29 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Była więźniarka, żyjąca chwilą, wesoła i zabawna kobieta, wpatrzona jednak tylko w jedną osobę.
#1

Kilka ciepłych uścisków od dziewczyn, nawet kilka łez od jej "współlokatorki". Chyba dobrze im się razem żyło, w końcu by ją uratować Nelson poszła na dwa tygodnie do izolatki. Wszystkie te kobiety miały swoją własną historię, bardziej smutną, czy mniej. Nie oglądała się jednak za siebie, kiedy podpisywała wszystkie dokumenty, dostała z powrotem swoje ubrania, ale wyrzuciła je do kosza zabierając tylko swój wisiorek z motylem. Otrzymała około 50 dolarów za prace które wykonywała podczas odsiadki, pożegnanie ze strony Schullman, która była jedną z fajniejszych strażniczek i wyszła z budynku w towarzystwie młodego nowego strażnika.
- Ktoś Cię odbierze Nelson?- Patti spojrzała na niego chowając banknoty do tylnej kieszeni, uśmiechnęła się czując słońce na swojej skórze, widziała już za podwójnego ogrodzenia stojącego przy swoim motorze mężczyznę.
- Zdaje się, że chyba tak- przeszła przez jeszcze jedną kontrolę, zerkała na niego cały czas. To bylo niesamowite uczucie, bo dopiero teraz będzie mogła go ujrzeć na żywo. Prosto w oczy. Zabrała swoje dokumenty i wyszła przekraczając pierwszy raz od czterech lat tą bramę. Ruszyła dość pewnie w kierunku postawnego mężczyzny, zatkało ją jak wstał. "Wow" przebiegło jej przez myśl. Jak zawsze rozpromieniła się. Szeroki uśmiech i jej błękitne oczy lekko przymrużone, wyglądała przy nim zabawnie, no niestety jej wzrostu ktoś zdecydowanie poskąpił.
- Cześć. Dziękuję, że przyjechałeś- podeszła do niego bliżej i bez większego zastanowienia po prostu się przytuliła. W końcu już trochę się znali, a Patti nie miała większych problemów z okazywaniem uczuć. Ocknęła się, dopiero po chwili odsuwając od mężczyzny i wygładziła jego koszulkę.
- Przepraszam, to chyba z nerwów- odchrząknęła. Pierwsze spotkanie na żywo z Kellanem, nawet ją trochę stresowało.

Kellan Jones
powitalny kokos
Patti
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
#9


Szczerze mówiąc, od kiedy Kellan dowiedział się, że ma odebrać Patti z więzienia, nie mógł doczekać się tego dnia. W końcu, będzie miał możliwość poznać kobietę, która zawładnęła jego myślami i tkwiła w nich już od jakiegoś roku. Nikomu o niej nie mówił, sam nie wiedział dlaczego, jednak na pewno nie wstydził się tej znajomości.
Czekał na nią, oparty o swojego Harley, zastanawiając się, jak tak naprawdę będzie wyglądała. Z gruntu nieufny w stosunku do ludzi, zastanawiał się, czy Patti wysłała mu swoje zdjęcie, czy może którejś współwięźniarki. Mimo wszystko jednak, podczas tego roku wymieniania korespondencji, bardzo ją polubił i obdarzył uczuciami. Sam zaproponował jej pomoc, bo doskonale wiedział, jak ciężko jest ułożyć sobie życie w nowym miejscu, kiedy zamykasz wcześniejszy etap. On sam to przecież przechodził, dziewięć lat wcześniej, kiedy jego była już żona po rozwodzie, zostawiła mu tylko jego motocykl i te ubrania, które miał na sobie.
W końcu, kiedy stres zaczynał brać nad nim górę, a dłonie pociły się niemiłosiernie – o chwila wycierał je o koszulkę, Kellan dostrzegł idącą w jego kierunku Patti. Już z daleka zauważył, że jest niziutka i drobna, a zdjęcia, które mu wysyłała nie oddawały w pełni jej urody.
- Cześć. Jak miałbym nie przyjechać? Przecież ci obiecałem. - Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy, ale zaraz zastąpiło go zaskoczenie, kiedy Patti tak ufnie się do niego przytuliła. Kellan nie do końca potrafił okazywać albo mówić o uczuciach. Ciężko mu to szło, jednak tak spontaniczna reakcja kobiety, naprawdę go ucieszyła i dość szybko się zreflektował odwzajemniając uścisk.
– Nic nie szkodzi. - Odpowiedział jej, odgarniając z jej twarzy zbłąkany kosmyk włosów. Patrzył na nią z góry, co było dla niego nieco zabawne, ale przecież nie ona pierwsza była od niego niższa. - Jaka ty jesteś niziutka. - Wypowiedział w końcu na głos swoje myśli, ponownie się do niej uśmiechając. - Pomyślałem, że może skoczymy na jakiś obiad. Pewnie jesteś głodna. - Zaproponował, zdejmując z rączki Harleya kask i podał go Patti. - I mam nadzieję, że nie boisz się jazdy na motocyklu? - Dopytał jeszcze, bo w sumie tego nie wiedział. A Harley był jego jedynym środkiem transportu.


