: 08 lis 2023, 23:36
To, że Klaus w niego wierzy, było mimo wszystko krzepiące - teraz sobie uświadomił, jak bardzo tego potrzebował: żeby ktoś z całym przekonaniem mówił mu, że to wszystko nie jest jego winą i że jest dobrym człowiekiem. Arthur czasem mu to mówił, ale jego słowa nieco mniej trafiały do Saula - możliwe, że również dlatego, że to nie był jego partner. A może też dlatego, że Arthur za dobrze go znał...? Albo może po prostu jego słowa nie wydawały się Saulowi aż tak szczere - ciężko powiedzieć, w każdym razie podejście Arthura nieco różniło się od podejścia Klausa: chłopak wydawał się być głęboko przekonany o dobroci Saula mimo, że ten coraz więcej przed nim odkrywał i mimo, że torpedował jego zapewnienia o Saulu jako dobrym człowieku - Klaus nie dawał się zbyć. Arthur nie wydawał się do swoich słów aż tak przekonany chyba - choć z pewnością nie uważał Saula za kogoś z gruntu złego i zgniłego, to na pewno. Miał o nim zapewne lepsze zdanie, niż Monroe sam o sobie, ale chyba mniej serca wkładał w to, żeby mu przemówić do rozumu.
- Nie szkodzi, nie przejmuj się tym - jemu z kolei zrobiło się głupio, że się wystraszył: zawsze strofował w myślach samego siebie za takie zachowania, nie znosił tego u siebie. Wiedział, że ludziom zwykle jest przykro i że czasem boją się go dotknąć przez jego strach - czasem to było dobre (choć akurat ci, którzy dotykali nadmiernie, nie przejmowali się niczym i zdawali się nie zauważać, że on tego dotyku nie chce), ale nie w przypadku, kiedy chciała go dotknąć ukochana osoba. Nie, kiedy chciał go dotknąć Klaus - Ja tak mam po prostu, nie zwracaj uwagi. Czasem po prostu kiedy się nie spodziewam dotyku, to tak reaguję odruchowo... To nic takiego.
To nie wynikało tylko z bicia w domu, choć to również - ale zaczęło się wcześniej, kiedy miał te cholerne pięć lat. Chciałby kiedyś o tym komuś wreszcie opowiedzieć, wyrzucić to z siebie, ale nie miał komu - bał się o tym mówić komukolwiek. Kilka słów powiedział Isaacowi, ale to nie było wyrzucanie z siebie wszystkiego, co tam się wydarzyło, nie było to dla niego - to było dla Isaaca, żeby jemu uświadomić, że Saul zrozumie i można mu powiedzieć o swoich przeżyciach. To było tylko ślizganie się po powierzchni tamtych wydarzeń, a nie opowiadanie komuś o tym, co było. Po tym Saul milczał przez długi czas, nie dał się przesłuchać policji, nie dał się wypytać komukolwiek. Był co prawda wysłany na terapię po porwaniu, ale udało się osiągnąć tyle, że wreszcie zaczął się odzywać - odmówił opowiadania o swoich przeżyciach twierdząc, że ich nie pamięta; ale pamiętał, bardzo dokładnie. Do dziś męczyły go koszmary z tym związane, do dziś czasem zdarzało mu się bać w łóżku, choćby ktoś był dla niego niesamowicie delikatny. Z Klausem na szczęście mu się to jeszcze nie zdarzyło, ale tak naprawdę możliwe, że to było tylko kwestią czasu - miewał gorsze momenty w życiu, gdy bal się własnego cienia i lęk wywoływało w nim bardzo dużo rzeczy.
Ale nie sądził, że kiedykolwiek będzie zdolny o tym komuś opowiedzieć tak naprawdę, że będzie zdolny to z siebie wywalić i zaufać komuś na tyle, żeby w ogóle się do niego odezwać na ten temat.
Wysłuchał Klausa, a po jego sercu rozlało się ciepło - nie spodziewał się takich słów, nigdy nie myślał w ten sposób i czuł się winny, że nic nie zrobił; ale Klaus miał rację: Saul nie powinien był w ogóle próbować czegokolwiek zrobić dla dzieciaków, jeśli sam nie był w stanie zaopiekować się sobą. Nadal nie bardzo mógł, ale naprawdę się starał i robił wszystko, żeby jego życie stało się lepsze, żeby móc faktycznie pomóc rodzeństwu. Uśmiechnął się do chłopaka, po czym objął go za szyję i wtulił się w niego.
- Dziękuję - wymamrotał gdzieś w jego obojczyk. Potrzebował takich słów, choć sam o tym do tej pory nie wiedział, bo nawet jemu nie przyszło do głowy takie tłumaczenie samego siebie - ale to była prawda.
Zesztywniał słysząc pytanie chłopaka i zastanowił się nad nim głęboko. Wreszcie odsunął się od niego, oparł na ręce za plecami i ponownie się napił, patrząc w ognisko. Czego by mu nie wybaczył?
