: 11 lis 2021, 23:54
Nawet jeśli poznałaby Dicka lepiej, było pewne, że nie chciałaby go zmienić. Minnie, nie była jedną z tych osób, które za wszelką cenę chcą zmieniać potencjalnego partnera i pozbywać się wszystkich jego wad, a im miał ich więcej, tym bardzo często był dla niej ciekawszy. Chyba, lubiła mężczyzn, którzy mieli za sobą jakąś przeszłość, bądź zmagali się z problemami, a jak widać, sama takich do siebie też przyciągała.
Może właśnie na tej imprezie, na której się poznali, a czego nie pamiętali, urzekł ją swoją szczerością i faktem, że nie był porządnym i miłym facetem. Na pewno, musiało się coś takiego wydarzyć, że skończyli ze sobą aż w Nowej Zelandii i z obrączkami na palcach. Nie straciła świadomości pierwszy raz, ale za to, pierwszy raz wyszła pijana za mąż! Ten fakt sprawił, że nieważne, jak jej mąż będzie się wypierał i nazywał ją plastikową lalką, musiał zwrócić na nią uwagę, nawet tylko powierzchowną, mógł ją chcieć tylko zaliczyć, ale ostatecznie to z nią stojący ledwo na nogach chciał spędzić resztę swojego życia. Obiecywał pewnie przy tym miłość do śmierci, wierność i inne bzdety, w które mało co wierzyła przy takich przysięgach, a były mówione, bo tak trzeba. Niestety, działało to w dwie strony i blondynka, również skłamałaby, gdyby mówiła, że Dick kompletnie nie był w jej typie i przeszłaby obok niego obojętnie. Gdyby tak było, siedziałaby teraz w domu w Lorne Bay, bądź robiła inne, interesujące i bardzo ważne dla niej rzeczy, a nie była w Nowej Zelandii. Był typem mężczyzny, na których Minnie, zawsze zwracała uwagę i to przez nich też, nie chciała się nigdy wiązać i wchodzić w jakiekolwiek związki.
Mógł mówić, co chce, ale teraz, nastolatka za bardzo zafascynowana była zakupami, kiedy tylko wyszli z windy, a następnie weszli do butiku. Tyle pięknych sukienek, kompletów, że przez moment zapomniała, dlaczego tutaj jest i co później ją czeka. Potrzebowała chwilowej rozrywki w swoim stylu i poprawy humoru, a która kobieta nie lubiła zakupow. Dodatkowym plusem było to, że Richard poszedł w swoją stronę i mogła bez problemu wybierać kolejne rzeczy, które przewieszała sobie przez przedramię. Miała dość sprecyzowany gust - miało być ładne, krótkie, niekoniecznie musiało być różowe, a na wszystkie długie i eleganckie suknie, nawet nie zwracała uwagi, były zbyt poważne i nie pasowały do stylu nastolatki. Przed oczami, miała tylko kolejne ubrania, a nie mężczyznę, który od rana ją irytował. Zatraciła się kompletnie, straciła poczucie czasu i po dobrych kilkunastu minutach miała już spory zestaw ubrań, jedne dodatkowe płaskie buty, bo o ile uwielbiała szpilki, tak jej stopy również potrzebowały chwilowego odpoczynku i bikini. Z zakupowego szaleństwa, wyrwał ją głos, który rozniósł się w całym butiku. Zacisnęła mocno swoje usta, licząc do trzech, zanim nie odwróciła się w jego stronę.
- Nie zapomnę, Kochanie - tak ciężko, szło jej wypowiedzenie tych słów, a po chwili jej usta ułożyły się w bardzo wymuszony uśmiech.
Widząc przedstawienie, które miało miejsce prawie w samym centrum, jedynie wywróciła teatralnie oczami, nie wierząc, że to wszystko ma miejsce. Najchętniej? Zabiłaby go i została młodą wdową! Może powinna to zrobić na basenie? Nie był to zły pomysł, a wypadki przecież się zdarzają. Sama, zignorowała kilka kobiet, które gratulowały jej ślubu i życzyły wspaniałego miodowego miesiąca.
Wzięła jeszcze dwa komplety koronkowej bielizny, specjalnie wybierając jeden biały, a drugi czerwony i wszystko położyła na ladzie, czekając aż jej ukochany mąż, którego przecież kochała całym swoim zimnym serduszkiem, ruszy się z kanapy, odstawi drinka i zapłaci za wszystko.