Patti Nelson
sumienny żółwik
żuczek#2609
29 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Była więźniarka, żyjąca chwilą, wesoła i zabawna kobieta, wpatrzona jednak tylko w jedną osobę.
Patti już nie raz przekonała się, że obiecaki a rzeczywistość to dość dwa różne tematy. Niejednokrotnie zawiodła się na ludziach, dlatego zawsze to miłe zaskoczenie. Spojrzała na niego w górę, zadzierając przy tym głowę, kiedy skomentował jej wzrost lekko zmarszczyła swój nosek przez uśmiech i pokiwała głową.
- No jestem, jestem. Ale ktoś tu jest za to baardzo wysoki- odebrała od niego kask nakładając bez zbędnej dyskusji na głowę. Spojrzała na jego motor po czym znów spojrzała na Kellana.
- Nie masz pojęcia jak więzienna breja wychodzi mi bokiem. Dobry obiad jest świetnym pomysłem. - naprawdę marzyła o porządnym jedzeniu i zimnym piwie, którego chyba najbardziej jej tu brakowało. Na szczęście Patti nie była na warunkowym zwolnieniu, więc nie musiała przejmować się kontrolami ze strony kuratora. Mogła wrócić do swojego życia, chociaż szczerze powiedziawszy, nie miała chęci wracać do poprzedniego. Kellan nie był więc tylko przepustką do czegoś nowego, był jej przyjacielem. Wiedziała, że jeśli zwierzy się mu to każdy jej sekret będzie jak kamień w studnię. Kiedy traciła wiarę w mężczyzn, on pojawił się tak niespodziewanie w jej życiu. Można powiedzieć, że już go trochę znała, ale wciąż odczuwała drżenie z nerwów. Chyba po prostu Nelson zależało na mężczyźnie, by polubił ją taka jaka jest, a w listach starała się być sobą w stu procentach.
- Absolutnie nie. Możemy przejechać całą Australię Twoim Harleyem- trochę deklaracja że się nie boi i trochę propozycja. Już dawno wyrzuciła z głowy, że Kellan może być seryjnym mordercą bądź jakimś zboczeńcem, dlatego rzucała zabawnymi pomysłami jak z rękawa.
- Komu w drogę temu czas- i jeszcze swoimi żenująco dziwnymi przysłowiami. "Czasami mogłabyś się przymknąć Patti" skarciła samą siebie w myślach po czym podążając za Kellanem usiadła za nim na motocyklu obejmując w pasie. Może się nie bała, ale spaść też nie chciała. Poczuła przyjemny uścisk w podbrzuszu na myśl, że jest wolna. Po prostu wolna, już nigdy w życiu nie trafi tutaj z powrotem, ani do żadnego innego więzienia. Gdy usłyszała charakterystyczny ryk silnika Harleya uśmiechnęła się sama do siebie. Nie musiała długo czekać, aż z jej wzroku znikną więzienne ogrodzenia i budynek. Minęli też zjazd do MAX'a i jechali już spokojnie drogą krajową prowadzącą do najbliższych miejscowości.

Kellan Jones
powitalny kokos
Patti
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Kellan był człowiekiem bardzo słownym. Zawsze dotrzymywał obietnic, szczególnie jeśli chodziło o jego przyjaciół. A Patti na pewno była dla niego kimś bliskim. Nie mógł jej zawieść. Obiecał jej pomoc, dach nad głową i zapewnienie wszelkich innych środków na rozpoczęcie przez nią nowego życia.
- Widzisz jak los potrafi z niektórych zakpić? - Zapytał, śmiejąc się cicho. - Poczekaj aż zobaczysz moją chatkę. Zaczniesz się zastanawiać, jak ja się tam właściwie mieszczę. - Dodał, jeszcze puszczając Patti oczko. Był lekko zdziwiony, że rozmowa wychodzi im tak łatwo, jednak z drugiej strony znali się już rok. Swoboda nie powinna im być więc obca.
- Więc ruszajmy. - Stwierdził, kiedy brunetka przystała na jego propozycję zjedzenia czegoś dobrego. Sam był już głodny jak wilka, bo jednak z tego stresu od rana niczego jeszcze nie jadł. Założył więc kask i wsiadł na swojego Harley'a, czekając aż Patti do niego dołączy. Ciepło jej rąk poczuł nawet pod materiałem swojej koszulki. Było to jednak miłe uczucie. Aż mu się przyjemnie zrobiło w okolicach serca. Musiał jednak uważać. Wiedział, że jest niebezpiecznie blisko przekroczenia granicy przyjaźni, która ich łączyła, a tej relacji jednak nie chciał zepsuć. Wszak, jego poprzedni związek – długoletnie małżeństwo, rozpadło się, ponieważ Kellan zbyt mocno się zaangażował, a jego była żona, nie była tą, za jaką ją brał. Dlatego teraz, nasz marynarz podchodził do wszelkich relacji z kobietami bardzo ostrożnie i z dystansem, często je od siebie odpychając i nie zauważając sygnałów, które mu wysyłały.
