Non-smokers…
: 30 paź 2021, 21:56
#2
Zanim zamknął laptopa, zegarek na ekranie wskazywał jeszcze czwartą. Teraz już nie do końca wiedział, która godzina jest dokładnie. Długą chwilę spędził, patrząc w ciemną przestrzeń, trzymając w dłoni kubek zimnej już kawy. Nie wypił ani połowy. Zawsze przed swoimi nocnymi zajęciami parzył cały dzbanek z nadzieją, że pozwoli ona mu przetrwać i przede wszystkim nie pozwoli zawieszać się w trakcie prowadzonych rozmów. Było to jednak bardzo złudne myślenie. Nic, nawet najbardziej czarna kawa, nie pobudza bardziej niż kompletna cisza ze strony studentów. Na ich szczęście, uczniów drugiego roku sztuk performatywnych na nowojorskim uniwersytecie, nie był tym typem wykładowcy, który w przypadku zaledwie pięciu sekund milczenia wywołuje po nazwisku nieszczęśliwca, który zmuszony będzie odpowiadać na pytanie, którego nikt tak naprawdę już nie pamięta. Elijah naprowadza. Omawia temat i co jakiś czas daje jedną wolną chwilę z nadzieją, że ktoś postanowi dołączyć, powiedzieć coś ciekawego albo zadać pytanie, na które będzie mógł się rozwodzić przez kolejne pół godziny. Nigdy nie lubił prowadzić wykładów, tych internetowych gdzie na ekranie widzi tylko śmiałków, ale i takich twarzą w twarz na wielkiej sali wykładowej gdzie miał pod kontrolą kto śpi i kto tak naprawdę nawet trochę uważa. Ma wtedy nie tylko wrażenie, że mówi sam do siebie, ale nie widzi w tym również nic odkrywczego, kolejno kieruje się swoimi notatkami bez żadnego impulsu ze strony studentów, bez żadnej wiadomości jak sami patrzą na omawiany temat. Zajęcia uwielbia kończyć, kiedy czuje, że temat całkowicie został wyczerpany, ale nie zdarza się to często i zazwyczaj żegna się, gdy jest już pewny w stu procentach, że nikt więcej prócz niego samego nie zabierze głosu, a on sam przekazał już wszystko, na czym mu zależało.
Wstał od biurka, gasząc za sobą lampkę. Po omacku sięgnął bluzę i z rękoma przed sobą wyszedł z pokoju. Nie potrafi położyć się od razu po przeprowadzonych zajęciach. Zawsze przyrzeka sobie, że to zrobi, ale nagle po wyłączeniu komputera całą senność znika i pozostaje mu czekać, aż wróci. Wszedł z mieszkania, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu paczki papierosów i zapalniczki. Tak, Elijah już od dawna nie je mięsa, wszędzie stara się dotrzeć na piechotę, wolny czas spędza na macie do jogi i w Nowym Jorku wielu śmiało się, że jest idealnym przykładem zdrowego trybu życia, ale Periera również pali po nocach jak piec rujnując tą całą piękną wizję.
Dlatego wielkim nieprawidłowym szczęściem jest dla niego fakt, że wielu postępuje tak samo i widok dziewczyny biegającej z samego rana, a kolejno walczącej z popsutą zapalniczką był dla niego oznaką, że nie jest w tym sam.
– Mogę pomoc? – wyciągnął w jej stronę zapaloną już zapalniczkę.
Zoya Henderson
Zanim zamknął laptopa, zegarek na ekranie wskazywał jeszcze czwartą. Teraz już nie do końca wiedział, która godzina jest dokładnie. Długą chwilę spędził, patrząc w ciemną przestrzeń, trzymając w dłoni kubek zimnej już kawy. Nie wypił ani połowy. Zawsze przed swoimi nocnymi zajęciami parzył cały dzbanek z nadzieją, że pozwoli ona mu przetrwać i przede wszystkim nie pozwoli zawieszać się w trakcie prowadzonych rozmów. Było to jednak bardzo złudne myślenie. Nic, nawet najbardziej czarna kawa, nie pobudza bardziej niż kompletna cisza ze strony studentów. Na ich szczęście, uczniów drugiego roku sztuk performatywnych na nowojorskim uniwersytecie, nie był tym typem wykładowcy, który w przypadku zaledwie pięciu sekund milczenia wywołuje po nazwisku nieszczęśliwca, który zmuszony będzie odpowiadać na pytanie, którego nikt tak naprawdę już nie pamięta. Elijah naprowadza. Omawia temat i co jakiś czas daje jedną wolną chwilę z nadzieją, że ktoś postanowi dołączyć, powiedzieć coś ciekawego albo zadać pytanie, na które będzie mógł się rozwodzić przez kolejne pół godziny. Nigdy nie lubił prowadzić wykładów, tych internetowych gdzie na ekranie widzi tylko śmiałków, ale i takich twarzą w twarz na wielkiej sali wykładowej gdzie miał pod kontrolą kto śpi i kto tak naprawdę nawet trochę uważa. Ma wtedy nie tylko wrażenie, że mówi sam do siebie, ale nie widzi w tym również nic odkrywczego, kolejno kieruje się swoimi notatkami bez żadnego impulsu ze strony studentów, bez żadnej wiadomości jak sami patrzą na omawiany temat. Zajęcia uwielbia kończyć, kiedy czuje, że temat całkowicie został wyczerpany, ale nie zdarza się to często i zazwyczaj żegna się, gdy jest już pewny w stu procentach, że nikt więcej prócz niego samego nie zabierze głosu, a on sam przekazał już wszystko, na czym mu zależało.
Wstał od biurka, gasząc za sobą lampkę. Po omacku sięgnął bluzę i z rękoma przed sobą wyszedł z pokoju. Nie potrafi położyć się od razu po przeprowadzonych zajęciach. Zawsze przyrzeka sobie, że to zrobi, ale nagle po wyłączeniu komputera całą senność znika i pozostaje mu czekać, aż wróci. Wszedł z mieszkania, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu paczki papierosów i zapalniczki. Tak, Elijah już od dawna nie je mięsa, wszędzie stara się dotrzeć na piechotę, wolny czas spędza na macie do jogi i w Nowym Jorku wielu śmiało się, że jest idealnym przykładem zdrowego trybu życia, ale Periera również pali po nocach jak piec rujnując tą całą piękną wizję.
Dlatego wielkim nieprawidłowym szczęściem jest dla niego fakt, że wielu postępuje tak samo i widok dziewczyny biegającej z samego rana, a kolejno walczącej z popsutą zapalniczką był dla niego oznaką, że nie jest w tym sam.
– Mogę pomoc? – wyciągnął w jej stronę zapaloną już zapalniczkę.
Zoya Henderson