Nie spodziewała się, że przybyły mężczyzny tak szybko przejdzie do niej
per Ty, ale czy jej to jakkolwiek przeszkadzało? Szczerze mówiąc - nie, bo przecież nie wydawał się być od niej wiele starszy, także nie miała zamiaru robić mu z tego tytułu problemu. Tym bardziej, gdy w tej pracy co druga osoba stała się dla niej niejako znajomym, z racji swojego codziennego przychodzenia do kawiarni. Chcąc nie chcąc - kojarzy przybyłe osoby w większym lub mniejszym stopniu na ulicy, nawet z niektórymi się witając i uśmiechając delikatnie. W końcu - co w tym takiego strasznego? Najnormalniejsza rzecz na świecie, w szczególności iż Ray nie wstydziła się profesji, jakiej się podjęła, zamiast robić to, co tak naprawdę kocha.... a raczej kochała robić.
Skupiła się jednak całkowicie na swoim obecnym rozmówcy, który już początkiem wypowiedzi zdradzał, iż nie przyszedł tutaj po kawę, ciastko czy cokolwiek innego, co posiadają w swojej ofercie. Przerwała wszystkie czynności, pokazując iż posiada uwagę dziewczęcia, bo przecież nie chciała wyjść na niekulturalną.
Zgubiony portfel… Problem, jaki w tej kawiarni ma miejsce średnio dwa razy w tygodniu, gdzie rzeczywiście ów rozwiązanie ostatecznie kończy się na tym, iż
zguba znajduje się na ich zapleczu, czekając na prawowitego właściciela. Jeśli ten nie wróci po rzecz w przeciągu dwóch godzin, zazwyczaj starając się natychmiastowo zadziałać - umieszczając odpowiednią informację na internecie, a jeśli ktoś zostawił w środku wizytówkę, to wykonują telefon do ów osoby, aby przyszła po to, co do niego należy. Tym razem jednak nie miały czasu, można powiedzieć. No i sama Ray nawet nie zdawała sobie sprawy z faktu zgubionego portfela, jeśli takowy został przez którąś z dziewcząt odnaleziony.
- Przykro mi to słyszeć… - no bo mimo wszystko - to nie jest przyjemne, gdy tracisz jednak tak osobistą i ważną rzecz, jak portfel. Załatwianie od nowa dokumentów, dzwonienie żeby blokować karty płatnicze i nie wiadomo co jeszcze… Tragedia. Nie przeszła tego nigdy - na całe szczęście - ale domyślała się jak wielkim wrzodem na tyłku może być latanie po mieście, żeby to i tamto ogarnąć, zamiast zająć się codziennymi obowiązkami.
- Wiesz… - skoro on pozwolił sobie na odpuszczenie zwrotów grzecznościowych, to i sama Ray przeszła z nimi do przeszłości.
- Ja nic nie słyszałam, ale poczekaj sekundę. Zapytam koleżanek, może się orientują w temacie - nie chciała, aby wyszedł stąd z niczym w rękach, toteż szybko poinformowała o zamierzeniach, jakie wdrożyła od razu w życie. Przeprosiła z uśmiechem na ustach, po czym przeszła na tył, aby zapytać o ewentualnie odnaleziony przedmiot, gdzie jedna z koleżanek zaczęła coś kojarzyć sytuację.
- A to nie ten cały… matko, jak on się nazywał… Coś na B… No, ten właściciel klubu, wiesz o którego mi chodzi… - odezwała się do niej brunetka, widząc przez odpowiednie okienko jegomościa, o jakim rozmawiają, gdzie Ray aż uniosła brew ku górze.
- Nie wiem kto to jest, klient jak klient. Obsługiwałaś go i zostawił przy Tobie portfel? - chciała szybko załatwić sprawę, żeby poszukiwacz nie musiał długo oczekiwać przy ladzie.
- Boże, Ray, ale to jest takie ciacho! I to w dodatku wolne ciacho, z którym masz możliwość zagadać na dłużej, niż na czas odbierania i przekazywania zamówienia! - no naprawdę… serio? Czy ona - jak zwykle zresztą - próbuje ją zeswatać z jednym z przychodzących tu facetów? Zaczynało jej to powoli działać na nerwy…
- I na co mi jakiś właściciel klubu, który ma z całą pewnością laseczek wokół siebie na pęczki? Skup się, Rebeca. Widziałaś ten portfel czy nie? - traciła zdecydowanie cierpliwość, gdzie wtedy kumpela z pracy nagle wyjęła portfel z szuflady, gdzie zawsze trzymały odnalezione przedmioty, jakie klienci zostawili na terenie lokalu.
- Jak zwykle musisz wszystko zepsuć… - poskarżyła się.
- Jak zwykle musisz się bawić w swatkę, o co Cię nie prosiłam nawet raz - skwitowała na koniec, przewracając tęczówkami, po czym przechwyciła portfel, wychodząc z zaplecza.
- No cóż… - zaczęła, jak tylko jej spojrzenie spotkało się z tęczówkami mężczyzny, jaki nadal oczekiwał - o dziwo dla niej - w tym samym miejscu.
- Nie dowiedziałam się zbyt wiele… - po co to robiła? Przeciągała, tak naprawdę bezcelowo?
Po tych słowach jednak wyciągnęła zza pleców portfel, jaki trzymała pewnie swoimi palcami.
- Czy to jest ten portfel?
Bastian Hendrix