: 26 paź 2021, 12:44
Być może tamten pamiętny wieczór nie powinien mieć miejsca, ale doszło do niego i Vinnie ani się w tej kwestii nie oszukiwał, ani nie umniejszał temu. Wystarczyło, że wiedział, iż nie wyniknie z tego nic więcej, nie musiał dodatkowo psuć sobie tego we własnych oczach. Chciał zapamiętać to jako przyjemne doświadczenie, którym przecież było. I które, gdyby zależało to od niego, chętnie by powtórzył, ale wiedział, że jednak nie mogło do tego dojść. Dlatego starał się podchodzić do tej sytuacji, jak i samej Nevy z pewnym dystansem, co w założeniu nie było trudne, jednak wiadomo jak takie założenia miały się do rzeczywistości. Nie wszystko co sobie zaplanujemy, miało ułożyć się zgodnie z tym planem. W obecności Ebenhart zapominał o pilnowaniu się, słabość do niej brała nad nim górę, co ktoś z wprawnym okiem i znający się na rzeczy, najpewniej odczytałby z jego mowy ciała. Ciągnęło go do niej i było to widać chociażby po tym, że kiedy stali obok siebie, Harte zmniejszał dystans, a gdy Neva krzątała się po antykwariacie, a później wreszcie się do niego dosiadła, on przez cały czas ukradkiem lustrował ją wzrokiem.
Rzeczywiście słownej odpowiedzi na temat randek nie udzielił, ale gdyby brunetka była uważna, zauważyłaby jak po zadanym przez nią pytaniu, Vinnie pokręcił głową, co oznaczało tyle, że nie miał za sobą żadnej randki w ciemno, bo, jak już mówiłam, randkowanie było ostatnią rzeczą, na którą mógłby sobie wtedy pozwolić. A co się tyczy tego, jak ciągnęła go za język, czekając, aż opowie jej coś o ostatnich dziesięciu latach to rzeczywiście, brakiem konkretów nie ułatwiała mu zadania. - W porządku - odparł, uśmiechając się przy tym zadziornie. Zaraz też zastukał palcami w stolik, zastanawiając się nad tym od czego mógłby zacząć. - Ok, to miało miejsce jakoś po kilku miesiącach spędzonych w Kopenhadze. Poznałem tam gościa, który zaproponował mi, żebym zabrał się z nim na wycieczkę do Rygi i właściwie to był już czas, żebym ruszył dalej, a Łotwa była tak samo dobra jak każde inne miejsce, więc zabrałem się razem z nim - przyznał i wzruszył ramionami, wspominając jak wyglądało to w tamtym czasie. Obawiając się tego, że w końcu zostanie znaleziony, bardzo często zmieniał miejsca, w których się zatrzymywał. - Na miejscu pochwalił się, że załatwił nam możliwość postrzelania karabinami na jakiejś strzelnicy, na którą ktoś miał nas zabrać... Czekaliśmy w umówionym miejscu i w końcu przyjechało eleganckie auto, z którego wysiadło dwóch łysych podejrzanych chłopaczków, którzy w ogóle do tego auta nie pasowali. Wtedy po raz pierwszy zacząłem zastanawiać się nad tym co on nam zorganizował, ale wsiadłem do auta i pojechaliśmy na strzelnice. Na miejscu okazało się, że była zamknięta i właściciel miał wrócić dopiero za jakąś godzinę, więc tamtych dwóch gości zaproponowało, że mogą zabrać nas do baru, który prowadzą, żeby przeczekać tam do tej dziesiątej - przerwał tutaj, aby zrobić sobie krótką przerwę na upicie kilku łyków kawy. - No i zabrali nas do jakiegoś budynku z kratami w oknach i elektryczną bramą, która się za nami zamknęła. Było to dziwne. I zdecydowanie nie przypominało to baru, dlatego trochę zaczęliśmy się bać, ale było już za późno, żeby się wycofać, więc weszliśmy do środka i podeszliśmy do obitego jasną skórą baru, wciąż dokładnie pamiętam jak wyglądał - na wspomnienie tego uśmiechnął się. - Zaproponowali nam dwa piwa na głowę za darmo, więc wzięliśmy je. Już po pierwszym trochę się rozluźniłem i byłem w stanie wciągnąć się w rozmowę. Minęła chwila i w końcu dowiedziałem się, że znaleźliśmy się w, jak to ujęli, najlepszym burdelu na Łotwie i jeśli