- Oh... Poczekaj jeszcze minutkę - odezwała się wesołym głosem pełnym podekscytowania, kiedy w końcu podszedł i bez wahania pobiegła po małą torebkę od Prady, sięgając ją z bardzo wysokiej półki. Nieważne, że w domu miała identyczną, tylko że kremową, czarnej jeszcze nie posiadała w swojej kolekcji. - Chyba nie odmówisz swojej ukochanej żonie? - spytała, gdy odłożyła ostatnią rzecz i uroczo się do niego uśmiechnęła. A żeby wszystko, było jeszcze bardziej wiarygodne, zarzuciła ręce na jego szyję, stając przy tym na palcach i dosłownie na sekundę pocałowała go w policzek. - Nie skończyliśmy zakupów, a o nocy poślubnej zapomnij - te słowa, wypowiedziała już wprost do jego ucha, starając się, aby jej wyraz twarzy się nie zmienił i z boku nadal, wyglądali jak młode małżeństwo. Niestety, sama nie wiedziała, dlaczego postanowiła tak się zachowywać i udawać zakochaną żonę, skoro tutaj i tak ich nikt nie znał. Czasem, nie rozumiała swojego postępowania.
Tak jak obiecała, nie skończyli zakupów. Jednak zmienili miejsce, bo nastolatka potrzebowała kosmetyków! Na całe szczęście dla niej i dla niego, z tym poszło dużo szybciej, gdy wzięła swoje podstawowe produkty i Dick, ponownie za wszystko mógł zapłacić. Ona, tylko podała mu kolejną torebkę do niesienia, bo przecież, nie będzie ich nosiła, skoro były wypchane po brzegi.
Nawet, nie chciała wszczynać żadnej sprzeczki, za bardzo cieszyła się z zakupów, więc za wszelką cenę postanowiła go ignorować, gdy czekali na windę, która miała ponownie zawieźć ich na piętro, gdzie znajdował się ich tymczasowy apartament.
- Mam nadzieję, że wybrałeś coś, w czym będziesz mógł pojawić się w jakimś urzędzie, czy u prawnika... W sumie nieważne gdzie, gdzie nam dadzą rozwód. Myślisz, że są jakieś miejsca, gdzie robią ekspresowe rozwody? Wiesz, takie Vegas, tylko w odwrotną stronę - odezwała się, dopiero gdy drzwi się za nimi zamknęły i dość uważnie, a nawet trochę krytycznie przejechała wzrokiem po mężu. Kto powiedział, że tylko mężczyźni mogą tak robić. Niestety, długo nie wytrzymała w ciszy, którą musiała przerwać, a przecież w podziękowaniu za zakupy, spędza z nim wspólnie czas. To chyba wystarczy?
Dick Remington
Może właśnie na tej imprezie, na której się poznali, a czego nie pamiętali, urzekł ją swoją szczerością i faktem, że nie był porządnym i miłym facetem. Na pewno, musiało się coś takiego wydarzyć, że skończyli ze sobą aż w Nowej Zelandii i z obrączkami na palcach. Nie straciła świadomości pierwszy raz, ale za to, pierwszy raz wyszła pijana za mąż! Ten fakt sprawił, że nieważne, jak jej mąż będzie się wypierał i nazywał ją plastikową lalką, musiał zwrócić na nią uwagę, nawet tylko powierzchowną, mógł ją chcieć tylko zaliczyć, ale ostatecznie to z nią stojący ledwo na nogach chciał spędzić resztę swojego życia. Obiecywał pewnie przy tym miłość do śmierci, wierność i inne bzdety, w które mało co wierzyła przy takich przysięgach, a były mówione, bo tak trzeba. Niestety, działało to w dwie strony i blondynka, również skłamałaby, gdyby mówiła, że Dick kompletnie nie był w jej typie i przeszłaby obok niego obojętnie. Gdyby tak było, siedziałaby teraz w domu w Lorne Bay, bądź robiła inne, interesujące i bardzo ważne dla niej rzeczy, a nie była w Nowej Zelandii. Był typem mężczyzny, na których Minnie, zawsze zwracała uwagę i to przez nich też, nie chciała się nigdy wiązać i wchodzić w jakiekolwiek związki.
