. Jestem pewna, że marzył o natchnionej, dramatycznej śmierci. Wszyscy artyści to popaprańcy. – może z wyjątkiem - nie. Bez wyjątku. Niektórzy zwyczajnie potrafili obrócić swoje problemy i dziwactwa w czyste złoto. Żyli w willach, latali helikopterami, a przed kamerami udawali ekscentryków. To całkiem łatwe.
Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo. – nie ma co ukrywać, była bardzo dobrym prawnikiem. Rzucała łacińskimi powiedzeniami i mądrościami filozofów niczym z rękawa. To zawsze wywoływało miły uśmiech ze strony sędziów. I tym razem znała złotą myśl na temat przyjaciół. Łatwiej radziła sobie z wrogami, niż z przyjaciółmi. I taka była prawda.
To sprawdzaj ten Linkedin. Albo pokaż mi listę, to wskażę Ci winowajcę. – skinęła, odparowując swojego burgera. Nie był wcale taki zły. Choć wyglądał raczej smutno.
Czyli jestem w statystycznej czwórce? – pokiwała głową. Lubiła czytać statystyki. Kompletnie w nie nie wierzyła, bowiem jak powiedział Jean Rigaux, istnieją trzy stopnie kłamstwa: statystyka, prognoza pogody i komunikat dyplomatyczny. Zamiast oglądać prognozę pogody, zerkała za okno. Ale statystyki i komunikaty dyplomatyczne były niemal jej hobby. Tak spędzała wolny czas, wsłuchując się w mądre słowa Angeli Merkel lub nadpobudliwego Nicolas Sarkozy. Jej ulubionym momentem był kryzys grecki, kiedy były prezydent Francji wpadał niemal w szał. Głównie ze względu na ostrożność i powolne działanie Kanclerz Niemiec. Uwielbiała tę żyłkę na jego skroni, gdy Angela Merkel publicznie i kategorycznie nie zgadzała się na przedsięwzięcie poważnych kroków względem kryzysu z Wall Street.
Niestety trafiłam tylko na jednego rozgarniętego kierowcę. Dostarczał mi kawę przez pewien czas, ale później wyemigrował do Chin czy innej Japonii. – burknęła. Był naprawdę ogarnięty. Bez problemu docierał pod drzwi, pukał, wręczał kawę i życzył miłego dnia! Nie dzwonił, nie pisał, nie opierdalał się na czerwonych światłach. Śmigał niczym błyskawica.
Dzieci w Afryce głodują. Jedz burgera i nie marudź. – rzuciła w nią nawet pojedynczą, nieco zdechłą, rozmokłą frytką. A co! Nie będzie jej tu gówniara dyskutować. Za ciepłe? Ma wiatr pod nosem! Za zimne? Wie gdzie jest mikrofalówka!
Stanowczo. Ostatnio nawet poznałam całkiem miłą dziewczynę w klubie. Za młoda dla mnie, ale miło obmacywać zgrabny tyłek. – pokiwała głową. Była to może malutka, lekka - aluzja względem lesbijskich oldbojów Zoyi. A może nawet słowa otuchy i wsparcia, że warto próbować i eksperymentować. Nigdy nie wiadomo co takie próby przyniosą. A może odkryje w sobie powołanie do zakonu? Albo odkryje miłość i wieczne szczęście u boku jakiejś seksownej brunetki?

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Chyba gorsze niż spotykanie się z informatykiem, jest spotykanie się z artystą, także na luzie stara, masz jeszcze szansę upaść niżej - znaczy spotykanie się to oczywiście za dużo powiedziane, bo przecież wiadomo jak było. Raczej pukanie się, byłoby lepszym określeniem. - Uważaj, bo przede mną to Cię nikt nie obroni - powiedziała grożąc jej palcem. O dziwo na Oxfordzie też wykładają łacinę. Zoya była mądra, chociaż nie zawsze to może było widać. Może w końcu będzie mogła pokazać co potrafi, gdy już ogarnie swoją dupę i zdecyduje co chce robić w życiu. - Masz - podała jej telefon, bo w sumie nie miała tam nic do ukrycia. Nikt jej nawet nie wysyłał zdjęć penisów, ani sama nie robiła sobie jakiś nagich fotek. Może powinna zacząć, przynajmniej miałaby coś do ukrycia, a tak to słabo.
