All Night Long
: 10 paź 2021, 21:02
/ po grach
Piosenka, która leciała właśnie w klubowych głośnikach, już od dawna jej się podobała. To coś jak blues, brudny, surowy, a jednocześnie tak melodyjny i hipnotyczny, że nawet ona przystanęła na chwilę pod podestem, na którym wyginała się jedna z tancerek. Była dobra. Serio. Była szalenie dobra, więc nie było nic dziwnego w tym, że musiała wyjść na scenę kolejny raz. To nic, że tym razem prezentowała swoje wdzięki jedynemu, ostatniemu już klientowi, podobno stałemu, ale Diane pracowała w Shadow zbyt krótko, żeby go znać. Zresztą, klient stały, nowy, to nie miało znaczenia, dopóki zamawiał alkohol. A zamawiał sporo, bo Mason właśnie zaniosła mu kolejnego już drinka.
- Ile on może wypić? - spytała Benedicta, kiedy tylko pojawiła się w pobliżu baru. Postawiła na ladzie tacę i ułożyła na niej kilka pustych kufli. Tak będzie łatwiej przenieść je na zmywak. - Wiele już widziałam, ale ten facet jest niesamowity.
Niesamowite było też to, jak duże napiwki dawał. Tak, to zdecydowanie jej odpowiadało i w dużej mierze to właśnie to sprawiało, że Diane nie czuła jeszcze zmęczenia, choć godzina była już późna. A może wczesna? Kto by na to patrzył. Ważne, że wszyscy wyjdą stąd zadowoleni.
- Mam coś dla ciebie - wyciągnęła kilka banknotów. - Co prawda mamy teraz tylko jednego klienta i nie musisz dzisiaj specjalnie przepychać moich zamówień, ale i tak liczę na dalszą owocną współpracę - uśmiechnęła się. Chętnie dzieliła się napiwkami z barmanami, żeby ci w pierwszej kolejności podawali drinki właśnie dla klientów, których stoliki obsługiwała. Zresztą, zdążyła też polubić Osbourne'a. Lubiła z nim pracować, a to, że mieszkali w tej samej dzielnicy, dodatkowo pomagało w budowaniu dobrych relacji.
Benedict Osbourne
Piosenka, która leciała właśnie w klubowych głośnikach, już od dawna jej się podobała. To coś jak blues, brudny, surowy, a jednocześnie tak melodyjny i hipnotyczny, że nawet ona przystanęła na chwilę pod podestem, na którym wyginała się jedna z tancerek. Była dobra. Serio. Była szalenie dobra, więc nie było nic dziwnego w tym, że musiała wyjść na scenę kolejny raz. To nic, że tym razem prezentowała swoje wdzięki jedynemu, ostatniemu już klientowi, podobno stałemu, ale Diane pracowała w Shadow zbyt krótko, żeby go znać. Zresztą, klient stały, nowy, to nie miało znaczenia, dopóki zamawiał alkohol. A zamawiał sporo, bo Mason właśnie zaniosła mu kolejnego już drinka.
- Ile on może wypić? - spytała Benedicta, kiedy tylko pojawiła się w pobliżu baru. Postawiła na ladzie tacę i ułożyła na niej kilka pustych kufli. Tak będzie łatwiej przenieść je na zmywak. - Wiele już widziałam, ale ten facet jest niesamowity.
Niesamowite było też to, jak duże napiwki dawał. Tak, to zdecydowanie jej odpowiadało i w dużej mierze to właśnie to sprawiało, że Diane nie czuła jeszcze zmęczenia, choć godzina była już późna. A może wczesna? Kto by na to patrzył. Ważne, że wszyscy wyjdą stąd zadowoleni.
- Mam coś dla ciebie - wyciągnęła kilka banknotów. - Co prawda mamy teraz tylko jednego klienta i nie musisz dzisiaj specjalnie przepychać moich zamówień, ale i tak liczę na dalszą owocną współpracę - uśmiechnęła się. Chętnie dzieliła się napiwkami z barmanami, żeby ci w pierwszej kolejności podawali drinki właśnie dla klientów, których stoliki obsługiwała. Zresztą, zdążyła też polubić Osbourne'a. Lubiła z nim pracować, a to, że mieszkali w tej samej dzielnicy, dodatkowo pomagało w budowaniu dobrych relacji.
Benedict Osbourne