: 03 lip 2022, 20:48
No cóż, z Helenką tak łatwo nie było, bo ona wszędzie doszukiwała się jakichś teorii spiskowych i później snuła takie absurdalne przypuszczenia, coraz bardziej utwierdzając się w swoich przekonaniach i dochodząc do wniosku, że to inni ludzie są głupi, bo ślepo wierzą we wszystko, co im się próbuje wmówić, choćby właśnie na takiej lekcji biologii w szkole średniej. Sama za to bez przerwy czuła się, jakby była o krok przed wszystkimi, bo demaskowała jakieś potężne spiski, które w jej wyobraźni istniały naprawdę i stanowiły bardzo realne zagrożenie. Welp, poważne dyskusje z Goldsworthy bywały ciężkie i chyba nie było warto za mocno się w to zagłębiać.
- To czekaj, skoczę na zaplecze po krzyż i wodę święconą - ciągnęła ten żart dalej, chociaż tak całkiem na serio, to była chyba ostatnią osobą, która nadawałaby się do egzorcyzmów. Inna sprawa, że jedyną wiedzę, jak takie egzorcyzmy wyglądają, czerpała z Supernatural, który często puszczała sobie w tle, kiedy robiła w domu coś, co nie wymagało stuprocentowego skupienia. Wyglądało jednak na to, że chyba powinna na jakiś czas dać sobie spokój z tego typu filmami i serialami, bo później za bardzo próbowała przekładać to na realne życie, pierdzieląc farmazony na prawo i lewo. A potem się jeszcze dziwiła, czemu nikt nie bierze jej na poważnie.
- Ach, no tak, duma... ciężka sprawa, ale na twoim miejscu i tak spróbowałabym na spokojnie z nim porozmawiać i przedstawić mu sensowne argumenty. - Lubiła pana Whitehouse'a, więc bardzo nie chciała użyć słowa egoistyczne w kontekście jego zachowania, choć takie właśnie jej się wydawało. Trochę to niesprawiedliwe, żeby córka musiała się zaharowywać i poświęcać swoje marzenia, bo jej ojciec był zbyt dumny, żeby przyjąć pomoc od obcych ludzi. Helka jednak wolała nie być aż tak bardzo bezpośrednia, dlatego powiedziała to najdelikatniej, jak potrafiła.
- Kojarzysz Luke'a Winfielda, nie? - Cherry musiała znać go przynajmniej z widzenia, bo kumplował się z Goldsworthy od czasów szkolnych, czyli kawał czasu. - Zawsze miałam go za sceptyka, ale ostatnio podsunął mi całkiem ciekawą uwagę w sprawie mojego schronu, i cholera, moze mieć rację, więc próbuję to jakoś wykorzystać. - Nie oczekiwała wprawdzie ataku stworów z Cichego Miejsca, nie pogrzało jej aż do tego stopnia, ale wygłuszenie mimo wszystko zdawało się mieć sens i im więcej nad tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że nie może tej kwestii olać.
Cherry Whitehouse
- To czekaj, skoczę na zaplecze po krzyż i wodę święconą - ciągnęła ten żart dalej, chociaż tak całkiem na serio, to była chyba ostatnią osobą, która nadawałaby się do egzorcyzmów. Inna sprawa, że jedyną wiedzę, jak takie egzorcyzmy wyglądają, czerpała z Supernatural, który często puszczała sobie w tle, kiedy robiła w domu coś, co nie wymagało stuprocentowego skupienia. Wyglądało jednak na to, że chyba powinna na jakiś czas dać sobie spokój z tego typu filmami i serialami, bo później za bardzo próbowała przekładać to na realne życie, pierdzieląc farmazony na prawo i lewo. A potem się jeszcze dziwiła, czemu nikt nie bierze jej na poważnie.
- Ach, no tak, duma... ciężka sprawa, ale na twoim miejscu i tak spróbowałabym na spokojnie z nim porozmawiać i przedstawić mu sensowne argumenty. - Lubiła pana Whitehouse'a, więc bardzo nie chciała użyć słowa egoistyczne w kontekście jego zachowania, choć takie właśnie jej się wydawało. Trochę to niesprawiedliwe, żeby córka musiała się zaharowywać i poświęcać swoje marzenia, bo jej ojciec był zbyt dumny, żeby przyjąć pomoc od obcych ludzi. Helka jednak wolała nie być aż tak bardzo bezpośrednia, dlatego powiedziała to najdelikatniej, jak potrafiła.
- Kojarzysz Luke'a Winfielda, nie? - Cherry musiała znać go przynajmniej z widzenia, bo kumplował się z Goldsworthy od czasów szkolnych, czyli kawał czasu. - Zawsze miałam go za sceptyka, ale ostatnio podsunął mi całkiem ciekawą uwagę w sprawie mojego schronu, i cholera, moze mieć rację, więc próbuję to jakoś wykorzystać. - Nie oczekiwała wprawdzie ataku stworów z Cichego Miejsca, nie pogrzało jej aż do tego stopnia, ale wygłuszenie mimo wszystko zdawało się mieć sens i im więcej nad tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że nie może tej kwestii olać.
Cherry Whitehouse