barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ford Mustang starej daty zjechał z asfaltowej drogi, robiąc nawrotkę, by wjechać udeptaną ścieżkę. Zatrzymał się przy zielonym domku, położonym na skarbie wśród bujnej roślinności Sapphire River, niemalże nad przepływającymi wodami. Myśli o tym, że żyjąc kiedyś w podobnej okolicy przeżył rodzinne piekło, męczarnie, chaos powoli znikały na tyły pamięci. Obecnie, własny kąt zdawał się być jego małym azylem, do którego chętnie wracał.
Benedict opuścił samochód i wszedł po schodkach, by zawitać we własnych czterech ścianach. Wyposażenie domu nie było nowoczesne, lecz również nie zniszczone i nie totalnie stare. W sam raz na jego wymagania. Odpowiednio współgrało z wszechobecnym drewnem i naturą. Było wszystko potrzebne do normalne, spokojnego życia. Przynajmniej w jego wydaniu. I tak sporą część czasu spędzał poza domem, za dnia śpiąc bądź od nowa poznając Lorne, a wieczorami i nocami przebywając w Shadow.
Dzisiaj mógł cieszyć się wolnym wieczorem. Przeszedł do części kuchennej, od razu podchodząc do lodówki. Wyciągnął z niej butelkę piwa, ramieniem popychając drzwiczki do zamknięcia. Ściągnął w międzyczasie swoją skórzaną kurtkę, po czym zapalniczką podważył kapsel, otwierając alkohol. Przeczesał nieco swoje włosy, przerzucając je na bok i ruszył w stronę tarasu. Załapał się jeszcze, by podziwiać zachód słońca, co oznajmiało pomarańczowe sklepienie nad nimi. Dzięki coraz wyższym temperaturom można było bez obaw zrelaksować się na zewnątrz.
Przeszedł przez salon i otworzył drzwiczki, by wyjść na drewniana werandę, umieszczoną na grubych palach, parę metrów nad ziemią. Upijając parę łyków podszedł do balustrady. Właśnie w tym momencie obudziło się w nim to swoiste poczucie, że nie jest sam. Spojrzał w bok, zastygając na moment z uniesioną butelką gotową do przechylenia i zauważył Delilah, siedzącą z boku. Opuścił rękę z piwem i uśmiechnął się skromnie do siebie, odchylając głowę do tyłu i patrząc przez parę sekund na dach.
- Równie dobrze mógłbym wręczyć tobie kluczyki do mojego domu. – zażartował, znów zwracając swoją uwagę ku kobiecie. Na werandę można było się dostać poprzez oddzielne schodki. Jeśli chodzi o środki bezpieczeństwa, to również nie było mocną stroną Benedicta, który rzadko zamykał drzwi na spusty.
Wykonał parę kroków w stronę Hammond, która powracała do niego niczym bumerang, kontynuując tą przelotną i ulotną relację, w której znikała na jakiś czas, powracając w najmniej niespodziewanych momentach. Pytanie, czym zawdzięcza przyjemność tym razem, jawiło się jako zbędne. Z łatwością mógł się domyślić, że zjawiła się tutaj, bo miała jakieś problemy lub znów chciała uciec na jakiś czas od własnego życia. Niemniej, był więcej niż ciekaw, jakie znajdzie tym razem wyjaśnienie.
- Napijesz się? – zaproponował Benedict, wyciągając rękę ku Delilah, aby przekazać piwo.

