#7 Girls need a break
: 12 lis 2021, 20:30
- Ohhh... brzmi jak ojciec moich przyszłych dzieci, które skończą w poprawczaku - aż się za serce złapała trochę tak teatralnie. Zoya powinna się leczyć, pójść sobie na jakąś dobrą terapię do porządnego psychologa i poukładać sobie w głowie niektóre sprawy, przepracować dramaty i zacząć w końcu żyć pełną piersią. - Bryan, Jessica i Kareen, są bardzo zawiedzeni Tobą jako potencjalną ciotką - tym razem sobie położyła dłoń na brzuchu, a ekspedientka za ladą pewnie zaraz wyskoczy chronić poczęte, ale nienarodzone płody. - Idealnie, musisz mu dać mój numer, niech dzwoni kiedy chce i od razu zaczniemy produkcję - o historię chorób się nie bała, bo to sobie sama sprawdzi! Miała kontakty w odpowiednich miejscach! W sumie mogli zacząć w Anglii to dzieciaki już by mówiły ładnym brytyjskim akcentem i miały za nic takie kraje jak Australia czy USA. Chociaż w sumie, trudno się dziwić.
- 32? Oh, to przykre, współczuję - westchnęła i poklepała blondynkę po ramieniu. Henderson całe szczęście była ledwo po 30-stce, a czuła się czasem tak głupia jak szesnastolatka i żałowała, że wehikuł czasu to tylko piosenka, bo chętnie, by spotkała nastoletnią siebie i spuściła jej wpierdol za podejmowanie głupich decyzji. Szczególnie tej o wyjeździe na studia za granicę, bo gdyby została to mogłaby być już szczęśliwą małżonką pewnego Szkota, ale chuj. Tradycyjnie zjebała. - Ahhh to dlatego się tak często rozbierasz, a ja po prostu myślałam, że jesteś puszczalska - aż się pacnęła w czoło. - A Ty się po prostu lubisz chwalić studiami, to wiele wyjaśnia - zaśmiała się kręcąc przy tym głową.
- Nie wiesz ile tracisz - gdyby Zoya miała wymienić trzy rzeczy, które dawały jej największą radość z życia, to palenie, by się wśród nich znajdowało. - Dobra, daj jeszcze ostatni raz sie zaciągnąć - wzięła większego buszka, zgasiła papierosa na chodniku i wsiadła do samochodu przyjaciółki, a później ruszyły w stronę monopolowego. Tam pewnie zachowywały sie z równie wielką klasą co i w zoologicznym i nie doszły do porozumienia w sprawie ilości kupowanego alkoholu, nie potrafiły też do końca ocenić na co tak konkretnie mają ochotę więc wzięły po prostu więcej, tak na wszelki wypadek. Henderson zainwestowała też kilka dolców w papierosy, bo bez tego się nie obejdzie.
Całe szczęście, że Zoya miała zatrudnioną najlepszą ze sprzątaczek Anezke, która latała z mopem profesjonalnie i dzięki temu apartament był zawsze gotowy do przyjęcia gości. - Zapraszam, ale nie czuj się jak u siebie, lubię Cię, ale nie aż tak - wpuściła blondynkę do środka zapalając po drodze jeszcze światła. - Zamów nam coś do jedzenia, a ja ogarnę szklanki, chcesz lód do tej whisky, czy wystarczy Ci Twoja zimna osobowość? - Zapytała przechodząc z salonu do kuchni, żeby poprzynosić wszystko co mogłoby im się przydać.
Melville Lewis
- 32? Oh, to przykre, współczuję - westchnęła i poklepała blondynkę po ramieniu. Henderson całe szczęście była ledwo po 30-stce, a czuła się czasem tak głupia jak szesnastolatka i żałowała, że wehikuł czasu to tylko piosenka, bo chętnie, by spotkała nastoletnią siebie i spuściła jej wpierdol za podejmowanie głupich decyzji. Szczególnie tej o wyjeździe na studia za granicę, bo gdyby została to mogłaby być już szczęśliwą małżonką pewnego Szkota, ale chuj. Tradycyjnie zjebała. - Ahhh to dlatego się tak często rozbierasz, a ja po prostu myślałam, że jesteś puszczalska - aż się pacnęła w czoło. - A Ty się po prostu lubisz chwalić studiami, to wiele wyjaśnia - zaśmiała się kręcąc przy tym głową.
- Nie wiesz ile tracisz - gdyby Zoya miała wymienić trzy rzeczy, które dawały jej największą radość z życia, to palenie, by się wśród nich znajdowało. - Dobra, daj jeszcze ostatni raz sie zaciągnąć - wzięła większego buszka, zgasiła papierosa na chodniku i wsiadła do samochodu przyjaciółki, a później ruszyły w stronę monopolowego. Tam pewnie zachowywały sie z równie wielką klasą co i w zoologicznym i nie doszły do porozumienia w sprawie ilości kupowanego alkoholu, nie potrafiły też do końca ocenić na co tak konkretnie mają ochotę więc wzięły po prostu więcej, tak na wszelki wypadek. Henderson zainwestowała też kilka dolców w papierosy, bo bez tego się nie obejdzie.
Całe szczęście, że Zoya miała zatrudnioną najlepszą ze sprzątaczek Anezke, która latała z mopem profesjonalnie i dzięki temu apartament był zawsze gotowy do przyjęcia gości. - Zapraszam, ale nie czuj się jak u siebie, lubię Cię, ale nie aż tak - wpuściła blondynkę do środka zapalając po drodze jeszcze światła. - Zamów nam coś do jedzenia, a ja ogarnę szklanki, chcesz lód do tej whisky, czy wystarczy Ci Twoja zimna osobowość? - Zapytała przechodząc z salonu do kuchni, żeby poprzynosić wszystko co mogłoby im się przydać.
Melville Lewis