: 09 lis 2021, 18:10
Gale trochę się tego bała, ale wcale nie dlatego, że nie wierzyła w ich dwójkę. Nie, wydawało jej się, ze sobie poradzą i prędko odnajdą się w roli partnerów, którzy dzielą ze sobą mieszkanie. Bała się natomiast całej tej nowej rzeczywistości, w której niedługo mieli się znaleźć, a jednocześnie na myśl o niej odczuwała ekscytację. Miała świadomość tego, że oba te uczucia trochę sobie przeczyły, a jednocześnie żadnego z nich nie była w stanie zwalczyć. Najwyraźniej odczuwała po prostu ten przyjemny rodzaj strachu, który skutecznie popychał ją do działania i walki o to, aby ich codzienność nie tylko była do zniesienia, ale też malowała się w kolorowych barwach. Mieli przecież nie tylko zbudować związek, który przeniesiony zostanie na wyższy poziom, ale przede wszystkim mieli już zacząć tworzyć prawdziwą rodzinę, czego nie spodziewała się doczekać tak szybko, ale odkąd pogodziła się z tą myślą, naprawdę na to czekała.
Oczywiście, że czasami potrafił się postawić, ale czy to przypadkiem nie tyczyło się głównie tych dużych, poważniejszych rzeczy, w których się nie zgadzali? Gale bowiem nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek walczyli ze sobą o drobnostki, ponieważ te prędzej czy później któreś z nich odpuszczało. Tak, któreś z nich, ponieważ tak samo, jak Grisham ulegał jej, identycznie Hobart niekiedy ulegała jemu. Po prostu miała do niego przeogromną słabość i niczego nie umiała mu odmówić, co jednak nigdy jej nie zgubiło. No chyba, że jednak liczy się nieplanowana ciąża? Wracając jednak do tego, co rozgrywało się na strychu obecnie, Gale pokręciła głową na boki. Oczywiście, że zamierzała się upierać, iż to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za sytuację, w której oboje się znaleźli, ale robiła to tylko dlatego, że chciała mu dokuczyć. W rzeczywistości przecież cieszyła się tą ciążą i w końcu też zaczynała widzieć samą siebie w roli mamy. - To tylko i wyłącznie twoja wina. Przez ciebie nie umiem trzymać rąk przy sobie - rzuciła zaczepnie, a później w ten sam sposób się uśmiechnęła. W końcu też wychyliła się w stronę bruneta, z zamiarem pocałowania go, z czym on sam musiał trochę jej pomóc, ponieważ przez to, że nadal przytrzymywał jej nadgarstki, Gale miała ograniczone pole do popisu. W końcu jednak zdołała skraść mu pocałunek, na moment zapominając o tym, że czekała na nich jeszcze cała sterta ubranek, przez którą powinni przebrnąć, jeśli chcieli odpowiednio przygotować się na przyjęcie na świat ich pociechy.
Grisham Hogarth
Oczywiście, że czasami potrafił się postawić, ale czy to przypadkiem nie tyczyło się głównie tych dużych, poważniejszych rzeczy, w których się nie zgadzali? Gale bowiem nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek walczyli ze sobą o drobnostki, ponieważ te prędzej czy później któreś z nich odpuszczało. Tak, któreś z nich, ponieważ tak samo, jak Grisham ulegał jej, identycznie Hobart niekiedy ulegała jemu. Po prostu miała do niego przeogromną słabość i niczego nie umiała mu odmówić, co jednak nigdy jej nie zgubiło. No chyba, że jednak liczy się nieplanowana ciąża? Wracając jednak do tego, co rozgrywało się na strychu obecnie, Gale pokręciła głową na boki. Oczywiście, że zamierzała się upierać, iż to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za sytuację, w której oboje się znaleźli, ale robiła to tylko dlatego, że chciała mu dokuczyć. W rzeczywistości przecież cieszyła się tą ciążą i w końcu też zaczynała widzieć samą siebie w roli mamy. - To tylko i wyłącznie twoja wina. Przez ciebie nie umiem trzymać rąk przy sobie - rzuciła zaczepnie, a później w ten sam sposób się uśmiechnęła. W końcu też wychyliła się w stronę bruneta, z zamiarem pocałowania go, z czym on sam musiał trochę jej pomóc, ponieważ przez to, że nadal przytrzymywał jej nadgarstki, Gale miała ograniczone pole do popisu. W końcu jednak zdołała skraść mu pocałunek, na moment zapominając o tym, że czekała na nich jeszcze cała sterta ubranek, przez którą powinni przebrnąć, jeśli chcieli odpowiednio przygotować się na przyjęcie na świat ich pociechy.
Grisham Hogarth