Silny charakter a zupełny brak taktu to dwie różne rzeczy ale zrzucając takie zachowanie na karb stresu można ją delikatnie usprawiedliwić. Prócz zażenowania Murphy czuła również żal i miała poczucie niesprawiedliwości bo jak inaczej nazwać fakt, że po roku sielanki została zostawiona sama sobie i to kiedy? W najgorszym momencie życia, kiedy przyszło jej się zmierzyć ze śmiercią ojca, jego kłamstwami i spadkiem, który w dużej mierze stanowił problem. I to nie tak, że była dzielna i nie poddała się bo minęło trochę nim zrozumiała, że stany depresyjne to coś, co się leczy. I znów… to nie był jej pierwszy raz. Ale podniosła się i chociaż aktualnie czuła, że jest na „kolanach”, to zawsze dawało nadzieję na pion. Brakowało jeszcze trochę, odrobinkę…
Gdyby znała prawdę, dostała jakiś okruch informacji… może to pomogłoby jej iść dalej. Jednak mino złudnych nadziei ciągle pozostawała realistką sądząc, że nawet gdyby odnalazła Christiana, to ten kazałby jej spadać. Rok to zbyt mało abp kogoś poznać na wylot. Życie w bańce wychodziło im świetnie natomiast gdy pojawiły się problemy – wtedy było już znacznie gorzej.
– Zdecydowanie – odparła czując się jak upomniana uczennica podczas lekcji. Ktoś właśnie przyłapał ją na żuciu gumy – nieładnie.
– Byłam gotowa na taką odpowiedź – ale gdyby się tutaj nie zjawiła to ciagle zadawałby sobie pytanie, czy może jednak i tu powinna zajrzeć. Rozczarowanie nie zawsze było aż takie złe. Jej przyniesie pod pewnym względem ulgę.
Obserwowała krzątaninę mężczyzny będąc wdzięczną, że nie wyprosił ją za drzwi tuż na starcie tej rozmowy. Kiwając głową dała do zrozumienia, że wszystko przyjęła do wiadomości. Do czasu aż padło pytanie.
– Czas najwyższy się z tym pogodzić – i schować dumę w kieszeń, przejść ostatni etap pogrzebania żołnierza w myślach po to, aby móc znów zacząć od nowa. Który to już raz? Trzeci. Tak, do trzech razy sztuka.
– Mmmmm – zaczęła marszcząc brwi.
– W Stanach mieliśmy kota i nie… nie mam dziecka ani nie jestem w ciąży – w sumie to kotów było więcej bo podrzucone zwierze okazało się samicą z brzuchem więc sprawa była bardziej skomplikowana ale ciągle przegrywała z dzieckiem. I aż trudno uwierzyć ale jedna z ich ostatnich rozmów dotyczyła właśnie potomstwa oraz tego, że „oboje tego chcą”. Na całe szczęście Murphy nie zaszła bo to już całkiem by ją podłamało.
Czas podjąć dorosłą decyzję.
– Nie, nie trzeba. To koniec moich poszukiwań. Dziękuje za chęć zaangażowania ale pora porzucić ten dziwny temat – skoro już zadeklarowała chęć wkroczenia na nową drogę życia, bez Christiana I. w tle, to czas najwyższy zmykać do domu aby przetrawić wstyd i porażkę.
– Dzięki za pomoc. Za chęci – zrobiła dwa kroki do tyłu czując, że tak musiało być i już…
Graham Halifax