Strona 1 z 1

zielono i wesoło

: 11 paź 2021, 21:49
Beverly Winston
Wiosenne powietrze zachęcało do aktywności. Przyroda budziła się do życia, a Bev budziła się do kolejnego aktu wiecznie trwającego spektaklu „będąc dublerką Kimberly”. Kiedy dała się wmanewrować w to całe podwójne życie? I czyj to był pomysł? Dałaby sobie uciąć rękę, że to ona wpadła na tą myśl, tylko że to Kim czerpała wszelkie profity z posiadania dublerki. Miała więcej czasu dla siebie i swoich kreatywnych bzdur, na wymykanie się do innego, lepszego życia bez zobowiązań. Do życia, o którym Beverly nie miała pojęcia zbyt zajęta życiem za siebie i bliźniaczkę.

W szkole organizowali wiosenny ćwierć maraton, siostrzenica uraczyła ją tym cudownym uśmiechem, któremu nie dało się odmówić i Bev właśnie trenowała, żeby nie rozczarować „córki”. Kim nie nadawała się do takich spraw. Nie nadawała się również na ploteczki z innymi matkami całe szkolne obowiązki przypadające rodzicom - spadły na Bev.

Beverly nawet w stroju do biegania wyglądała, jakby wystroiła się na spotkanie towarzystkie. Najmodniejsze kolory bezowego sezonu w cukierni, słodyczą ściągały wzrok osób mijanych w parku. Włosy spięte w koński ogon bujały się z lewa na prawo z precyzją godną kulek Newtona. Klękajcie narody – królowa mody wbiegła do parku i źdźbło trawy na źdźble trawy nie pozostanie.

Porozciągała się trochę, zrobiła kilka pajacyków i krążeń rozgrzewając stawy, by uniknąć kontuzji. W uszy włożyła słuchawki i puściła królów dyskotek z jej najlepszych, studenckich czasów. Do tego zawsze dobrze jej się biegało, bo zapominała o swoim wieku oddając się szaleństwom jak za dawnych lat. Limity zdawały się znowu nie istnieć. Była ona, ściana zieleni, promienie słońca, muzyka, siła mięśni i szybkość.

Właśnie robiła rozgrzewkę truchtem mijając zamyślonych ludzi z nosami utkwionymi w komórkach. Wybrała kiepską porę na biegi. Korpo miało jakiś lunch time, który postanowili spędzić na łonie natury. Wymijając dwa debatujące garnitury nie zauważyła Philipsa, który najwyraźniej postanowił spędzić południe w dokładnie ten sam sposób co ona. Nie była już w stanie wyhamować i zatrzymała się… rękami na jego ramionach.
- Przepraszam, straszna ze mnie niezdara. Pomyliłam hamulec z gazem, znowu. – zagrała blondynkowym żartem i uśmiechnęła się szczerze.

Phillips Winfield