: 16 lis 2021, 15:57
Tahnee na pewno zabolałoby to, że Bart nie chciałby tego wolnego czasu spędzić z nią – bo przecież i tak rzadko się widują, o tygodniu razem mogła tak naprawdę jedynie pomarzyć… tak więc fakt, że wyjazd sam czy z kumplem było dla niego bardziej atrakcyjną wizją niż z własną narzeczoną byłby dla Walker ogromnym ciosem, który jedynie zasiałby kolejne ziarenko niepewności w jej sercu.
Zwykle to ona zaczynała awantury, choć oczywiście nigdy nie chciała. Po prostu jedyne czego pragnęła, to iść spać i budzić się obok mężczyzny, którego kochała. Czy to było aż tak wiele, czy prosiła o niemożliwe? To chyba normalne, że po tylu latach razem chciała w końcu wszystko sformalizować. Już nawet pal licho z tym ślubem, była w stanie się bez niego obejść. Najbardziej jej zależało na wprowadzeniu się do Barta… przecież to by oszczędziło im tego całego tęsknienia za sobą.
– Możemy – odpowiedziała jedynie. Serce kazało jej zostać, jednakże umysł wciąż krzyczał, że jest idiotką i powinna wyjść, to może wtedy Stonehart by się czegoś nauczył i wyciągnął jakieś wnioski z tego wszystkiego. No ale jednak nie potrafiła. Może dlatego, że po prostu się strasznie za nim stęskniła.
Wieczór nie został zupełnie „zmarnowany”, ale zapewne trochę goryczy po nim zostanie, mimo wszystko i na to już się nic nie poradzi, niezależnie od tego, jak bardzo będą próbowali to uratować.
– Prezent? – zapytała, wyraźnie zaciekawiona. Usiadła na kanapie, a następnie wzięła od Stoneharta pudełeczko, w którym to był naszyjnik. Tahnee uśmiechnęła się, spoglądając na wisiorek, który następnie założyła. – Jest śliczny, dziękuję – powiedziała całkiem szczerze, by następnie pocałować Barta w policzek. To był miły gest, jednak czy był w stanie do końca zatrzeć gorycz po sytuacji sprzed chwili? No nie do końca.
bartholomew stonehart
Zwykle to ona zaczynała awantury, choć oczywiście nigdy nie chciała. Po prostu jedyne czego pragnęła, to iść spać i budzić się obok mężczyzny, którego kochała. Czy to było aż tak wiele, czy prosiła o niemożliwe? To chyba normalne, że po tylu latach razem chciała w końcu wszystko sformalizować. Już nawet pal licho z tym ślubem, była w stanie się bez niego obejść. Najbardziej jej zależało na wprowadzeniu się do Barta… przecież to by oszczędziło im tego całego tęsknienia za sobą.
– Możemy – odpowiedziała jedynie. Serce kazało jej zostać, jednakże umysł wciąż krzyczał, że jest idiotką i powinna wyjść, to może wtedy Stonehart by się czegoś nauczył i wyciągnął jakieś wnioski z tego wszystkiego. No ale jednak nie potrafiła. Może dlatego, że po prostu się strasznie za nim stęskniła.
Wieczór nie został zupełnie „zmarnowany”, ale zapewne trochę goryczy po nim zostanie, mimo wszystko i na to już się nic nie poradzi, niezależnie od tego, jak bardzo będą próbowali to uratować.
– Prezent? – zapytała, wyraźnie zaciekawiona. Usiadła na kanapie, a następnie wzięła od Stoneharta pudełeczko, w którym to był naszyjnik. Tahnee uśmiechnęła się, spoglądając na wisiorek, który następnie założyła. – Jest śliczny, dziękuję – powiedziała całkiem szczerze, by następnie pocałować Barta w policzek. To był miły gest, jednak czy był w stanie do końca zatrzeć gorycz po sytuacji sprzed chwili? No nie do końca.
bartholomew stonehart