More wine
: 12 paź 2021, 11:18
Powody ich spotkań zazwyczaj były banalne i absolutnie nie miały w sobie nic z przymusu. Tym razem było podobnie. Jako pierwsza w umówionym miejscu zjawiła się Su dźwigając na ramieniu uszy szmacianej torby wypełnionej czymś, co przy gwałtowniejszym ruchy wydawało bardzo charakterystyczny dźwięk. Gdyby ciekawski obserwator zechciał wsunąć nos do zawartości ładunku, odkryłby, że prócz dwóch win i otwieracza, wewnątrz kryje się jeszcze paczka dużych chrupek, ale ktoś z premedytacją zrobił w nich niewielki otwór aby spuścić nadmiar powietrza. Dzięki temu zajmowały zdecydowanie mniej miejsca.
Su rozłożyła na ziemi swoją bluzę a następnie usiadła na niej po turecku . Odetchnęła pełną piersią uznając, że cholernie potrzebowała wyrwania się z pustego domu. Nawet jeśli karą za ilość alkoholu w dniu jutrzejszym będzie potężny ból głowy. Arsenał tabletek w jej apteczce był zróżnicowany i duży więc bez obaw, stawi czoła kacowi bez problemu.
Z Rose poznała się przez przypadek kilka tygodni temu. Zaczęło się od przypadkowego spotkania przed domem pogrzebowym należącym do Murphy, później niemal dosłownie zderzyły się gdzieś na mieście i tak od słowa do słowa... Jak to często w życiu bywa – jakoś tak wyszło, że umówiły się na piwo. Później Su zaprosiła dziewczynę do siebie i wypiły na tyle dużo aby opowiedzieć sobie wzajemnie skrót z własnego życia. Blondynka opowiedziała o swoim życiu w Seattle, o tym, że miała męża tyrana, który znęcał się nad nią psychicznie, o tym, że się rozwiodła i poznała cudownego żołnierza, który porzucił ją zaledwie kilka dni po przyjeździe tutaj… Wspomniała, że jej ojciec był oschłym prawnikiem, który wyjechał do Lorne, ożenił się i zmarł pozostawiając po sobie spadek. Susan nie miała pojęcia o kolejnej żonie ojca ani o tym, że wykupił wille w mieście tak odległym od domu. Jako że była już dobrze wstawiona tamtego wieczora, przyznała się do tego, że wygrała sporo kasy w loterii i jeszcze w Seattle założyła zakład pogrzebowy, który postanowiła kontynuować tutaj, w LB. Nudziła ją praca papierkowa i wieczna samotność w dużym domu więc postanowiła aplikować na stanowisko kelnerki w parszywym Shadow – przyjęli ją. I właśnie to chciała powiedzieć Rose. To oraz kilka innych rzeczy, które będą jej spływać do głowy podczas przechylania kolejnych porcji czerwonego wina.
Rose Hepburn
Su rozłożyła na ziemi swoją bluzę a następnie usiadła na niej po turecku . Odetchnęła pełną piersią uznając, że cholernie potrzebowała wyrwania się z pustego domu. Nawet jeśli karą za ilość alkoholu w dniu jutrzejszym będzie potężny ból głowy. Arsenał tabletek w jej apteczce był zróżnicowany i duży więc bez obaw, stawi czoła kacowi bez problemu.
Z Rose poznała się przez przypadek kilka tygodni temu. Zaczęło się od przypadkowego spotkania przed domem pogrzebowym należącym do Murphy, później niemal dosłownie zderzyły się gdzieś na mieście i tak od słowa do słowa... Jak to często w życiu bywa – jakoś tak wyszło, że umówiły się na piwo. Później Su zaprosiła dziewczynę do siebie i wypiły na tyle dużo aby opowiedzieć sobie wzajemnie skrót z własnego życia. Blondynka opowiedziała o swoim życiu w Seattle, o tym, że miała męża tyrana, który znęcał się nad nią psychicznie, o tym, że się rozwiodła i poznała cudownego żołnierza, który porzucił ją zaledwie kilka dni po przyjeździe tutaj… Wspomniała, że jej ojciec był oschłym prawnikiem, który wyjechał do Lorne, ożenił się i zmarł pozostawiając po sobie spadek. Susan nie miała pojęcia o kolejnej żonie ojca ani o tym, że wykupił wille w mieście tak odległym od domu. Jako że była już dobrze wstawiona tamtego wieczora, przyznała się do tego, że wygrała sporo kasy w loterii i jeszcze w Seattle założyła zakład pogrzebowy, który postanowiła kontynuować tutaj, w LB. Nudziła ją praca papierkowa i wieczna samotność w dużym domu więc postanowiła aplikować na stanowisko kelnerki w parszywym Shadow – przyjęli ją. I właśnie to chciała powiedzieć Rose. To oraz kilka innych rzeczy, które będą jej spływać do głowy podczas przechylania kolejnych porcji czerwonego wina.
Rose Hepburn