- Yhym – odpowiedziała, bo nie wiedziała czy powinna drążyć temat czy nie koniecznie, ale jednak postanowiła podpytać.
– I ładne były te penisy? Jak tak to powinieneś zdobyć numery telefonów od modeli i się podzielić z koleżanką – tu mówiła oczywiście o sobie. Chociaż Callaway nie była taka. Nie oceniała mężczyzn po penisach, nie miała jakiś wyolbrzymionych wymagań z filmów porno. Przeciętne rozmiary całkowicie jej wystarczały.
– Poza tym jesteś pewien, że to byłą wystawa? Może się po prostu zakręciłeś w nieodpowiednim klubie – wiele się mówiło o słynnych berlińskich techno imprezach, gdzie ludzie sobie sikali do gardeł żeby zażyć pozostałości dragów, które ktoś inny miał wcześniej w swoim organizmie. Miała nadzieję, że Bjorn czegoś takiego nie robił. Miała go za zdradzieckiego, wrednego i raniącego faceta, ale nie sądziła, że byłby aż tak obleśny.
- To musiała być bardzo gruba warstwa pozorów – prychnęła pod nosem, bo mimo wszystko gdy ona mu wyznawała miłość to nie do końca już jej słuchał myśląc o pakowaniu walizki na wyjazd do Niemiec. To, że Cece z nim przyszła nie sprawiało w magiczny sposób, że o wszystkim zapomniała i wybaczyła mu to chujowe zachowanie. Miała do niego słabość, co było bardziej niż oczywiste, ale musiała nad sobą panować, żeby nie wyjść na kretynkę.
– Próbujesz mnie teraz obrazić czy co? – Zapytała mrużąc lekko oczy.
– Wiem gdzie leży Polska, uczyłam się o II wojnie światowej – może nie była orłem z geografii, ale coś tam o Europie wiedziała, szczególnie jeżeli w swoim otoczeniu przez dość spory czas miała ludzi z Niemiec. Nie mówię już tylko o Bjornie, ale jeszcze w liceum przyjaźniła się z Gaią, dopóki ta nie złamała serca Biance, za co oczywiście Cece znienawidziła pannę Zimmerman, a że w podobnym okresie Bjorn złamał jej serce, to miała od razu pełen obraz tego jak zjebana jest cała ich rodzina.
- Nowej Zelandii… już zapomniałam jaka Wasza cała rodzina jest rozpieszczona – odpowiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem. Typowe bogate dzieciaki. Cece z jednej strony trochę tego zazdrościła, bo fajnie jest tak zwiedzać sobie świat, a z drugiej strony widziała jak Zimmermanowie nie liczą się z uczuciami innych ludzi i chyba kimś takim nie chciałaby być. Pieniądze psują ludzi. Wolała swoje życie na farmie niż w wielkich, bogatych apartamentach.
– Wychowałeś się tu, jak mogłeś nie widzieć dziobaka? – Zapytała i aż się zaśmiała.
– Nie wiem czy będzie go łatwo spotkać tak w naturze, ale jak pójdziesz do sanktuarium to tam na bank takie mają – przynajmniej powinni.
– Chcesz dać dziobaka do swojej nowej książki? – Zapytała, bo chciała go wkręcić, żeby dodał i żeby go nazwał Pepe Pan Dziobak, a później posypią się pozwy. Przynajmniej trochę, by się na nim zemściła.
Pokiwała głową na znak, że rozumie.
– Siebie też do tych artystów zaliczasz? – Zapytała, bo była cóż, od tego była, żeby sprowadzić go na ziemię i powiedzieć mu prosto w oczy, że pisanie bajek dla dzieci nie robi z niego artysty. Może ten wąs to i owszem.
– Nie tęskniłeś? Za swoją rodziną – Zapytała szczerze zaciekawiona. Ona by na bank tęskniła, gdyby miała mieszkać po drugiej stronie świata zupełnie sama.
– Swoją drogą ogarnij swojego najmłodszego brata. Zaczął się kręcić dookoła mojej przyjaciółki, a wolałabym żeby uniknęła smutnego rozczarowania. – Pamiętała jak jej się zrobiło niedobrze jak zobaczyła Bruna na jej imprezie sylwestrowej w towarzystwie Morgan. Do tej pory czuła niesmak.
Björn Zimmerman