Drunk me loves creating awkward situations for sober me
: 29 paź 2021, 14:33
Mętna była już noc i umysł mętny, kiedy potykająca się i zataczająca niewidzialne kręgi sylwetka zjawiła się w barze. Wszystko toczyło się swym zwykłym, niekoniecznie zaskakującym rytmem: szkocka w domu, wódka pod sklepem, piwo w pubie. O drugiej nad ranem, jak w zegarku, nieważne jak pijany, Othello Lounsbury zjawiał się jednak w Moonlight. Posiadając już nieomal kartę stałego klienta, rodzinne zniżki i pewność, że ktoś z rodziny Fitzgeraldów wezwie mu potem taksówkę, nieprzygotowany był na jakiegokolwiek rodzaju odstępstwa od tejże rutyny. Dwie sprawy zdawały się więc zakłócić mu spokój tego przeciągającego się w czasie dnia, a pierwszą z nich była odkryta przed wejściem dziura na ciemnym swetrze. Plamy jakoś znosił, ba! Plamy wręcz kolekcjonował; to od alkoholu, to jedzenia, to od rzygającego kumpla. Dziury zaś oznaczały przymus pozbycia się ów swetra, może zakupienia nowego, a wydawanie pieniędzy na cokolwiek, niż gorzałę, było po prostu głupie. Najgorsze było to, że dziura ta niemożliwa pewnie była w naprawie — ciągnąc się po boku, przez połowę swej długości, wstrętnie śmiała się mu prosto w twarz. A więc dziura. I inny barman, którego dostrzegł od progu.
W pierwszym odruchu zamierzał wyjść, w drugim już pijackim krokiem wybierał odpowiedni stołek, witając się z innym dypsomanem, którego imienia nie pamiętał, a z którym upijał się w każde piątkowe popołudnia i czasem też wieczory. Trochę się bał, a to sprawiało, że gotów był roześmiać się na głos — bał się, bo nie znał tego nowego barmana, i vice versa, a więc mógł zostać stąd przepędzony. W imię tych zasad dla debili, że nietrzeźwych się nie obsługuje, a on to chyba trochę nietrzeźwy w istocie był. Wsparcia uzyskać chciał od swego kumpla bez imienia, ale ten zmroczony do reszty, odbywać począł swą drzemkę. A więc i dla niego była szansa. — Burbon, ale ten rye — spróbował złożyć zamówienie, gdzieś tam starając się zakryć tę swoją, kurwa, dziurę w swetrze. Z barmanami sprawa była ciężka, bo niektórzy zapominali w jakim miejscu się znajdują i umoralniać chcieli swych klientów, a ten tutaj trochę na takiego wyglądał. Jednakże Othello był przecież wykształconą osobą, radzącą sobie z niejedną sytuacją. Dlatego pomijając już tę rysę w swetrze (kiedy to się cholera popruło), uśmiechnął się delikatnie. — Nie widziałem cię tu wcześniej — powiedział więc, najmniej pijanie, na ile był w stanie, ale po chwili dotarło do niego, że brzmiało to trochę jak te kiepskie podrywy, które zawsze w barach padają. A on, cholera, chciał tylko wskazać, że ten bar należy do niego, że jest tu stałym bywalcem i że to on, ten pieprzony barman, jest tu kimś obcym i niepotrzebnym.
Achilles Cosgrove
W pierwszym odruchu zamierzał wyjść, w drugim już pijackim krokiem wybierał odpowiedni stołek, witając się z innym dypsomanem, którego imienia nie pamiętał, a z którym upijał się w każde piątkowe popołudnia i czasem też wieczory. Trochę się bał, a to sprawiało, że gotów był roześmiać się na głos — bał się, bo nie znał tego nowego barmana, i vice versa, a więc mógł zostać stąd przepędzony. W imię tych zasad dla debili, że nietrzeźwych się nie obsługuje, a on to chyba trochę nietrzeźwy w istocie był. Wsparcia uzyskać chciał od swego kumpla bez imienia, ale ten zmroczony do reszty, odbywać począł swą drzemkę. A więc i dla niego była szansa. — Burbon, ale ten rye — spróbował złożyć zamówienie, gdzieś tam starając się zakryć tę swoją, kurwa, dziurę w swetrze. Z barmanami sprawa była ciężka, bo niektórzy zapominali w jakim miejscu się znajdują i umoralniać chcieli swych klientów, a ten tutaj trochę na takiego wyglądał. Jednakże Othello był przecież wykształconą osobą, radzącą sobie z niejedną sytuacją. Dlatego pomijając już tę rysę w swetrze (kiedy to się cholera popruło), uśmiechnął się delikatnie. — Nie widziałem cię tu wcześniej — powiedział więc, najmniej pijanie, na ile był w stanie, ale po chwili dotarło do niego, że brzmiało to trochę jak te kiepskie podrywy, które zawsze w barach padają. A on, cholera, chciał tylko wskazać, że ten bar należy do niego, że jest tu stałym bywalcem i że to on, ten pieprzony barman, jest tu kimś obcym i niepotrzebnym.
Achilles Cosgrove