- Zdrady - powiedział wreszcie - ale niekoniecznie takiej pojmowanej w najprostszy sposób. Zdrady moich uczuć, emocji... Gdybyś zyskał moje pełne zaufanie, gdybym opowiedział ci o czymś dla mnie bardzo ważnym, a ty byś to na przykład wyśmiał. Gdybyś mimo naszych wielokrotnych rozmów na ten temat, moich próśb, nadal pieprzył się z kim popadnie i miał w dupie moje uczucia pod tym względem. Gdybyś kochał kogoś poza mną i był z tą osobą w drugim związku - ale nie takim tylko na seks, tylko takim z uczuciami. Gdyby okazało się, że nic do mnie nie czujesz, tylko udajesz. Gdyby okazało się, że z podobnym problemem, z jakim byłeś ostatnio u mnie, poszedłbyś do kogoś innego. Nie chodzi o seks, chodzi o zdradę uczuć - popatrzył na Klausa - Nie chciałbym, żeby tak się okazało i zdrady uczuć bym nie wybaczył.
klaus amadeus werner
- Nie szkodzi, nie przejmuj się tym - jemu z kolei zrobiło się głupio, że się wystraszył: zawsze strofował w myślach samego siebie za takie zachowania, nie znosił tego u siebie. Wiedział, że ludziom zwykle jest przykro i że czasem boją się go dotknąć przez jego strach - czasem to było dobre (choć akurat ci, którzy dotykali nadmiernie, nie przejmowali się niczym i zdawali się nie zauważać, że on tego dotyku nie chce), ale nie w przypadku, kiedy chciała go dotknąć ukochana osoba. Nie, kiedy chciał go dotknąć Klaus - Ja tak mam po prostu, nie zwracaj uwagi. Czasem po prostu kiedy się nie spodziewam dotyku, to tak reaguję odruchowo... To nic takiego.
To nie wynikało tylko z bicia w domu, choć to również - ale zaczęło się wcześniej, kiedy miał te cholerne pięć lat. Chciałby kiedyś o tym komuś wreszcie opowiedzieć, wyrzucić to z siebie, ale nie miał komu - bał się o tym mówić komukolwiek. Kilka słów powiedział Isaacowi, ale to nie było wyrzucanie z siebie wszystkiego, co tam się wydarzyło, nie było to dla niego - to było dla Isaaca, żeby jemu uświadomić, że Saul zrozumie i można mu powiedzieć o swoich przeżyciach. To było tylko ślizganie się po powierzchni tamtych wydarzeń, a nie opowiadanie komuś o tym, co było. Po tym Saul milczał przez długi czas, nie dał się przesłuchać policji, nie dał się wypytać komukolwiek. Był co prawda wysłany na terapię po porwaniu, ale udało się osiągnąć tyle, że wreszcie zaczął się odzywać - odmówił opowiadania o swoich przeżyciach twierdząc, że ich nie pamięta; ale pamiętał, bardzo dokładnie. Do dziś męczyły go koszmary z tym związane, do dziś czasem zdarzało mu się bać w łóżku, choćby ktoś był dla niego niesamowicie delikatny. Z Klausem na szczęście mu się to jeszcze nie zdarzyło, ale tak naprawdę możliwe, że to było tylko kwestią czasu - miewał gorsze momenty w życiu, gdy bal się własnego cienia i lęk wywoływało w nim bardzo dużo rzeczy.
Ale nie sądził, że kiedykolwiek będzie zdolny o tym komuś opowiedzieć tak naprawdę, że będzie zdolny to z siebie wywalić i zaufać komuś na tyle, żeby w ogóle się do niego odezwać na ten temat.
Wysłuchał Klausa, a po jego sercu rozlało się ciepło - nie spodziewał się takich słów, nigdy nie myślał w ten sposób i czuł się winny, że nic nie zrobił; ale Klaus miał rację: Saul nie powinien był w ogóle próbować czegokolwiek zrobić dla dzieciaków, jeśli sam nie był w stanie zaopiekować się sobą. Nadal nie bardzo mógł, ale naprawdę się starał i robił wszystko, żeby jego życie stało się lepsze, żeby móc faktycznie pomóc rodzeństwu. Uśmiechnął się do chłopaka, po czym objął go za szyję i wtulił się w niego.
- Dziękuję - wymamrotał gdzieś w jego obojczyk. Potrzebował takich słów, choć sam o tym do tej pory nie wiedział, bo nawet jemu nie przyszło do głowy takie tłumaczenie samego siebie - ale to była prawda.
Zesztywniał słysząc pytanie chłopaka i zastanowił się nad nim głęboko. Wreszcie odsunął się od niego, oparł na ręce za plecami i ponownie się napił, patrząc w ognisko. Czego by mu nie wybaczył?
- Zdrady - powiedział wreszcie - ale niekoniecznie takiej pojmowanej w najprostszy sposób. Zdrady moich uczuć, emocji... Gdybyś zyskał moje pełne zaufanie, gdybym opowiedział ci o czymś dla mnie bardzo ważnym, a ty byś to na przykład wyśmiał. Gdybyś mimo naszych wielokrotnych rozmów na ten temat, moich próśb, nadal pieprzył się z kim popadnie i miał w dupie moje uczucia pod tym względem. Gdybyś kochał kogoś poza mną i był z tą osobą w drugim związku - ale nie takim tylko na seks, tylko takim z uczuciami. Gdyby okazało się, że nic do mnie nie czujesz, tylko udajesz. Gdyby okazało się, że z podobnym problemem, z jakim byłeś ostatnio u mnie, poszedłbyś do kogoś innego. Nie chodzi o seks, chodzi o zdradę uczuć - popatrzył na Klausa - Nie chciałbym, żeby tak się okazało i zdrady uczuć bym nie wybaczył.
klaus amadeus werner