To the woman I will marry
: 23 paź 2021, 22:55
2. + Outfit
Trochę w tym stroju wygląda jakby miał być następnym kawalerem do wzięcia, ale okej. Trudno. Niech będzie, że się odjebał na swoje pierwsze oficjalne wyjście bez córki. Pewnie nawet wypożyczył ten garnitur, specjalnie jeździł do Cairns. Normalnie to by sobie kupił, ale jednak nie było czasu na przymiarki, bo zdecydował się na to wyjście dosyć późno. Szczerze mówiąc to nawet się na nie nie zdecydował. Został do niego namówiony przez rodziców, którzy powiedzieli mu wprost, że powoli zamienia się w człowieka, który ma spore szanse na zmarnowanie swojej młodości i życia. No i nie mógł się z nimi nie zgodzić.
W firmie Atlas Arteria tworzył systemy bezpieczeństwa i czuwał nad nimi prawie rok. Przez właściciela firmy z jakiegoś powodu był traktowany jak pełnoprawny członek załogi, a nie osoba zatrudniona z firmy zewnętrznej. Otrzymał zaproszenie z okazji dziesięcioletniej działalności firmy. Miało być na bogato, dużo jedzenia, alkoholu, występny na żywo jakiegoś znanego zespołu. Podobno miała być Courtney Act, ale niestety miała zbyt zajęty grafik, żeby znaleźć czas na taką imprezę. Tego akurat Morgan bardzo żałował. Zespołu, który przygrywał nie kojarzył, a Courtney Act znał i bardzo szanował. Oczywiście zaproszenie obejmowało osobę, którą mógł zabrać ze sobą, ale niestety Morgan nikogo takiego nie miał. Chciał zabrać ze sobą Presley, ale ona szczerze go wyśmiała twierdząc, że nie będzie chodzić na imprezy ze swoim bratem, z całym szacunkiem. Nie dziwił jej się.
Tak czy siak na imprezę poszedł i nawet dobrze się bawił. Ludzie byli uprzejmi, szybko zawarł jakieś tam nowe znajomości i nawet nie czuł się obco. Nikt jednak nie zwrócił jego uwagi tak jak kobieta w czerwonej sukience. Obserwował jej przy każdej możliwej okazji i starał się nie wyjść przy tym na jakiegoś obleśnego podglądacza, albo creepa. No i pewnie nawet pomyślałby, że takim jest, gdyby nie to, że kilka razy spojrzenia z kobietą skrzyżowały się i nie zawsze był tym, który patrzył na nią pierwszy. Raz nawet wymienili się uśmiechami, a przy kolejnym spojrzeniu ruszyli w swoją stronę, ale kobieta została poproszona na bok przez mężczyznę, którego Morgan pamiętał jako właściciela firmy. Dotarło do niego to, że musiała mieć wysokie stanowisko skoro szef nie opuszczał jej na krok. Już miał sobie zamiar wyjść i nawet kierował swoje kroki w stronę szatni, żeby odebrać nie wiem... szalik? Saszetkę? Bo na pewno nie płaszcz w Australii. Ale chuj, no szedł do tej szatni i już miał schodzić po schodach, ale coś go podkusiło, żeby zerknąć na lewo, w stronę balkonów i wtedy dostrzegł ją. Przez chwilę stał i się gapił chcąc się upewnić, że jest sama, ale wpatrywała się w ekran telefonu, więc zgadywał, że nikt jej nie towarzyszy. Zebrał się w sobie i ostrożnie dołączył do niej na balkonie. -Cześć. - Przywitał się również ostrożnie, bo chciał mieć pewność, że jej nie przeszkadza. -Przez cały wieczór myślałem nad jakimś tekstem, który mógłbym ci powiedzieć, żeby ci zaimponować i... nie mam absolutnie nic. - Rozłożył ramiona, bo jak się imponuje kobietom takim jak ona? Uśmiechnął się ładnie, żeby nie wyjść na zjeba, którym w jej oczach mógł już być.