– Jak już się u mnie rozgościsz, możemy pomyśleć o wycieczce objazdowej po kraju. - Stwierdził, podchwyciwszy pomysł Patti. Zawsze była to jakaś szansa na spędzenie czasu tylko we dwoje i jeszcze lepsze poznanie drugiej osoby.
Jako że jazda na motocyklu, nie była odpowiednia do prowadzenia konwersacji, Kellan skupił się na prowadzeniu, by po około czterdziestu minutach zaparkować na parkingu przy jednej z przydrożnych restauracji prowadzących do Lorne Bay.
- Zjadłbym konia z kopytami. - Stwierdził, kiedy już zdjęli z siebie kaski i ruszyli w stronę knajpy. - Panie przodem. - Dodał, otwierając drzwi przed brunetką. W drodze do restauracji miał ochotę chwycić ją za rękę, ale to, jak stwierdził w myślach, mogłaby już być zbytnia poufałość i przesada.


Patti Nelson
sumienny żółwik
żuczek#2609
29 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Była więźniarka, żyjąca chwilą, wesoła i zabawna kobieta, wpatrzona jednak tylko w jedną osobę.
Wycieczka... jadąc przed siebie wpatrywała się w te wszystkie drzewa, mijane samochody, swoim babskim okiem zauważyła kilka nowych nieznanych jej modeli. Ale wycieczka o której wspomniał Kellan była chyba jej pierwszym celem, który chce zrobić po załatwieniu najważniejszych spraw po powrocie na wolność. Uświadomiła sobie, że właściwie nigdy nie była na takiej porządnej wycieczce, dłuższej niż jeden dzień i nie licząc tych ze szkoły. Czuła się naprawdę wolna, nie musiała się martwić o dach nad głową, bo Kellan jej pomógł. Nie musiała martwić się, że nie znajdzie pracy bo wie, że on pomoże jej szukać. W Lorne Bay mieszkał tyle ile jej nie było, więc znał tamtych ludzi bardziej niż ona tak naprawdę. Uświadomiła sobie, że coś posłało go na jej drogę i była losowi, bogom czy czemukolwiek co sprowadziło Jones'a do jej życia cholernie wdzięczna, a przede wszystkim samemu mężczyźnie. Objęła go mocniej w pasie, chcąc jakoś swoje przemyślenia wcielić w życie. Zjeżdżając na Parking Patti uśmiechnęła się promiennie, dobrze znała to miejsce i miała dobre z nim wspomnienia. Ściągnęła kask odkładając go na miejsce i ruszyła w stronę restauracji, już w głowie układała plan co zje, na jej liście było pełno tego, ale Nelson wiedziała, że nie zje tego nawet w 1/4. W więzieniu schudła i nie jadła aż tak dużo.
- Może akurat będą mieć konia z kopytami?- uśmiechnęła się i przepuszczona przodem weszła do środka. Przeszli przez restaurację, Patti zabrała karty dań nie chcąc fatygować kelnerki i poprosiła Kellana by zajęli miejsce na zewnątrz. Już dawno nie jadła dobrego posiłku na świeżym powietrzu, zajmując miejsca podała mu menu i sama otworzyła swoje szybko wzrokiem odczytując co dobrego serwują. Hamburgery, żeberka, steki, kalmary, ośmiornice z grilla. Oczy miała jak pięć złoty, a menu przydrożnej restauracji zaczęła czytać jak dobry kryminał. Oderwała wzrok dopiero gdy przybyła do nich kelnerka gotowa zebrać zamówienie. Poprosiła o hamburgera, frytki i zimne piwo Great Northern, poczekała aż Kellan zamówi i gdy kelnerka odeszła, Patti uśmiechnęła się promiennie do swojego towarzysza.
- Pierwszy dzień wolności, zapowiada się bardzo dobrze- uśmiechnęła się do niego. To było niesamowite jak swobodnie się czuła w jego towarzystwie. Mając na względzie to, że nie miała absolutnie szczęścia do mężczyzn poczynając od swojego ojca kończąc na facecie, przez którego straciła rozum, przy Kellanie czuła się jak z bliskim przyjacielem. Odganiała od siebie każdą inną możliwość, bo w końcu nigdy w życiu się nie widzieli, ale kiedy go zobaczyła poczuła naprawdę nieznane jej uczucie motyli w brzuchu. Spojrzała na jego dłonie, przedramiona i szybko uciekła wzrokiem na jego twarz.

Kellan Jones
powitalny kokos
Patti
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Kellan domyślał się, że po wyjściu z więzienia Patti będzie chciała robić rzeczny, na które nie miała możliwości przez ostatnie cztery lata. Bardzo chciał, żeby spełniła swoje marzenia, znalazła nową drogę w życiu i zaczęła wszystko od początku. Już mniejsza o to, czy z nim, czy bez niego. Jones byłby szczęśliwy widząc ją równie szczęśliwą.