Delilah Hammond
ambitny krab
nick
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Ze skrajności w skrajność. Delilah miała zdolności to otaczania się osobami, z którymi powinna mieć najmniej wspólnego. Gdyby jej rodzina, a przynajmniej siostry dowiedziały się o wszystkim z pewnością nie wyszłaby z pokoju. W dalszym ciągu nie mogła dojść do siebie po awanturze z Lorenzo, która zawiesiła wszystko w powietrzu. A może już nic nie wisiało, a to co pozostało to próżnia? Minęło kilka dni, a żadne z nich nie odezwało się do drugiego. Del przez pierwsze kilka dni w ogóle nie wychodziła, często wymawiając się złym stanem zdrowia. Nawet w pracy, w ratuszu - w miejscu gdzie była nawet przeziębiona. Tym razem było inaczej. Nie tylko bolało ją zewnętrznie. Bolało ją serce, bolała dusza. Bolała cała egzystencja. Po tych kilku dniach zawieszenia towarzyskiego, wypiciu kilka butelek wina zaczęła wracać. Najpierw spotkała się z rodziną, gdzie udawała idealną. Potem zaczęła spotykać się z przyjaciółmi. Zaczynała oddychać. Ale nadal czegoś jej brakowało. Tego jednego bodźca na pełny reset, na oczyszczenie głowy całkowicie. Jako, że z pewnością miała jeszcze we krwi alkohol wybrała taksówkę jako źródło transportu. Nie przemyślała tego co robi, ale potrzebowała tej ucieczki, która zresztą planowała już tamtego dnia, gdy Lorenzo i Delilah zawalili ostatni wspierający ich most. Most po którym zostały tylko zgliszcza. Może odwiedzenie Benedicta nie było najlepszym pomysłem, w szczególności po tym jak ostatnio ich spotkanie się zakończyło,l - wtedy też Del była świeżo po miłosnym upadku z wysoką, ale jej uśpiona i dzika podświadomość spowodowała, że kilkanaście minut później siedziała przed jego domem, na tej werandzie. Chociaż spokojnie mogła zaczekać w środku. Wpatrywała się w ten magiczny widok wyłączając rozsądek krzyczący do niej, by wracała do domu, gdy usłyszała kroki. Każdy kolejny deptał jej wahanie coraz bardziej, aż całkowicie znikło. Oparła głowę na swoim kolanie, spoglądając w kierunku mężczyzny z ukosa.
- Ale wtedy nie robiłabym takich niespodzianek - wzruszyła ramionami, jakby zwalanie się komuś na głowę mogło być niespodzianką, a nie problemem. Nie musiał pytać, doskonale wiedział jaki mógł być powód pojawienia się Del. Prawie,że desperacko, chociaż trzymała oczywiście fason. Jeszcze. Delikatnie się skrzywiła na widok butelki, dopiero z bliska rejestrując, że to zwyczajne piwo
- Dobrze, że to tylko piwo. Innego alkoholu chyba nie ruszę przez miesiąc - wywróciła oczami biorąc od mężczyzny butelkę. Przez chwilę przyglądała się tylko grubej szyjce, jakby wahała się nad tym, czy w ogóle się napić. Wkrótce przysnęła butelkę do ust i pociągnęła solidny łyk. Kiedy gorzki smak rozszedł się po jej gardle przynosząc ulgę małej jeszcze skacowanej główce oddala butelkę właścicielowi.
- A tak naprawdę powinnam dostać bana na alkohol i na robienie głupot.


Benedict Osbourne
sumienny żółwik
M.
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prześwietlił uważnie gesty kobiety, kiedy ta sięgnęła po butelkę. Grymas na twarzy i nieco otępiałe siedzenie w jednym miejscu same świadczyły o nadużytym alkoholu w ostatnim czasie, co znalazło potwierdzenie w jej ustach. Był ciekaw, jak dawno temu sięgnęła po coś mocniejszego, cokolwiek to było. Nie przyglądał się jej oceniającym wzrokiem. Jego twarz nie miała żadnego wyrazu, była niemalże beznamiętna. Nie zamierzał jej współczuć ani się litować, jak i prawić morały. Na szczęście, nie wyglądało na to, by wraz z alkoholem sięgnęła po inne używki. Tego akurat niezbyt tolerował, przed własną obawą powrotu do uzależnienia, z czego wychodził przecież tyle lat.
Dał Delilah tyle czasu, ile potrzebowała, aby się napić. Wsparł się rękoma o drewno i patrzył przed siebie, zastanawiając się, jak skończy się ich wieczór. Jeśli miał strzelać, raczej nie będzie różnił się od poprzednich spotkań. Z każdym ich spotkaniem utwierdzała go w przekonaniu, po co był jej potrzebny. Przychodziła tutaj siedzą w głęboki kryzysie. Kiedy nic nie miało sensu a świat się walił. On był jej ucieczką, przy którym pozwalała sobie na wszystko. Stawał się jej używką. Spełniali nawzajem swoje zachcianki, po czym nadchodził moment, gdy go opuszczała i znikała z jego życia. A Benedict? Nie mógł się jej oprzeć.