- No najwyraźniej... jezu ale typ się musi chwalić swoim lamerskim kolegom, że zaliczył prawniczkę, a na dodatek własną szefową. Pewnie jest teraz bohaterem. To w sumie urocze, odmieniłaś jego życie, możesz sobie to wpisać w wolontariat w CV - i cyk na Linkedin jak znalazł!
- Kupię Ci ekspres do kawy na święta - bo Zoya w sumie zawsze wolała sobie sama zrobić kawę niż kupować jakąś na mieście w tych kubkach na wynos. Po pierwsze nie wiadomo czy ktoś ci tam nie napluł, a po drugie te kubki zabijały pyszny smak kawy. - Tak masz rację, powinnam adoptować dziecko z Afryki - kiwnęła głową, bo wtedy ono, by jadło te niedobre burgery i jeszcze by sie cieszyło, a Zoya byłaby taka dobrą matka jak Angelina. Chciała mieć dziecko kiedyś, a że się nie zapowiadało na to, zeby znalazła kogoś z kimś takowe może sobie zrobić, to cóż. Adopcja wchodziła w grę.
- Czy powinnam się teraz obrazić, że mnie nigdy nie obmacywałaś? - Zapytała unosząc brew. Może jakby spróbowała to Zoya wcześniej, by ogarnęła, że podobają jej się kobiety! A tak? Lipa straszna. - Myślisz, że jestem ładna? - Zapytała nagle totalnie z dupy, ale no chciała wiedzieć! Potrzebowała tutaj rzetelnej odpowiedzi i prawdy, nawet jakby miało boleć. - Nie mów o cyckach, bo wiem, że sa małe - dodała jeszcze zanim Mel coś powiedziała, bo akurat Zoya sobie doskonale zdawała sprawę, że jej piersi nie są jej wybitnie mocną stroną.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Już to zrobiłam. Dodałam też "oswajanie i opieka nad słabymi gatunkami" w umiejętnościach. – przyznała, z lekkim uśmiechem. Te telefony doprowadzały ją do szewskiej pasji. Próbowała znaleźć LinkedIn, co zajęło jej dobrą chwilę.
Poza tym byłam wtedy kompletnie pijana. Wlałam w siebie wystarczającą ilość tequili, aby włączył mi się tryb dobrodusznej i miłej Melville. – czy ona w ogóle posiadała taki tryb? Trudno powiedzieć. Raczej obstawiałabym, że jakiekolwiek pozytywne emocje wywoływały w niej zwierzęta. Psy to ludzkie stworzenia, w przeciwieństwie do ludzi.
Nie bierzesz pod uwagę, że byłaś po prostu tak wcięta, że nie zauważyłaś jak Cię obmacuje? – uniosła lekko brwi, odrywając wzrok od ekranu telefonu tylko na moment.
Albo, że jestem człowiekiem honoru i nie obmacuje przyjaciół. To wprowadza niepotrzebną zmienną do algorytmu. – oho! Czyżby zaczęła używać jakiegoś informatycznego slangu? Jeszcze trochę, a przerzuci się na okulary z szerokimi oprawkami i koszulkę z Iron Manem. Wirus informatyki rozprzestrzenia się szybciej niż nasi bliscy przyjaciele ze szczepu korona wirusów.
Nie są małe. – pokręciła głową, wciąż nie odrywając wzroku od listy pracowników swojej firmy. Połowy z nich nie znała. Nie chodziło o imiona czy nazwiska, nawet twarze wydawały jej się kompletnie obce. Klikała na każdy kolejny profil, nieświadoma, ze Zoya pewnie nie korzysta z trybu incognito. Każdy zainteresowany dostaje powiadomienie nie odwiedzinach nieznajomej, bezrobotnej, acz ładnej pani psycholog.
Poza tym nie zwykłam dyskutować o czymś, czego nie ma. – szach mat! Nie są wcale takie małe. Ot, jeśli się zmrużyć oczy, w dobrym oświetleniu od góry, to nawet wydaje się, że rzucają cień. A może to tylko złudzenie?
Mam. – odwróciła w końcu telefon, pokazując jej fotografię przedstawiającą TJ-a. Nie wiem czy to pasuje na LinkedIn, ale w końcu był tylko informatykiem! Pewnie nie analizował czy zdjęcie na profesjonalnej stronie powinno być wzorowym portretem w białej koszuli, czy tylko pokazaniem zgrabnego tyłka.

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
ODPOWIEDZ