- Do tego konia mogą nawet dorzucić kawał świni. - Odpowiedział, śmiejąc się w głos, choć może jego żarty były czasami troszeczkę przyciężkie. Kiedy wybrali jeden ze stolików na zewnątrz. Kellan z rozmysłem usiadł naprzeciwko Patti, by móc cały czas na nią patrzeć. Nadal nie mógł uwierzyć, że była tu z nim, taka rzeczywista, a nie jak do tej pory, obecna w jego życiu, tylko w listach, które dostawał w regularnych odstępach czasu.
Niezwykle się cieszył, że zdecydował się na wzięcie udziału w programie, choć początkowo był do tego wszystkiego sceptycznie nastawiony. Nie miał pojęcia czego się spodziewać, nie wiedział dokładnie na kogo trafi, a jednak los się do niego uśmiechnął. Najprawdopodobniej, gdyby miał taką możliwość, skorzystałby z niej podobnie.
Kellan nie wiedział też, czy to przeznaczenie, czy jakaś opatrzność Najwyższego ( jak zapewne zawyrokowałby Jebbediah) postawiło na jego drodze panienkę Nelson. A pojawiła się w jego życiu, w bardzo dogodnym momencie, od bardzo długiego czasu bowiem, Jones czuł się już naprawdę bardzo samotny. Wszyscy dookoła niego układali sobie życie, a on nadal był sam, choć po części to była jego wina. Nie miał unormowanego czasu pracy, a jego wyjazdy i to zazwyczaj na pół roku, sprawiały że odstraszał też tym kobiety. No bo, która chciałaby siedzieć sama w jego chatce i czekać aż łaskawie wróci do domu. Ciężki był los marynarza.
Kellan zamówił dla siebie porcję żeberek, sporych rozmiarów stek i duże frytki. A że prowadził, do picia wybrał sok pomarańczowy, bo jednak mocno nieodpowiedzialnie byłoby, gdyby również zamówił piwo.
- To zależy co chciałabyś dziś robić. - Odpowiedział, przyglądając się jej twarzy. Uśmiechnął się, widząc że się mu przygląda. Dla niego to było normalne, wiele osób było zdziwionych jego rozmiarami. - Podejrzewam, że odpoczywać będziesz chciała innym razem, więc zastanów się, co chciałabyś dziś zobaczyć albo zrobić. - Jemu było wszystko jedno, co będą robić, byleby tylko Patti była szczęśliwa. - Kurczę, może dziwnie to zabrzmi, ale … dobrze cię w końcu widzieć. - Stwierdził po chwili, po czym w jakimś nieznanym sobie przypływie odwagi, położył swoje ciężkie łapsko na dłoni brunetki.


Patti Nelson
sumienny żółwik
żuczek#2609
29 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Była więźniarka, żyjąca chwilą, wesoła i zabawna kobieta, wpatrzona jednak tylko w jedną osobę.
Patti nie odczuwała problemu z jego "przyciężkimi" żartami, jeśli tylko wybaczy jej dziwne powiedzonka. Coś na pewno jednak musiało postawić tych dwójkę naprzeciw siebie. Przecież to, aż niemożliwe jak się dopasowali. Byle nie zapeszyć, bo Patti zawsze najpierw się zachwyca, a później rozczarowuje. No ale przecież znała tego gościa od roku! Pisanie listów wymaga pracy mózgu, trzeba przekazać w nich wiele z siebie. Nie chciała by przychodził na odwiedziny bo uważała, że to nie jest najlepsze miejsce do pokazywania się komuś pierwszy raz. Jej zaraz stuknie 29 lat, jeszcze przed więzieniem nie chciała nawet myśleć o jakimś zakładaniu rodziny, a teraz patrzyła na siebie z zegarkiem w ręku. Chociaż już się przyzwyczajała do myśli, że nie zostanie matką. Może to i dobrze, nie miała za dobrej puli genowej. Potrafiła po części zrozumieć obawy Kellana, dystans którym otaczał się poznając kobiety bo znała sytuację z jego byłą żoną, rozumiała że ktoś może tęsknić za nim, ale...ona spędziła 4 lata w więzieniu i ponad rok na ten dzień. Więc czy pół roku nie mogłaby wytrzymać bez niego? To wszystko była kwestia tego jak ktoś do tego podchodził, u Patti szklanka była zawsze do połowy pełna.
Bezczelnie patrzyła na jego przedramiona bo lubiła ich widok, może przez to, że były duże, silne i miały widoczne żyły? No dobra za daleko to zaraz zabrnie. Gdy spytał się co chciałaby robić, pod jej farbowanymi na brąz włosami, zaczęła wyobrażać sobie natychmiast piaszczystą plażę i ocean, "urosła" trochę na krześle otwierając usta by natychmiast powiedzieć mu co by chciała dziś zrobić, ale właśnie przyszła kelnerka z piwem i sokiem. Podziękowała jej z uśmiechem i gdy kobieta odeszła Nelson spojrzała na rosłego mężczyznę.