- Przez miesiąc? Masz na myśli taki miesiąc, który skończy się za parę godzin, kiedy będziemy pić u mnie w sypialni? – zapytał przejmując z powrotem piwo. Dobrze wiedziała, że u niego zawsz znajdzie coś dobrego, kiedy tylko będzie tego potrzebować.
Dwoma cichymi krokami zbliżył się do Deli, a następnie usiadł obok. Pociągnął parę łyków piwa i odstawił zielone szkło na podłodze. Siedząc z kobietą ramię w ramię przekręcił głowę w bok, by móc spojrzeć w jej nieco przekrwione oczy, które tylko trochę nadgryzły jej piękne oblicze.
- Przyszłaś tutaj, bo oczekujesz, że właśnie to u mnie uzyskasz? – uniósł nieco brew w górę, lecz nadal zachowywał tą swoją powagę, z którą chyba się urodził. Może w głosie, pojawił się lekki wyrzut, związany z jej ostatnim odejściem, ale szybko się opamiętał. Nie mógł mieć o nic pretensji i nie miał. Nie pytał, bo tak było prościej. W ten sposób, w pewnym sensie nadal jej nie stracił, bo wciąż powracała, kiedy to było wygodne. Może dlatego, iż wiedziała, że Osbourne nie osądzi jej, o nic nie zapyta i zmierzy się ze swoim bólem tak, jak będzie chciała.
- Zostaniesz na noc? – zapytał wprost, chcąc wiedzieć tylko tyle, czy Delilah będzie jego planem na resztę dnia i nocy.

Delilah Hammond
ambitny krab
nick
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Niczym bumerang przychodziła i odchodziła, niczego się w życiu nie ucząc. I potem wisiała w takiej próżni, nie widząc co dalej zrobić ze swoim życiem, na co się zdecydować. Ucieczki w kierunku Benedicta były jedyną opcją, jaka w tych momentach przychodziła jej do głowy. Mogła wyjechać do stolicy, zaszyć się na kilka miesięcy i wrócić z podwójną siłą do walki. Może,gdyby spędziła trochę czasu z dala od tego wszystkiego nauczyłaby się żyć na nowo? Niezależnie od tego, pierwszą w pełni świadomą decyzją było napicie się tego piwa, które złagodziło uśpionego kaca i suchość w gardle. Niby klin klinem, ale przynajmniej słabszym. Przynajmniej tyle dobrego, bo gdyby w tym słabym okresie sprzed kilku dni, gdy wszystko się waliło, spotkałaby kogoś nieodpowiedniego nie wiadomo czy nie poszłaby dalej w używki, od których uciekała. Załamana w pierwszych momentach kobieta mogła zrobić wszystko. Uniosła brew spoglądając w kierunku mężczyzny i prychnęła śmiechem.
- Chodziło mi raczej o takie upijanie się do nieprzytomności, z wielokrotnie zerwanym filmem. Dawno czegoś takiego nie miałam. Ale szczerze... Nie mam nic przeciwko temu kilkugodzinne mu przerywników - stwierdziła, wiedząc doskonale, że będzie musiała bardzo, ale to bardzo uważać. Nigdy nie była pewna tego, że wylądują w łóżku. Nigdy, ale zawsze do tego dochodziło. Delilah zapominała wtedy o swoim życiu, o problemach, o aktualnym kryzysie. Była po prostu sobą. Wolną i dziką. Nawet jeśli było to po części wykorzystywanie, z którego wcale nie powinna być dumna... To cholera nie potrafiła w tym momencie inaczej. Tak, jakby spotkania z. Benedictem ją oczyszczały. Mimo, że nie było to trudne pytanie to Del poczuła, jakby ktoś delikatnie sprzedał jej liścia. Gdyby nie miała tego bałaganu w głowie i kierowała się rozumem pewnie podniosłaby się i wróciła do domu, nie wchodząc za każdym razem w kolejne problemu. Doskonale wiedziała, jak to wyglądało. Przychodziła, wyładowywała się i odchodziła. Nie odpowiedziała mu, patrząc mu prosto w oczy. Chyba nie musiała nic mówić, bo wszystko wypisane było w jej własnych. Oparła głowę o jego bark, przysuwając się bliżej.