nam się nudzi, to za tylko 40 euro możemy wziąć jakąś dziewczynę na godzinę - zacisnął usta w wąską linię i przywołał na twarz mocno wymuszony uśmiech, czym chciał podkreślić to, jak zażenowany i zakłopotany był w tamtej chwili. Nie był typem osoby, która chodziłaby do takich miejsc lub w ogóle popierała je, ale w tamtej chwili znalazł się tam wbrew własnej woli. - Po dwóch kolejnych piwach, za dobry pomysł uznałem podpytanie jak to jest być gangsterem i prowadzić burdel. O dziwo byli bardzo wylewni w swoich historiach i to podziałało na mojego kolegę, który zaczął chwalić się swoją pracą. Idiota. Oni zwęszyli pieniądze i zaproponowali wtedy, że może wrócimy wieczorem i pobijemy rekord burdelu. Mój kolega spytał jaki jest rekord. Odpowiedzieli, że 11. Dalej pyta 11 czego? 11 dziewczyn w tym samym czasie. Normalny człowiek w tej chwili przeliczyłby to w głowie, prawda? Ale on na głos obliczył, że w takim razie wystarczy tylko 480 euro, żeby pobić rekord i stać go na to. Nawet nie wiesz ile mi zajęło przekonanie ich, że tylko żartował i nie jest zainteresowany, ale na koniec pośmialiśmy się z tego i w końcu zabrali nas z powrotem na tę strzelnicę - kolejna przerwa na upicie kawy, która poprzedzona została znaczącym spojrzeniem, którym chciał powiedzieć Nevie, że to jeszcze nie koniec historii. - W aucie jeden z gości rzucił, że nie ma żadnej strzelnicy i mamy wyciągać karty i szykować piny. My w tamtej chwili momentalnie pobladliśmy z przerażenia i minęło kilka długich minut zanim tamten gość zaczął się śmiać i powiedział, że tylko żartował. Potem dodał, że nie dostanę granatu, który chciałem przetestować na strzelnicy i za który wcześniej zapłaciłem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale powiedziałem mu wtedy, żeby oddał mi za niego pieniądze. Usłyszałem krótkie nie, a potem powiedział, że mogę przetestować coś bombowego u niego. Opowiedziałem mu, że nie chcę wysadzać niczego w jego ogrodzie, a on popatrzył na mnie w lusterku jak na głupiego i wyjaśnił, że chodziło mu o dziewczynę w sypialni. Odmówiłem, ale i tak wcisnął mi… - zawiesił się na moment, sięgając do kieszeni, z której wyciągnął portfel, a z niego czarny kartonik, który podsunął Nevie. - Kupon na godzinę w burdelu, więc jeśli kiedyś wybierałabyś się do Rygi i miała ochotę się rozerwać to śmiało, mogę go odstąpić - uśmiechnął się głupawo i mrugnął do niej.
Neva Ebenhart
Rzeczywiście słownej odpowiedzi na temat randek nie udzielił, ale gdyby brunetka była uważna, zauważyłaby jak po zadanym przez nią pytaniu, Vinnie pokręcił głową, co oznaczało tyle, że nie miał za sobą żadnej randki w ciemno, bo, jak już mówiłam, randkowanie było ostatnią rzeczą, na którą mógłby sobie wtedy pozwolić. A co się tyczy tego, jak ciągnęła go za język, czekając, aż opowie jej coś o ostatnich dziesięciu latach to rzeczywiście, brakiem konkretów nie ułatwiała mu zadania. - W porządku - odparł, uśmiechając się przy tym zadziornie. Zaraz też zastukał palcami w stolik, zastanawiając się nad tym od czego mógłby zacząć. - Ok, to miało miejsce jakoś po kilku miesiącach spędzonych w Kopenhadze. Poznałem tam gościa, który zaproponował mi, żebym zabrał się z nim na wycieczkę do Rygi i właściwie to był już czas, żebym ruszył dalej, a Łotwa była tak samo dobra jak każde inne miejsce, więc zabrałem się razem z nim - przyznał i wzruszył ramionami, wspominając jak wyglądało to w tamtym czasie. Obawiając się tego, że w końcu zostanie znaleziony, bardzo często zmieniał miejsca, w których się zatrzymywał. - Na miejscu pochwalił się, że załatwił nam możliwość postrzelania karabinami na jakiejś strzelnicy, na którą ktoś miał nas