Mógł mówić, co chce, ale teraz, nastolatka za bardzo zafascynowana była zakupami, kiedy tylko wyszli z windy, a następnie weszli do butiku. Tyle pięknych sukienek, kompletów, że przez moment zapomniała, dlaczego tutaj jest i co później ją czeka. Potrzebowała chwilowej rozrywki w swoim stylu i poprawy humoru, a która kobieta nie lubiła zakupow. Dodatkowym plusem było to, że Richard poszedł w swoją stronę i mogła bez problemu wybierać kolejne rzeczy, które przewieszała sobie przez przedramię. Miała dość sprecyzowany gust - miało być ładne, krótkie, niekoniecznie musiało być różowe, a na wszystkie długie i eleganckie suknie, nawet nie zwracała uwagi, były zbyt poważne i nie pasowały do stylu nastolatki. Przed oczami, miała tylko kolejne ubrania, a nie mężczyznę, który od rana ją irytował. Zatraciła się kompletnie, straciła poczucie czasu i po dobrych kilkunastu minutach miała już spory zestaw ubrań, jedne dodatkowe płaskie buty, bo o ile uwielbiała szpilki, tak jej stopy również potrzebowały chwilowego odpoczynku i bikini. Z zakupowego szaleństwa, wyrwał ją głos, który rozniósł się w całym butiku. Zacisnęła mocno swoje usta, licząc do trzech, zanim nie odwróciła się w jego stronę.
- Nie zapomnę, Kochanie - tak ciężko, szło jej wypowiedzenie tych słów, a po chwili jej usta ułożyły się w bardzo wymuszony uśmiech.
Widząc przedstawienie, które miało miejsce prawie w samym centrum, jedynie wywróciła teatralnie oczami, nie wierząc, że to wszystko ma miejsce. Najchętniej? Zabiłaby go i została młodą wdową! Może powinna to zrobić na basenie? Nie był to zły pomysł, a wypadki przecież się zdarzają. Sama, zignorowała kilka kobiet, które gratulowały jej ślubu i życzyły wspaniałego miodowego miesiąca.
Wzięła jeszcze dwa komplety koronkowej bielizny, specjalnie wybierając jeden biały, a drugi czerwony i wszystko położyła na ladzie, czekając aż jej ukochany mąż, którego przecież kochała całym swoim zimnym serduszkiem, ruszy się z kanapy, odstawi drinka i zapłaci za wszystko.
- Oh... Poczekaj jeszcze minutkę - odezwała się wesołym głosem pełnym podekscytowania, kiedy w końcu podszedł i bez wahania pobiegła po małą torebkę od Prady, sięgając ją z bardzo wysokiej półki. Nieważne, że w domu miała identyczną, tylko że kremową, czarnej jeszcze nie posiadała w swojej kolekcji. - Chyba nie odmówisz swojej ukochanej żonie? - spytała, gdy odłożyła ostatnią rzecz i uroczo się do niego uśmiechnęła. A żeby wszystko, było jeszcze bardziej wiarygodne, zarzuciła ręce na jego szyję, stając przy tym na palcach i dosłownie na sekundę pocałowała go w policzek. - Nie skończyliśmy zakupów, a o nocy poślubnej zapomnij - te słowa, wypowiedziała już wprost do jego ucha, starając się, aby jej wyraz twarzy się nie zmienił i z boku nadal, wyglądali jak młode małżeństwo. Niestety, sama nie wiedziała, dlaczego postanowiła tak się zachowywać i udawać zakochaną żonę, skoro tutaj i tak ich nikt nie znał. Czasem, nie rozumiała swojego postępowania.
Tak jak obiecała, nie skończyli zakupów. Jednak zmienili miejsce, bo nastolatka potrzebowała kosmetyków! Na całe szczęście dla niej i dla niego, z tym poszło dużo szybciej, gdy wzięła swoje podstawowe produkty i Dick, ponownie za wszystko mógł zapłacić. Ona, tylko podała mu kolejną torebkę do niesienia, bo przecież, nie będzie ich nosiła, skoro były wypchane po brzegi.
Nawet, nie chciała wszczynać żadnej sprzeczki, za bardzo cieszyła się z zakupów, więc za wszelką cenę postanowiła go ignorować, gdy czekali na windę, która miała ponownie zawieźć ich na piętro, gdzie znajdował się ich tymczasowy apartament.
- Mam nadzieję, że wybrałeś coś, w czym będziesz mógł pojawić się w jakimś urzędzie, czy u prawnika... W sumie nieważne gdzie, gdzie nam dadzą rozwód. Myślisz, że są jakieś miejsca, gdzie robią ekspresowe rozwody? Wiesz, takie Vegas, tylko w odwrotną stronę - odezwała się, dopiero gdy drzwi się za nimi zamknęły i dość uważnie, a nawet trochę krytycznie przejechała wzrokiem po mężu. Kto powiedział, że tylko mężczyźni mogą tak robić. Niestety, długo nie wytrzymała w ciszy, którą musiała przerwać, a przecież w podziękowaniu za zakupy, spędza z nim wspólnie czas. To chyba wystarczy?
Dick Remington