12. gotta tell you something
: 09 paź 2021, 09:19
420.
Zawsze miał gdzieś schowanego zapasowego blanta i kiedy po południu wychodził z domu Lyry, w jednym ze swoich "typowych" przystanków wyciągnął go z paczki papierosów i odpalił. Musiał sam pobyć chwilę ze swoimi myślami, a fakt, że ten śmieszny papieros był przeznaczony na ich wspólne palenie na kolejce linowej, dodatkowo tylko przypominał Ryderowi, że mieli wypadek i nawet nie do końca mu smakował. Dziwna sytuacja, zupełnie nieprzytrafiająca się Fitzgeraldowi, zebrał się więc do domu i przekroczywszy próg Fluorte View 133, nasłuchiwał, czy ktoś jest już w środku.
Dobiegający z salonu dźwięk telewizora sprawił, że właśnie tam skierował swoje kroki, a widząc w środku Raję, przywitał się z nią personalnie. - Hej - mruknął, przecierając zmęczoną twarz dłońmi, robił to jednak delikatnie, bo dalej miał na niej plastry i zadrapania, a dosłownie całe ciało go bolało. - Jest coś do jedzenia? - był piekielnie głodny, a nawet nie wiedział czy w lodówce czeka na niego coś do odgrzania. Coś, co oczywiście któryś ze współlokatorów mógł dla niego zostawić wiedząc, że sam nie do końca pamięta o podobnych rzeczach. - Jest Kas? - dodał jeszcze, bo po ich nocnych smsach spodziewał się, że chłopiec o pięknym nazwisku wszystko opowiedział Raji, a szczegółów nie chciał mówić dwa razy, więc wolał, żeby się zebrali razem.
Był wyraźnie przygaszony, ramiona miał opuszczone, a głowa opadała mu w dół i nawet ubrania zdawały się na nim wisieć. Ubrania, na które składała się koszulka, którą kiedyś zostawił u Lyry i teraz mógł założyć i poprzecierane spodnie. - Pójdę się przebrać - mruknął jeszcze i zniknął w korytarzu, żeby po kilku chwilach wrócić już dresowych spodenkach i spojrzeć na swoich przyjaciół, już w komplecie. - Muszę wam trochę poopowiadać.
Raja Bishara Kasper Guillebeaux
Zawsze miał gdzieś schowanego zapasowego blanta i kiedy po południu wychodził z domu Lyry, w jednym ze swoich "typowych" przystanków wyciągnął go z paczki papierosów i odpalił. Musiał sam pobyć chwilę ze swoimi myślami, a fakt, że ten śmieszny papieros był przeznaczony na ich wspólne palenie na kolejce linowej, dodatkowo tylko przypominał Ryderowi, że mieli wypadek i nawet nie do końca mu smakował. Dziwna sytuacja, zupełnie nieprzytrafiająca się Fitzgeraldowi, zebrał się więc do domu i przekroczywszy próg Fluorte View 133, nasłuchiwał, czy ktoś jest już w środku.
Dobiegający z salonu dźwięk telewizora sprawił, że właśnie tam skierował swoje kroki, a widząc w środku Raję, przywitał się z nią personalnie. - Hej - mruknął, przecierając zmęczoną twarz dłońmi, robił to jednak delikatnie, bo dalej miał na niej plastry i zadrapania, a dosłownie całe ciało go bolało. - Jest coś do jedzenia? - był piekielnie głodny, a nawet nie wiedział czy w lodówce czeka na niego coś do odgrzania. Coś, co oczywiście któryś ze współlokatorów mógł dla niego zostawić wiedząc, że sam nie do końca pamięta o podobnych rzeczach. - Jest Kas? - dodał jeszcze, bo po ich nocnych smsach spodziewał się, że chłopiec o pięknym nazwisku wszystko opowiedział Raji, a szczegółów nie chciał mówić dwa razy, więc wolał, żeby się zebrali razem.
Był wyraźnie przygaszony, ramiona miał opuszczone, a głowa opadała mu w dół i nawet ubrania zdawały się na nim wisieć. Ubrania, na które składała się koszulka, którą kiedyś zostawił u Lyry i teraz mógł założyć i poprzecierane spodnie. - Pójdę się przebrać - mruknął jeszcze i zniknął w korytarzu, żeby po kilku chwilach wrócić już dresowych spodenkach i spojrzeć na swoich przyjaciół, już w komplecie. - Muszę wam trochę poopowiadać.
Raja Bishara Kasper Guillebeaux