Your opinion is not part of the recipe
: 25 paź 2021, 21:01
Cairns Hospital posiadało w swoich kadrach naprawdę znamienite nazwiska, a jedno z nich należało do Enrici Duke-Macnee. Wainwright nie tylko cenił ją jako jednego z najlepszych neurochirurgów z jakimi miał sposobność pracować, ale także liczył się z opinią pani doktor w wielu kwestiach. Ponad to poza gruntem zawodowym łączyła ich także dobra, przyjacielska relacja. Chociaż określenie przyjaciel w słowniku Jony występowało naprawdę rzadko. Może bardziej trafnie byłoby określić Enricę jako osobę, którą Jonathan poważał i tolerował w swoim otoczeniu bardziej od innych współpracowników. Jednak wzajemna sympatia schodziła na drugi plan, gdy w grę wchodziły sprawy służbowe. Zaś gdy po raz kolejny wysłana do Duke-Macnee rezydentka wróciła z odmową, Wainwright zapomniał o jakiejkolwiek przychylności względem pani doktor. Liczył na obiektywną i fachową opinię, a odnosił wrażenie, że w tym konkretnym przypadku, Enrica nie kierowała się lekarskim doświadczeniem i wiedzą, a pozwalała by subiektywne przemyślenia i własne doświadczenia przyćmiewały jej racjonalny osąd.
- Doktor Macnee, mogę prosić panią na słowo? - Złapał ją na korytarzu, gdy akurat był w drodze do jej gabinetu. W zasadzie spotkali się tuż przed odpowiednimi drzwiami więc pozwolił sobie skinąć w ich stronę wymownie i tym samym dać Enrice, że pragnie z nią pomówić na osobności.
Czy domyślała się o co może chodzić? Prawdopodobnie tak, bo nie tak daleko jak godzinę wcześniej nie złożyła podpisu pod protokołem dotyczącym śmierci mózgowej pacjenta. Pacjenta, który pozostawał w śpiączce od kilkunastu miesięcy i którego rodzina ślepo wierzyła w cud jaki nigdy nie miał nastąpić. Z drugiej strony jego narządy mogły uratować kilka innych istnień, a co za tym idzie przynieść cud innym rodzinom, takim dla których istniała jeszcze nadzieja.
- Chciałbym poznać uzasadnienie twojej decyzji odnośnie pacjenta Gregora Greenwooda - oznajmił oficjalnie, bo w pierwszej kolejności wierzył w fachowy osąd pani doktor. Nie mniej jednak nie liczył na jakieś rewelacyjne wyniki badań, które mogłoby cokolwiek zmienić. Wolał jednak z miejsca nie dzielić się własną opinią, póki nie poznał wszystkich faktów. Aczkolwiek zakładał, że nie usłyszy niczego co mogłoby mu pomóc zaakceptować decyzję lekarki, wypadało jednak dać Enrice szansę na wytłumaczenie się ze swojej absurdalnej dyspozycji.
enrica duke-macnee
- Doktor Macnee, mogę prosić panią na słowo? - Złapał ją na korytarzu, gdy akurat był w drodze do jej gabinetu. W zasadzie spotkali się tuż przed odpowiednimi drzwiami więc pozwolił sobie skinąć w ich stronę wymownie i tym samym dać Enrice, że pragnie z nią pomówić na osobności.
Czy domyślała się o co może chodzić? Prawdopodobnie tak, bo nie tak daleko jak godzinę wcześniej nie złożyła podpisu pod protokołem dotyczącym śmierci mózgowej pacjenta. Pacjenta, który pozostawał w śpiączce od kilkunastu miesięcy i którego rodzina ślepo wierzyła w cud jaki nigdy nie miał nastąpić. Z drugiej strony jego narządy mogły uratować kilka innych istnień, a co za tym idzie przynieść cud innym rodzinom, takim dla których istniała jeszcze nadzieja.
- Chciałbym poznać uzasadnienie twojej decyzji odnośnie pacjenta Gregora Greenwooda - oznajmił oficjalnie, bo w pierwszej kolejności wierzył w fachowy osąd pani doktor. Nie mniej jednak nie liczył na jakieś rewelacyjne wyniki badań, które mogłoby cokolwiek zmienić. Wolał jednak z miejsca nie dzielić się własną opinią, póki nie poznał wszystkich faktów. Aczkolwiek zakładał, że nie usłyszy niczego co mogłoby mu pomóc zaakceptować decyzję lekarki, wypadało jednak dać Enrice szansę na wytłumaczenie się ze swojej absurdalnej dyspozycji.
enrica duke-macnee