A boy in trouble
: 19 paź 2021, 13:04
x.
Shadow to nie tylko klub, miejsce spotkań, czy po prostu placówka, w którym dzieją się różne rzeczy. Jest to też dla niektórych miejsce pracy! Tak, tak, te rzeczy w zasadzie się nie wykluczają, bo klub też może być miejscem pracy, i takowym właśnie było dla Luki, który spędzał czas w tym przybytku nie tylko w godzinach pracy, ale również i poza nimi. Szkoda tylko, że nie da się tego zawsze rozdzielić i jeżeli by coś odwalił w czasie swojej obecności tam poza pracą, to nadal na tejże by się to odbiło, i... no zakładał, że tak było: co było zresztą całkiem zrozumiałe. W końcu trochę przypał, jeżeli jednego z barmanów - nawet podczas dnia wolnego - musiała wyprowadzić ochrona. Wyprowadzić to zresztą tak ładnie powiedziane, bo niekoniecznie wyszedł o własnych nogach.
Już i przed tym wydarzeniem widział, że Nathaniel patrzy na niego w inny sposób niż wcześniej, jakby coś przeskrobał, ale niekoniecznie wiedział dlaczego, nie był w stanie połączyć żadnych konkretnych wydarzeń z tym, że jego szef by nagle zaczął się mu bardziej przyglądać, a tak jednak było. Łatwo zauważyć w takim wypadku, że jego zachowanie było... co najmniej nierozważne. Być na cenzurowanym, nawet z nieznanego powodu, i wdawać się w bójkę? Sprytnie Luca, sprytnie! Dobra, na swoją obronę by mógł powiedzieć, że to nie on zaczął, że nie on sprowokował (tutaj może nie miałby stuprocentowej racji) i, że w sumie był niewinny! Okej, to ostatnie też niekoniecznie było zgodne z prawdą, bo jednak brał w tym udział i był trochę winny, ale to naprawdę nie on zaczął!
Nie ma się co dziwić, że informacja o tym, że ma się pojawić w biurze Nathaniela - bo zakładam, że pewnie takie ma, w końcu to szanowany gan... właściciel klubu - nie była dla niego zbyt dużym zaskoczeniem, pozostała już tylko kwestia tego, jak się to rozwinie i co z tego wyniknie. Dlatego też trochę zestresowany pojawił się przed drzwiami do pomieszczenia, w którym miał się dowiedzieć, jak będzie przebiegać ta rozmowa. Zapukał i wszedł do środka, kiedy usłyszał, że ma wejść.
— Dobry, szefie. — Rzucił, jakby to był kolejny zwykły dzień i tam usiadł gdzieś na jakimś krześle, czy coś.
— Chciał ze mną szef porozmawiać. — Powiedział, trochę nerwowo złączając dłonie, ale tego Hawthorne widzieć nie mógł, bo zasłaniało biurko.
Nathaniel Hawthorne
Shadow to nie tylko klub, miejsce spotkań, czy po prostu placówka, w którym dzieją się różne rzeczy. Jest to też dla niektórych miejsce pracy! Tak, tak, te rzeczy w zasadzie się nie wykluczają, bo klub też może być miejscem pracy, i takowym właśnie było dla Luki, który spędzał czas w tym przybytku nie tylko w godzinach pracy, ale również i poza nimi. Szkoda tylko, że nie da się tego zawsze rozdzielić i jeżeli by coś odwalił w czasie swojej obecności tam poza pracą, to nadal na tejże by się to odbiło, i... no zakładał, że tak było: co było zresztą całkiem zrozumiałe. W końcu trochę przypał, jeżeli jednego z barmanów - nawet podczas dnia wolnego - musiała wyprowadzić ochrona. Wyprowadzić to zresztą tak ładnie powiedziane, bo niekoniecznie wyszedł o własnych nogach.
Już i przed tym wydarzeniem widział, że Nathaniel patrzy na niego w inny sposób niż wcześniej, jakby coś przeskrobał, ale niekoniecznie wiedział dlaczego, nie był w stanie połączyć żadnych konkretnych wydarzeń z tym, że jego szef by nagle zaczął się mu bardziej przyglądać, a tak jednak było. Łatwo zauważyć w takim wypadku, że jego zachowanie było... co najmniej nierozważne. Być na cenzurowanym, nawet z nieznanego powodu, i wdawać się w bójkę? Sprytnie Luca, sprytnie! Dobra, na swoją obronę by mógł powiedzieć, że to nie on zaczął, że nie on sprowokował (tutaj może nie miałby stuprocentowej racji) i, że w sumie był niewinny! Okej, to ostatnie też niekoniecznie było zgodne z prawdą, bo jednak brał w tym udział i był trochę winny, ale to naprawdę nie on zaczął!
Nie ma się co dziwić, że informacja o tym, że ma się pojawić w biurze Nathaniela - bo zakładam, że pewnie takie ma, w końcu to szanowany gan... właściciel klubu - nie była dla niego zbyt dużym zaskoczeniem, pozostała już tylko kwestia tego, jak się to rozwinie i co z tego wyniknie. Dlatego też trochę zestresowany pojawił się przed drzwiami do pomieszczenia, w którym miał się dowiedzieć, jak będzie przebiegać ta rozmowa. Zapukał i wszedł do środka, kiedy usłyszał, że ma wejść.
— Dobry, szefie. — Rzucił, jakby to był kolejny zwykły dzień i tam usiadł gdzieś na jakimś krześle, czy coś.
— Chciał ze mną szef porozmawiać. — Powiedział, trochę nerwowo złączając dłonie, ale tego Hawthorne widzieć nie mógł, bo zasłaniało biurko.
Nathaniel Hawthorne