- Narazie nigdzie mi się nie spieszy.... - nie odpowiedziała wprost, ale nie powiedziała, że już zaraz ucieka. Podniosła swoją dłoń i opuszkiem palców zaczęła jeździć po jego szyji.
- No chyba, że ty mnie wcześniej pogonisz... - Nawet delikatnie uśmiechnęła się, a jej oczy dosłownie przez chwilę zalśniły. Czy zamierzała właśnie to zrobić? Wykorzystać chwilę, wcisnąć za pomocą Benedicta reset i zniknąć? Nie była tego pewna, poza jedną rzeczą. Że z pewnością nie chciała narazie wracać do domu, w którym wszystko przypominało jej o Lorenzo, gdzie pomieszczenia przesycone były jego zapachem i wspomnieniami. Nie, nie hula gotowa tam wracać, jeszcze nie teraz.

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
M.
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zabrzmiał pretensjonalnie i natychmiast pożałował, że owe pytania wyszyły z jego ust. Zwłaszcza, że znał na nie odpowiedzi. Kwestią czasu było to, kiedy ponownie się rozstaną. Może za parę godzin, a może za parę dni. Coraz trudniej było czuć tą pustkę po jej odejściu. Z drugiej strony, nie chciał psuć ich małego układu, by nie spłoszyć kobiety. Wolał czekać w nieskończoność. Tak długo, aż o niej zapomni, do czasu, gdy w niespodziewanym momencie znów do niego zawita. Dla Benedicta, to również było wygodne. Wina za szargające im emocje również leżała po jego stronie. Niczego nigdy jej nie obiecywał, poza tym, co sama mogła sobie wziąć, przychodząc tutaj, włączając w to jego osobę.
Benedict przekręcił lekko głowę i skupił się na jej błyszczących oczach, które z uwagą przypatrywały się jego osobie, podczas gdy Delilah dotykała go po szyi. Siedział w takiej pozycji niemalże nieruchomo, nie wykonując jeszcze żadnego ruchu, dając omieść się i udobruchać swojemu gościowo. Dało się słyszeć tylko ciche wydechy mężczyzny wśród odgłosów natury.
Nawet błysnęła mu myśl, by dzisiaj to wszystko zakończyć. Pokazać, że rola zabawki zaczyna mu ciążyć, męczyć. By po prostu zrobić jej na złość, dać karę za nieobecność i nagłe pojawienie się. Jeden uśmiech Deli sprawił, że nie potrafił. Przyjął konformistyczną postawę, dosyć łatwo kontynuując to, co sami zaaranżowali. Położył więc dłoń na jej zgiętej nodze, przysuniętej do jego ciała i przełożył ją przez swoje ciało, a następnie przy jej małej pomocy przeniósł ją całą na siebie. Wciąż patrząc prosto w oczy przesuwał palcami po jej udach, wędrując w górę sylwetki, a następnie ją otaczając. Mając Delilah w objęciach raz jeszcze zmienił jej pozycję, przysuwając ją w stronę swoich bioder. Odchylił nieco swoją głowę, by ponownie spojrzeć na kobietę, po czym wpatrzył się przed siebie, chwytając w dłoń jej ubranie, które naciągnął nieco w dół, powiększając przy tym jej dekolt i odsłaniając zarys jej piersi.
- Nie potrafię się ciebie pozbyć, kiedy przychodzisz do mnie tak ubrana, taka seksowna. – oznajmił jej jedynie, po czym zbliżył twarz do klatki piersiowej i musnął ją nosem, napawając się przyjemnym zapachem, bijącym od Hammond. Następnie musnął parę razy jej brązową skórę, ładnie kontrastującą z jego mleczną karnacją. Drobne pocałunki dotarły na krągłości kobiety, lecz tam Benedict złożył po jednym drobnym, lekkim muśnięciu, chcąc się trochę z nią podroczyć i pokusić.
Po tej drobnej chwili czułości Osbourne oparł się z powrotem plecami o ławkę i utkwił wzrok w kobiecych oczach. Jednocześnie spokojnie pociągnął parę łyków piwa. Wtedy postanowił objąć Delilah i poderwał ją do góry, samemu wstając na nogi. Postawił ją przed sobą a następnie ruszył w stronę wnętrza domu, zmierzając do łazienki, by umoczyć swoje ciało pod kroplami wody. Co chwila obracał głowę przez ramię by dowiedzieć się, czy Delilah pójdzie za nim.

