lorne bay — lorne bay
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause there we are again in the middle of the night
We're dancing 'round the kitchen in the refrigerator light
Mimo iż do gotowania miał dwie lewe ręce, a po kuchni poruszał się niczym słoń w składzie porcelany, to o ironio uwielbiał spędzać godziny na kompletowaniu spożywczych zakupów. Właśnie dlatego po tym jak w końcu uporał się ze wszystkimi ciążącymi na nim obowiązkami, których jak nie trudno się domyślić było całkiem sporo, zdecydował się na skompletowanie zakupów. W związku z własnym lenistwem Phillips tym razem zdecydował się zgromadzić pokaźniejsze zapasy. Biorąc pod uwagę to, że w zasadzie przez bycie beztalenciem kulinarnym za nic nie miał głowy do kompletowania sensownych zakupów oraz to, że w zasadzie przejadły mu się już te szumnie reklamowane, wysublimowane potrawy, które podawano za każdym razem w modnych w okolicy knajpkach, w których to przychodziło mu się stołować po wyjściu lotniska, to zapragnął poeksperymentować w kuchni. Korzystając z wolnego poranka, wybrał się, więc do sklepu z dosyć osobliwym, i powiedziałabym, że nieszczególnie zagadkowym szyldem. Winfield zazwyczaj robił zakupy w małych okolicznych sklepikach niedaleko od rancza, na co zdecydował się w zasadzie z jednego względu. Otóż obawiał się, iż w wielkiej sieciowe przyjdzie mu spędzić wiele czasu w kilkunastometrowej kolejce. Jednakże tym razem postanowił zrobić wyjątek i jednak zmusić się do molocha. Phillips miał to do siebie, że kochał próbować nowych smaków. Nieważne czy chodziło o słodycze, sosy czy też przyprawy. Tym razem miał ochotę na reklamowane w gazetce promocyjnej orientalne mrożonki. W końcu w najgorszym wypadku spędzi w toalecie dobrych kilka godzin. Coś za coś. Nigdy nie był mocno zafiksowany na punkcie bio i eko produktów, chociaż jego dietetyk starał się niejednokrotnie wpoić mu zbawienne właściwości zdrowej diety na organizm człowieka. Dlatego też przepełniony entuzjazmem Phillips przechadzał się między sklepowymi alejkami, które aż onieśmielały ilością nieznanych muzykowi produktów. Wtem dostrzegł ją. Wariatkę, która tak niedawno urządziła na lotnisku prawdziwą awanturę.















verity loughty i wracaj!
ambitny krab
e.
lorne bay — lorne bay
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
miejscowa, zwykle określana mianem „dziwaczki” - wierzy w UFO, duchy i wszystkie nadprzyrodzone moce, uważa się za wiedźmę potomkinię rodu „czarownic z salem” - sześć lat temu w jej domu rodzinnym wybuchł pożar, w którym zginęli rodzice - chodzą plotki, że to Verity podłożyła ogień - kocha zwierzęta, swoją pracę oraz 70-letnią bunie, od której nadal nie potrafi się wyprowadzić - dużo czyta, spaceruję - ale głównie typ domowniczki, ma jedną przyjaciółkę (chyba?) i obsesję na punkcie swojego sąsiada
Pierwszego dnia Bóg rozdzielił jasność od ciemności.
Człowiek powstał dopiero szóstego.
Jesteśmy najmniej ważni, czy byliśmy największym oczekiwaniem?
Za to siódmy według tłumaczenia opierającego się Septuagincie, został stworzony wyłącznie do odpoczynku.

Zabawne, albowiem kto poświęca swój wolny czas na przesiadywanie na kanapie?
Poza tym, czy jakikolwiek człowiek posiadający rodzinę, bądź karierę znajdzie odrobinę wolności w niedzielne popołudnie?

