what happens in moutains stays in mountains
: 24 paź 2021, 17:14
35.
Bordowy jaguar zdawał się mknąć po wąskich uliczkach Lorne Bay z dużo większą gładkością, zwinnością, niż stary pickup Raine, którym jeszcze niedawno jeździła codziennie na uczelnię. To chyba nie mogła być prawda, ale miała wrażenie, że kiedy siedzi za kierownicą samochodu Samie, jest zupełnie innym człowiekiem. Czuła się pewniej i tu może istotną rolę rzeczywiście odgrywał kolor auta, ale nie grało to dla niej większej roli. Ważne było to, jak wiatr rozwiewał jej włosy, oraz to, że kiedy podjechała pod dom Brooksów, przed wysłaniem smsa musiała się poprawić we wstecznym lusterku.
Pomogła Archerowi zapakować wszystkie potrzebne do biwakowo-foodtruckowego wyjazdu rzeczy do bagażnika i siedząc znów za kierownicą upewniła się, że chłopak ma zapięte pasy, zanim ruszyli w drogę. - Dobra, skoro jestem kierowcą, to jestem też kierownikiem wycieczki i powiedz mi najpierw, czy chcesz wiedzieć gdzie jedziemy, czy mam ci zrobić niespodziankę? - niecierpliwie poprawiła się na swoim siedzeniu, bo bardzo chciała, żeby Archie zapytał o cel podróży. - Ten festiwal ulicznego jedzenia to tam, gdzie mówiłeś - dodała jeszcze, bo tutaj akurat zdała się na przyjaciela i jego sugestie, czy doświadczenie. Miała też nadzieję, że spodoba mu się jej pomysł na wyjazd w góry, bo w sumie wydawało się jej, że to coś ciekawszego, niż pierwsze lepsze pole namiotowe gdzieś przy lesie. Co prawda sama nigdy nie spała w namiocie i tym również była niesamowicie podekscytowana, a jednocześnie przerażona, bo potwory czaiły się wszędzie. - I wiesz co? Musimy zrobić taką zasadę, że co dzieje się na wyjeździe, zostaje na wyjeździe. Bo ja będę spała w skarpetkach, a nie chciałabym, żeby ktoś kiedyś o tym usłyszał - spanie w czymś na stopach było dla Barlowe trochę niepojęte, a z drugiej strony - jak inaczej uchronić się przez tymi wszystkimi dziwnymi stworzeniami, które faktycznie mogą ją pogilgotać, albo pozaczepiać po stopach? No nie dało się w żaden sposób, więc potrzebowała od Archera takiej obietnicy jak na mały paluszek, tylko nie mogła mu w tym momencie podać paluszka, bo musiała się skupić na prowadzeniu samochodu, a w jaguarze stresowała się podwójnie, czy nawet potrójnie.
Archer Brooks
Bordowy jaguar zdawał się mknąć po wąskich uliczkach Lorne Bay z dużo większą gładkością, zwinnością, niż stary pickup Raine, którym jeszcze niedawno jeździła codziennie na uczelnię. To chyba nie mogła być prawda, ale miała wrażenie, że kiedy siedzi za kierownicą samochodu Samie, jest zupełnie innym człowiekiem. Czuła się pewniej i tu może istotną rolę rzeczywiście odgrywał kolor auta, ale nie grało to dla niej większej roli. Ważne było to, jak wiatr rozwiewał jej włosy, oraz to, że kiedy podjechała pod dom Brooksów, przed wysłaniem smsa musiała się poprawić we wstecznym lusterku.
Pomogła Archerowi zapakować wszystkie potrzebne do biwakowo-foodtruckowego wyjazdu rzeczy do bagażnika i siedząc znów za kierownicą upewniła się, że chłopak ma zapięte pasy, zanim ruszyli w drogę. - Dobra, skoro jestem kierowcą, to jestem też kierownikiem wycieczki i powiedz mi najpierw, czy chcesz wiedzieć gdzie jedziemy, czy mam ci zrobić niespodziankę? - niecierpliwie poprawiła się na swoim siedzeniu, bo bardzo chciała, żeby Archie zapytał o cel podróży. - Ten festiwal ulicznego jedzenia to tam, gdzie mówiłeś - dodała jeszcze, bo tutaj akurat zdała się na przyjaciela i jego sugestie, czy doświadczenie. Miała też nadzieję, że spodoba mu się jej pomysł na wyjazd w góry, bo w sumie wydawało się jej, że to coś ciekawszego, niż pierwsze lepsze pole namiotowe gdzieś przy lesie. Co prawda sama nigdy nie spała w namiocie i tym również była niesamowicie podekscytowana, a jednocześnie przerażona, bo potwory czaiły się wszędzie. - I wiesz co? Musimy zrobić taką zasadę, że co dzieje się na wyjeździe, zostaje na wyjeździe. Bo ja będę spała w skarpetkach, a nie chciałabym, żeby ktoś kiedyś o tym usłyszał - spanie w czymś na stopach było dla Barlowe trochę niepojęte, a z drugiej strony - jak inaczej uchronić się przez tymi wszystkimi dziwnymi stworzeniami, które faktycznie mogą ją pogilgotać, albo pozaczepiać po stopach? No nie dało się w żaden sposób, więc potrzebowała od Archera takiej obietnicy jak na mały paluszek, tylko nie mogła mu w tym momencie podać paluszka, bo musiała się skupić na prowadzeniu samochodu, a w jaguarze stresowała się podwójnie, czy nawet potrójnie.
Archer Brooks