zabrać... Czekaliśmy w umówionym miejscu i w końcu przyjechało eleganckie auto, z którego wysiadło dwóch łysych podejrzanych chłopaczków, którzy w ogóle do tego auta nie pasowali. Wtedy po raz pierwszy zacząłem zastanawiać się nad tym co on nam zorganizował, ale wsiadłem do auta i pojechaliśmy na strzelnice. Na miejscu okazało się, że była zamknięta i właściciel miał wrócić dopiero za jakąś godzinę, więc tamtych dwóch gości zaproponowało, że mogą zabrać nas do baru, który prowadzą, żeby przeczekać tam do tej dziesiątej - przerwał tutaj, aby zrobić sobie krótką przerwę na upicie kilku łyków kawy. - No i zabrali nas do jakiegoś budynku z kratami w oknach i elektryczną bramą, która się za nami zamknęła. Było to dziwne. I zdecydowanie nie przypominało to baru, dlatego trochę zaczęliśmy się bać, ale było już za późno, żeby się wycofać, więc weszliśmy do środka i podeszliśmy do obitego jasną skórą baru, wciąż dokładnie pamiętam jak wyglądał - na wspomnienie tego uśmiechnął się. - Zaproponowali nam dwa piwa na głowę za darmo, więc wzięliśmy je. Już po pierwszym trochę się rozluźniłem i byłem w stanie wciągnąć się w rozmowę. Minęła chwila i w końcu dowiedziałem się, że znaleźliśmy się w, jak to ujęli, najlepszym burdelu na Łotwie i jeśli nam się nudzi, to za tylko 40 euro możemy wziąć jakąś dziewczynę na godzinę - zacisnął usta w wąską linię i przywołał na twarz mocno wymuszony uśmiech, czym chciał podkreślić to, jak zażenowany i zakłopotany był w tamtej chwili. Nie był typem osoby, która chodziłaby do takich miejsc lub w ogóle popierała je, ale w tamtej chwili znalazł się tam wbrew własnej woli. - Po dwóch kolejnych piwach, za dobry pomysł uznałem podpytanie jak to jest być gangsterem i prowadzić burdel. O dziwo byli bardzo wylewni w swoich historiach i to podziałało na mojego kolegę, który zaczął chwalić się swoją pracą. Idiota. Oni zwęszyli pieniądze i zaproponowali wtedy, że może wrócimy wieczorem i pobijemy rekord burdelu. Mój kolega spytał jaki jest rekord. Odpowiedzieli, że 11. Dalej pyta 11 czego? 11 dziewczyn w tym samym czasie. Normalny człowiek w tej chwili przeliczyłby to w głowie, prawda? Ale on na głos obliczył, że w takim razie wystarczy tylko 480 euro, żeby pobić rekord i stać go na to. Nawet nie wiesz ile mi zajęło przekonanie ich, że tylko żartował i nie jest zainteresowany, ale na koniec pośmialiśmy się z tego i w końcu zabrali nas z powrotem na tę strzelnicę - kolejna przerwa na upicie kawy, która poprzedzona została znaczącym spojrzeniem, którym chciał powiedzieć Nevie, że to jeszcze nie koniec historii. - W aucie jeden z gości rzucił, że nie ma żadnej strzelnicy i mamy wyciągać karty i szykować piny. My w tamtej chwili momentalnie pobladliśmy z przerażenia i minęło kilka długich minut zanim tamten gość zaczął się śmiać i powiedział, że tylko żartował. Potem dodał, że nie dostanę granatu, który chciałem przetestować na strzelnicy i za który wcześniej zapłaciłem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale powiedziałem mu wtedy, żeby oddał mi za niego pieniądze. Usłyszałem krótkie nie, a potem powiedział, że mogę przetestować coś bombowego u niego. Opowiedziałem mu, że nie chcę wysadzać niczego w jego ogrodzie, a on popatrzył na mnie w lusterku jak na głupiego i wyjaśnił, że chodziło mu o dziewczynę w sypialni. Odmówiłem, ale i tak wcisnął mi… - zawiesił się na moment, sięgając do kieszeni, z której wyciągnął portfel, a z niego czarny kartonik, który podsunął Nevie. - Kupon na godzinę w burdelu, więc jeśli kiedyś wybierałabyś się do Rygi i miała ochotę się rozerwać to śmiało, mogę go odstąpić - uśmiechnął się głupawo i mrugnął do niej.
Neva Ebenhart