Delilah Hammond
ambitny krab
nick
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Delilah nie wiedziała dlaczego, gdy za każdym razem walił się jej świat jej nogi i samochód od razu kierowały się ku Benedictowi. Gdy w jej życiu szalał pożar, to tutaj znajdowała wodę. Postępowała samolubnie, ale chyba na razie nie potrafiła inaczej. Może, gdyby jej odmówił, gdyby ją pognał w diabły... Może taki silny liść by na nią zadziałał? I więcej by tu nie przyjechała? Tylko, czy oboje dali by radę? Tego nie wiedziała Delilah, chociaż rozsądek mówił jej wielokrotnie stop. Ponosiła cenę swojego lekkomyślnego postępowania. I brnęła w to dalej, kiedy Benedict zarzucał na nią niewidzialne lasso, zbliżające ją niebezpiecznie. Które sama sprowokowała dotykając jego skóry. Tak jakby jej codzienność nie istniała, jak wszystko zostało w jej mieszkaniu, zamknięte z demonami. A Delilah mogła być sobą.
Przytrzymała się barków mężczyzny, kiedy zmieniała pozycje, mając za sobą cały świat i wątpliwości, które w zastraszającym tempie odchodziły w dal. Jeszcze kilka dni temu rozpatrywałaby każdy swój krok - dopóki nie przyjechała tutaj. Kiedy dotykała jego skóry było to również i dla niej przyjemne, magiczne. Ale kiedy to Benedict pacyfikował jej skórę, dosłownie rozpływała się niczym czekolada na słońcu. Zadrżała, a w miejscu w którym ją dotykał dostawała gęsiej skórki. Nie odrywała od mężczyzny wzroku, delikatnie przygryzając wargę. Kiedy poczuła na swojej skórze minimalny dotyk przymknęła oczy, odchylając głowę w tył, wypychając ciało w jego kierunku. Z jej warg uciekł cichy jęk. Wiedziała, że powinna coś powiedzieć. Była gotowa z lekkim opóźnieniem to zrobić ale nim zdążyła zareagować Benedict po prostu zaspokajał pragnienie chłodny,, a Delilah robiło się coraz goręcej, przez co ubranie zaczynało jej przeszkadzać, drażniąc jej rozgrzane do czerwoności ciało, błagające o więcej. Oczy dosłownie jej płonęły, jej powiększone źrenice sprzedawały każdą reakcje jej ciała, więc gdyby chciała nie potrafiłaby nic ukryć. Właśnie oczy by ją sprzedały. Podążała za Benedictem jak ćma, podążająca za światłem. Musiała chwilę odczekać, nogi miała jak z waty mimo, że przecież nic jeszcze nie zrobili. Nie wiedziała, dlaczego tak wszystko mocno na nią działało. Dawno tak się nie czuła, ale jednego była pewna. Cholernie chciała więcej. Pozbywając się po drodze butów ruszyła za mężczyzną. W tym momencie prysznic na pewno przyniesie im ukojenie, ale czy aby na pewno, gdy będą mieli siebie na wyciągnięcie ręki. W wejściu do łazienki zrzuciła z swoich ramion jeansową koszulę, pozwalając by spłynęła w dół po jej ramionach. Chwilę później, tak samo zrobiła ze spodniami, mimo że nie padło żadne hasło. W samej bieliźnie opinającej jej ciało, podeszła do Benedicta chwytając za brzeg jego koszulki i z niemałą trudnością, spowodowaną jego wzrostem odrzuciła ją w stronę jej własnych ubrań. Przejechała dłonią po jego umięśnionym torsie, wodząc oczami zaraz po spacerującej dłoni. Złapała go za brzeg spodni i przyciągnęła do siebie tak, że niemal wklejała się w jego twarde ciało napierając na ciało mężczyzny swoimi krągłościami.
