#1
: 22 paź 2021, 14:50
Co on sobie myślał?
Na co to komu?
Po jakiego on się zgodził na coś tak szalonego?
Takie myśli krążyły w głowie Daryla kiedy przymierzał kolejny krawat patrząc na swoje odbicie w lustrze z politowaniem. Wyciągnął z szafy najlepsze ciuchy jakie posiadał, a jak na singla to uzbierał niezły arsenał. Kolejne muszki i koszule lądowały na stercie odrzuconych i niezaakceptowanych. Powoli robiła się z tego malutka ściana płaczu, bo Stark popadał w rozpacz.
- Głupota. - Rzucił cicho do swojej podświadomości, która najwyraźniej miała z niego ubaw. Daryl - choć od dziecka zabawny, a uśmiech był nieodłącznym elementem jego życia - jakoś ubawu nie miał. Przy kolejnym odrzuconym krawacie spojrzał jedynie z pogardą na spodnie i buty. Musiał dobrać coś idealnego, coś pasującego, coś zniewalającego.
Tylko po co?
Od początku wiedział, że randka w ciemno to idiotyzm. Przecież na takie zabawy był już za stary, a poza tym spotkania w restauracji z nieznajomą udają się jedynie w filmach. Że też musiał tamtego wieczoru wypić o jedno piwo za dużo i przystać na szalony pomysł swoich znajomych. Teraz pewnie siedzą w domach i tylko czekają kiedy to Stark zrobi z siebie pośmiewisko.
Zbliżała się godzina wyjścia, a on nadal był głęboko w bagnie. Zagrzebany. Nie do wyciągnięcia. Kaput! Koniec.
W końcu wstał, ale zajęło mu to dłużej niż powinno i zdecydował ubrać koszulę bez krawata czy muchy. Przecież to tylko spotkanie z kobietą, a nie wesele na którym jest Panem Młodym. Będzie dobrze tylko trzeba się totalnie wyluzować i nie zrobić, ale to kategorycznie nie zrobić nic głupiego.
Z takim nastawieniem zamówił taksówkę i czekając na nią z niecierpliwością zadzwonił jeszcze do kwiaciarni z pytaniem czy zrobią mu na szybko najpiękniejszy bukiet dnia. Pani trochę się wahała, ale urok osobisty Daryla zadziałał i obiecała, że za trzydzieści minut będzie gotowy. Idealnie! Będzie punktualnie.
Transport przyjechał wcześniej niż Stark zakładał. Odebrali po drodze bukiet czerwonych tulipanów i dopiero kiedy zbliżali się do miejsca docelowego ponownie zaczął się denerwować.
Jak bumerang powracały do niego wątpliwości z rana i wczorajszego wieczoru. Przecież życie singla mu odpowiadało, a przynajmniej tak uważał. Tyle, że wcale by się nie obraził gdyby randka w ciemno wyszła idealnie i mogłaby zostać powtórzona.
Nim się spostrzegł taksówkarz prosił Daryla o zapłatę i życzył miłego wieczoru. Stark grzecznie podziękował i od razu po zamknięciu drzwi od auta udał się w kierunku restauracji w której miało dojść do spotkania. Kelnerowi rzucił nazwiskiem, a ten wskazał mu dłonią stolik w głębi. Wybrany perfekcyjnie jakby cały personel wiedział w jakim celu tu przybył.
Kobiety jeszcze nie było - a przynajmniej miał nadzieję, że znajomi nie zrobili sobie z niego żartów i nie wysłali go na randkę z mężczyzną. Rzucił tylko kelnerowi, że poczeka z zamówieniem i poprosił o wazon do kwiatków. Próbował z całych sił nie uciekać wzrokiem w kierunku wejścia, ale to było silniejsze od niego. Był podekscytowany. A gdyby coś szło nie tak to zawsze może nadrobić śmiechem i urokiem osobistym.
Sky Burke
Na co to komu?
Po jakiego on się zgodził na coś tak szalonego?
Takie myśli krążyły w głowie Daryla kiedy przymierzał kolejny krawat patrząc na swoje odbicie w lustrze z politowaniem. Wyciągnął z szafy najlepsze ciuchy jakie posiadał, a jak na singla to uzbierał niezły arsenał. Kolejne muszki i koszule lądowały na stercie odrzuconych i niezaakceptowanych. Powoli robiła się z tego malutka ściana płaczu, bo Stark popadał w rozpacz.
- Głupota. - Rzucił cicho do swojej podświadomości, która najwyraźniej miała z niego ubaw. Daryl - choć od dziecka zabawny, a uśmiech był nieodłącznym elementem jego życia - jakoś ubawu nie miał. Przy kolejnym odrzuconym krawacie spojrzał jedynie z pogardą na spodnie i buty. Musiał dobrać coś idealnego, coś pasującego, coś zniewalającego.
Tylko po co?
Od początku wiedział, że randka w ciemno to idiotyzm. Przecież na takie zabawy był już za stary, a poza tym spotkania w restauracji z nieznajomą udają się jedynie w filmach. Że też musiał tamtego wieczoru wypić o jedno piwo za dużo i przystać na szalony pomysł swoich znajomych. Teraz pewnie siedzą w domach i tylko czekają kiedy to Stark zrobi z siebie pośmiewisko.
Zbliżała się godzina wyjścia, a on nadal był głęboko w bagnie. Zagrzebany. Nie do wyciągnięcia. Kaput! Koniec.
W końcu wstał, ale zajęło mu to dłużej niż powinno i zdecydował ubrać koszulę bez krawata czy muchy. Przecież to tylko spotkanie z kobietą, a nie wesele na którym jest Panem Młodym. Będzie dobrze tylko trzeba się totalnie wyluzować i nie zrobić, ale to kategorycznie nie zrobić nic głupiego.
Z takim nastawieniem zamówił taksówkę i czekając na nią z niecierpliwością zadzwonił jeszcze do kwiaciarni z pytaniem czy zrobią mu na szybko najpiękniejszy bukiet dnia. Pani trochę się wahała, ale urok osobisty Daryla zadziałał i obiecała, że za trzydzieści minut będzie gotowy. Idealnie! Będzie punktualnie.
Transport przyjechał wcześniej niż Stark zakładał. Odebrali po drodze bukiet czerwonych tulipanów i dopiero kiedy zbliżali się do miejsca docelowego ponownie zaczął się denerwować.
Jak bumerang powracały do niego wątpliwości z rana i wczorajszego wieczoru. Przecież życie singla mu odpowiadało, a przynajmniej tak uważał. Tyle, że wcale by się nie obraził gdyby randka w ciemno wyszła idealnie i mogłaby zostać powtórzona.
Nim się spostrzegł taksówkarz prosił Daryla o zapłatę i życzył miłego wieczoru. Stark grzecznie podziękował i od razu po zamknięciu drzwi od auta udał się w kierunku restauracji w której miało dojść do spotkania. Kelnerowi rzucił nazwiskiem, a ten wskazał mu dłonią stolik w głębi. Wybrany perfekcyjnie jakby cały personel wiedział w jakim celu tu przybył.
Kobiety jeszcze nie było - a przynajmniej miał nadzieję, że znajomi nie zrobili sobie z niego żartów i nie wysłali go na randkę z mężczyzną. Rzucił tylko kelnerowi, że poczeka z zamówieniem i poprosił o wazon do kwiatków. Próbował z całych sił nie uciekać wzrokiem w kierunku wejścia, ale to było silniejsze od niego. Był podekscytowany. A gdyby coś szło nie tak to zawsze może nadrobić śmiechem i urokiem osobistym.
Sky Burke