- Nie marze o niczym innym jak popływać w oceanie, plaża, woda i słońce- rozbłysły się jej niebieskie oczy na samą myśl. Inni marzą o prysznicu, własnym łóżku, dobrym seksie jak mają do kogo wracać, ale Patti chciała wpaść do oceanu i nie wychodzić z niego, aż skóra na dłoni nie zacznie się marszczyć. Czując jego dłonie na swoich uśmiechnęła się i chwyciła w swoje drobne, chociaż naprawdę były o wiele mniejsze.
- Plaża i jakieś dobre lody- zapatrzyła się na jego dłonie myśląc o tym niesamowitym smaku, ciekawe czy wymyślili jakieś nowe smaki. - pojedziesz ze mną na plażę prawda? Powiedz, że tak, zresztą innej odpowiedzi nie przyjmuję- zamrugała swoimi oczami, próbując udawać, że bierze go na ładne oczy. Naprawdę chciała spędzać z nim ten czas, myślała też o tej wycieczce. To jednak musi przełożyć na później, nie chce być natrętem. I tak już nadużywa jego gościnności.

Kellan Jones
powitalny kokos
Patti
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Kiedy Kellan wchodził w związek z Kirą ( swoją byłą żoną), miał nadzieję na założenie rodziny. Długo marzył o córce, jednak pech chciał, że zanim do tego doszło, rozwiódł się z żoną i przeniósł na drugi koniec kontynentu. Dość długo nad tym ubolewał, bo jednak uważał, że byłby świetnym ojcem. Teraz jednak, wraz z upływem lat nie sądził, by miał jeszcze mieć dziecko. Po pierwsze, przez bardzo długi czas, nie chciał mieć z żadnymi kobietami kompletnie nic do czynienia, liżąc rany po zakończonym związku, bo jednak Kira była jego pierwszą miłością i złamała jego serce tak boleśnie, że żadna inna kobieta do tej pory nie była go w stanie poskładać. A po drugie, Kellan nie spotkał drugiej, która byłaby w stanie sprawić, by na nowo uwierzył w miłość.
Jonesa w kierunku poznania Patti popchnęła niezwykła wręcz i doskwierająca mu od długiego czasu samotność. A Nelson okazała się strzałem w dziesiątkę. Kimś, przy kim Kellan się otworzył. Zwierzał się jej i snuł nawet mgliste plany na ich wspólną przyszłość. Nie mówił jej o niczym, bo nie uważał, że było to konieczne na tym etapie ich znajomości. Jednak Patti, byłaby świetną matką i idealną kandydatką na żonę. Nie żeby coś w tym momencie planował, jednak wyobrażał sobie taką możliwość podczas długich bezsennych nocy spędzanych na morzu. Kellanowi wydawało się też, że oboje nie są jeszcze za starzy na to, by taką rodzinę założyć. Wszak kobiety zachodziły w ciążę i rodziły po trzydziestce, a istniała jeszcze możliwość adopcji. Nie wybiegajmy jednak tak daleko w przyszłość.
Na wzmiankę o kąpieli w oceanie, Kellan uśmiechnął się szeroko. Prawda była taka, że mężczyzna spełniłby każdą zachciankę Patti, bez względu na to, jak szalona by ona nie była. Chciał żeby była szczęśliwa, żeby robiła wszystko to, na co miała ochotę.
- Bardzo dobry pomysł. - Powiedział. - Musimy tylko ogarnąć ci jakiś strój kąpielowy i możemy spędzić nad wodą nawet cały dzień. - Musiał przyznać, że miło było trzymać jej dłonie w swoich własnych. Przyjemne ciepło rozlewało się po całym ciele, a uczucia kłębiące się w okolicach serca, dawno już uśpione, powoli odżywały na nowo. Tego Kellan się nie spodziewał. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek w jego życiu przyjdzie moment na to, by miał się ponownie zakochać. Panienka Nelson jednak, była jednak na dobrej drodze ku temu, by zawładnąć jego sercem i umysłem.
- Zabiorę cię dokąd tylko ze chcesz, skarbie. - Ten skarb wyrwał mu się zupełnie przypadkowo. Zazwyczaj oszczędny w słowach i uczuciach marynarz, odsłaniał przed Patti nieznane dotąd nikomu cechy swojego charakteru. Jeśli się zakochiwał, to robił wszystko, by druga strona była szczęśliwa. Dawał siebie w stu procentach.
Na szczęście, niezręczną sytuację postanowiła rozładować kelnerka, która właśnie doniosła do ich stolika, zamówione przez nich poprawy. Jonesowi aż ślinka pociekła, tak był głodny. Teraz jednak walczyły w nim dwie potrzeby. Jedna, z miejsca chciała się rzucić na jedzenie, zaś druga, nie chciała wypuszczać z rąk, dłoni Patti.


Patti Nelson
sumienny żółwik
żuczek#2609
29 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Była więźniarka, żyjąca chwilą, wesoła i zabawna kobieta, wpatrzona jednak tylko w jedną osobę.