Sprawozdanie. Płaczące dziecko. Chorzy rodzice/dziadkowie. Zawroty głowy. Niechęć. Wkraczająca w organizm depresja = bez szans na spokój.
Jako ludzkość jesteśmy stworzeni do pracy, do zarzynania się w kopalniach pod miastem, lub w najwyższych wieżowcach - tracimy własne nerwy - a do tego w parze idzie człowieczeństwo. Im pniemy się w górę, tym bardziej staczamy się emocjonalnie. A pod koniec dnia - wpatrując się w lustro widzimy wraka. Blada cera, podkrążone oczy i krzywy kręgosłup od bezustannego grabienia się przy biurku. Puchną nam kostki, a paznokcie u dłoni wyglądają jak kły.


Musimy nauczyć się walczyć z systemem.


Powiedziała to dziewczyna, która większość dnia przesiaduje w małym pokoiku kawalerki jaką dzieli z własną babcią. - Nie kupiłaś tych lodów, o które Cię prosiłam, skarbeńku. - odezwała się zgarbiona, zsiwiała, ledwo chodząca o lasce staruszka. - Buniu, to nie chciałaś pistacjowych? - Verity poprawiła swoje za duże ogromne okulary, bezustannie spadające je z nosa. - Właśnie tych nie tylko nie chciałam. - Olga przyzwyczajona do tego, że jej wnuczka chodzi „z głową w chmurach” posłała jej delikatny uśmiech. Rzadko się denerwowała, zwykle w chwilach gdy do malutkiej Ver zupełnie nic nie docierało. Wydawać się mogło, że dzisiaj był jeden z tych lepszych dni, iż blondyneczka nie wpadnie za chwilę w atak paniki - nie zacznie wypowiadać przekleństw po łacinie - by odstraszyć demony - albo ponownie nie rozpocznie odprawiać nad nią egzorcyzmów. - Niech będzie, pójdę jeszcze raz i przyniosę Ci wszystkie smaki. - jakby jeszcze miała na to pieniądze, Loughty nie była osobą oszczędną, nawet jeżeli rocznie zarabiała całkiem dobre sumy.



I w ten o to sposób znalazła się w sklepie spożywczym, pomiędzy pułkami - ze słuchawkami na uszach, wkładająca do koszyka trzecie opakowanie lodów pistacjowych (oczywiście, że zapomniała) - aczkolwiek to nie oznaczało, że przestała być czujna. Przez cały czas miała wrażenie, że jest obserwowana - i się nie pomyliła, ponieważ za każdym razem kiedy zerknęła w stronę swojego napastnika ten odwracał wzrok. Nabuzowana energią oraz faktem, że znajdowali się w miejscu publicznym - pewnym krokiem podeszła do mężczyzny. - Przyglądasz mi się, ponieważ byłeś na ostatnim spotkaniu „sekretnych łowców ósmego cudu świata” i słyszałeś moją przemowę? - dumna jak paw wypięła pierś do przodu. - Chyba, że... - krótka pauza i podejrzliwy spojrzenie. - chcesz mnie porwać i teraz w swojej główce rozmyślasz plan. - skrzyżowała ramiona, wciąż na niego spoglądając. - Chciałam Cię uprzedzić, że jestem bardzo sprytna i giętka. Chodziłam na kurs „wydostań się w ciągu 30 sekund z bagażnika.” A nawet jak mnie zwiążesz, bądź założysz kajdanki to wybiję sobie palec. Jestem do tego zdolna. - jedna brew blondynki pofrunęła do góry. - Jesteś z CIA czy z FBI? Znaleźliście mnie i wiecie, że rozszyfrowałam wasze dokumenty... - w końcu wszędzie teorie spiskowe. - Pozwolicie mi chociaż pożegnać się z babcią, zanim zakopiecie mnie żywcem na pustyni? - po tym pytaniu, panienka szykowała się do spektakularnej ucieczki.


Phillips Winfield masz, wrzodzie na tyłku
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