Zoya Henderson
Trochę w tym stroju wygląda jakby miał być następnym kawalerem do wzięcia, ale okej. Trudno. Niech będzie, że się odjebał na swoje pierwsze oficjalne wyjście bez córki. Pewnie nawet wypożyczył ten garnitur, specjalnie jeździł do Cairns. Normalnie to by sobie kupił, ale jednak nie było czasu na przymiarki, bo zdecydował się na to wyjście dosyć późno. Szczerze mówiąc to nawet się na nie nie zdecydował. Został do niego namówiony przez rodziców, którzy powiedzieli mu wprost, że powoli zamienia się w człowieka, który ma spore szanse na zmarnowanie swojej młodości i życia. No i nie mógł się z nimi nie zgodzić.
W firmie Atlas Arteria tworzył systemy bezpieczeństwa i czuwał nad nimi prawie rok. Przez właściciela firmy z jakiegoś powodu był traktowany jak pełnoprawny członek załogi, a nie osoba zatrudniona z firmy zewnętrznej. Otrzymał zaproszenie z okazji dziesięcioletniej działalności firmy. Miało być na bogato, dużo jedzenia, alkoholu, występny na żywo jakiegoś znanego zespołu. Podobno miała być Courtney Act, ale niestety miała zbyt zajęty grafik, żeby znaleźć czas na taką imprezę. Tego akurat Morgan bardzo żałował. Zespołu, który przygrywał nie kojarzył, a Courtney Act znał i bardzo szanował. Oczywiście zaproszenie obejmowało osobę, którą mógł zabrać ze sobą, ale niestety Morgan nikogo takiego nie miał. Chciał zabrać ze sobą Presley, ale ona szczerze go wyśmiała twierdząc, że nie będzie chodzić na imprezy ze swoim bratem, z całym szacunkiem. Nie dziwił jej się.
Tak czy siak na imprezę poszedł i nawet dobrze się bawił. Ludzie byli uprzejmi, szybko zawarł jakieś tam nowe znajomości i nawet nie czuł się obco. Nikt jednak nie zwrócił jego uwagi tak jak kobieta w czerwonej sukience. Obserwował jej przy każdej możliwej okazji i starał się nie wyjść przy tym na jakiegoś obleśnego podglądacza, albo creepa. No i pewnie nawet pomyślałby, że takim jest, gdyby nie to, że kilka razy spojrzenia z kobietą skrzyżowały się i nie zawsze był tym, który patrzył na nią pierwszy. Raz nawet wymienili się uśmiechami, a przy kolejnym spojrzeniu ruszyli w swoją stronę, ale kobieta została poproszona na bok przez mężczyznę, którego Morgan pamiętał jako właściciela firmy. Dotarło do niego to, że musiała mieć wysokie stanowisko skoro szef nie opuszczał jej na krok. Już miał sobie zamiar wyjść i nawet kierował swoje kroki w stronę szatni, żeby odebrać nie wiem... szalik? Saszetkę? Bo na pewno nie płaszcz w Australii. Ale chuj, no szedł do tej szatni i już miał schodzić po schodach, ale coś go podkusiło, żeby zerknąć na lewo, w stronę balkonów i wtedy dostrzegł ją. Przez chwilę stał i się gapił chcąc się upewnić, że jest sama, ale wpatrywała się w ekran telefonu, więc zgadywał, że nikt jej nie towarzyszy. Zebrał się w sobie i ostrożnie dołączył do niej na balkonie. -Cześć. - Przywitał się również ostrożnie, bo chciał mieć pewność, że jej nie przeszkadza. -Przez cały wieczór myślałem nad jakimś tekstem, który mógłbym ci powiedzieć, żeby ci zaimponować i... nie mam absolutnie nic. - Rozłożył ramiona, bo jak się imponuje kobietom takim jak ona? Uśmiechnął się ładnie, żeby nie wyjść na zjeba, którym w jej oczach mógł już być.
Zoya Henderson