Patti miała wrażenie, jakby znała Kellana od bardzo długich lat. Właściwie od dzieciaka kiedy była najszczęśliwsza. Może życie nie traktowało ją łagodnie, ale ona jakoś zawsze potrafiła wyjść z opresji. No dobra, może nie ze wszystkich, ale naprawdę dawała radę. Przebywając w jego towarzystwie czuła się swobodnie, czuła się chciana? Jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Kellan dawał jej poczucie bezpieczeństwa, jednocześnie pozwalając już od samego początku na wszystko co chciała. Był niesamowicie dobrym człowiekiem i to już zdążyła dawno odkryć. Miał wrażliwe serce pod tym umięśnionym ciałem, krył się mężczyzna chcący w swoim życiu zaznać tak samo szczęścia i miłości jak ona.
Patti uśmiechnęła się w jego kierunku kiedy wspomniał o skołowaniu jej stroju kąpielowego.
-Kellan, równie dobrze mogę kąpać się w bieliźnie.- w grę wchodziły dwie kwestie, w kieszeni miała jakieś 47 dolców, a jej konto bankowe było tymczasowo zablokowane, na czas odsiadki. Jego duże i ciepłe dłonie przyprawiały Patti o dziwne dreszcze, przyjemne co prawda lecz dotąd jej nieznane. Uśmiechnęła się do niego czule słysząc jego słowa, a dokładnie jedno “skarbie” poczuła jak w okolicach jej serca rozpływa się przyjemne ciepło. Niestety tą chwilę przerwała im kelnerka z ich jedzeniem. Musieli zabrać swoje dłonie, by w końcu coś zjeść, ona marzyła o tym smaku od dawna, a on był głodny jak to stwierdził tak bardzo, że pożarłby konia z kopytami.
- Smacznego- pożyczyła mu zabierając się za swojego burgera. Od razu kiedy tylko się wgryzła zamruczała pod wpływem smaku, który rozpieszczał jej kubki smakowe. Naprawdę zachowywała się jakby jadła najlepszego burgera na świecie. A to tylko czteroletnia przerwa.
- Mmmm, ale dobre, niebo w gębie- spojrzała na Kellana i widząc jego uśmiech lekko się zaczerwieniła, na pewno wyglądała przekomicznie, w sumie nie od dziś było wiadomo, że jest dobrym celem do śmiania się. Przełknęła wszystko popijając piwem, aż zmarszczyły jej się brwi tworząc na czole pokaźną zmarszczkę.
- Tego mi naprawdę brakowało- no wiecie, przyprawy, dobre mięso, ten smak i piwo które wszystko dopełniało. Wsunęła szybko jeszcze kilka frytek by dalej móc delektować się smakiem burgera. Próbowała zachować przy tym jak najwięcej gracji, nie chciałaby Jones przeraził się tym jak zachłannie potrafi jeść. W Melbourne brała nawet konkurs kto najszybciej zje jak największą ilość skrzydełek, ale zajęła chyba przedostatnie miejsce. Liczyły się jednak chęci i niezłomność. Przerwała na chwilę jedzenie, patrząc jak jadł obdarzyła go zaraz uśmiechem kiedy tylko podniósł na nią spojrzenie.
- Jak mieszka Ci się w Lorne Bay?- nie mogła się doczekać aż zobaczy znajome miejsca, a przede wszystkim urokliwą chatkę Kellana. Jej babcia zmarła jeszcze zanim Patti trafiła do więzienia, a matka z tego co się dowiedziała zniknęła niedługo po tym jak Nelson wyprowadziła się z rodzinnego miasteczka. Kontynuowała jedzenie, już nie tak pośpiesznie jak wcześniej, lekko się rozluźniając. Pełny żołądek, zero zmartwień i Kellan czy mogłaby prosić o coś więcej? Nie zamierzała nawet, bo po prostu nic więcej nie było jej potrzebne, no może jeszcze ta kąpiel w oceanie i byłaby spełniona na najbliższe kilka miesięcy. “Jest jeszcze jedna rzecz, która tak bardzo chcę zrobić” przyznała w myślach ale byłoby to postrzelenie siebie samej w kolano.


Kellan Jones
powitalny kokos
Patti
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Gdyby już w tym momencie Patti wiedziała, jak wielką władzę ma nad Kellanem, nie mogłaby pewnie wyjść z podziwu. Przy niej świat nabierał jakichś wyraźniejszych barw, a on sam czuł się podobnie, jakby znali się od wielu długich lat, a nie zaledwie od roku. Kiedy Jones zobaczył brunetkę wychodzącą z więzienia, wiedział, że coś zaiskrzyło, a chemia między nimi była tak wyczuwalna, że dziwnym było, że nikt inny tego nie zauważał.
Pokręcił głową, słysząc jej słowa. Tyle już razy rozmawiali o pieniądzach i nigdy nie dochodzili w tej kwestii do zgody.
- Proszę cię, nie przesadzaj. - Zaczął. Kellan za wynagrodzenie ze swoich morskich podróży mógłby spokojnie utrzymać ich oboje, nawet gdyby brunetka przez rok nie podjęła pracy. Kwestie finansowe nie były dla niego żadnym pomysłem. - Chyba nie myślisz, że pozwoliłbym ci później takiej mokrej wsiąść na mój motocykl? - Zapytał, udając poważnego, jednak jego oczy zdradzały rozbawienie. - Podjedziemy do miasta i kupimy ci jakiś strój. I nie chcę słyszeć odmowy. Zrób to dla mnie proszę. - Miał nadzieję, że się zgodzi, bo w sumie dlaczego miałaby tego nie zrobić.
