: 28 lis 2021, 21:10
Rozkminy miały to do siebie, że z natury były mocno pojebane. Nie ważne na jaki temat, zawsze finalnie schodziło się na szczebel czystego popierdolenia i tylko ludzie o mocnych nerwach potrafili takowe tematy pociągnąć.
Ile kalorii ma kupa?
Jeżeli ludzie po narkotykach często widzą Boga, to czy Bóg po zjedzeniu kwasa widzi ludzi?
Dlaczego nie ma kociego jedzenia o smaku myszy?
Czy ryby odczuwają pragnienie?
Jak martwe jest Morze Martwe? I kto je zabił?
Czy żółw bez skorupy jest nagi, czy bezdomny?
Dlaczego flamingi stoją na jednej nodze?
Czy motocykliści w Chełmie muszą zakładać hełmy?
I najważniejsze.. Czy drzewa mają uczucia?
Wiele było rozkmin, jakie Jo i Ryder zdążyli już przerobić w ciągu tego ostatniego już spotkania przy zielsku, a jeśli doda się do tego jeszcze tę dzisiejszą, wychodziła prawdziwa mieszanka popaprania. I chociaż temat o drzewach wydawał się już skończyć, to kolejny już był w trakcie realizacji, tym razem o zlizywaniu alkoholu.
— Nie no, jak ze swojego? — oburzyła się, unosząc dłonie w powietrze. Bo jak to tak? No, chyba że by się po prostu człowiek upierdolił i nie miał przy sobie żadnej ściereczki i chcąc nie chcąc musiałby zlizać, to wtedy tak, ale żeby tak samemu z siebie? No thank you — Oczywiście, że z kogoś. No wiesz tak albo z pępka, albo z cycków, zależy kto co woli — uśmiechnęła się głupio, spalając niewielkiego buraka. Normalnie nie była wstydliwa, jednak Ryder w jakiś dziwne sposób chwilami działał na nią wyjątkowo zawstydzająco. Zupełnie jakby czasami bała się, że jeszcze pomyśli o niej źle, jakby była jakaś pierdolnięta. A w końcu nie chciała, by miał o niej takie zdanie.. Trochę tam jej zależało, żeby ją lubił. TYLKO TROCHE, OKEJ?
Zawiodła się na moment, gdy na pytanie o zielone w koszyczku odpowiedział przecząco. Kto jak kto, ale myślała, że Fitzgerald to zawsze nosił co nieco przy sobie, tak na czarną godzinę i przypadkową okazję. I kiedy już miała wyrazić swoje wielkie niezadowolenie poprzedzone żartem, zauważyła jak wyciąga z kieszeni paczkę fajurek, a z nich i pięknie nabitego gibona.
— I to rozumiem — rzuciła zadowolona, poprawiając się na murku, na którym właśnie zasiadali. Impreza dopiero się rozkręcała, a jak dobrze pójdzie ich randka przejdzie do historii — Chłopacy na imprezie mówili, że zawsze masz przy sobie coś do jarania, jak widać mieli racje. Hodujesz czy dilujesz? — zainteresowała się, obserwując jak chłopak odpala skręta i ciągnie soczyste buszki, następnie podaje dalej, by i Jo mogła podelektować się wyjątkowo smacznym towarem. No i elegancko.
Ryder Fitzgerald
Ile kalorii ma kupa?
Jeżeli ludzie po narkotykach często widzą Boga, to czy Bóg po zjedzeniu kwasa widzi ludzi?
Dlaczego nie ma kociego jedzenia o smaku myszy?
Czy ryby odczuwają pragnienie?
Jak martwe jest Morze Martwe? I kto je zabił?
Czy żółw bez skorupy jest nagi, czy bezdomny?
Dlaczego flamingi stoją na jednej nodze?
Czy motocykliści w Chełmie muszą zakładać hełmy?
I najważniejsze.. Czy drzewa mają uczucia?
Wiele było rozkmin, jakie Jo i Ryder zdążyli już przerobić w ciągu tego ostatniego już spotkania przy zielsku, a jeśli doda się do tego jeszcze tę dzisiejszą, wychodziła prawdziwa mieszanka popaprania. I chociaż temat o drzewach wydawał się już skończyć, to kolejny już był w trakcie realizacji, tym razem o zlizywaniu alkoholu.
— Nie no, jak ze swojego? — oburzyła się, unosząc dłonie w powietrze. Bo jak to tak? No, chyba że by się po prostu człowiek upierdolił i nie miał przy sobie żadnej ściereczki i chcąc nie chcąc musiałby zlizać, to wtedy tak, ale żeby tak samemu z siebie? No thank you — Oczywiście, że z kogoś. No wiesz tak albo z pępka, albo z cycków, zależy kto co woli — uśmiechnęła się głupio, spalając niewielkiego buraka. Normalnie nie była wstydliwa, jednak Ryder w jakiś dziwne sposób chwilami działał na nią wyjątkowo zawstydzająco. Zupełnie jakby czasami bała się, że jeszcze pomyśli o niej źle, jakby była jakaś pierdolnięta. A w końcu nie chciała, by miał o niej takie zdanie.. Trochę tam jej zależało, żeby ją lubił. TYLKO TROCHE, OKEJ?
Zawiodła się na moment, gdy na pytanie o zielone w koszyczku odpowiedział przecząco. Kto jak kto, ale myślała, że Fitzgerald to zawsze nosił co nieco przy sobie, tak na czarną godzinę i przypadkową okazję. I kiedy już miała wyrazić swoje wielkie niezadowolenie poprzedzone żartem, zauważyła jak wyciąga z kieszeni paczkę fajurek, a z nich i pięknie nabitego gibona.
— I to rozumiem — rzuciła zadowolona, poprawiając się na murku, na którym właśnie zasiadali. Impreza dopiero się rozkręcała, a jak dobrze pójdzie ich randka przejdzie do historii — Chłopacy na imprezie mówili, że zawsze masz przy sobie coś do jarania, jak widać mieli racje. Hodujesz czy dilujesz? — zainteresowała się, obserwując jak chłopak odpala skręta i ciągnie soczyste buszki, następnie podaje dalej, by i Jo mogła podelektować się wyjątkowo smacznym towarem. No i elegancko.
Ryder Fitzgerald