- No to się mnie mnie pozbywaj... - wyszeptała zadzierając głowę, nawiązując do jego słów jeszcze z werandy. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję mężczyzny szarpnięciem przyciągnęła go do siebie łącząc ich usta w namiętnym pocałunku, z każdą chwilą coraz bardziej agresywniejszym i intensywniejszym, jakby za chwilę miało się to skończyć. Nie przerywając pocałunku, kiedy jej wargi na przemian walczyły z jego niecierpliwymi rękami próbowała uwolnić jego ciało z pozostałych części ubrań.

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
M.
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Delilah Hammond
ambitny krab
nick
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Benedict Osbourne
sumienny żółwik
M.
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
ambitny krab
nick
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Benedict Osbourne
sumienny żółwik
M.
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Zaprosił jeszcze Deli na wspólny prysznic, stając z nią dokładnie pod deszczownicą. Obmył jej ciało, nie mając dość obcowania z nim. Po wszystkim sięgnął po dwa ręczniki i podał jej jeden, zakręcając również wodę. Przeczesał mokre włosy do tyłu i wytarł swoje ciało, obwiązując na koniec ręcznik wokół swoich bioder. Tak ubrany opuścił łazienkę, zmierzając do swojej sypialni. Tam przysiadł na łóżku, zginając jedną z nóg i sięgnął po paczkę papierosów. Odpalił jednego i wydyszał z siebie dym, dostając wspaniałą nagrodę po takim wysiłku.
Zerknął wtedy na wejście i zobaczył jej sylwetkę, która przystanęła w pozie. Obserwując siebie nawzajem, myśli Benedicta krążyły wokół tego, co się stało. Znów przesunęli granicę, gdyż seks, którego się dopuścili był niebywały. Mimo wszystko powrócił myślami na ziemię, do własnego pokoju, prostując nieco ciało i czekając na ruch z jej strony. Nie zdziwiłby się, gdyby za moment tak po prostu zniknęła, odeszła, dostając od niego to, co chciała.

Delilah Hammond
ambitny krab
nick
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Delilah jeszcze przez długi czas czuła skutki podprysznicowego szaleństwa. Pozwalała się umyć Benedictowi, jakby jej skóra nie miała dość dotyku. W miejscu, w którym namyślał jej ciało, czuła delikatnie rażące ją iskierki. Z jednej strony podobało jej się to, jak po tym wszystkim obchodzili się że sobą, ale z drugiej nie powinno. Tylko czy w tym momencie przejmowała się tym, czy wypadałoby coś zrobić. Opatulając się ściśle ręcznikiem odrobinę oprzytomniała. Obserwowała poczynania Benedicta, przejeżdżając palcami przez swoje wlosy, imitując działanie grzebienia. Czuła się błogo, zrelaksowana w pełni, ale jednocześnie jakoś dziwnie.,. Właśnie przez to ostatnie wyszła z łazienki z lekkim opóźnieniem. Oparła się biodrem o framugę drzwi, przygryzając policzek od środka. Pierwsze co kiedyś zrobiłaby w tym momencie to sprzedanie buziaka w policzek i opuszczenie swojego azylu. Tym razem jej stopy przykleiły się do podłogi, praktycznie nieruszalne.
- O czym tak myślisz? - Spytała, przytrzymując ręcznik na wysokości biustu. Jej skóra nadal pokryta była kropelkami po niedawnym prysznicu, które próbowały zmyć ślady po ich harcach. Mimo, że opuścili łazienkę Hammond nadal czuła w powietrzu zapach pożądania i seksu.
Zrobiła kilka kroków do przodu, podchodząc do miejsca w którym siedział. Kiedy zatrzymała się przed nim, przejechała dłonią po wilgotnych włosach mężczyzny, odgarniając je do tylu, tak jak to zrobił wcześniej w łazience. Niezależnie od tego, jakie konsekwencje za to poniesienie w przyszłości, nie żałowała tego co się wydarzyło. A już na pewno narazie nie zamierzała robić tego co zawsze, uciekać kiedy zatrzaskiwano któreś z drzwi.
- Chyba, że dotyczy to tego, że chcesz mnie pogonić... - rzuciła niby żartem, uśmiechając się leniwie. A może właśnie to zaraz mężczyzna zrobi? Tym razem to on będzie kazał jej wyjść, tego nie była pewna. Nie wiedziała też, czy była w ogóle na to gotowa. W tym momencie. Po czymś tak intensywnym.

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
M.
ODPOWIEDZ