Zapach przyniesionego przez kelnerkę jedzenia i fakt, że oboje byli głodni, skutecznie sprawił, że rozmowa była ostatnią rzeczą, na jaką mieli w tym momencie ochotę.
- Smacznego. - Odpowiedział Patti z uśmiechem i chyba tylko jej obecność, sprawiła że nie rzucił się na swoje żeberka niczym wygłodniały drapieżnik na swoją ofiarę. Jadł powoli, jednak obserwował brunetkę. Przyjemność, jaką sprawiało jej jedzenie, bardzo go cieszyła. Był też zadowolony, że nie trafiła mu się kobieta, która żywiła się wyłącznie sałatkami i uważała na kilogramy, bo co jak co, jednak Kellan był łasuchem i żarłokiem i jakoś dziwnie by mu było zjadać swoje olbrzymie porcje w towarzystwie kogoś takiego.
– Smakuje ci? - Zapytał po jakimś czasie, kiedy jeden z jego talerzy był już pusty, a on przeciągnął się i oparł wygodniej o oparcie ławki. Musiał chwilę odsapnąć, zanim zabierze się za kolejne danie. Popijając swój sok cały czas przyglądał się Patti.
- Całkiem znośnie. - Odpowiedział na pytanie brunetki. - Mieszkam tu już dziewięć lat i chyba w końcu znalazłem swoje miejsce na ziemi. Cisza, spokój i obcowanie z naturą. Wiesz, że wcześniej miałem dość przebojów w życiu, by szukać teraz dla siebie oazy spokoju. - Dodał, patrząc jej prosto w oczy. Piękne oczy swoją drogą, w które mógłby się wpatrywać godzinami. -Wiesz, moja chatka jest niewielka. Nie ma tam wielkich luksusów, bo i tak miejsca, by na nie nie było. Jednak wydaje mi się, że dla dwójki osób jest wystarczająca. - Zaczął się nagle tłumaczyć, bo jednak nie mieszkał w willi z wieloma pokojami, tylko w drewnianej chałupince. A nie wiedział, czy któregoś dnia Nelson nie stwierdzi, że jednak takie życie jej nie odpowiada.


Patti Nelson
sumienny żółwik
żuczek#2609
29 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Była więźniarka, żyjąca chwilą, wesoła i zabawna kobieta, wpatrzona jednak tylko w jedną osobę.
Uśmiechnęła się łagodnie i w końcu przytaknęła na jego propozycję ze strojem. Nie chodziło tu o to, że wykorzysta go finansowo, bo na to by sama sobie nie pozwoliła. Ma na karku jednak przeszłość, a proszenie kogoś tak ważnego dla niej jak Kellan o pieniądze byłoby stratą tej przyjaźni.
- Zgadzam się, już zgadzam- podniosła lekko dłonie do góry przystając na propozycję mężczyzny. Nie było powodu się sprzeczać, bo Nelson zawsze będzie mogła się mu odwdzięczyć. Kiedy skończył sw2oje żeberka była pod wielkim wrażeniem tępa, a może by go tak wystawić w tych zawodach? pomyślała przez chwilę. Musiałaby tylko kupić pompony do kibicowania. Przegryzała z lekko przymrużonymi oczami, jakby opracowywała plan wojny. Zamrugała rzęsami kilkukrotnie gdy zapytał się ją, czy smakuje. No to było chyba raczej widać że smakuje.
- Bardzo, uwierz mi po tej więziennej brei wszystko jest lepsze- zachichotała pod nosem popijając kolejne łyki zimnego piwa. Więzienie nauczyło ją, cieszyć się ze wszystkiego. W więziennej kantynie kupowała sobie raz na miesiąc zupkę chińska i snikersa, a jak dobiła z kimś targu to nawet owocowe gumy. Słuchała go uważnie, kiedy opowiadał o Lorne Bay i pokiwała głową. Jego życie nie było łatwo, w ogóle kiedy dowiedziała się więcej o przyczynach jego przeprowadzki w te strony, poczuła że jej rodzinne miasteczko to dobry pomysł dla Jones’a. Wspominając o swojej chatce sprawił Patti uśmiech na twarzy. Pokiwała przecząco głową i sięgnęła swoją dłonią do jego.
- Kellan, no spójrz na mnie. Zmieszczę się w walizce- zaśmiała się rozbawiona własnymi słowami.- nie potrzebuję dużo miejsca, zajmuje mało, dużo rzeczy też nie mam. A tak naprawdę…- tu na chwilę zacięła się a raczej zrobiła dłuższą przerwę, chciała być pewna tego co chce mu powiedzieć. Zaraz, była tego pewna po prostu chciała odciąć się od zabawnego tonu, bo chciała by to wszystko zabrzmiało poważnie.
- Obojętne gdzie będę mieszkać, ważne bym mogła mieszkać z Tobą. A jeśli będzie trzeba kupimy namiot i rozbijemy go na plaży. Mogłabym nawet pływać razem z Tobą na statku, czy na kutrze rybackim. Pojechałabym nawet z Tobą Kellan na antarktydę...co prawda mogłabym narzekać że bardzo mi zimno, ale zależy mi na Twojej obecności. A dom to tylko cztery ściany- które można zbudować samemu, w razie gdyby trafili na bezludną wyspę. Wszystko da się zrobić, jeśli ma się za towarzystwo takiego człowieka jak Kellan. Odpowiedzialnego, dobrego i pozytywnie nastawionego do życia.
- Będę dobrą lokatorką, umiem gotować, prać i sprzątać. Nie noszę korony więc nie spadnie mi od jakiś zadań. Czasami w nocy mogę gadać przez sen.- wyszczerzyła swoje równe białe ząbki chcąc załagodzić ostatnie stwierdzenie, bo naprawdę potrafi dyskutować przez sen.


Kellan Jones
powitalny kokos
Patti
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Tak naprawdę, tylko od nich samych zależało to, jak będzie wyglądało ich przyszłe życie. Mogli przejść je jako para naprawdę bardzo dobrych przyjaciół, którymi już po części przecież byli. Mogli też stworzyć coś więcej. Nic nie było pewnego. Nic nie mogło też trwać wiecznie. Tego Kellan zdążył się już nauczyć, szczególnie po burzliwych przejściach ze swoją byłą małżonką. Korzystał z życia jak mógł. Starał się, by jego relacja z Patti gnała w dobrym, wymarzonym sobie przez niego kierunku, jednak jednocześnie, gdzieś z tyłu głowy pamiętał, że wszystko może posypać się jak domek z kart. Był ostrożny. Wiedział, że jedno źle dobrane słowo, jeden gest za dużo, albo zbyt szybkie podjęcie pochopnych decyzji mogłoby doprowadzić do upadku tego, co już zdążyli zbudować.
- Grzeczna dziewczynka. - Stwierdził, śmiejąc się cicho, kiedy w końcu przystała na jego propozycję. Ten konkurs jedzenia wcale nie byłby taki zły. Kellan na pewno zająłby jedno z czołowych miejsc, bo jeśli szło o jedzenie, to pochłaniał go niezliczone ilości.
Miło spędzało się czas w towarzystwie brunetki. Kellanowi nie przeszkadzało nawet to, że siedziała w więzieniu. Wszak każdy popełniał w życiu błędy. Jeden większe, drugi mniejsze, jednak zawsze należało dać człowiekowi drugą szansę.
Kolejne słowa Patti nieco go zaskoczyły, ale też dały mu iskierkę nadziei na to, że brunetka nie ucieknie od niego przy pierwszej sposobności. Ciężko mu było jednak w to wszystko uwierzyć, bo jednak słowa to wszystko słowa, a po drugie, brunetka chyba nie do końca jeszcze wiedziała, jakie może być życie u boku marynarza. Nie każda kobieta chciałaby spędzać samotnie przynajmniej sześć miesięcy w roku, czekając aż jej mężczyzna wróci do domu, i nie zastanawiając się wtedy przy okazji, czy przypadkiem nie spotka gdzieś innej kobiety.
– Nie szukam kucharki i sprzątaczki. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Sam potrafię wszystko zrobić, ale skoro będziemy mieszkać razem, uważam że sprawiedliwie będzie podzielić wszystkie obowiązki po równo. - Dodał jeszcze. Nie miał przecież wykorzystywać Patti do sprzątania i gotowania. - Ty gadasz przez sen, a ja podobno chrapię. - Roześmiał się, po czym przesiadł się obok niej. - Jednak wzmianka o spaniu, uświadomiła mi, że musimy kupić jeszcze jedną rzecz. W chatce mam tylko małżeńskie łoże, a spać na podłodze nie mam zamiaru. - Wyjaśnił, przerzucając rękę przez oparcie ławki.
Musieli to załatwić, bo Kellan nie chciał, by brunetka czuła się niekomfortowo śpiąc z nim w jednym łóżku. Nie byli małżeństwem, nie byli nawet parą, a nawet dwójka przyjaciół może czuć się nieswojo w jednym łóżku. Chociaż jeśli o niego chodziło, nie miał by nic przeciwko. Nie miał wobec Patti żadnych niecnych zamiarów.
Po jakimś czasie, kiedy jednak już wszystkie talerze były puste, a Kellan uiścił rachunek, czas było się zbierać. Wszak, mieli jeszcze przed sobą wycieczkę na plażę.
– To co? Ruszamy dalej? - Zapytał, wstając ze swojego miejsca i podając Patti swoją dłoń. Niby to były proste gesty, jednak dla Kellana, człowieka oszczędnego w słowach i miłych gestach, były nowością, a mimo to przychodziły mu całkiem naturalnie.

Patti Nelson
sumienny żółwik
żuczek#2609
ODPOWIEDZ